Angielski potrzebny w bieganiu

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Andrzej_
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 219
Rejestracja: 13 wrz 2006, 18:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

W jakim programie to zrobiłeś? U mnie się nie otwiera. Tak czy inaczej już po samym tytule tego pliku widać że jednak warto przerobić jakiś podręcznik :usmiech:
Wpisałem w googla english tenses i mi wyskoczyło coś takiego:
https://www.ego4u.com/en/cram-up/grammar/tenses
To chyba jest niezłe.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Alan Bolon
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 lis 2016, 10:37
Życiówka na 10k: 44:48
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Taunton UK

Nieprzeczytany post

Andrzej_ pisze:W jakim programie to zrobiłeś? U mnie się nie otwiera. Tak czy inaczej już po samym tytule tego pliku widać że jednak warto przerobić jakiś podręcznik :usmiech:
Wpisałem w googla english tenses i mi wyskoczyło coś takiego:
https://www.ego4u.com/en/cram-up/grammar/tenses
To chyba jest niezłe.
W zwykłym Worldzie, nie wiem dlaczego się nie otwiera :niewiem:
Ale mogę wysłać na emaila.
Moja matryca różni się od innych tabelek i zestawień gramatyki j.angielskiego tym że umieszcza konkretne czasy z przykładami pytań i odpowiedzi ( konstrukcja zdania ) na osi czasu i tym samym daje wyobrażenie do lepszej nauki gdzie dany czas zastosować a poza tym każdy czas jest oznaczony osobnym kolorem dla lepszego kojarzenia.
Wracając do nauki angielskiego w Polsce to sam uczyłem się przed wyjazdem do Uk i moim zdaniem dobrze załapać podstawy gramatyki ale i tak będziemy mówić "polskim angielskim" i po przyjeździe byłem zdziwiony że mnie nie rozumieją a ja ich.Anglicy mówią szybko, miękko ( nie jak my akcentujemy twardo i tam gdzie nie trzeba ) oraz połykają końcówki i używają masę skrótów.Tylko praktyka i życie w UK, oglądanie TV i słuchanie oraz praktyka nauczy prawidłowego j.angielskiego takiego jakim mówią anglicy na codzień. Ucząc się w Polsce dogadasz się jakoś ale będzie to "inne".Poza tym w Polsce uczą form archaicznych których się nie stosuje już, dla przykładu przed wyjazdem uczyli mnie jak odezwać się w sklepie: I'd like to buy... gdy nikt już tak nie mówi prawie, wszyscy mówią po prostu: Can I have .... :taktak:
Takich przykładów jest sporo.
Robert
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 791
Rejestracja: 30 lip 2001, 10:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Alan Bolon pisze: W zwykłym Worldzie, nie wiem dlaczego się nie otwiera
Gdy udostepniasz innym ludziom pliki ktore pozniej nie maja byc edytowane, to najlepszym / najbezpieczniejszym formatem bedzie *.pdf. Plik u odbiorcy bedzie wygladal tak samo jak u Ciebie - przy plikach *.doc - raz, ze nie zawsze sie otworzy, a dwa, niemal na pewno cos sie posypie i bedzie wygladac troche inaczej, w zaleznosci od wersji Worda.
Alan Bolon pisze: Wracając do nauki angielskiego w Polsce to sam uczyłem się przed wyjazdem do Uk
Niespecjalnie wiele razy uzyles tutaj angielskiego, ale oczywiste bledy sa:
a. w zawartosci pliku od Ciebie juz w pierwszym zdaniu jest blad - brakuje czasownika "am", nie wiem ile bledow jest pozniej...
b. w samej nazwie pliku jest problem - co zasugerowal Andrzej_ - slowo "time" ma zupelnie inne znaczenie, anizeli to ktorego uzyles, czas gramatyczny po angielsku to "tense"
c. aplikacja do pisania nazywa sie "ms word" - "world" znaczy jednak cos innego.
Alan Bolon pisze: po przyjeździe byłem zdziwiony że mnie nie rozumieją a ja ich.Anglicy mówią szybko, miękko ( nie jak my akcentujemy twardo i tam gdzie nie trzeba ) oraz połykają końcówki i używają masę skrótów.
W angielskim wystepuja dzwieki, ktorych nie ma w jezyku polskim - m.in. stad problemy z wymowa.
Na pewno w wyniku przebywania wsrod Brytyjczykow, ogladania ich telewizji najpewniej nabyles latwosci komunikacji, ale warto rowniez czytac - poprawisz jakosc pisania.

Jesli jeszcze nie znasz, mozesz czasem obejrzec krotkie filmy stad: www.youtube.com/user/jezykalnia - kanal prowadzony przez polska anglistke, czesto interesujace informacje na temat tego jezyka.
Andrzej_
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 219
Rejestracja: 13 wrz 2006, 18:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

U mnie działa zapora antywirusowa, pewnie dlatego.
Masz rację, Alan, żywy język to coś zupełnie innego niż lekcje. Kiedyś w moich czasach było trudniej, teraz, w dobie internetu wszystko jest dużo łatwiejsze. Jak napisałem wcześniej, wciąż oglądam Bonanzę i idzie mi coraz lepiej. Ale to jest tylko jedna z wersji angielskiego.
Parę lat temu w hostelu w Berlinie natknąłem się na dwóch ludzi mówiących londyńskim "cockney". Przysłuchiwałem się im bardzo uważnie i z całej kilkuminutowej rozmowy zrozumiałem tylko jedno słowo. Dosłownie, nic więcej! Jeden z nich wychodząc, krzyknął
"jack", cofnął się, złapał kurtkę i wyszedł. To jest niesamowite jakim szyfrem oni mówią.

Co do ich sposobu wyrażania się przytoczę słowa Chrissy Hynde, amerykanki która przyjechała do Londynu, z jej książki "Reckless".

Nie możesz wejść do "newsagent" i powiedzieć "Gimme a pack of Rothmans!". To byłoby uznane za niegrzeczne. Musisz powiedzieć "May I have a box of Rothmans, please, and some mathes". Dzisiaj to wydaje się mało istotne, ale wtedy to był początek mojej asymilacji do angielskiego życia. Ostatecznie, imigranci muszą nauczyć się języka.

Czyli nawet Amerykanie mają problemy, a co dopiero Polacy.
Awatar użytkownika
Alan Bolon
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 lis 2016, 10:37
Życiówka na 10k: 44:48
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Taunton UK

Nieprzeczytany post

Andrzej_ pisze:U mnie działa zapora antywirusowa, pewnie dlatego.
Masz rację, Alan, żywy język to coś zupełnie innego niż lekcje. Kiedyś w moich czasach było trudniej, teraz, w dobie internetu wszystko jest dużo łatwiejsze. Jak napisałem wcześniej, wciąż oglądam Bonanzę i idzie mi coraz lepiej. Ale to jest tylko jedna z wersji angielskiego.
Parę lat temu w hostelu w Berlinie natknąłem się na dwóch ludzi mówiących londyńskim "cockney". Przysłuchiwałem się im bardzo uważnie i z całej kilkuminutowej rozmowy zrozumiałem tylko jedno słowo. Dosłownie, nic więcej! Jeden z nich wychodząc, krzyknął
"jack", cofnął się, złapał kurtkę i wyszedł. To jest niesamowite jakim szyfrem oni mówią.

Co do ich sposobu wyrażania się przytoczę słowa Chrissy Hynde, amerykanki która przyjechała do Londynu, z jej książki "Reckless".

Nie możesz wejść do "newsagent" i powiedzieć "Gimme a pack of Rothmans!". To byłoby uznane za niegrzeczne. Musisz powiedzieć "May I have a box of Rothmans, please, and some mathes". Dzisiaj to wydaje się mało istotne, ale wtedy to był początek mojej asymilacji do angielskiego życia. Ostatecznie, imigranci muszą nauczyć się języka.

Czyli nawet Amerykanie mają problemy, a co dopiero Polacy.
Wszystko dokładnie jak piszesz.
Ta niewiedza jak i co mówić poprawnie w angielskim w UK może kosztować cię reputację nawet.Kiedyś powiedziałem do swojej szefowej w pracy pytając ją o coś - zącząłem zdanie: Can I please you ...
Zrobiła oczy i poczerwieniała :hahaha:
dowiedziałem się później że forma ta jest przyjęta potocznie jako zaproszenie do seksu ( wulgarne w dodatku ).
Powinienem zacząć: Can I please .... ( bez you ).
Co do cockneya to jest sporo takich sytuacji gdzie anglicy nawet z południa nie rozumieją się z tymi z północy.Inaczej się pewne rzeczy nazywają a i inaczej mówią :taktak:
Andrzej_
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 219
Rejestracja: 13 wrz 2006, 18:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No tak, szkoda że nie znałeś przeboju Bitelsów Please,please me.
Wydaje mi się że nie możemy kończyć tej rozmowy w ponurym nastroju że wszystko to jest takie trudne, nie do opanowania. Przeciwnie, ci którzy to czytają niech wiedzą że angielski jest łatwy, oto dowód.
Krótka lekcja na temat zdania warunkowe, co by było gdyby i co powinno było nastąpić. Słowo było tutaj jest ważne bo w jęz. polskim czas zaprzeszły już nie występuje.
A więc teraz:
I would know - wiedziałbym
I shoud know - powinienem wiedzieć
I could cry - mógłbym krzyczeć
Kiedyś, wtedy:
I would have known - wiedziałbym (3 forma czasownika)
I shoud have known - powinienem był wiedzieć (jak powyżej)
I could have cried - mogłem był krzyczeć

I should of = I should have (taka niedbała pisownia, podobna do wymowy)
No i warunek dotyczący obecnej sytuacji:
Gdybym był na twoim miejscu zadzwoniłbym do niej natychmiast.
If I were you, I would call her at once.
Używamy czasu przeszłego(!) i trybu warunkowego
Co powinno było się zdarzyć kiedyś:
If I had only known, I would have kept you on the phone.
Gdybym tylko wiedziała, trzymałabym cię na telefonie (dzwoniłabym ciągle)
Tutaj musi być czas zaprzeszły i future perfect in the past.

Teraz ilustracja do tego w linku poniżej. Mamy tam dużo takich warunków. Niestety pod koniec lekcji pani lektorce angielskiego wymsknęło się nieładne słówko. Trudno, darujmy jej to. Kto prowadzi wykład? Ten głos jest rozpoznawalny, oczywiście Chrissie Hynde
Awatar użytkownika
Alan Bolon
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 lis 2016, 10:37
Życiówka na 10k: 44:48
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Taunton UK

Nieprzeczytany post

Robert pisze:
Alan Bolon pisze: W zwykłym Worldzie, nie wiem dlaczego się nie otwiera
Gdy udostepniasz innym ludziom pliki ktore pozniej nie maja byc edytowane, to najlepszym / najbezpieczniejszym formatem bedzie *.pdf. Plik u odbiorcy bedzie wygladal tak samo jak u Ciebie - przy plikach *.doc - raz, ze nie zawsze sie otworzy, a dwa, niemal na pewno cos sie posypie i bedzie wygladac troche inaczej, w zaleznosci od wersji Worda.
Alan Bolon pisze: Wracając do nauki angielskiego w Polsce to sam uczyłem się przed wyjazdem do Uk
Niespecjalnie wiele razy uzyles tutaj angielskiego, ale oczywiste bledy sa:
a. w zawartosci pliku od Ciebie juz w pierwszym zdaniu jest blad - brakuje czasownika "am", nie wiem ile bledow jest pozniej...
b. w samej nazwie pliku jest problem - co zasugerowal Andrzej_ - slowo "time" ma zupelnie inne znaczenie, anizeli to ktorego uzyles, czas gramatyczny po angielsku to "tense"
c. aplikacja do pisania nazywa sie "ms word" - "world" znaczy jednak cos innego.
Alan Bolon pisze: po przyjeździe byłem zdziwiony że mnie nie rozumieją a ja ich.Anglicy mówią szybko, miękko ( nie jak my akcentujemy twardo i tam gdzie nie trzeba ) oraz połykają końcówki i używają masę skrótów.
W angielskim wystepuja dzwieki, ktorych nie ma w jezyku polskim - m.in. stad problemy z wymowa.
Na pewno w wyniku przebywania wsrod Brytyjczykow, ogladania ich telewizji najpewniej nabyles latwosci komunikacji, ale warto rowniez czytac - poprawisz jakosc pisania.

Jesli jeszcze nie znasz, mozesz czasem obejrzec krotkie filmy stad: www.youtube.com/user/jezykalnia - kanal prowadzony przez polska anglistke, czesto interesujace informacje na temat tego jezyka.
Drogi Robercie, I am to znaczy prawie to samo co I. I am ( ja jestem ) I ( ja ), bardzo często tutaj nie mówimy tutaj I am tylko od razu I a więc stąd w czasie Present Continous nie ma I am tylko od razu I working/ driving itd., ale jak chcesz to sobie tam dodaj to " am " :lalala:
Poza tym dlaczego piszesz że "am" to czasownik? To nie czasownik ale forma "be"
Co do błędów to poza jednym w którym przyznaję Ci rację ( mój angielski nie był jeszcze na takim poziomie 8 lat temu przed wyjazdem do UK ) powinno być tense :taktak:
No i jeszcze nazwa programu Word a nie World - to też masz rację ale wynika to z mojej niewiedzy i z tego że nie jestem dobry w sprawach komputerowych.
Nie sądzę abym musiał oglądać i uczyć się pisania czy czytania po angielsku z You Tube bo umiejętność tą posiadam w stopniu dostatecznym.
Poza tym dziekuję za radę co do PDF.
Pozdrawiam i zapraszam do Somerset to dopiero zobaczysz jak tu mówią, masakra... :hejhej:
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

Poza tym dlaczego piszesz że "am" to czasownik? To nie czasownik ale forma "be"
pewnie dlatego, "to be" to czasownik, więc "am" to forma czasownika.
I am to znaczy prawie to samo co I
nieprawda, pomiędzy "jestem" oraz "ja" istnieje zasadnicza różnica znaczeniowa.
bardzo często tutaj nie mówimy tutaj I am tylko od razu I
nieprawda. w mowie dochodzi do elizji "i am" do "I'm" wymawianego jako "ajm".
"I working" to zwyczajny błąd na poziomie niskich klas podstawówki.

Proponuję poduczyć się i korzystać z rad bardziej wyedukowanych - oczywiście chodzi mi o kwestie znajomości języka i jego zasad - kolegów.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
Alan Bolon
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 lis 2016, 10:37
Życiówka na 10k: 44:48
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Taunton UK

Nieprzeczytany post

Qba Krause pisze:
Poza tym dlaczego piszesz że "am" to czasownik? To nie czasownik ale forma "be"
pewnie dlatego, "to be" to czasownik, więc "am" to forma czasownika.
I am to znaczy prawie to samo co I
nieprawda, pomiędzy "jestem" oraz "ja" istnieje zasadnicza różnica znaczeniowa.
bardzo często tutaj nie mówimy tutaj I am tylko od razu I
nieprawda. w mowie dochodzi do elizji "i am" do "I'm" wymawianego jako "ajm".
"I working" to zwyczajny błąd na poziomie niskich klas podstawówki.

Proponuję poduczyć się i korzystać z rad bardziej wyedukowanych - oczywiście chodzi mi o kwestie znajomości języka i jego zasad - kolegów.
Drogi Robercie; niewątpliwie to co piszesz jest prawidłowe i masz rację ale taki angielski jaki ty prezentujesz nie jest niestety w użyciu tu u mnie w UK.Na tym własnie polega "problem" że Polacy uczą się angielskiego na wysokim poziomie gramatycznym i "kropka w kropkę" jak jest w podręczniku tymczasem w codziennym życiu tak nie jest.Pokaż mi Polaka który mówi i pisze w 100 procent gramatycznie? Może polonista :taktak:
W UK anglicy to samo.To co nazywasz podstawowym błędem na poziomie podstawówki z tym I i I am jest tu na porządku dziennym, bardzo rzadko i tylko dla podkreślenia rangi zdania zaczynamy od długiego I am czy nawet "ajm", tu się mówi "I".Tak zaczynamy zdanie.
Podam Ci dla przykładu jeszcze takie błędy często popełniane w UK i to przez angoli:
Is well zamiast As well
She don't zamiast she doesn't

Co nie znaczy oczywiście żeby nie uczyć się poprawnego angielskiego ale później życie na obczyźnie to weryfikuje
:lalala:
Robert
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 791
Rejestracja: 30 lip 2001, 10:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No to juz jak tam chcesz - podane przez Ciebie przyklady nie sa pustym wymyslem ksiazkowym, NA PEWNO rowniez na Wyspach sa one bledne.
a. "Is well" - wg mnie cos zle uslyszales (pewnie ktos mial specyficzna wymowe), w transkrypcji byloby "as well"
b. "She don't" - a to slyszalem kilka razy, z reguly wypowiadane przez amerykanskich Murzynow z nizszych warstw spolecznych, badz przez "rednecks / white trash".

Nie wykluczam, ze gdzies w Polsce zdarzaja sie ludzie mowiacy:
"Poszlem se wczora z Markiem przez granica do Niemczech i oboje kupilim se browca" (kazdy z tych bledow osobiscie slyszalem), ale uczacemu sie polskiego cudzoziemcowi jednak odradzalbym mowienie w taki sposob...

Wiem ze stratyfikacja spoleczna w UK jest znacznie silniejsza anizeli u nas (co ponoc slychac juz w akcencie) - i o ile pewnie nigdy nie uda Ci sie brzmiec jak absolwent Eton, to chyba jednak, po przeskoczeniu podstaw, warto pozniej probowac unikac robienia oczywistych bledow gramatycznych? Podalem wczesniej przyklad R. Lewandowskiego - pomijajac akcent (ktory trudno zmienic), czlowiek ten mowi plynnie, a jednoczesnie robi naprawde wiele prostych bledow gramatycznych (zle przyimki, zle rodzaje gramatyczne, zle formy liczby mnogiej, zle koncowki), ktorych poprawa jest jak najbardziej mozliwa. Dlaczego nie chce mu sie tego skorygowac? Nie wiem.

Nauka jezyka to droga bez konca - wciaz bedziesz poznawal nowe slowa czy zwroty. Ja np. niedawno dowiedzialem sie, co to jest "kłonica" - okazuje sie, ze nie jest to wymarly archaizm, a jak najbardziej codzienny element aut ciezarowych i wagonow! ;-)
Andrzej_
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 219
Rejestracja: 13 wrz 2006, 18:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Języka trzeba uczyć się od podstaw, takie pierwsze ABC, i zawsze mieć świadomość że znam język gorzej niż mi się wydaje.
Chrissie Hynde uczyła się francuskiego innym sposobem i zobaczcie z jakim skutkiem. Przez pewien czas mieszkała w Paryżu. Parę razy zdarzyło się że ktoś ją zaczepił na ulicy więc zapytała swoich przyjaciół jak na to reagować. Zaproponowali jej parę zdań które, by nauczyć się na pamięć, powtarzała w kółko, akcentując mocno co bardziej soczyste słowa co wywoływało salwy śmiechu. No dobra, nauczyła się i trafiła się okazja do popisania się swoim francuskim. Znów zaczepił ją jakiś typ więc z wielkim animuszem posłała mu całą tę wiązankę. Niestety tamtego nie zbiło to z tropu, zaczął jej coś pyskować. W tym momencie Chrissie już tylko potulnym głosem powiedziała "Sorry, I don't speak French".
Robert
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 791
Rejestracja: 30 lip 2001, 10:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Taka ciekawostka do tego watku odrobine "lingwistycznego" - jak udanie sprawdza sie ekspozycja dziecka na obce jezyki w b. mlodym wieku.

Dwa kilkuminutowe filmiki, gdzie 4-letnia dziewuszka z Rosji mowi w kilku jezykach - jasna sprawa, ze ze wzgledu na wiek slow pewnie nie zna bardzo wielu, ale swietnie wymawia i sprawnie nasladuje "melodie" poszczegolnych, b. roznych jezykow.

A porozumiewanie sie w jezykach nieindoeuropejskich, nie jest banalne dla doroslego Europejczyka - czyli tonalny mandarynski (mnie osobiscie trudno nawet uslyszec roznice miedzy uzywanymi w Chinach tonami, nie mowiac o ich powtorzeniu...), oraz semicki arabski (z kilkoma dzwiekami, ktore rowniez w Europie nie wystepuja - np. pojawiajacy sie czasem w TV polski profesor arabistyki, wg Arabow mowi po arabsku slabo).
Andrzej_
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 219
Rejestracja: 13 wrz 2006, 18:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzieci są genialne, potrafią chłonąć wszystko jak gąbka, ale my, jakie są nasze największe kłopoty przy nauce języka obcego?
W moim przypadku są dwa problemy.
Pierwszy taki, że choć przeczytam w książkach jakieś słowo setki razy to i tak nie wiem jak się pisze, np. daughter czy doughter. Chyba trzeba pisać żeby nauczyć się pisać.
Druga sprawa to budowanie zdań po polsku, bo jest jakiś taki nawyk. Jak powiedzieć "On podobno przebiegł ponad 100 maratonów". Szybko szukam w głowie słowa 'podobno', nic, pustka, więć mówię "I've heard he'd run more than 100 marathons". Niby może być, ale Anglik powiedziałby "He's said to have run". Czyli zupełnie inaczej niż po polsku. Jak się tego nauczyć? Chyba tylko poprzez przebywanie w towarzystwie w miarę wykształconych Anglików.

Co do tłumaczenia trudnego, angielskiego tekstu na nasze to mam ochotę popełnić tutaj małe wypracowanie. Jak ja to widzę jako amator, no może ambitny amator :-)
Awatar użytkownika
Alan Bolon
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 09 lis 2016, 10:37
Życiówka na 10k: 44:48
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Taunton UK

Nieprzeczytany post

Andrzej_ pisze:Dzieci są genialne, potrafią chłonąć wszystko jak gąbka, ale my, jakie są nasze największe kłopoty przy nauce języka obcego?
W moim przypadku są dwa problemy.
Pierwszy taki, że choć przeczytam w książkach jakieś słowo setki razy to i tak nie wiem jak się pisze, np. daughter czy doughter. Chyba trzeba pisać żeby nauczyć się pisać.
Druga sprawa to budowanie zdań po polsku, bo jest jakiś taki nawyk. Jak powiedzieć "On podobno przebiegł ponad 100 maratonów". Szybko szukam w głowie słowa 'podobno', nic, pustka, więć mówię "I've heard he'd run more than 100 marathons". Niby może być, ale Anglik powiedziałby "He's said to have run". Czyli zupełnie inaczej niż po polsku. Jak się tego nauczyć? Chyba tylko poprzez przebywanie w towarzystwie w miarę wykształconych Anglików.

Co do tłumaczenia trudnego, angielskiego tekstu na nasze to mam ochotę popełnić tutaj małe wypracowanie. Jak ja to widzę jako amator, no może ambitny amator :-)
A ja bym powiedział że angol by powiedział tak:
I heard, he ran more than 100 marathons, supposedly
bez żadnego have, po prostu i szybko jak się tutaj mówi.
Andrzej_
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 219
Rejestracja: 13 wrz 2006, 18:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Wiesz, mnie chodziło o to że jeśli nie wiem jak powiedzieć 'on podobno' to mówię 'słyszałem że on'. To jest zupełnie coś innego, prawda?
Anglik mówi 'he is said' czyli używa strony biernej. Takie wyrażenie jest wszędzie, w książkach, gazetach, radiu, telewizji. Na pewno musiałeś to zauważyć.
ODPOWIEDZ