Strona 1 z 19

Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 12:23
autor: Ryszard N.
Często na zawodach widzimy osoby, które po dobiegnięciu do mety leżą na trawie, wzdłuż płotków. Czasem są "obsługiwane" przez służby medyczne. Nie jest też czymś nadzwyczajnym widok leżących wzdłuż trasy i to nie tylko na maratonach. Odgłosy karetek słychać nawet na 10-tkach. Bywa też, że biegacze opisują takie przypadki w relacjach ze swoich startów. Pół biedy gdy zasłabnięcie ma bardziej charakter chwilowego spadku dyspozycji i wszystko odbywa się w pełnej świadomości biegacza. Gorzej gdy biegaczowi, tak jak za pomocą wyłącznika, "odjechała" świadomość. Zastanawiam się gdzie jest taki moment kiedy w trosce o swoje zdrowie mówimy DOSYĆ, STOP. Zastanawiam się ile w tych opisach jest bohaterstwa a ile zwykłej głupoty. Czasem mam też wrażenie, że jest w tym trochę lansu. Nigdy nie miałem takiego momentu, nigdy też w bieganiu nie osiągnąłe niczego wielkiego. Może właśnie dla tego, że nie widziałem w oczach "mroczków" ? Może dla wielu jest trudną rzeczą po prost zejść z trasy. Nie lubimy przegrywać w taki sposób ? A może to nie jest przegrana. Może w tym dniu to właśnie jest zwycięstwo ?

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 12:53
autor: joanna1012
też się zastanawiałam jak to możliwe że się ludzie do takiego stanu potrafią doprowadzić :) zawsze myślałam że to raczej typowo męska cecha (osobiście nigdy nie widziałam leżącej na poboczu kobiety - ale to może być kwestia skali) ja od razu czuję że coś jest nie tak i zwalniam w ostatecznym stanie nawet maszeruję - nie potrafię wyłączyć instynktu samozachowawczego ale pewnie dlatego jestem biegowy leszcz :)

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 13:01
autor: Qba Krause
Ryszard, kolejny wątek w którym deprecjonujesz coś czego nie rozumiesz i co jest Tobie obce.

nie dla wszystkich zdrowie jest najważniejsze, niektórzy wolą je zaryzykować dla wyniku, dla osiągnięcia celu - np. pobicie życiówki, dlaczego to nazywać głupotą?

inną rzeczą jest gdy nieprzygotowany amator na trasie maratonu w pełnym słońcu nic nie pije - to głupota.

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 13:05
autor: Księżna
Ryszard N. pisze:Zastanawiam się ile w tych opisach jest bohaterstwa a ile zwykłej głupoty. Czasem mam też wrażenie, że jest w tym trochę lansu. Nigdy nie miałem takiego momentu, nigdy też w bieganiu nie osiągnąłe niczego wielkiego. Może właśnie dla tego, że nie widziałem w oczach "mroczków" ? Może dla wielu jest trudną rzeczą po prost zejść z trasy. Nie lubimy przegrywać w taki sposób ? A może to nie jest przegrana. Może w tym dniu to właśnie jest zwycięstwo ?
O! W końcu temat w którym mogę napisać coś z własnego doświadczenia... i wiesz Ryszard... Nie widziałam mroczków, biegłam, czułam zwykły poziom zmęczenia jaki bywa przy końcówce treningu plus rosnący dyskomfort wynikający z temperatury - i to było jedyne co mi zaczynało przeszkadzać.
Biegłam w parze. Cały bieg był raczej poprawny (jedzenie, picie, balonik).
Ba, nawet w końcówce poczułam, że dalsze przyspieszanie w moim wypadku nie wchodzi w rachubę, więc dałam sygnał partnerowi by gnał, a ja wróciłam do wcześniejszego tempa.
I nagle cyk! ktoś wyłączył wtyczkę.

Słowo lans jest ...zabawne rzekłabym... bo czym się można lansować? Tym że się padło? O ile dobrze się skończyło, można co najwyżej się z siebie samego pośmiać.

W moim wypadku nie było bohaterstwa, ale wypraszam sobie określenie głupota.

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 13:11
autor: Iwan
Qba Krause pisze: nie dla wszystkich zdrowie jest najważniejsze, niektórzy wolą je zaryzykować dla wyniku, dla osiągnięcia celu - np. pobicie życiówki, dlaczego to nazywać głupotą?
Bo czasami warto nazwać rzeczy po imieniu. Co komu po "pobitej życiówce" kosztem zrujnowanego zdrowia? To nie z "życiówką" będzie siedział w domu przez kilka tygodni lub resztę życia tylko np. z bolącymi kolanami czy innymi dolegliwościami.
Qba Krause pisze: inną rzeczą jest gdy nieprzygotowany amator na trasie maratonu w pełnym słońcu nic nie pije - to głupota.
No proszę... jednak punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. :oczko:
A gdy "przygotowany zawodowiec" kończy tak samo - leżąc na asfalcie to OK?
Ryszard N. pisze: Zastanawiam się gdzie jest taki moment kiedy w trosce o swoje zdrowie mówimy DOSYĆ, STOP. Zastanawiam się ile w tych opisach jest bohaterstwa a ile zwykłej głupoty.
Mnie zawsze informuje ból i samopoczucie. Jeśli coś boli "za bardzo", ponad normalne zmęczenie wynikające z treningu, to należy sobie dać na luz.
Zawsze zdrowie było i jest dla mnie najważniejsze. Życiówki, medale, miejsca punktowane itp. rzeczy zawsze były na dalszych miejscach.
Zapewne dlatego nigdy nie zostałem profesjonalnym sportowcem - mimo wykazywanych dobrych zadatków (podobno).

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 13:31
autor: Ewa123
Ryszard N. pisze:Często na zawodach widzimy osoby, które po dobiegnięciu do mety leżą na trawie, wzdłuż płotków. Czasem są "obsługiwane" przez służby medyczne. Nie jest też czymś nadzwyczajnym widok leżących wzdłuż trasy i to nie tylko na maratonach. Odgłosy karetek słychać nawet na 10-tkach. Bywa też, że biegacze opisują takie przypadki w relacjach ze swoich startów. Pół biedy gdy zasłabnięcie ma bardziej charakter chwilowego spadku dyspozycji i wszystko odbywa się w pełnej świadomości biegacza. Gorzej gdy biegaczowi, tak jak za pomocą wyłącznika, "odjechała" świadomość. Zastanawiam się gdzie jest taki moment kiedy w trosce o swoje zdrowie mówimy DOSYĆ, STOP. Zastanawiam się ile w tych opisach jest bohaterstwa a ile zwykłej głupoty. Czasem mam też wrażenie, że jest w tym trochę lansu. Nigdy nie miałem takiego momentu, nigdy też w bieganiu nie osiągnąłe niczego wielkiego. Może właśnie dla tego, że nie widziałem w oczach "mroczków" ? Może dla wielu jest trudną rzeczą po prost zejść z trasy. Nie lubimy przegrywać w taki sposób ? A może to nie jest przegrana. Może w tym dniu to właśnie jest zwycięstwo ?
To jest właśnie przykład forumowiczów: "biegam od tygodnia, przebiegnę 2 km, czy mam szanse za 3 miesiące przebiec maraton?" Tak, z karetką w tle. Nie jest to aluzja do forumowej Księznej, od razu zaznaczam :oczko: Duża winna braku wyobraźni i porywania się z motyką na słońce - samych portali biegowych, które często podsyłaja plany typu i Ty jesteś w stanie przebiec Pół czy maraton w 3 miesiące. Pewnie, przejść. Nikt nie powie prwdy - kilometry, kilometry i jeszcze raz kilometry... Czas i jeszcze raz czas... - a to wiąże się ze znajomościa swojego organizmu - kiedy moge przycisnąć "w trupa" a kiedy czuję, ze jestem na granicy, której nie przekroczę. Kwestia obiegania...Bohaterstwem opisanej sytaucji w cytowanym poście bym tego nie nazwała, głupotą tak.

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 13:34
autor: Ewa123
Księżna pisze:
Ryszard N. pisze:Zastanawiam się ile w tych opisach jest bohaterstwa a ile zwykłej głupoty. Czasem mam też wrażenie, że jest w tym trochę lansu. Nigdy nie miałem takiego momentu, nigdy też w bieganiu nie osiągnąłe niczego wielkiego. Może właśnie dla tego, że nie widziałem w oczach "mroczków" ? Może dla wielu jest trudną rzeczą po prost zejść z trasy. Nie lubimy przegrywać w taki sposób ? A może to nie jest przegrana. Może w tym dniu to właśnie jest zwycięstwo ?
O! W końcu temat w którym mogę napisać coś z własnego doświadczenia... i wiesz Ryszard... Nie widziałam mroczków, biegłam, czułam zwykły poziom zmęczenia jaki bywa przy końcówce treningu plus rosnący dyskomfort wynikający z temperatury - i to było jedyne co mi zaczynało przeszkadzać.
Biegłam w parze. Cały bieg był raczej poprawny (jedzenie, picie, balonik).
Ba, nawet w końcówce poczułam, że dalsze przyspieszanie w moim wypadku nie wchodzi w rachubę, więc dałam sygnał partnerowi by gnał, a ja wróciłam do wcześniejszego tempa.
I nagle cyk! ktoś wyłączył wtyczkę.

Słowo lans jest ...zabawne rzekłabym... bo czym się można lansować? Tym że się padło? O ile dobrze się skończyło, można co najwyżej się z siebie samego pośmiać.

W moim wypadku nie było bohaterstwa, ale wypraszam sobie określenie głupota.
Nie było bohaterstwa, nie było głupoty... Pogoda? Upał dobija, tak, wiem... Czego zabrakło? Lepszych warunków i może ciut wiecej km...? Może innym razem będzie lepiej - nawet jak nie wynikowo, to bezpieczniej, no, ale juz nie tak spektakularnie :oczko:

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 13:45
autor: Księżna
Mi zabrakło treningu w takiej temperaturze. :taktak:
Wygląda na to, że organizm zdążył nauczyć się wysiłku, dość długiego biegu, picia w biegu itp... nie nauczył się jeszcze robić to w wyższej temperaturze, wysokiej (relatywnie).

Ja dziś poruszam się w krótkich spodenkach. Mijam ludzi w kurtkach, a nawet panią w czapce. Odczuwanie temperatury jest subiektywne.

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 13:47
autor: Gwynbleidd
Iwan pisze:Mnie zawsze informuje ból i samopoczucie. Jeśli coś boli "za bardzo", ponad normalne zmęczenie wynikające z treningu, to należy sobie dać na luz.
Zawsze zdrowie było i jest dla mnie najważniejsze. Życiówki, medale, miejsca punktowane itp. rzeczy zawsze były na dalszych miejscach.
Iwan, na razie jest fajnie bo złamałeś 4h na komforcie, luzik. Będziesz chciał to poprawić na 3:40 - luzik będzie mniejszy. Na 3:20 i o komforcie zapomnisz. A będziesz chciał biegać jeszcze lepiej? Przyjdzie w końcu moment że będzie to wymagało upodlenia się do cna. Wtedy może zrozumiesz tych cieniasów co leżą na asfalcie lub rzygają za metą, wtedy tu wróć i... wtedy skrytykuj!
Iwan pisze:Zapewne dlatego nigdy nie zostałem profesjonalnym sportowcem - mimo wykazywanych dobrych zadatków (podobno).
Guzik masz nie zadatki do sportu. Większość predyspozycji w bieganiu średnio- i długodystansowym to nie VO2max, nie siła, nie wytrzymałość i nie szybkość, ale głowa, która pozwala wykorzystać te cechy na 100%. A czasem na 101%, i są wtedy małe i większe dramaty. Skoro tego nie rozumiesz to na czym mają polegać Twoje predyspozycje?

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 13:51
autor: Iwan
Księżna pisze:Mi zabrakło treningu w takiej temperaturze. :taktak:
Wygląda na to, że organizm zdążył nauczyć się wysiłku, dość długiego biegu, picia w biegu itp... nie nauczył się jeszcze robić to w wyższej temperaturze, wysokiej (relatywnie).
Może zabrakło ...taktyki?
Miałaś wcześniej (dzień dwa przed biegiem) jakiś plan na bieg? Zakładałaś osiągnięcie konkretnego czasu? Życiówki?

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 13:54
autor: Qba Krause
widzę, Iwan, że projektujesz własne wartości na innych :)

a dopuszczasz sytuację, że dla kogos zdrowie nie musi byc najważniejsze?

albo, że wyłączenie prądu, odwodnienie, kilka siniaków z upadku to mały koszt dla pobicie życiówki?

chcialbym też byś rozwinął kwestię "zrujnowanego organizmu" - na czym ma polegać ta ruina?

gdy przygotowany zawodowiec decyduje w świadomości konsekwencji, że ryzykuje utratę zdrowia (które potem byc może odbuduje) lub filmu by osiągnąć sój cel, to dla mnie jest inna sytuacja i nie pasuje do niej słowo "głupota" pomimo, że sam bym tak nie zrobił).

przykładów pięknego zajechania się w zawodowym bieganiu jest sporo, chociażby Salazar czy Prefontaine.

i zgadzam się z gwynem (oraz profesorem Noakesem), że zdolność przestawienia tempomatu w mózgu jest kluczowa.

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 14:00
autor: Iwan
gwynbleidd pisze: Iwan, na razie jest fajnie bo złamałeś 4h na komforcie, luzik. Będziesz chciał to poprawić na 3:40 - luzik będzie mniejszy. Na 3:20 i o komforcie zapomnisz. A będziesz chciał biegać jeszcze lepiej? Przyjdzie w końcu moment że będzie to wymagało upodlenia się do cna. Wtedy może zrozumiesz tych cieniasów co leżą na asfalcie lub rzygają za metą, wtedy tu wróć i... wtedy skrytykuj!
Nie będę chciał lepiej. Jeśli wyjdzie następny lepiej to mimowolnie, bez napinania się na wynik. Nie jestem nawet pewny czy będzie następny maraton w moim wykonaniu. To trochę za długi dystans i po asfalcie. Ze zdrowiem nie ma to wiele wspólnego. Zobaczymy... zastanowię się. Bardziej mnie nęci "turystyka maratońska" niż poprawa wyniku.
gwynbleidd pisze:
Iwan pisze:Zapewne dlatego nigdy nie zostałem profesjonalnym sportowcem - mimo wykazywanych dobrych zadatków (podobno).
Guzik masz nie zadatki do sportu. Większość predyspozycji w bieganiu średnio- i długodystansowym to nie VO2max, nie siła, nie wytrzymałość i nie szybkość, ale głowa, która pozwala wykorzystać te cechy na 100%. A czasem na 101%, i są wtedy małe i większe dramaty. Skoro tego nie rozumiesz to na czym mają polegać Twoje predyspozycje?
Guzik o tym wiesz... :hejhej:
Nawet nie starasz się czytać ze zrozumieniem. Przecież napisałem, że z uwagi na mój stosunek do ciężkich treningów ( jak to nazywasz "głowa") nie zostałem profesjonalistą w sporcie. Zadatki miałem fizyczne. Ogólną sprawność fizyczną, gibkość, koordynację ruchową i zdrowie. Nie pisałem, że były to predyspozycje do biegania. Za to pisałem, że nie ja (lata temu) to oceniałem.
Qba Krause pisze:widzę, Iwan, że projektujesz własne wartości na innych :)

a dopuszczasz sytuację, że dla kogos zdrowie nie musi byc najważniejsze?
No właśnie dopuszczam. I nawet stawiam diagnozę. Zdrowe to "to" nie jest... o czym dalej.
Qba Krause pisze: chcialbym też byś rozwinął kwestię "zrujnowanego organizmu" - na czym ma polegać ta ruina.
Na rencie inwalidzkiej dla byłych sportowców wyczynowych dla których "za młodu" wynik był ważniejszy od zdrowia.

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 14:12
autor: Księżna
Iwan pisze:
Księżna pisze:Mi zabrakło treningu w takiej temperaturze. :taktak:
Wygląda na to, że organizm zdążył nauczyć się wysiłku, dość długiego biegu, picia w biegu itp... nie nauczył się jeszcze robić to w wyższej temperaturze, wysokiej (relatywnie).
Może zabrakło ...taktyki?
Miałaś wcześniej (dzień dwa przed biegiem) jakiś plan na bieg? Zakładałaś osiągnięcie konkretnego czasu? Życiówki?
Trenowałam na 3:15. Ale miałam przerwę spowodowaną kontuzją. Powrót do biegania. Ostatni długi bieg, lekko i bez spięcia pobiegłam 20km w tempie sugerującym na 3:30 w maratonie. Zatem asekuracyjnie ustawiłam się za balonikiem na 3:45 bo ideą było przebiec bez rekordów;-) Za balonikiem miałam być do 30km, byłam do 36km. Biegłam w parze z mocnym partnerem. Ruszyliśmy razem, ale ostatni odcinek zwolniłam do wcześniejszego tempa. Odcięło mnie po 42km, przy czym jeszcze kawałek pokonałam już poza świadomością. Odcięło mi zapis pamięci - nogi poruszały się poza mną.
Na każdym wodopoju brałam butelkę wody. Polewałam się wodą, chłodziłam kark, głowę, ciało. Wypijałam sukcesywnie łyczkami. Użyłam iso. Miałam żele energetyczne.

Już w niedzielę byłam sprawna. W poniedziałek lekko czułam uda (schody). Poza tym fizycznie czuję się dobrze. I gdyby nie rozsądek, pewnie już w poniedziałek bym biegła (w sensie gotowości psycho-fizycznej).

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 14:15
autor: Ryszard N.
Qba Krause pisze:Ryszard, kolejny wątek w którym deprecjonujesz coś czego nie rozumiesz i co jest Tobie obce.

nie dla wszystkich zdrowie jest najważniejsze, niektórzy wolą je zaryzykować dla wyniku, dla osiągnięcia celu - np. pobicie życiówki, dlaczego to nazywać głupotą?

inną rzeczą jest gdy nieprzygotowany amator na trasie maratonu w pełnym słońcu nic nie pije - to głupota.
A ty kolejny raz występujesz z pozycji profesorskiej bredząc o jakiś rekordach. Zapominając, że w tym wszystkim najważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo. Zapominając o tym, że te osoby mają swoich bliskich, swoje rodziny, swoje dzieci. Co więcej, często te wyniki nie są warte tego aby przykucnąć przy drodze a co dopiero się przewrócić,...

Re: Kiedy mówisz STOP !

: 25 kwie 2012, 14:27
autor: Iwan
Księżna pisze: Trenowałam na 3:15. Ale miałam przerwę spowodowaną kontuzją. Powrót do biegania. Ostatni długi bieg, lekko i bez spięcia pobiegłam 20km w tempie sugerującym na 3:30 w maratonie. Zatem asekuracyjnie ustawiłam się za balonikiem na 3:45 bo ideą było przebiec bez rekordów;-) Za balonikiem miałam być do 30km, byłam do 36km. Biegłam w parze z mocnym partnerem. Ruszyliśmy razem, ale ostatni odcinek zwolniłam do wcześniejszego tempa. Odcięło mnie po 42km, przy czym jeszcze kawałek pokonałam już poza świadomością. Odcięło mi zapis pamięci - nogi poruszały się poza mną.
Na każdym wodopoju brałam butelkę wody. Polewałam się wodą, chłodziłam kark, głowę, ciało. Wypijałam sukcesywnie łyczkami. Użyłam iso. Miałam żele energetyczne.

Już w niedzielę byłam sprawna. W poniedziałek lekko czułam uda (schody). Poza tym fizycznie czuję się dobrze. I gdyby nie rozsądek, pewnie już w poniedziałek bym biegła (w sensie gotowości psycho-fizycznej).
Ciekawa sprawa. W sumie zrobiłaś wszystko "książkowo". Jest nawet zmiana zakładanego czasu przy innych (gorszych niż na treningu) warunkach pogodowych.
Jedno co mi przychodzi do głowy to możliwość wystąpienia hiponatremii.
Tu trochę na ten temat...
http://runners-world.pl/dieta/Ile-pic-p ... -4605.html