Czy chód sportowy to prawdziwy sport?
: 17 lis 2014, 16:22
W innym watku, przy okazji ukazania sie nowego periodyku, pojawila sie postac T. Lipca, chodziarza.
Z tej okazji nasunelo mi sie pytanie, nad ktorym sie juz kiedys zastanawialem - czy uwazacie, ze tzw. "chod sportowy", to prawdziwy sport?
Moim zdaniem zdecydowanie nie i powinien zostac usuniety m.in. z igrzysk olimpijskich. Mysle tak, bo jest to dyscyplina zdecydowanie sprzeczna z olimpijska maksyma "Citius, altius, fortius". Naturalnym sportem sa zawody "kto najszybciej pokona jakis dystans" - np. bieg na 100 m czy maraton.
Natomiast wydziwianie takie jak w chodzie sportowym: "jedna noga musi stale dotykac podloza", zawodnicy podbiegaja, ostrzezenia, dyskwalifikacje i manipulacje sedziowskie - ma to wiecej wspolnego z "Ministerstwem glupich krokow" Monthy Pythona czy "mistrzostwami swiata w biegu na 100m tyłem".
Jesli ktos chce sie w to bawic, to sympatycznie - ale dlaczego traktowac takie rzeczy powaznie i np. finansowac z budzetu Min. Sportu? Gdzie jest "szybciej" przy chodzie sportowym - skoro trzeciorzedny biegacz poziomu powiatu wygra z dowolnym chodziarzem?
Mozna wymyslic wiele podobnych "dyscyplin sportowych" - np. skok wzwyz z jedna reka dotykajaca ucha, rzut dyskiem bez obrotu, plywanie z rekami za plecami etc. - ale po co?
Z tej okazji nasunelo mi sie pytanie, nad ktorym sie juz kiedys zastanawialem - czy uwazacie, ze tzw. "chod sportowy", to prawdziwy sport?
Moim zdaniem zdecydowanie nie i powinien zostac usuniety m.in. z igrzysk olimpijskich. Mysle tak, bo jest to dyscyplina zdecydowanie sprzeczna z olimpijska maksyma "Citius, altius, fortius". Naturalnym sportem sa zawody "kto najszybciej pokona jakis dystans" - np. bieg na 100 m czy maraton.
Natomiast wydziwianie takie jak w chodzie sportowym: "jedna noga musi stale dotykac podloza", zawodnicy podbiegaja, ostrzezenia, dyskwalifikacje i manipulacje sedziowskie - ma to wiecej wspolnego z "Ministerstwem glupich krokow" Monthy Pythona czy "mistrzostwami swiata w biegu na 100m tyłem".
Jesli ktos chce sie w to bawic, to sympatycznie - ale dlaczego traktowac takie rzeczy powaznie i np. finansowac z budzetu Min. Sportu? Gdzie jest "szybciej" przy chodzie sportowym - skoro trzeciorzedny biegacz poziomu powiatu wygra z dowolnym chodziarzem?
Mozna wymyslic wiele podobnych "dyscyplin sportowych" - np. skok wzwyz z jedna reka dotykajaca ucha, rzut dyskiem bez obrotu, plywanie z rekami za plecami etc. - ale po co?