Strona 1 z 1
Historie inspirujace
: 01 kwie 2013, 00:07
autor: DariaB
Ja wiem, ze elity, ze rekordy, ze 365 maratonow w 365 dni, ale mnie najbardziej chyba inspiruja historie z wlasnego podworka, ze to ma sens.. Pewnie, ze treningi, ze zakresy, ze gadzety, buty, treningi itd. ale ogladajac maraton bostonski przez lata jako ochotnik na trasie, albo kibic chodnika, tak sie zastanawialam ile tych inspirujacych historii obok przebiega: widzac ojca pchajacego wozek inwalidzki z synem, albo jedna czy dwie protezy zamiast nog, albo na koszulce napis 80+ (i nie byl to rok urodzenia), albo matka ze zdjeciem dziecka na koszulce, ktore zmarlo na raka. TO mnie zainspirowalo, a ponizej juz historie z zupelnie wlasnego podworka, ktorym dopingowalam i ktore mnie inspirowaly
Facet 40+, alkoholik, stracil wszystko, rodzine, dom, otarl sie o bezdomnosc. Teraz biega 3 rok, i dyscyplina i czasy ma do pozazdroszczenia. za 2 tygodnie startuje w Bostonie zbierajac fundusze dla fundacji na rzecz bezdomnych. Odwrocil los, daje teraz tym, co nie maja.
Kobieta 43, 105kg, 160cm, stan przecukrzycowy, cieninie, cholesterol, lekarz chce usunac 90% zoladka, ona prosi i jeszcze jedna szanse. Zaczyna diete, zaczyna biegac, 4 lata pozniej pierwszy maraton, jak zobaczylam zdjecia przed i po, nie do poznania.
Kobieta lat 60+, biega rekreacyjnie od lat, bardzo rekreacyjnie. Mamogram, diagnoza, chemia, maz sie wymiksowuje, rozwod, traci dom, wali jej sie swiat,ubezpieczenie nie chce pokryc kosztow leczenia, malo nie traci pracy. Uklad ze soba, po 3 latach od diagnozy (w zeszlym roku) pierwszy maraton, ukonczony w czasie 5h15min przy 30C z usmiechem na ustach i lzami w oczach.
To tylko takie przyklady z wlasnego podworka, na jakie historie zyciowe mozna sie natknac i niechcaco podbudowac.
Tak mnie natchnelo w wielkanocne popoludnie i 2 tygodnie przed wiosennym maratonem.
Re: Historie inspirujace
: 01 kwie 2013, 21:44
autor: mungo
A chciałabyś dodawać tu takie inspirujące historie, czy podyskutować o odczuciach innych pod tym względem? Jeśli to drugie, to przyznam że czasami też takiego typu historie potrafią chwycić mnie za serce. Jest jednak taki naród jak Amerykanie, którzy uwielbiają wręcz wplatać w każdy aspekt życia wyższą ideologię i tego po prostu nie znoszę. Zauważyłem że Amerykanin nie może przebiec (bez konkretnych historii) maratonu tak po prostu, on musi zrobić to bo a) robi to dla kogoś z rodziny/przyjaciół b) bo walczą bez sensu w Iraku itd itp. Widać to niestety w amerykańskich programach tv, które zalewają naszą telewizję. Nikt nie może zrobić sobie tatuażu(programy Miami Ink czy LA Ink), bo mu się podoba, ja znam wielu ludzi tutaj w Polsce, którzy tak właśnie robią. Amerykanin wplecie w to historię życia, śmierci, wyższe idee. 90% programu "Dom nie do poznania" to ubolewanie nad losem głównych bohaterów - wiem że nie mają lekko, ale... Tak jest ze wszystkim i uważam, że przez takie podejście, takie historie o których piszesz, robią się mniej niesamowite, powszednieją.
Tak pokrętnie napisałem, mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi.
Re: Historie inspirujace
: 01 kwie 2013, 22:14
autor: DariaB
Wiekszosc jednak biega bez specjalnej misji, bo lubia, bo sie chca sprawdzic, i nigdy do programu TV nie trafia, bo to zbyt prozaiczne, nudne i pospolite.
Ja mowie o swoich odczuciach, obserwacjach, ktore MNIE chwytaja za serce, przyprawiaja o dreszcze, daja perspektywe i podnosza na duchu, ze mozliwosci ludzkie sa niezmierzone i moze to zrobic nie superczlowiek, tylko zwyczajny czlowiek. Powyzsze przyklady to po prostu znajomi, bez misji, oprocz misji wlasnej.
Kazdy z nas chociaz raz w zyciu robil pakt z Panem Bogiem lub sila wyzsza, ze "jak dobiegne na sama gore tej gory bez zatrzymania to....", ze jak "wyjde z tego raka, to wezme sie za maraton".
Kazdy ma jakis tam swoj cel, ktory jest mu bliski i pomaga np. w zabliznieniu ran i zalobie po stracie najblizszej osoby z powodu raka czy innej choroby. Uczestnictwo w imprezach pomagajacych innym z takimi problemami pomaga w zyjacym.
Ale jak sie czyta historie takiego Hoyta, ktory od 30 chyba lat startuje z synem z porazeniem mozgowym z maratonach, triatlonach i nie robil tego dla showu tylko dla wlasnego dziecka, ktorego mu chcieli w zakladzie zamknac, to to chwyta. W tej chwili zrobili z nich celebrytow i zarobili im brand, no i dobrze, ze sa zauwazani i promowani.
Re: Historie inspirujace
: 01 kwie 2013, 22:38
autor: mungo
Podzielam Twoje zdanie.
Wg mnie jeśli dla kogoś bieganie może być czymś więcej niż ruszaniem nogami, to zawsze jestem za. Jeśli komuś bieganie pomaga przezwyciężyć niemoc/strach/pech/cokolwiek, to jest to piękne, ale dopóki odbywa się to w głowie tego kogoś. Gdy taka historia trafia do masowych mediów i robi się z niej kolejny wyciskacz łez, traci swą moc, oczywiście subiektywnie z mojej perspektywy.
Re: Historie inspirujace
: 02 kwie 2013, 03:26
autor: wojtek
Proponuje nie mylic rzeczywistosci ze swiatem telewizji.
Stwierdzenie "znam Ameryke bo ogladam programy amerykanskej telewizji" jest bardzo naiwne.
Mieszkam tu polowe zycia a nigdy bym nie zaryzykowal stwierdzenia ze dobrze znam ten kraj.
Re: Historie inspirujace
: 02 kwie 2013, 06:31
autor: mungo
zdaję sobie sprawę, że Ameryka w tv i rzeczywistości to nie to samo
Niemniej jednak coś musi być w mentalności Amerykanów, że powyższa formuła powtarza się w dosłownie każdym programie. Czy Amerykanie lubią rzeczywiście ubierać w wyższą ideologię każdą czynność, nie wiem, ale w programach tv robią tak za każdym razem,co mnie bardzo irytuje. O to mi chodziło.
Re: Historie inspirujace
: 02 kwie 2013, 14:04
autor: ioannahh
DariaB pisze:Ja wiem, ze elity, ze rekordy, ze 365 maratonow w 365 dni, ale mnie najbardziej chyba inspiruja historie z wlasnego podworka, ze to ma sens.. Pewnie, ze treningi, ze zakresy, ze gadzety, buty, treningi itd. ale ogladajac maraton bostonski przez lata jako ochotnik na trasie, albo kibic chodnika, tak sie zastanawialam ile tych inspirujacych historii obok przebiega: widzac ojca pchajacego wozek inwalidzki z synem, albo jedna czy dwie protezy zamiast nog, albo na koszulce napis 80+ (i nie byl to rok urodzenia), albo matka ze zdjeciem dziecka na koszulce, ktore zmarlo na raka
każdy dźwiga swój krzyż, nie ma się czym jarać
Historie inspirujace
: 02 kwie 2013, 19:56
autor: Yassith
Zawsze zadaje sobie pytanie czy robienie show wokol jakiejs idei jest godne podziwu czy pogardy. Mozna szlachetnie, w milczeniu i samotnie walczyc o idee ale mozna tez rozkrecic akcje promocji etosu budujac zainteresowanie spoleczne i generujac nieporownywalne srodki.
Co bardziej pomaga - samotnie ale z klasa, populistycznie ale ze skala i rozmachem.
Re: Historie inspirujace
: 02 kwie 2013, 21:51
autor: DariaB
Mozna milczaco i anonimowo, ale byc czescia jakiegos celu.
W zeszlym roku 35 organizacji charytatywnych zyskalo 11mln USD od maratonczykow bioracych udzial w maratonie bostonskim, ktorzy w zamian za numer startowy, a nie majac czasow kwalifikacyjnych, musieli zebrac okreslona ilosc pieniedzy (2500-5000) zebrac na wybrana organizacje. Te numery organizacje i rozmaite fundacje dostaja rokrocznie od BAA i rozchodza sie one jak cieple buleczki.
Zawsze mozna przeznaczyc wiecej pieniedzy na walke z rakiem, stwardnieniem rozsianym, czy innymi chorobami, na pomoc dla bezdomnych, fundusze edukacyjne dla dzieci z rodzin mniej uprzywilejowanych.
Nie trzeba i wiekszosc zadnego show z tego nie robi, raczej we wlasnym zakresie zbieraja srodki przez znajomych, i srodowisko.
Re: Historie inspirujace
: 03 kwie 2013, 02:57
autor: wojtek
Problem polega na tym ze co innego widzisz, a co inego slyszysz.
Gdyby ci ludzie dowiedzieli w jak bardzo straszliwym stopniu te datki sa marnotrawione, dali by sobie siana.
Przyklad - jedna z czolowych fundacji do walki z rakiem z $1000 uzbieranych lokuje jedynie $5 na cel zasadniczy. Reszta rozchodzi sie na niezliczone cele poboczne.
Ludzie sa leniwi intelektualnie i nie chca sie edukowac w zakresie sprawdzania skutecznosci fundacji. Mozna to zrobic internetowo.
Re: Historie inspirujace
: 04 kwie 2013, 11:18
autor: rusolis
mungo pisze:
Niemniej jednak coś musi być w mentalności Amerykanów, że powyższa formuła powtarza się w dosłownie każdym programie. Czy Amerykanie lubią rzeczywiście ubierać w wyższą ideologię każdą czynność, nie wiem, ale w programach tv robią tak za każdym razem,co mnie bardzo irytuje. O to mi chodziło.
Nie, tak jest tylko w telewizji. Poznałem sporo Amerykanów, szczególnie takich uprawiających sport czy podróże i żaden w to nie wplątywał ideologii, po prostu zwykła pasja i radocha, tyle.
Re: Historie inspirujace
: 04 kwie 2013, 12:57
autor: mungo
Dobrze wiedzieć. Ale chyba wielu Amerykanów lubi takie historie oglądać, skoro powtarza się to nagminnie
Cóż... i w naszej tv obserwuję od jakiegoś czasu taki trend.
Re: Historie inspirujace
: 04 kwie 2013, 17:16
autor: conbhp88
No cóż nie tylko amerykanów!!!
((
Re: Historie inspirujace
: 04 maja 2013, 17:10
autor: daeone
już od jakiegoś czasu coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu że telewizja ogłupia i najczęściej oglądam sport bo tam ciężko coś wcisnąć co podświadomie ma zmieniać nasze myślenie