Komentarz do Felietonów Marty Kijańskiej-Bednarz

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Maciek84
Wyga
Wyga
Posty: 67
Rejestracja: 14 lis 2016, 09:36
Życiówka na 10k: 00:46:29
Życiówka w maratonie: 4:22:14
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Logadin pisze:1 - możesz dać konkretne cytaty, gdzie tak Ci (i którzy konkretnie) ludzie piszą?
2 - Bartek swój pierwszy maraton ukończył nie w 4:30h, a w 3:21. Więc może troszkę więcej rzetelności? Bo widzę na razie z nią jest tak jak z czytaniem ww. wątku :)

1 - osoba o nicku Rolli -

"Duza większość traktuje maraton jako Hype i chce go uzyskać przez minimum wkładów, jednak żąda po dokonaniu tego wyczynu w 4-5-6h burzy oklasków i łapek do góry na FB. I jeżeli tego celu, czyli tego podziwu nie osiągnie, zaczyna prychać na szybkich, jak autorka tego tekstu."

2 - napisałem w nawiasie słowo "chyba" ponieważ nie byłem pewien, a nie skakałem po stronach żeby to sprawdzić.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3271
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

To teraz jakim cudem ww. słowa Rolliego zamieniłeś w "AMATORZE - nie biegaj! bo jesteś za wolny, oglądasz TV, chodzisz na imprezy i śpisz do 8 !" ?

Jeżeli podajesz jakiś przykład jak Bartka, to miło jest go potwierdzić (mi to zajęło dosłownie 15sek). Zwłaszcza, że różnica jest kolosalna.
Maciek84
Wyga
Wyga
Posty: 67
Rejestracja: 14 lis 2016, 09:36
Życiówka na 10k: 00:46:29
Życiówka w maratonie: 4:22:14
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Kolejny cytat :

"Jednak niektórzy poświęcają na to duzo więcej z innego życia, wstają o 4 rano biegają 12x w tygodniu rezygnują z TV i ustawiają cale życie pod wynik. To ze biegacze 4h tez sa ambitni, nie chcemy wcale zaprzeczyć, ale po prostu poświęcają na ten cel mniej jak biegacze na wynik 2:30, 2;45, czy 3h.

Kazdy ma własny wybór, własne możliwości i czas który na to hobby chce lub moze poświecić, jednak takie zdanie: "wkłada w to DOKŁADNIE TYLE SAMO WYSIŁKU" jet po prostu ignorancja."

A ja napisałem, ze nie sprawdziłem i się do tego przyznałem.
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3271
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

No i tam chociażby w cytacie jest "To ze biegacze 4h tez sa ambitni, nie chcemy wcale zaprzeczyć". Nigdzie nie pisze ani nie sugeruje tak mocnego stwierdzenia jakie użyłeś na początku.
Ja też uważam, że osoba biegnąca sub3h wkłada więcej wysiłku ale nie w sam bieg, a w przygotowania do tego biegu (tak, są wyjątki).
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13294
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Maciek84 pisze:Przeczytałem opinię niektórych "zawodników" dotyczące felietonu Marty i jedno co można z tego wywnioskować to:
:hahaha:
Dzisiaj wstałem lewa noga ...
Na co tu prychać? hm...
Na szybkich "zawodników" !!!! Na nich zawsze mozna prychać !!!

Potem, w pracy moge poprychac na szefa!!! Na pewno szkole ma za masło!
Potem, poprycham na sąsiada, ma nowe auto, pewnie kradnie!
Potem, poprycham na znajoma, ktora dostała nowa posadę, na pewno przez łózko.
Potem, poprycham na polityków, bo...

... a przecież ja tez bym mógł... ale musze do pracy, dom, zona, dzieci...
Ryszard N.
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2244
Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49

Nieprzeczytany post

Obserwuje to nudziarstwo od kilku dni. Dosłownie, nie ma co komentować,...
Rozumiem, ze tak już będzie zawsze,...
Ktoś wymęczy tzw. felieton, były naczelny podbije dyskusje a później już samo się potoczy,...
Awatar użytkownika
katekate
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 7135
Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
Życiówka na 10k: 45.18
Życiówka w maratonie: 3.42.11

Nieprzeczytany post

Ryszard nic nie ma na zawsze :hahaha:
komentarze
nic nie muszę, mogę wszystko
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13294
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Ale co robić, jak w pracy nudy... ? :hejhej:

Pisac wiecznie o strukturze łącznej mistrza świata albo o świętej wodzie Zięby?
marta kijańska
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 21 mar 2019, 21:31
Życiówka na 10k: 44:16
Życiówka w maratonie: 3:46

Nieprzeczytany post

Proszę Faraona828,

Dziękuję za ten wpis, bo rzeczywiście myśli miałam różne. Może niepotrzebnie czytam komentarze ;)

A generalnie i do wszystkich:
Tak, jestem amatorką. Amator pisze amatorskie felietony, nie zna się na wielu rzeczach, namawia do niebiegania jak się biegać nie chce, nie biega szybko, raczej przeciętnie, ale dużo i namiętnie. Teraz nie trenuje, bo kontuzjowany. Przetrenował się.
Amator czasem wytknie coś albo obnaży, wsadzi szpilkę albo wystawi język. Bo felietony to na luzie raczej powinny być. Stronnicze i subiektywne. Na tym polega idea gatunku.
Nie mają nikogo ani obrazić, ani na nikogo prychać, a najmniej na szybkobiegających i ciężkotrenujacych; tych szczerze podziwiają felietony i ja.
Ale też nie prychają na wolnobiegających, na nie trenujących i na nie biegających wcale. Nikogo nie oceniają i nikogo się nie czepiają. Fajnie byłoby, gdyby się generalnie mniej czepiać, bo to jest zwyczajnie i po ludzku przykre. „Gównoburzę”, jak pięknie określił kolega Felietonista, bardzo łatwo wywołać. Ciężko wybrnąć, bo czasem argumenty są takie, że no ręce opadają, wyszłam na przykład na nie szanującą tych, co szybko biegają! Przewracam się w grobie!

Cóż, chęć zaczepki w narodzie jest, publikujesz, musisz się z tym liczyć. Zaczep, to nazywam, bo nie wszystko jest hejtem. W Internecie najbardziej, wiadomo. Na swój temat czytałam już różne rzeczy. Że debilka, że ignorantka, że mam owsiki w tyłku, skoro tak latam na różne biegi, że „toto chyba z wariatkowa uciekło” (bo ultrabiegi biega), że dobrze, że nie mam dzieci, bo moje wadliwe geny nie pójdą w świat i takie tam.

Że amator a pisze o POWAŻNYM bieganiu; to mnie rozbraja najbardziej. Jeśli ktoś ma przesyt amatorów i zakręconych nieprofesjonalnych biegowych wariatów, to niech nie otwiera ich tekstów i nie czyta. Ma zapewne do wyboru dziesiątki innych profesjonalnych artykułów profesjonalistów. Zawodowców. O sprzęcie, o kadencji, o zawodach, o nawodnieniu, odżywieniu, o zakwaszeniu i o tętnie i wszystko jedno czy z nadgarstka, czy z paska.
Odnoszę wrażenie, że czasem to jest tak byle się przyczepić, trochę pogrzebać placem w otwartej rance, tak dla samego pogrzebania, przeinaczanie słów, doszukiwanie się ignorancji, olewania, głupoty, nieprawdy, byle negatywne było. A żółć to toksyczna jest substancja. Szkodzi i szybko i wolnobiegaczom. Polecam detoks i więcej LUZU. Ja wciąż luzu szukam i dlatego będę dalej pisać stronnicze subiektywne, lekko czasem złośliwe, czasem poważne, a czasem niepoważne felietony.

A co do PRYCHANIA, zdaje się, że teraz to będzie moje ulubione słowo, może sobie prychnę zaraz przez telefon na mamę, że nie przyjechała ugotować mi rosołu, skoro chora jestem:

opowiadałam kiedyś (w czasach zamierzchłych, bo to się trochę u mnie pozmieniało) i próbowałam wytłumaczyć szybkobiegaczom i biegaczom „prawdziwym” (sic!), że biegam maratony i zawody WYŁĄCZNIE dla chęci uczestniczenia w wydarzeniu a NIE NA CZAS i czas się dla mnie nie liczy. I czerpię z tego radość i euforię i nie mam chęci „wychodzić ze strefy komfortu” – straszna była afera po tych moich słowach. To było na obozie biegowym i zaatakowana zostałam (sympatycznie, ale nadal) zarówno przez trenerów, jak i przez innych biegaczy, którzy za każdym razem biegają po życiówkę, lub jeśli nie, to oznajmiają, że „treningowo lecą”. Po nieprofesjonalnym felietonie o prychaniu, dostałam dużo wiadomości typu: „dzięki za ten wpis, bo się też jestem z tych co biegają wyłącznie dla frajdy i z takim pobłażaniem się spotkałem i to nie było miłe”. Więc coś JEDNAK jest na rzeczy. I, słowo, że nie jest to SAMOBICZOWANIE.
Jest to o poszanowaniu innego BIEGACZA. Szacunek mam ogromny do tych, co śmigają, ale mam szacunek też dla tych, którzy po prostu biegają sobie. Bo czy ktoś biegnie na 30 minut, czy na 1:30 w „Biegnij Warszawo”, dla mnie to jest BIEGACZ.

Wszystkich serdecznie pozdrawiam. Wyszedł z tego w sumie felieton. W obronie felietonu.
Jednakowoż, czwartek właśnie nadejdzie ;)
Awatar użytkownika
bieganie.pl
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1736
Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29

Nieprzeczytany post

Skomentuj artykuł te durne strefy
Awatar użytkownika
faraon828
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 389
Rejestracja: 29 sty 2016, 08:39
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:48,30
Lokalizacja: Olsztyn/Kędzierzyn-Koźle
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Trening mózgu ważna rzecz. Osobiście preferuję metodę interwałową, na bardzo długich przerwach ;-)
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

z tymi strefami, no niestety. ale zeby bylo razniej, nadmienie, ze w naszym amatorskim kolarstwie jest znacznie, znacznie gorzej. tam coprawda nie ma nakreslonej granicy kto na ile jedzie, ale w peletonie wszyscy sie znaja i mniej wiecej kazdy wie gdzie jego miejsce. niestety nie na starcie, a co gorsza - zaraz po nim - gdzie robi sie jedna wielka nerwowka, przepychanie, jazda poboczami, chodnikami, czy nawet trawnikami, wywrotki, uszkodzenia sprzetu itd itp - MASAKRA. a przeciez szpica peletonu jest zawsze ta sama i zadne czarowanie tego nie zmieni - conajwyzej ci mocniejsi i przyblokowani zawala wyscig przez wlasnie takie przypadki, bo w kolarstwie niestety niezalapanie sie do 1 grupy to w wiekszosci przypadkow koniec wyscigu, w sensie dla scigajacych sie o wysokie miejsca. co ciekawe, za granica nie zaobserwowalem takiego zachowania, a przynajmniej nie w takiej sile.

a przez te nerwowosc klimat sie psuje - kolarze, szosowi przede wszystkim wlasnie - to po prostu bufony. nawet w czasie wyscigu potrafia sie opierdalac, ze to, ze tamto :D co ciekawe - w mtb tego praktycznie nie ma. podobnie zauwazam jest w bieganiu - na szosie panuje jakis sztywny klimat (powiedzmy z przodu, bo mysle ze z tylu jest przyjemniej jednak) - a w gorach? nawet czolowka scigajaca sie o dajmy na to MP gdzies na koncu trasy, jest dla siebie uprzejma, mila, pomocna, fair play, a tez inna sprawa ze to grono ludzi jest kolegami. nawet jesli nie jest :)

ok, sorry za zasmiecanie tematu ;)
Awatar użytkownika
Logadin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3271
Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

LveBeer - "a w gorach? nawet czolowka scigajaca sie o dajmy na to MP gdzies na koncu trasy, jest dla siebie uprzejma, mila, pomocna, fair play, a tez inna sprawa ze to grono ludzi jest kolegami. nawet jesli nie jest " ale nalezy pamiętać też o skali. Ilu nas w górach lata. Ile osób statruje w każdym biegu. Dużo łątwiej mieć taką rodzinną atmosferę. Więc i klimat luźniejszy. Dodatkowo nie ma aż tak dużego rozlania sie biegów, większość osób i tak się spotyka na tych samych zawodach, łatwo się odnaleść, kojarzyć ludzi choćby z twarzy. Na asfalcie jest tego za dużo, za często, w byt wielu miejscach na raz. Górską elitę do tego dużo łątwiej zapamiętać, kojarzyć - gdzie na asfalcie to teraz praktycznie niemożliwe.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

Taką mam "konstatację" po przeczytaniu kilku tekstów Marty i w ogóle po kilku felietonach. Każdy felietonista ma jakiś swój styl ale i drogę jaką do biegania dotarł. Niektórzy biegali od małego wchodząc w bieganie wyczynowe (Kuba, Paweł), niektórzy zaczęli biegać dopiero jako dorośli wchodząc w biegania amatorskie (np Marta). Ich opowieści są przez ich drogę jakoś ukształtowane.
Osobowość każdego felietonisty jest bardziej lub mniej IN lub OUT jeśli chodzi o osadzenie w biegowym środowisku.
Ktoś się zapyta "co to jest właściwie środowisko" ? Czy jest jakieś jedno, spójne środowisko? Czy można powiedzieć, że środowisko wyczynowe i środowisko amatorskie to jest to samo środowisko? A jeszcze środowisko górskie? Niby i to biegacz i to, ale jednak problemy zupełnie różne. Czy jedni chcą zrozumieć innych czy nie?
I Kuba i Paweł w swoich tekstach nie piszą językiem zrozumiałym tylko dla wyczynowców. A nawet jeśli to jest to jakoś tam uzasadnione. (Czapi: "Rimmer mi na kratach pięć setnych włożył" - nie każdy pewnie rozumie o co chodzi ale przyjmuje się, że jakiś branżowy slang jest akceptowalny).

....
Ech, chciałem napisać dwa zdania a mi z tego wychodzi jakaś epopeja i do tego żeby zrozumieć o co chodzi z tym IN lub OUT muszę zrobić teraz wykres :)
.....
Dobra, skasowałem wykres. Generalnie moim zdaniem opowieści Marty są bardzo IN. :)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Rolli pisze:To ze biegacze 4h tez sa ambitni, nie chcemy wcale zaprzeczyć, ale po prostu poświęcają na ten cel mniej jak biegacze na wynik 2:30, 2;45, czy 3h.
Nie ma tych utalentowanych czy z predyspozycjami co wyjdą 3-4 w tygodniu, a potem trzaskają 2:55 na swoim drugim maratonie w życiu. I co, on więcej wkładał wysiłku? Bardziej się przykład do treningu aniżeli Ci co biegają maraton w 4h? Nie wydaje mi się.
Karlito pisze: Oczywiście nie można generalizować, ale bardzo duża część tych, co "biegną" na 5 lub 6 godzin biegnie mając cały czas stan przedzawałowy, a właściwie pół trasy idą, ale później chwalą się tym w necie na 1000 sposobów. I to do tej grupy ludzi ja się czepiam i Rolli chyba też.
Z drugiej strony, tutaj akurat +1 Tylko znowu to jest takie ustalanie granicy tolerancji. Z jednej strony mówimy, chociaż wyszedł coś zrobił ze swoim życiem zamiast przed TV. Z drugiej strony, mamy "Nosacza" który przebiegł maraton w 5:30 i pisze na popularnym portalu społecznościowym "PRZEBIEGŁEM MARATON w 5:48!~!!@" "Treningi się opłaciły i oddały". Ile tutaj osoba robiła postojów, ile tych "treningów" faktycznie było. Tutaj już nie ma mowy o - przykładałem się tyle samo co ten co złamał 4h. To taki temat bez końca.
Ostatnio zmieniony 11 kwie 2019, 12:59 przez infernal, łącznie zmieniany 1 raz.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
ODPOWIEDZ