Moja motywacje rowerowa zawdzieczam Wyscigowi Pokoju . Zawsze utozsamialem sie z Hanusikiem , Szozda , Szurkowskim . Na swoim dziecinnym rowerku " Zabka " przejechalem setki kilometrow , glownie po drozce wiodacej wokol ogrodka a w dni deszczowe wokol pokoju , na wirazach rysujac szafe dzwignia hamulca .
Dorosly rower dostalem dopiero w trzeciej klasie podstawowki , kiedy stanowilem posmiewisko dla kolegow , smigajacych na swoich kozach otrzymanych na komunie .
Ten rower mam w warszawskim domu do dzisiaj . Ciezka , solidna rama , terenowe kola . To byla eksportowa wersja Rometu o nazwie Tyler . Na piaszczystych puszczanskich drogach sprawowal sie bez zarzutu .
Pod koniec podstawowki ojciec widzac moj zapal do rowerowych przejazdzek ( czesto wracalem do domu po zmroku ) zafundowal mi prawdziwe cacko - Jaguar Special z duraluminiowa rama . Na tym rowerze jezdzilem z Mlocin na Okecie do ciotki . Co prawda byl kupiony juz jako uzywany ale wlasciciel dbal o niego znakomicie . Nigdy by sie go nie pozbyl gdyby nie bral slubu i potrzebny mu byl kazdy grosz . Oddajac mi go poplakal sie i poprosil bym dbal o niego . Opowiadal , ze potrafil na nim przejechac z Warszawy do Lomzy i z powrotem.
Po przyjezdzie do Stanow rower byl naszym jedynym srodkiem lokomocji przez prawie 2 lata . Moim pierwszym byl Peugot . Z tylu przymocowalem skrzynke po mleku i tak wypuszczalem sie na zakupy lub zbieralem puszki przy drodze ( 5 centow za sztuke ) .
Moja zona jezdzila na rowerze firmy Magna , ktory ukradli murzyni w Labor Day . Obydwa rowery podarowal nam zaprzyjazniony biegacz .
Kiedy odkrylismy kradzierz roweru zona o malo sie nie poplakala - zdazyla sie zzyc z tym sprzetem i przemierzala na nim wilekie odleglosci co w powiazaniu z treningiem biegowym stanowila spora dawke kilometrow a wlasciwie mil .
Nasz przyjaciel poratowal nas i w tej opresji , darowujac jedyny pozostaly mu w garazu model , niestety bardzo niedoskonaly . Musielismy doinwestowac do niego . Udajac sie do sklepu rowerowego po czesci zona spostrzegla swoja Magne . Nie bylo mowy o pomylce - byl to dosc stary model a mysmy dokupili do niego oprzyzadowanie . Byl wiec jedyny w swoim rodzaju . Problem polegal na tym , ze wokol stalo kilku murzynow.
Widzac to postanowilem zadzwonic po "kapow" . Ewa jednak nie dala mi tego zrobic i rozjuszona ruszyla by staranowac tych "asfaltow" . Nie bylo czasu do namyslu - wyprzedzilem ja i energicznie wtargnalem w srodek tej grupki . Zapytalem sie ostro - czyj to rower ? , na co nie otrzymalem odpowiedzi . Po powtorzeniu pytania spostrzeglem , ze oni patrza sie ponad moja glowa . Katem oka dostrzeglem auto patrolowe , ktore widocznie zwolnilo . Wtedy jeden z nich zapytal - to twoj rower ?
- To BYL moj rower do momentu kradziezy - powiedzialem
- No to wez go sobie
- Ot tak ?
- Wlasnie tak...
Obawiajac sie ostrego oporu chwycilem za raczke i ciagle patrzac sie podejrzliwie wycofalem sie tylem .
Potrzebowalem kilku minut , zeby zdac sobie sprawe z niebezpieczenstwa w jakim sie znajdowalem. Sam sie dzisiaj dziwie , ze siedze tu dzisiaj i moge pisac
. I nie badz tu czlowieku rasista ...
Magna miala jednak pewna wade - kolarski uchwyt co wymagalo pochylenia sie w przod . W jakis czas potem znalezlismy turystyczny rower , z miekkim siodelkiem i idealnym wyprofilowaniu kierownicy . Dalismy ogloszenie do gazety o odnalezionej zgubie a poniewaz nikt sie nie zglosil wiec adaptowalismy ten rower . Ewa codziennie dojezdzala nim do pracy az do dnia poprzedzajacego porod naszego pierwszego dziecka . Tubylcy zaczeli sie zastanawiac czy ona przypadkiem tego dziecka na rowerze nie urodzi
Podczas mojego pobytu w kraju tak sie zapalilem na jazde po lesie , ze po powrocie kupilem sobie niezlego gorala ( to znaczy myslalem tak bedac zupelnym laikiem ) . Rower marki Pacyfik o nazwie Nomad bardzo mi sie spodobal . Spiknalem sie z grupka zapalencow i czesto jezdzilismy noca po lesnych sciezkach . Zyskalem uznanie w ich oczach
a jeden z miejscowych weteranow wcisnal mi na sile "prawdziwy rower gorski " . Pewnie nigdy nie slyszeliscie o tej firmie - Sampson . Ktos z grona znawcow powiedzial mi , ze zrobilem fantastyczny deal na tym rowerku bo sama rama jest z tytanu a zaplacilem stosunkowo niewiele . Podobno tytan pochodzi z Rosji , skladano to w Anglii a marketingu dokonala firma z Colorado . Dzis ta firma produkuje wylacznie kolarskie modele .
Sampson jest moim pierwszym rowerem z pedalami SPD - trzeba sie bylo wiele razy przewrocic aby sie na nich nauczyc . Startowalem na nim w Adventure Race i w klasycznym wyscigu dla poczatkujacych . Wykonalem swoj plan - nie bylem ostatni i wlasnie przygotowuje sie do tegorocznej edycji , majacej sie odbyc 13 pazdziernika .
Trzymacie za mnie kciuki ?