jako posiadaczka dużych psów od zawsze, atakowana kilkakrotnie (na rowerze) przez te małe, za przeproszeniem, srajdki, "lękam" się nieco raczej tych małych, bo wiadomo - mały ciałem, wielki duchem (chciałby być, w każdym razie

), więc jakoś i coś musi światu udowodnić (tudzież sobie), dodatkowo taki łatwiej wchodzi właścicielowi na głowę, bo mu więcej uchodzi zwyczajnie, wszak taki niegroźny się wydaje... Efekt: konfrontacji z małymi zawczasu unikam, ale mam wsparcie, tj. moją sunię, nieco od nich większą

Sunia się takim zajmuje i albo zachęca do zabawy, co z reguły działa, albo przegania, co też działa
Duże psy raczej biegaczami się nie interesują, chociaż mam problem odwrotny: biegacze nierzadko boją się dużych psów, a zatem i mojego :/ Jak widzą mnie, to się uspokajają - chyba wnioskują, że okutany biegacz dla mojego psa nie jest nowością, skoro takiego suka ma u boku

Latem było gorzej, jak więcej było biegaczy tzw. niedzielnych - ci zimowi chyba myślą, że skoro już biegam w tych warunkach, tom taki sam nieco świr, jak oni, i większe zaufanie wzbudzam tym samym.
Do meritum: tupanie i "szarżowanie"

w stronę tych małych jak najbardziej raczej wskazane - pokazujesz, że Ty rządzisz i ci pchła na głowę ma nie wchodzić. Przy większych raczej zwalniam kroku i przechodzę spokojnie, uśmiechając się do właściciela

Działa i na psa z reguły
piter82 pisze:najważniejsze to nie reagować na widok psa, gdy się zatrzymasz zwolnisz albo zaczniesz
wyraźnie uciekać to pies już ma przewagę, gdy zacząłem stosować tą zasadę żaden pies jeszcze nie miał odwagi podejść blisko. Zatrzymanie to konfrontacja wtedy pies może stać się agresywny, ucieczka wyzwala reakcję ofiary i napastnika. Czasem noszę jeszcze gaz pieprzowy (polecam w żelu) ale raczej z uwagi na ludzi niż na psa

Z uciekaniem nie chodzi o ofiarę raczej, tylko o coś zupełnie innego: o zabawę. Postaw się w sytuacji psa, którego właściciel nie biega, tylko potuptuje z nogi na nogę, bo mu zimno, idzie tempem spacerowym, czasem od niechcenia rzuci patyk... Ok, człowiek zdziadział przez tysiąclecia nieco i zapuścił leniwe sadło, ale pies w 90% wciąż lubi biegać, bawić się, ścigać, gonić, pędzić, wskakiwać do śniegu, do wody, na pieniek, z pieńka... Ile z tych rzeczy pies robi na spacerze? Jak często w ciągu dnia/tygodnia/życia? Więc jak już widzi jakiegoś "świra", co to biegnie, to biegnie za nim, bo a nuż ktoś z nim pobiegnie właśnie
Ok, nie wszystkich psów to dotyczy, ale myślę, że zdecydowanej większości. Z tym nastawieniem idźcie biegać, do ręki śnieżka, zamiast gazu, którą można podrzucić psu lub rzucić w bok jak piłeczkę - może parę psów odwdzięczy się Wam merdnięciem ogonem i będzie Was wyczekiwać na ścieżce z czasem
