Strona 1 z 8

Psy na biegowych trasach

: 19 paź 2009, 16:13
autor: kapan
Nie wiedziałam, gdzie ten wątek wcisnąć, ale już mam dość. Nie raz spotykałam hordy wygłodzonych psów (3 nawet do 10) a dodatkowy problem stanowią właściciele spuszczający swoje psy ze smyczy nawet jeśli to owczarek rosyjski lub jakieś amstafowate bydle w ogóle nie słuchające właściciela. Standardowo łapałam kilka kamyków w niebezpiecznych miejscach. W razie spotkania zastanawiałam się czy da się wyminąć, czy starcie będzie konieczne. Zaczęłam się zachowywać jak zwierze- pełna czujność i stres czy nie zaatakują od tyłu? W razie czego groźna mina i gotowość do ataku... Dziś natknęłam się na strzępy dość dużego psa. Kawałek dalej biegał pies znacznie większy i cięższy ode mnie... Roztrzęsiona wracałam drogami. Nie wiem jakie służby informować i czy warto to robić?

: 19 paź 2009, 16:23
autor: jasiozary
eche, rozumiem Cie ma podobnie.. U mnie jest jeszcze problem bezpańskich psów...
Może jakiś gaz w ręce ? nie wiem... :niewiem:

: 19 paź 2009, 16:52
autor: Raul7
Wyczytałem że jeśli sie spotka agresywnego psa trzeba sie pochylić (przybrać bojową postawe) i wydać głośne dźwięki u mnie zwykle krzyczę wypad lub coś w ten deseń i to działa... na mniejsze i średnie psy.. raz zdarzyło mi sie że nei podziałało ale wtedy podziałały 2 buty... chodź też czasem zastanawiam sie co by było jakby wyskoczyło naprawdę wielkie bydle... uciekać raczej nie ma szan trzeba zachować spokój pochylić sie a potem czekać jeśli nie atakuje oddalić sie jeśli atakuje bronić sie....

: 19 paź 2009, 16:59
autor: mimik
ja wczoraj stoczyłem dwie bitwy z psami na wioskach... ogólnie jestem do tego przyzwyczajony, dla psa biegajacy to zwierzyna łowna, ale tylko do momentu kiedy nie zaczniemy sami atakować... jak kolega wyżej opisał najlpiej póki pies nie jest za blisko, nalezy sie zatrzymac, spojrzec na psa i powoli schylić sie po kamień, patrzac cały czas na psa, poprostu trzeba mu zasygnalizowac, że zaraz będziemy sie bronic... niekóre psy na sam widok schylania sie po kamien juz uciekaja ( poprostu ktos wcześniej rzucał w nich kamieniami i maja taki odruch wyrobiony, dużo psów jest tak wyuczonych ), potem gwałtownie wybiec przeciwko kundlowi z zamiarem rzucenia , a jak to nie pomoże, to poprostu w niego cisnąc kamieniem, im większym tym lepiej :hej: ... mnie ta metoda nigdy nie zawiodła, nawet na duże psy.. warunek nie pozwolic psu podbiec za blisko, póki jest daleko on sam poczuje że jest celem... ;) czyli ogólnie nie bac się psa zaaatakować, choćby gwąltownym ruchem, najlepiej czyms w niego rzucić póki jest daleko, skontratakowac go, psy sa mocne w szczekaniu ale ogólnie boją sie cżlowieka

: 19 paź 2009, 17:30
autor: jasiozary
jestem jak najbardziej za powyższymi, ale co jak psa "zaatakujemy" rzucimy się w niego stronę, ten odskoczy i wściekły rzuci się na Nas , ale serio- nie tak jak my, symulując atak :bum:

Na małe i średnie psy to zadziała, i pójdą w długą ale te większe to.. ;p
No i też te kamienie, rzuciwszy za mocno pies może nie wstać ;/ :jatylko:

Jako tako dalej pozostaje przy gazie :P

: 19 paź 2009, 17:43
autor: Raul7
nie jeśli będziesz rzucał w tułów a nie głowę...

: 19 paź 2009, 17:49
autor: piomis
Oj ostro, ostro. Na małego psa kałasz a na dużego miotacz ognia. Mnie jeszcze nie dziabnął, ale niejeden się przymierzał. Właściciele zazwyczaj spokojnie czekają i reagują w ostatniej chwili lub kompletnie ignorują sytuację. Myślę jednak, że gaz w ręku w sytuacjach wyjątkowych powinien wystarczyć. A jak was dres poszczuje jakimś zabójcą to i kamień nie pomoże.

: 19 paź 2009, 17:52
autor: mimik
:hejhej: :hejhej: chodzi o to żeby nie dac fory psu i go straszyć aż do oporu, jesli jest w miare daleko, atakowac go kamieniami ile się da, im wczesniej skontrakatkujesz jego atak i będzie to atak zdecydowany, celny i duży to tym lepiej... w żadnym przypadku się nie odwracać i uciekac, jesli nie będziemy sie mieli gdzie zamknąć ... jesli pies jest za duży jak na nasze siły, to pozostaje nam znieruchomieć, ręce do siebie, chronć szyję, jesłi sie przewrócimy przyjąc pozycję embrionalną... choć ja twierdze, że można walczyć z psem, my mamy sprawne łapy, którymi mozna złapac psa za kark, a nawet go skrecić, pies ma tylko kły, nie moze nimi tak manipulować, swoimi lapami nic nam nie zrobi... oczywiście nie jest to takie łatwe, jak strach nas paraliżuje... nawet duże psy w zdecydowanej większości sa mniejsze od czlowieka...

: 19 paź 2009, 18:04
autor: piomis
mimik pisze::hejhej: :hejhej: chodzi o to żeby nie dac fory psu i go straszyć aż do oporu, jesli jest w miare daleko, atakowac go kamieniami ile się da, im wczesniej skontrakatkujesz jego atak i będzie to atak zdecydowany, celny i duży to tym lepiej... w żadnym przypadku się nie odwracać i uciekac, jesli nie będziemy sie mieli gdzie zamknąć ... jesli pies jest za duży jak na nasze siły, to pozostaje nam znieruchomieć, ręce do siebie, chronć szyję, jesłi sie przewrócimy przyjąc pozycję embrionalną... choć ja twierdze, że można walczyć z psem, my mamy sprawne łapy, którymi mozna złapac psa za kark, a nawet go skrecić, pies ma tylko kły, nie moze nimi tak manipulować, swoimi lapami nic nam nie zrobi... oczywiście nie jest to takie łatwe, jak strach nas paraliżuje... nawet duże psy w zdecydowanej większości sa mniejsze od czlowieka...

tzn naparzać kamieniami w każdega psa, który pojawi się samotnie na trasie :orany:

: 19 paź 2009, 18:11
autor: mimik
nie no spoko :hej: chodzi mi o psy ktore zaczynaja nas atakowac, wybiegac do nas z takim zamiarem... wystarczy postraszyć, full-contact z psem to rzadkość, ale jak nie bedziemy nic robić, tylko dalej biec, to nawet taki mały kundelek zacznie nas kąsać po nogawce, czasami rzeczywiscie małe pieski troche nas pogonia i nic nam nie zrobia, ale lepiej byc gotowym...

: 19 paź 2009, 18:18
autor: jasiozary
ech te psy :ble:.
A może z kiełbasą biegać :bum:

: 19 paź 2009, 18:33
autor: kapan
tzn naparzać kamieniami w każdega psa, który pojawi się samotnie na trasie :orany:
Ja też byłam pacyfistką, ale życie weryfikuje poglądy. Robię się coraz bardziej bojowa. Jestem nawet za wyłapaniem bezpańskich psów i zamknięciem w schronisku. Oczywiście uważam, że TO ZAWSZE WINA CZŁOWIEKA a nie psa...sama mam psa, a właściwie suczkę z niezłym charakterkiem. Zawsze rzucałam kamieniami, tak by przypadkiem nie trafić. I krytykowałam męża, za różne brutalne pomysły. Mam jednak wrażenie, że robi się naprawdę niebezpiecznie, jeśli znajduje się dużego psa rozszarpanego na kawałki... Stanowią też zagrożenie dla zajęcy, może nawet sarny.Czy można spokojnie wychodzić na łąki na spacer z dziećmi, podczas biegania swojego psa puszczać ze smyczy, czy choćby bezpiecznie się czuć biegając. A z drugiej strony wolę las i łąki niż miasto-choćby to było małe miasteczko.

: 19 paź 2009, 18:34
autor: mimik
tak biegnac sobie z trzema kilo kiełbasy na sobie, to by było ciekawe doświadczenie pod względem praktycznym i estetycznym... musze spróbowac nastepnym razem ;)


albo z jednym pętkiem w reku, zawsze ktoś może pomyslec, że w jakies sztafecie biegniesz :)

: 19 paź 2009, 19:01
autor: piter82
ja czasem biore gaz pieprzowy i wtedy czuje sie bezpiecznie, chociaz nie użyłem go jeszcze, gdy np wiemy, że notorycznie w jakimś miejscu szwędają się bezpańskie psy można dzwonić na policje i informować, wiem bo kiedyś u mnie w pracy na deptaku szwędały się takie i zdarzało mi się dzwonić kilka razy dziennie nawet, w końcu to ich praca, poskutkowało, teraz nie ma już żadnego psa wolno biegającego

: 19 paź 2009, 19:04
autor: jasiozary
piter82 pisze:ja czasem biore gaz pieprzowy i wtedy czuje sie bezpiecznie, chociaz nie użyłem go jeszcze, gdy np wiemy, że notorycznie w jakimś miejscu szwędają się bezpańskie psy można dzwonić na policje i informować, wiem bo kiedyś u mnie w pracy na deptaku szwędały się takie i zdarzało mi się dzwonić kilka razy dziennie nawet, w końcu to ich praca, poskutkowało, teraz nie ma już żadnego psa wolno biegającego
To zależy od miasta/ dzielnicy... U mnie na przedmieściach to... Ważne, że rynku pilnują .. ;/