Forum Bieganie.pl

Skomentuj artykuł Agenci najlepszych kenijskich biegaczy zawieszeni

Z tego co zawodnicy mi piszą, to sa przerażeni. Sytuacja jest dziwna. Kenyan Athletics nagle sie obudziło, i wali na prawo i lewo. A zawodnicy bez managerów którzy organizowali im wszystkie zawody sa jak bez ręki. Nie wiem czy to nie ma związku z tym, ze działalnośc europejskich managerów jest nie na rękę w dosyć jednak skorumpowanym środowisku.

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę. Pewnie, któryś manago nie chciał się podzielić, to teraz robi za przykład... A że zawodnicy przy okazji obrywają? A kogo to poza nimi i ich rodzinami tam obchodzi...

Ooooo? Biorą się za nich? Najwyższy czas.

W przypadku Volare nie było przypadków dopingu, przynajmniej udowodnionego, nie słyszałam też o jakichkolwiek podejrzeniach i śledztwach w tej sprawie. Chłopaki ( Kenijczycy, których poznaliśmy w ubiegłym roku, będący w teamie Van de Veena) piszą, że wstrzymanie możliwości działania Volare jest ewidentną odpowiedzią AK na powołaną do życia w lutym ubiegłego roku organizację Wilsona Kipsanga - PAAK.
Z drugiej strony coraz częściej słyszy się o niechęci czołowych zawodników z Europy do startowania w biegach z Kenijczykami, z którymi nie mają szans. No to przynajmniej przez pół roku będą mieć chłopaki fory...

Myślę, że chcą tylko wyczyścić brudasów, a Ci, co są czyści, od razu sądzić tą całą AK za straty.

Gife pisze:..., a Ci, co są czyści,...

I tu może być problem

hyzop pisze:

Gife pisze:..., a Ci, co są czyści,...

I tu może być problem

Dość długo czekamy na czołówkę afrykańską na dopingu :] Elita Afryki tak dobrze się szprycuje czy za mało badań dopingowych przechodzą ?

o nie, znów uaktywnili sie "imbecyle", którym mocno zal dupy ściska ze jakaś grupa z Afryki wygrywa większość prestiżowych biegów tylko dlatego ze sa na koksach A może wy jesteście na koksach widząc jakie głupoty wygadujecie

Michael Karonei który przyjeżdżał przez jakis czas do Polski twierdził, że grupa Berardellego stosuje doping, co nam wydało się wtedy nierealne. Kiedy w 2009 roku spotkałem się z Berardellim to nawet chwilę o tym rozmawialiśmy, bardzo był wtedu poruszony i zapraszał na inspekcję obozu. Ale fakt jest też taki, że nie wiedomo, czy to nie sami zawodnicy mają do tego ciągoty a trener może nie mieć z tym nic wspólnego.

Czesi prowadząc swoją grupę Kenijczyków w runczech, kładą duży nacisk na ich edukację. Wiosną miałem okazję ostatni raz porozmawiać z szefem ich teamu, Zanem Bransonem. Opowiadał z dużym zaangażowaniem o swojej pracy i pasji zarazem. Niestety Zane zmarł nagle będąc w Iten, kilka miesięcy później. Podobnie jak w przypadku Bransona trudno mi wyobrazić sobie, że Berardelli był nastawiony na krótkoterminowy cel i uświęcał środki. To raczej sami Kenijczycy instrumentalnie traktują sport jako możliwość zarobienia dużej kasy w krótkim czasie. Liczy się pole, dom i krowa, a dobre imię to fanaberie białych.

Zależy od zawodnika. Kipsang wydaje się jednak przywiązany do swojego dobrego imienia.

Oczywiście. Wachlarz zachowań i postaw życiowych wcale nie jest u nich jakoś specjalnie węższy niż u nas. Kipsang to w zasadzie polityk i matematyk. Kimetto nie wiem czym zajmuje głowę od 6 wieczór do 6 rano. Może śpi i jest mu z tym dobrze. Wielu z nas by zwariowało w takiej monotonii. Wtedy rodzą się różne pomysły na studia, hodowlę albo dopalacze. Każdego kręci coś innego, a noc w Kenii jest długa...

Jakby kenijczyczy chcieli zarobić dużą kase to by zaczeli kopać piłkę. Jeden transfer do czolowego klububw Europie albo nawet do usa to pół wioski by było ustawione. Dlaczego więc bieganie?

No więc pewnie nie chcą

Ps. Jeszcze większe pieniądze mogliby zarobić grając w krykiet, golf, albo jeżdżąc w F1. Ale co z tego?