Forum Bieganie.pl

Jedna z moich dalekich znajomych kiedyś powiedziała w towarzystwie "No, ja też lubię czasem pobiegać. Nawet kiedyś maraton pobiegłam!". Zapadła cisza ...(bo dziewczyna niespecjalnie lubi sport). Pytamy "maraton??" Ona na to "No tak, maraton!" Pytam więc "ale że 42km 195m"? a ona "nieeee, taki maraton na 3 km". .... właściwie nie wiem czy tu płakać, czy się śmiać

Generalnie, taka nieświadomość potrafi być zabawna, ale i momentami irytująca.
Jak mówiłam, że półmaraton pobiegłam to wszyscy "spoza środowiska" pytali "i co?pierwsza dobiegłaś?" albo "która byłaś?". I padały komentarze w stylu "nie pierwsza? eee tam..". Nieźle, co?

Albo mówię np "noo chcę pobiec maraton za jakiś czas"
Oczywiście słyszę " a ile to?"
Tłumaczę "no jakieś 42km"
i słyszę ... "no peeewnie, pohasaj sobie. pobiegaj pobiegaj, co masz w domu siedzieć".



kto mnie przebije?

Po kilku miesiącach treningu, po 25 latach leniuchowania w wieku 45 lat pobiegłem swój pierwszy w życiu maraton. Mistrzostwa Polski w Dębnie 2010, czas 3.20 miejsce 172 na około 1 tyś co ukończyli. Duma mnie rozpierała !
Po przyjeździe znajomi pytają.... i co, jak było, wygrałeś ?
172 miejsce, eeee.... co tak słabo ?

czyli standardzik uwielbiam te błyskotliwe pytania

Znajoma jakiś czas temu opowiadała jak to ona biega, jak trenuje itd. Pytam ostatnio czy teraz też zasuwa, ona że oczywiście. No to mówię, że fajnie, że mróz i śnieg, na co koleżanka mówi, "ale ja nie biegam na dworze, tylko w kółko po przedpokoju"....

kubako83 pisze: "ale ja nie biegam na dworze, tylko w kółko po przedpokoju"....

z 5 kilometrowym maratonem juz sie spotkalam znajoma potem wytlumaczyla, ze 5 km to dla niej tak duzo jak maraton.

Bawareczka pisze:z 5 kilometrowym maratonem juz sie spotkalam znajoma potem wytlumaczyla, ze 5 km to dla niej tak duzo jak maraton.

To przynajmniej służyło jako porównanie, a nie okazanie swojej nieświadomości

kubako83 pisze:koleżanka mówi, "ale ja nie biegam na dworze, tylko w kółko po przedpokoju"....

no dobra, przebiłeś mnie

rodzina i znajomi to maratonów już się przyzwyczaili. wiedzą co to.

za to jak wspomnę, że planuję setkę, wciąż chwytają za kieliszki.
niektórzy wpadają w głęboką zadumę.

zmień nick na UltraKatarina

A co sądzicie o takiej wypowiedzi: "Maraton... dystans jak każdy inny... nie rozumiem dlaczego przykłada się do do niego tyle znaczenia. Przecież każdy jest w stanie wystartować i go pokonać. Żenujący są ci wszyscy którzy biorą udział w zawodach, nie włożywszy wystarczająco dużo wysiłku w treningi i przybiegają na szarym końcu, z czasem np. 5:30. Tylko narażają się na pośmiewisko" Powiedziane przez biegacza amatora, biegającego rekreacyjnie, który sam nie startuje w żadnych zawodach. Nie wiem czy jestem przewrażliwiony, ale coś takiego jest w stanie zburzyć spokój we mnie na kilka dni.

ale przegięcie.co za teeeekst w ogóle. aż nie wiem jak skomentować.
trzeba było zaproponować koledze startw Dębnie np.
ale niektórzy ludzie są tępi, aż przykro patrzeć.

ps. mam przed sobą maraton i jeśli przebiegnę w 7h to będę megadumna
jakby mi ktos powiedzial ze jestem przez to zenująca, to bym się tylko uśmiechnęła

Female Forrest Gump pisze:ps. mam przed sobą maraton i jeśli przebiegnę w 7h to będę megadumna

I tacy ludzie zasługują na większy szacunek niż Ci którzy osiągają czas poniżej 3:00.

Female Forrest Gump pisze:jakby mi ktos powiedzial ze jestem przez to zenująca, to bym się tylko uśmiechnęła

)

Robert W. pisze: I tacy ludzie zasługują na większy szacunek niż Ci którzy osiągają czas poniżej 3:00.

A co to w ogóle za komentarz? Zrobiłeś to samo na co narzekałeś, tylko w drugą stronę... Czemu niby zasługują na większy szacunek!?!?

Dołączam się do pytania - z czego wnosisz, że biegający wolniej zasługują na większy szacunek?