Strona 1 z 2

Zagranica

: 10 paź 2001, 08:54
autor: joycat
Wróci³am wczoraj z Budapesztu. Wyjazd s³u¿bowy na cztery dni - ¿al przerywaæ trening. Ale jak zorganizowaæ sobie trening w obcym mie¶cie..?
Na internetowej stronie hotelu, w którym mam mieszkaæ, informacja: "jogging track near the hotel". My¶lê sobie "Dobra nasza", bo przecie¿ nie pójdê na ruchom± bie¿niê w hotelowym fitness klubie, bo umar³abym z nudów.
Pierwszego dnia pobytu trening uniemo¿liwiaj± mi specyficzne okoliczno¶ci towarzysz±ce ka¿demu wyjazdowi s³u¿bowemu: spó¼niony o dwie godziny samolot, a potem zach³anna chêæ uczestniczek delegacji, aby zwiedzaæ, zwiedzaæ i zwiedzaæ Budapeszt. OK. Z rozpêdu zjedzona pod wieczór kolacja, wiêc potem wchodzi w grê tylko spacer do hotelu i spanie.
Jako biegacz neofita kolekcjonujê z zapa³em wra¿enia, które odnosz± siê do mojej biegowej pasji. Obserwujê, ¿e Budapeszt pe³en jest billboardów informuj±cych o maratonie, który odbêdzie siê w tym mie¶cie 14 pa¼dziernika. Ponadto zauwa¿am w ci±gu kilku godzin przechadzki po mie¶cie wielu biegaczy przemierzaj±cych bulwar nad Dunajem. Dokonujê porównañ z Warszaw± i smêtnie wzdycham, ¿e u nas jest inaczej.. chyba gorzej...
Nastêpnego dnia jest niedziela, postanawiam wiêc z samego rana przetestowaæ "jogging track near the hotel". Zrywam siê o 7. rano i pe³na zapa³u biegnê do parku pod hotelem, bo tam - wydaje mi siê - jest owa biegowa ¶cie¿ka.
Zaczynam trening. Nie mijaj± dwie minuty odk±d zaczê³am truchtaæ, a mój polar wyje wielkim g³osem. Patrzê i wyj¶æ z podziwu nie mogê: têtno 245 :o My¶lê sobie: co jest grane..? ale kontynuujê trening, bo wcale nie czujê, ¿e powala mnie atak serca. Po chwili: cisza. Spogl±dam na monitor - têtno 45. No tak, teraz to na pewno jestem trup :trup: Rozgl±dam siê dooko³a i ju¿ wiem, dlaczego polar wariuje: 50 m od parku jest ulica, po której mkn± tramwaje. To linie trakcyjne powoduj± takie zak³ócenia.
"Jogging track" okazuje siê byæ ¶cie¿k±, wiod±c± dooko³a stawu, w którym kilku panów ³owi ryby. Pêtla ma mo¿e z 400 m. Krêcê siê wiêc w kó³ko i zaczynam siê nudziæ. Spogl±dam co chwila na stoper: ojej, dopiero 10 minut biegu.. :( Na domiar z³ego, okoliczne owady - muszki meszki - postanawiaj± upa¶æ siê na moim spoconym czole. Zaczynaj± mnie ¿reæ bezlito¶nie.
To cut the long story short: kapitulujê po 4 km - w obliczu muszek, rybnego stawu, wyj±cego polara i ogólnej porannej niedyspozycji.
Poniedzia³ek: przez 9 godzin s³u¿bowe obowi±zki, ale od samego rana my¶lê o treningu, który postanawiam zrobiæ wieczorem, rezygnuj±c ze spaceru z kole¿ankami. Obmy¶lam sobie, ¿e pobiegnê naddunajskim bulwarem: pó³ godziny w jedn± stronê, pó³ godziny w drug±, co da mi razem circa about 10 km biegu. Rozpoczynam trening o 18. Szybko przekunujê siê jednak, ¿e nie jest to najlepsza pora na bieganie: muszê przebiec oko³o 1,5 km wzd³u¿ ruchliwej arterii, a na chodniku pe³no ludzi. Lawiruj±c i skacz±c jak zaj±c nad dziurami w nawierzchni, docieram nad Dunaj. Uff. Bulwar przebiega wzd³u¿ kolejnej ruchliwej ulicy - okazuje siê, ¿e w poniedzia³kowy wieczór w Budapeszcie jest spory ruch. Inhalujê siê tlenkami o³owiu, ale pomykam dalej. Co kilka minut ze ¶wistem przelatuj± tu¿ obok mnie rower¶ci w kaskach, bulwar jest bowiem równie¿ ¶cie¿k± rowerow±. W gwarze ulicy wytê¿am s³uch, aby w porê uskoczyæ w bok, je¿eli z ty³u nadjedzie kolejny szaleniec na górskim rowerze. Biegnê i biegnê, mijam mosty. Nikt na mnie nie zwraca uwagi - co za ulga. Biegacze to tutaj normalny widok.
Po godzinnym treningu wracam do hotelu. Wygl±dam jak wyp³och. Czerwona na twarzy, ca³a spocona, mokra koszulka. Zawczasu wyjmujê ze spodenek kartê magnetyczn± do drzwi pokoju, ¿eby któremu¶ z boyów nie przysz³o do g³owy zatrzymaæ mnie przy wej¶ciu. Trzymam kartê przed sob± niczym legitymacjê agenta FBI i idê przez hall szybkim krokiem, ale czujê, ¿e ¶cigaj± mnie spojrzenia obs³ugi i niemieckiej wycieczki w wieku emerytalnym.

Wczoraj wróci³am do domu. Z ulg±. Jak dobrze bêdzie pobiec moj± ulubion± tras± na Agrykolê.

(Edited by joycat at 8:57 am on Oct. 10, 2001)

Zagranica

: 10 paź 2001, 13:01
autor: wojtek
Rzeczywiscie kiepska sprawa z tym ruchem .
Uswiadomilem sobie , ze za komuny kiedy wiekszosc z nas skamlala aby posiadac wlasne cztery kolka
na ulicach "bratnich stolic" bylo o wiele przestronniej . W Budapeszcie bieglo sie bez wiekszego problemu .
W Berlinie ( tym wschodnim ) pobieglem w upojna letnia noc az pod Brame Brandenburska , wdychajac zapach lipowych drzew na Unter der Linden .
Praga tez nie byla zbytnio zatloczona - przynajmniej dalo sie glebiej odetchnac .

Zagranica

: 10 paź 2001, 13:55
autor: PAwel
Czy to aby ta sama Joycat, która zdawałoby się przedwczoraj zastanawiała się, czy będzie w stanie przebiec kilometr?

Zagranica

: 10 paź 2001, 14:06
autor: joycat
Przedwczoraj...? Nic o tym nie wiem ;)
Ale w lipcu - owszem :jatylko:

Zagranica

: 10 paź 2001, 17:00
autor: Bartek Sz
joycat - godz. 18 to troszeczkę za wcześnie. Ja kiedyś biegałem po 20 - luz był jak na rybach.
Co do rowerzystów to masz racje. Oni chyba też korzystają wieczorem z mniejszego ruchu i dają czadu.
Najbardziej podobał mi się tam widok ze wzgórza Gelerta.  Ach co to był za widok :jatylko:
A wam co się tam podobało???
Pozdrofka.

Zagranica

: 11 paź 2001, 03:29
autor: wojtek
Osobiscie najbardziej cenie sobie kompleks lazni , majacy swe korzenie jeszcze w czasach tureckich .
Roznego rodzaje laznie , zrodla mineralne o zroznicowanej  temperaturze , bicze szkockie , sauny , masaze . Jednym slowem raj dla maratonczyka po biegu .

Zagranica

: 11 paź 2001, 08:03
autor: joycat
Niestety nie by³am w tych ³a¼niach, ale wzgórze Gelerta jest rzeczywi¶cie niesamowite. A ze szczytu piêkny widok na Dunaj i budapeszteñskie mosty...

Zagranica

: 11 paź 2001, 08:45
autor: Arti
Cześć wszystkim, mile wspominam wieczorne bieganie około 20 w Londynie, Hyde Park, Big Ben itp, rewelacja. W Londynie zauważyłem duży szacunek do biegaczy, bez problemu samochody przepuszczają przebiegających przez ulicę runnerów. To tyle. Nara

Zagranica

: 11 paź 2001, 11:05
autor: PAwel
Żałuję, że nigdy nie byłem w Budzie ani w Peszcie.

I podziwiam Joycat ca siłę woli. Ja bym chyba raczej wieczorami chodził po knajpach w kolegami i koleżankami z pracy.

CO do doświadczeń biegowych w innych miastach to pamiętam poranne biegi w Istambule. Biegałem po deptaku ad brzegiem Bosforu. Sporo było łowiących ryby, a chodnik był dość wąski. W związku z tym trzeba było uważać żeby nie złapali cię na haczyk jak zamachiwali się po założeniu przynęty. Po dwu dniach takiego biegania w strachu o oczy, przerzuciłem się na bieganie po ulicach miasta. Nawiasem mówiąc o ile wcześniej myślałem nawet, żeby przyjechać do Istambułu na maraton, to po tygodniowym pobycie w tym mieście stwierdziłem, że mówiąc oględnie wolę kulturę europejską.

Zagranica

: 11 paź 2001, 13:07
autor: Mifor
Cześć witam wszystkich,
Z racji wykonywanej pracy dużo podróżuję. Mimo notorycznego przekraczania limitu bagażu (tylko sprzęt służbowy to już ok. 40kg) zawsze upycham gdzieś buty i ubranko biegowe. Biegac można wszędzie.
A oto moje wrażenia z kilku różnych miejsc.
Ateny - katastrofa, szczególnie w lecie, temperatura, smog, zwariowany ruch uliczny, brak chodników, a jeżeli już są to tak zastawione parkującymi samochodami, że nie można się przecisnąć, a co dopiero przebiec. Ale kto znas nie skusi się na przebiegnięcie po bieżni starożytnego stadionu olimpijskiego, to trzeba zaliczyć. Nie pasuje tylko trochę "starożytny" asfalt na bieżni tego obiektu ale to szczegół.
Berlin - super warunki wokół i w parku Tiergrten. Generalnie mój patent w czasie długich przejazdów przez Niemcy: znużeni podróżą, stajemy przy dużej stacj benzynowej z prysznicem, przy lesie. Za stacją pierwszą alejką do lasu, a tam po kilkudziesięciu metrach natarfiamy na trasy biegowe okolicznych mieszkańców. Po powrocie prysznic za 5 marek
i dalej w drogę.
Szwecja - tu biegacze, rowerzyści, wrotkarze - to ludzie uprzywilejowani, biegać można wszędzie i o każdej porze.
Finlandia - poezja, tu każdy biegacz ma chyba swoją alejkę lub ścieżkę ciągnącą się przez cały kraj. Teren pofałdowany, wspaniałe widoki, krystaliczne powietrze. Nawet w małych miejscowościach, wieczorami jest więcej biegających i starszych power-walkerów, niż pieszych. W zimie te same alejki zamieniają się w trasy dla narciarzy biegowych. Biegałem przy -20C, później
sauna +120C - odlot. Zakochałem sie wtym kraju i jego przyrodzie. Polecam atrakcje turystyczne, na ryby, na polowanie, spływy kajakowe, wędrówki piesze bo "bezludziach" niedźwiedzimi szlakami. Blisko i niedrogo. Podobne miejsca są tylko w Kanadzie.
Ryga - polecam bulwary w okolicach hotelu Radisson,
piękna starówka, ale nie za późno - może być niebezpiecznie.
Kijów - dla lubących biegi z przeszkodami, no i przestaniecie marudzić na polskie chodniki i nierówny asfalt.
Wilno - bulwary nad rzeką, piękny park w okolicach wzgórza zamkowego, no i samo podbiegnięcie do zamku warte litra potu, biegających nie spotkałem.
Mińsk - pół-dziki park prawie w centrum miasta, jedno okrążenie ok. 5-6km, bezpiecznie, to policyjne państwo, lecz jak ktoś lubi mocne wrażenia - proponuję podróż samochodem - dla mnie to sport ekstremalny (spotkania
z milicją co 30-40km).
Zaskoczyła mnie miło ilość biegających - tylko pozazdościć (później wygrywają nasze imprezy).
Waszyngton - mieszkałem w dzielnicy gdzie widok pieszego prowokował każdy patrol policyjny, ale każdy
biegnący na sportowo był już szanowany. Fatalna pogoda w lecie, gorąco i wilgotno.

Pozdrawiam,
Napiszcie gdzie jeszcze biegaliście.
Jacek

(Edited by Mifor at 1:10 pm on Oct. 11, 2001)

Zagranica

: 11 paź 2001, 13:33
autor: wojtek
Nie sposob pominac Central Parku , ktory zostal uwieczniony w Maratonczyku z Dustin'em Hoffman'em .
Wielkie stada biegaczy w niedziele rano i zelazny punkt programu - bieg wokol wodnego rezerwuaru po zwirowej sciezce . Moim wielkim zdziwieniem byla obecnosc koni , ktore mozna sobie wynajac w pobliskiej stajni .

Zagranica

: 11 paź 2001, 14:59
autor: ania
Zapomniales wspomniec o obowiazkowym kierunku jazdy ... (Biegaczy, nie koni).

Zagranica

: 11 paź 2001, 15:36
autor: wojtek
No roznie z tym bylo ale glownie biegnie sie odwrotnie do ruchu wskazowek zegara ( wokol rezerwuaru ) .

Zagranica

: 11 paź 2001, 17:17
autor: PAwel
Z nietypowych mi4ejsc do biegania pamiętam pokład promu fo Helsinek. Pątla miała około 60 metrów, a biegałem chyba 8km.

Zagranica

: 11 paź 2001, 21:23
autor: Bartek Sz
PAweł - musiałeś się nieźle zakręcić. Przecież to ponad 100 okrążęń :o