Biegowi fanboye?
: 06 kwie 2012, 14:43
Pewnie każdy natknął się w swoim zyciu na fanboya - technologicznego (np IPhone vs Android, czy Windows vs Linux), samochodów ("jak kupować, to tylko niemieckie!"), w swojskiej odmianie fanatyka np klubu piłkarskiego ("tylko Legiunia, wszystko inne ch%^&*!"). Bo fanboj to inaczej fanatyk, często bezrefleksyjnie identyfikujący sie ze wszystkim, co może go dookreślić, ukonstytuować, nadać mu wartość, a jednocześnie wytworzyć pozory ekskluzywności. "Mam Iphone'a, więc jestem szlachta, nie to co plebs z Androidami" i vice versal. Przy czym zapewne każda marka może "wytworzyć" swoich fanboyów i nie jest tu istotne kto ma rację, jakie samochody są rzeczywiscie niezawodne czy ekskluzywne, jakie telefony szpanerskie, a jakie ciuchy stylowe i modne. Jeśli po tym przydługim wstępie wciąź nie wiesz kim jest fanboy, rzuć okiem tu. 
A czy wśród biegowej społeczności zauważacie fanboyów? A moze sami nimi jesteście? Czy znacie lub spotykacie na biegowych ścieżkach i zawodach osoby, będące poniekąd biegającą reklamą pewnych marek? Od stóp do głów ubranych w Nike/NB/Adidas/Asics etc, manifestujących nie tylko przywiązanie do jednej marki, ale wręcz gardzących innymi, tańszymi, nie dość modnymi? Rzecz jasna nie chodzi mi o zawodowców, którzy za używanie jednej marki dostają wynagrodzenie.
Zbliża się wiosna i za chwilę na ulice miast wybiegną "niedzielni" biegacze, którzy chcą zmienić zimowe ogumienie na letnie
. Część z nich specjalnie na tę okazję przywdzieje najnowsze kolekcje od Nike czy Pumy, które swoją drogą zaczynają przypominać ciuchy lifestylowe, nie stricte biegowe, kupi od razu pulsometr, kolorowe buty naszpikowane systemami za 500 zł i będzie truchtać po centrach miast.
(powyższy akapit to skrót typowych warszawskich obrazków - modne dziewczęta i zgrabni chłopcy truchtający po Nowy Świecie w okolicach Starbucksa).
Oczywiście odrobinę przejaskrawiam i szydzę, bo przecież nie ma nic złego w bieganiu choćby dla lansu. Może i takie motywacje będą początkiem zdrowej i fascynującej biegowej przygody, oby. Bo przecież zgodzimy sie chyba wszyscy, że bieganie staje się modne, o czym zaświadczają truchtający celebryci.
Tymczasem, odkładajac żarty na bok, jesteście wierni jednej marce? Uznajecie produkty jednej za lepsze, solidniejsze, trwalsze, ładniejsze od innych i bronicie swego zdania? Lansujecie się na najnowsze kolekcje? Ja muszę przyznać, że od strony estetycznej najbardziej podobają mi się ciuchy i buty Nike, ewentualnie NB. Chciałbym się czasami polansować na rdzennie biegową markę jaką jest Asics. Póki co biegam w Kalenji - i nie narzekam.

A czy wśród biegowej społeczności zauważacie fanboyów? A moze sami nimi jesteście? Czy znacie lub spotykacie na biegowych ścieżkach i zawodach osoby, będące poniekąd biegającą reklamą pewnych marek? Od stóp do głów ubranych w Nike/NB/Adidas/Asics etc, manifestujących nie tylko przywiązanie do jednej marki, ale wręcz gardzących innymi, tańszymi, nie dość modnymi? Rzecz jasna nie chodzi mi o zawodowców, którzy za używanie jednej marki dostają wynagrodzenie.
Zbliża się wiosna i za chwilę na ulice miast wybiegną "niedzielni" biegacze, którzy chcą zmienić zimowe ogumienie na letnie

(powyższy akapit to skrót typowych warszawskich obrazków - modne dziewczęta i zgrabni chłopcy truchtający po Nowy Świecie w okolicach Starbucksa).
Oczywiście odrobinę przejaskrawiam i szydzę, bo przecież nie ma nic złego w bieganiu choćby dla lansu. Może i takie motywacje będą początkiem zdrowej i fascynującej biegowej przygody, oby. Bo przecież zgodzimy sie chyba wszyscy, że bieganie staje się modne, o czym zaświadczają truchtający celebryci.
Tymczasem, odkładajac żarty na bok, jesteście wierni jednej marce? Uznajecie produkty jednej za lepsze, solidniejsze, trwalsze, ładniejsze od innych i bronicie swego zdania? Lansujecie się na najnowsze kolekcje? Ja muszę przyznać, że od strony estetycznej najbardziej podobają mi się ciuchy i buty Nike, ewentualnie NB. Chciałbym się czasami polansować na rdzennie biegową markę jaką jest Asics. Póki co biegam w Kalenji - i nie narzekam.
