maly89 pisze:A czemu mielibyśmy nie biegać na mrozie? Biegamy jak jest gorąco, jak jest zimno, jak pada deszcz lub śnieg. W zależności od pogody dobieramy jedynie strój i robimy swoje.
No właśnie, kto chce, biega, kto nie chce, nie biega. Kto chce albo musi, biega szybko, kto nie chce - biega wolno. Proste.
Gorzej, jak ktoś chce, a nie może, bo jednak nie każdy może przy -15 lecieć po 3'15, o ile zrozumiałam. Po 4'00 jeszcze, powiedzmy, się da
Lisciasty pisze:Ja też lubię mróz, człowiek przynajmniej się nie poci jak zwierzak
Z tym akurat się nie zgodzę, a stwierdzenie, że niby na dużym mrozie się nie pocimy widzę już któryś raz. Pocimy się tak samo, poza tym zimne powietrze podczas takiego wyżu jest suche - paradoksalnie tracimy więc sporo wody. No, chyba że ktoś naprawdę biegnie bardzo wolno (szybko idzie?
). Ja się pocę, chociaż ubieram się wcale nie jakoś kosmicznie, raczej - lekko. Nie zakładam grubej czapki - czasem tylko zwiniętego buffa - a głowę też mam mokrą. Więc gdy się spocę, to przy takiej temperaturze po godzinie biegu, kiedy moje zasoby energetyczne nieco się wyczerpią, zaczyna mi się robić zimno. Poza tym bardzo marzną mi dłonie i na to nie ma rady. Zimno sprawia, że mam jakby nieco gorszą percepcję i gorszą kontrolę ruchu - nie mogę więc biec bardzo szybko.
Zatem dla mnie 1.30h czyli jakieś 17-18k to w takich warunkach maks, a końcówkę biegnę na sporym dyskomforcie.
No, ale przecież o to chodzi, aby wychodzić poza granice komfortu!
Więc fajnie, jeśli dla kogoś bieganie w takich warunkach to ekstaza, dla mnie niekoniecznie, ale biegam i nie od dziś - da się.