Strona 1 z 1

Trening dzisiejszy - co za męka!

: 18 maja 2012, 21:54
autor: mszary
Wymusiłem! Ludzieeee wymusiłem! :hej:
Miałem pobiegac godzinę, miało być 10 km a było ze 3 km i 40 minut! Dżizass co za dzień. Od samego rana czułem, że dzisiaj będzie cos nie tak. No jakby mnie ktos zmuszał, jakby mi ktoś w plecy z broni celował... :ech: :ech:
Albo coś z ciśnieniem, albo zwyczajnie mi się nie chciało. Ot taki "królewski dzień"... słabe bieganie, więcej jedzenia niż zwykle, coś słodkiego...

Też tak czasem macie, że Wam się zupełnie nie chce albo, że idziecie na trening już zmuszenia i wracacie szybko do domu? Czy tylko ja taki leniuch od czasu do czasu jestem...

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 19 maja 2012, 16:16
autor: Zbynek
He, he, witaj w klubie :hej:
Parę dni temu też tak miałem. Gdyby mi się tylko tak chciało, jak mi się nie chciało :hejhej: Nawet GPS mierzył trasę na odp...l :bum:
Czasami tak się ma. Człowiek tylko się rozgląda za jakimś pretekstem, żeby zaraz skończyć. Nawet o dziwo udało mi się przebiec z 90% normalnej długości. Choć z intensywnością sporo niższą.
Nie ma na to rady. Trzeba przez to przejść (przebiec) i już. Tym razem wspomogłem się kawą, ale czy to mi pomogło wyjść z domu, to nie wiem. Lenistwo nie było spowodowane jakąś infekcją, itp. Bo bym to inaczej odczuwał. Ale głowy za to nie daję.

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 19 maja 2012, 19:15
autor: kulawy pies
u mnie to tak nie działa.
jak mi się nie chce - nie idę. by nie być gołosłownym:

ogólnopolską akcję PolskaBiega uczciłem całym tygodniem bez jednego przebiegniętego kilometra, a dziś w ramach finału akcji - idę się jeszcze do miasta nałoić :hej:
----------

nie chodzi o to, żeby biegać wtedy, kiedy się nie chce.
chodzi o to, żeby się chciało...
-------------------------
...a szczerze mówiąc, nic mi tak nie pobudza głodu treningu, jak kilkudniowa przerwa totalna. taka przerwa, kiedy już czujesz, że się zaczynasz zapuszczać...

zdrówko

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 19 maja 2012, 20:07
autor: mszary
kulawy pies pisze:u mnie to tak nie działa.
jak mi się nie chce - nie idę. by nie być gołosłownym:

ogólnopolską akcję PolskaBiega uczciłem całym tygodniem bez jednego przebiegniętego kilometra, a dziś w ramach finału akcji - idę się jeszcze do miasta nałoić :hej:
----------

nie chodzi o to, żeby biegać wtedy, kiedy się nie chce.
chodzi o to, żeby się chciało...
-------------------------
...a szczerze mówiąc, nic mi tak nie pobudza głodu treningu, jak kilkudniowa przerwa totalna. taka przerwa, kiedy już czujesz, że się zaczynasz zapuszczać...

zdrówko
Jest w tym sporo racji i ja też tak robię - kilka dni przerwy, ale wczorajszy trening był po kilkudniowej przerwie a nie mogłem dopuścić do zapuszczenia bo walczę z kilogramami :) ale dzisiaj już było lepiej - ZDECYDOWNIE lepiej :)
Przyjemnego łojenia życzę :hej:

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 19 maja 2012, 21:04
autor: herson
kulawy pies pisze:a dziś w ramach finału akcji - idę się jeszcze do miasta nałoić :hej:
ooo i wpadli my na ten sam pomysł :hej:
zadzwonił sąsiad, a że byłem już po treningu, zapowiedziałem, że się zjawiam na meczu i to NATENTYCHMIAST!! :hahaha:

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 19 maja 2012, 21:53
autor: Ewa123
kulawy pies pisze:u mnie to tak nie działa.
jak mi się nie chce - nie idę. by nie być gołosłownym:

ogólnopolską akcję PolskaBiega uczciłem całym tygodniem bez jednego przebiegniętego kilometra, a dziś w ramach finału akcji - idę się jeszcze do miasta nałoić :hej:
----------

nie chodzi o to, żeby biegać wtedy, kiedy się nie chce.
chodzi o to, żeby się chciało...
-------------------------
...a szczerze mówiąc, nic mi tak nie pobudza głodu treningu, jak kilkudniowa przerwa totalna. taka przerwa, kiedy już czujesz, że się zaczynasz zapuszczać...

zdrówko
Tego akurat nie znoszę, z prostej przyczyny - nie potrafie wejść w rytm... zanim mi sie nogi zaczną kręcić - mały koszmar... dlatego unikam przerw totalnych...
A kiedy zupełnie się nie chce? Bywa, że można się rozkręcić z każdym kilometrem i jest ok. Mnie osobiście dobija upał i nic tak skutecznie nie zniechęca jak żar z nieba...

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 20 maja 2012, 08:47
autor: Ewa123
Santiago pisze:
Ewa123 pisze: Mnie osobiście dobija upał i nic tak skutecznie nie zniechęca jak żar z nieba...
nie ma jak ciepełko, w granicach 30C w cieniu z lekkim wiaterkiem
najlepiej się treningi robi :bum:

jak się dobrze i rozsądnie nawodnisz i pobiegasz jakis czas po ciepłym to się oswoisz jak etiopczycy :D
Oj, nie sądzę, w 30 stopniach to nawet funkcjonować jest ciężko:) - już wolę wieczorem, jak choć trochę się chłodzi. Optymalne jak dla mnie jest +10 stopni:)

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 20 maja 2012, 10:01
autor: Ryszard N.
Ewa, należy przystosowywać organizm do biegania w ciepełku,...
Ja dzisiaj idę o 12:00.

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 20 maja 2012, 15:20
autor: Zbynek
Santiago pisze: nie ma jak ciepełko, w granicach 30C w cieniu z lekkim wiaterkiem
najlepiej się treningi robi :bum:
Otóż to - koszulka cały czas sucha. Byle się wtedy nie zatrzymywać :hej:

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 20 maja 2012, 15:49
autor: Ewa123
Ryszard N. pisze:Ewa, należy przystosowywać organizm do biegania w ciepełku,...
Ja dzisiaj idę o 12:00.
Tak, to prawda. W czasach kiedy miał nade mna peczę mój trener, zawsze powtarzał, mimo oczywiście próśb i nalegania - treningi robimy w upal też, nie zmieniamy godzin, bo zawody sa w tych samych warunkach. Naturralnie wyszło to na dobre. Natomiast teraz, przyznam szczerze, chętniej wychodzę wieczorem...
Też wyszłam dziś przed południem 9 km w jedną stronę i 9 z powrotem na przewyższeniu +750m... Ale w górach jest inaczej...

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 20 maja 2012, 18:01
autor: maly89
A ja Wam powiem, że nienawidzę odpuszczać treningów. Ot po prostu źle się z tym potem czuję. Nie mam ochoty na jakiś specjalny trening to idę tylko potruchtać, ale zawsze te 40-45 minut wpadnie :) Najczęściej największym problemem jest wyjście z domu, a w najgorszym wypadku pierwsze 2-3km. Później nie ma siły - wraca radość :)

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 20 maja 2012, 18:38
autor: Ryszard N.
Ewa123 pisze:
Ryszard N. pisze:Ewa, należy przystosowywać organizm do biegania w ciepełku,...
Ja dzisiaj idę o 12:00.
Tak, to prawda. W czasach kiedy miał nade mna peczę mój trener, zawsze powtarzał, mimo oczywiście próśb i nalegania - treningi robimy w upal też, nie zmieniamy godzin, bo zawody sa w tych samych warunkach. Naturralnie wyszło to na dobre. Natomiast teraz, przyznam szczerze, chętniej wychodzę wieczorem...
Też wyszłam dziś przed południem 9 km w jedną stronę i 9 z powrotem na przewyższeniu +750m... Ale w górach jest inaczej...
Ewa, oczywiście w górach jest inna temperatura i pomimo uciążliwych przewyższeń, biega się fajnie. Ostatnio byłem trzy tygodnie w Ustroniu. Uwielbiam tam biegać. Kilka lat temu, biegłem asfaltem na Równicę. W tym roku, pomimo tego, że obiektywnie biegam lepiej jakoś nie zmobilizowałem się na do takiego wysiłek. Przewyższenie które sobie zafundowałaś dzisiaj robi wrażenie,...:)

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 22 maja 2012, 00:34
autor: Zbynek
maly89 pisze:Najczęściej największym problemem jest wyjście z domu, a w najgorszym wypadku pierwsze 2-3km. Później nie ma siły - wraca radość :)
To widać nie doświadczyłeś gorszego niechciejstwa. Po "zwykłym" leniu właśnie mija zniechęcenie po tych 2-3 lub jak u mnie po 5km, bo właśnie zaliczam największą górkę. Ale są właśnie takie dni, u mnie raz na rok, że i pod koniec treningu coś ciągle ciągnie z koszulkę do tyłu :hejhej: I nie ma litości.

Re: Trening dzisiejszy - co za męka!

: 22 maja 2012, 06:16
autor: maly89
Zbynek pisze:
maly89 pisze:Najczęściej największym problemem jest wyjście z domu, a w najgorszym wypadku pierwsze 2-3km. Później nie ma siły - wraca radość :)
To widać nie doświadczyłeś gorszego niechciejstwa. Po "zwykłym" leniu właśnie mija zniechęcenie po tych 2-3 lub jak u mnie po 5km, bo właśnie zaliczam największą górkę. Ale są właśnie takie dni, u mnie raz na rok, że i pod koniec treningu coś ciągle ciągnie z koszulkę do tyłu :hejhej: I nie ma litości.

I mam nadzieję, że nie doświadczę :) Bo co to za przyjemność kończyć trening i nie odczuwać radości :)