Strona 1 z 2

Siła polskiego sportu

: 16 paź 2009, 12:09
autor: Adam Klein
Jak widać po ostatnich wynikach naszych piłkarzy (w Wyborczej jest fajne zestawienie pokazujące które europejsko-azjatyckie?? drużyny wyprzedziliśmy w eliminacjach do Mundialu: Estonię, Albanię, Luksemburg, Azejberdżan, Kazachstan).
Czyli jest kilka dyscyplin - takich jak piłka nożna, biegi długodystansowe w których jesteśmy daleko (daleko za murzynami jest tutaj niewłaściwym określeniem).
Czy to jest przypadek czy przyczyna ma jakieś cechy wspólne?
Np .... złe pozyskiwanie młodzieży do dyscypliny, zła promocja dyscypliny itp itd.

Oczywiście promocja nie - bo akurat piłka nożna jest najlepiej promowana.

: 16 paź 2009, 12:14
autor: ssokolow
no kasą się też nie można wykręcać... bo piłkarze zarabiają i to słono... -

nie znajduję punktów wspólnych... - może po prostu brak nam serca i trenerów którzy to "serce" potrafili by zmusić do szybszego bicia. Trenerów z pomysłem, wiedzą... i zaangażowaniem... -

: 16 paź 2009, 13:01
autor: Qba Krause
Mnie się wydaje (wydaje ponieważ nie mam zbyt dużej wiedzy), zarówno piłka nożna jak i lekkoatletyka są to dyscypliny, które wymagają relatywnie dużego zaangażowania logistycznego, infrastruktury, sprzętu, organizacyjnego (kluby, związki itd.), poza tym mają długa tradycję w polskim sporcie, i jako dyscypliny zawsze obecne i promowane, stają się ciekawym obiektem zainteresowania nie tylko młodych ludzi pragnących osiągać sukcesy w sporcie, ale również rzeszy tych, którzy mogą działać w tych dyscyplinach nie będąc sportowcami. Mam tu na myśli działaczy, ale także sponsorów, polityków itd. Wydaje mi się, że wczasach PRL-u dobra reprezentacja piłkarzy czy lekkoatletów była sprawą polityczną, zaś teraz w dobie kapitalizmu szczególnie w piłce nożnej obecne są wielkie pieniądze.

To wszystko powoduje, że relatywnie duży będzie odsetek ludzi, którzy chcą zbić swój własny interes na danej dyscyplinie, Dodawszy do tego skostniałą strukturę organizacyjną, mamy obraz takiego Lewiatana, którego działanie przede wszystkim musi zabezpieczyć wszystkich "zaangażowanych", a dopiero potem są czyste wyniki sportowe.

Ogólnie strasznie skomplikowana sytuacja, na którą "pracowaliśmy" kilkadziesiąt lat.

: 16 paź 2009, 13:08
autor: Rapacinho
Błędy w piłce zaczynają się już od samego początku. Piłka jest takim sportem w którym tak naprawdę może grać każdy i wszędzie, jest to najprostszy sport do uprawiania dla dzieciaków, wystarczy tylko piłka. Dzięki temu do naszej skopanej trafiają zupełnie przypadkowi zawodnicy, którzy kompletnie nie nadają się do tej gry. Gdzieś czytałem że na zachodzie, od razu robi się dzieciakom jakieś badania by wiedzieć czy nadają się do uprawiania futbolu. No ale to jest Polska... Jak to wygląda dalej to łatwo zobaczyć oglądając naszą "ekstraklasę"... Tak naprawdę większość zawodników to przypadkowi ludzie, którzy nie nadają się do tej dyscypliny... Na przykład do siatkówki nikt przypadkowy nie trafi, bo po pierwsze trzeba mieć warunki fizyczne, ale po drugie trzeba mieć technikę, inaczej do tej gry nie będzie się nadawać, a w piłce wystarczy kopnąć i biec...

Ja mogę opisać na swoim przykładzie jak wyglądało "szkolenie młodzieży" kilka lat temu. Na pierwszy trening poszedłem bodajże w wieku 10-11 lat (4 klasa podst.) gdy chciałem się zapisać rok wcześniej, to w klubie powiedzieli że takiego rocznika jeszcze nie przyjmują!!! Sam trening to była parodia a nie trening, jasne że wtedy można było się wyszaleć i nie patrzyło się na to jak wygląda trening, ale z perspektywy czasu mogę napisać że to był dramat... Nie wiem czy można było nazwać to treningiem w ogóle, po prostu dostawaliśmy piłkę i graliśmy, żadnego ćwiczenia techniki, czy jakiś zagrań. Nikt też nie sprawdzał jaka pozycja będzie optymalna dla danej osoby, po prostu na boisku było jedno wielkie pospolite ruszenie, wszyscy do przodu... Pozycje były tylko na meczach, ja zawsze grałem na prawej obronie, tylko po pierwsze to nie była moja pozycja, a po drugie na treningach nawet nie byłem uczony jak mam na niej grać!!! Inną kwestią jest to że boisko to wyglądało jak pastwisko dla krów... Rosły na nim kwiatki, i co chwile jakaś nierówność (nierówność to łagodnie powiedziane...) i jak tu grać piłką po ziemi? Jestem niskiego wzrostu, więc wiadomo że nie odpowiadała mi gra kopnij do przodu jak najwyżej i biegnij... I tak można by wymieniać i wymieniać. W juniorach, czasem coś tam niby były jakieś ćwiczenia z piłkami, ale na takim boisku ciężko było coś wykonać. Jeśli chodzi o samą grę to dalej nie było jakiegoś sprawdzania jaka pozycja komu najlepiej pasuje i tak to się kręciło. Słyszałem że w innych klubach (typu Wisła, Cracovia) żeby grać w pierwszym składzie trzeba było zapłacić trenerowi... Nie wiem ile w tym prawdy, ale w sumie mnie to jakoś specjalnie nie dziwi. Zresztą trenerzy to często są ludzie z przypadku. Dawni piłkarze którzy teraz sobie dorabiają i specjalnie nie mają powołania do pracy z dzieciakami. Ja miałem treningi z 7 trenerami (jak dobrze liczę), czasem były to tylko 2-3 treningi, bo ktoś brał zespół na chwilę, albo ja na jakiś czas zawieszałem swoje granie. I tak naprawdę nie było żadnego trenera który by się nadawał do pracy z młodzieżą. Inną sprawą jest że trenerów rozlicza się z wyników, a tak nie jest nigdzie na zachodzie. Tam trenerzy mają komfort pracy, liczy się to ilu graczy dadzą do pierwszej drużyny a nie to ile zdobędą pucharów. Przez to też u nas u juniorów, preferuje się styl, długa piłka do przodu, do gry bierze się chłopaków o dobrych warunkach fizycznych, a następnie takie drewna grają w "ekstraklasie".

Ja mogę powiedzieć tylko tyle że na Euro2012 będzie klęska. Teraz będzie wchodzić powoli do gry mój rocznik i jego okolice, a po tym co się działo w tamtych latach to ciężko być optymistą. A jak będzie dalej? Tego nie wie chyba nikt. Co prawda boiska są coraz lepsze, tylko co z tego? Dzieciakom trzeba coś zaproponować, a nie macie piłkę i grajcie. Bo przecież sport można teraz uprawiać przed ekranem komputera. Przykładem jest to że gdy z kolegami chodzę na boisko asfaltowe pograć w nogę to rzadko widuję na nich jakiś dużo młodszych chłopaków, wolą siedzieć w domu przed tv lub kompem. Inną sprawą są też lekcje wf, które także często przypominały parodię a nie wf, a z tego co słyszę ostatnio to z wf robi się jeszcze większa szopka. Ale kwestia lekcji wf, to chyba opowieść na kiedyś indziej :)

Ale się rozpisałem :oczko:

: 16 paź 2009, 13:38
autor: Baltazar86
Już kiedyś wypowiadałem się na podobny temat, ale zrobię to jeszcze raz.
Myślę, że w polskim sporcie jest kilka ważnych problemów, które się nawarstwiają i powodują, że jesteśmy na takim poziomie na jakim jesteśmy.
1. Finansowanie sportu. Na pewno można by dużo poprawić w kwestii rekrutacji i szkolenia młodzieży. Jeżeli np. na działalność centrali PZPN-u wydaje się 4mln, a na szkolenie 0,5mln to ja wolałbym, żeby te proporcje były odwrotne. I myślę, że samo szkolenie trenerów tutaj nic nie pomoże, jeżeli małe kluby będę ledwo wiązać koniec z końcem i nie będzie kasy np. na wyjazdy na zawody.
2. Stypendia i sponsorzy.
Najpierw z perspektywy piłkarza z małego miasta. Zaczyna grę w małym klubie, jeżeli już za trampkarza nie załapie się do choćby kadry wojewódzkiej to ciężko mu będzie wybić się później do jakiegoś średniego klubu choćby 1 ligi. Jednak różnica w szkoleniu młodzieży w dużych ośrodkach a mały wioskach mieścinkach jest zatrważająca. Jeżeli w rozwoju nie pomoże mu rodzina i jego własna determinacja to raczej skończy w okręgówce lub B klasie.
Teraz z perspektywy biegacza :hejhej: Tutaj jest też nie wesoło. Przypuśćmy, że za młodzika zauważy go dobry trener. Jeżeli trafi do kadry Polski to już będzie materiał na niezłego biegacza. Gorzej jeżeli zacznie zajmować się na poważnie bieganiem dopiero w szkole średniej, bo bez dobrego klubu i sponsorów ciężko znaleźć jakąś kasę na obozy dojazdy na treningi, dietę, sprzęt. Kiedyś w PRL były LZS-y w miarę dobrze finansowane teraz i one ledwo zipią. Finansowanie na studiach,...hhmm :hejhej: Jest stypendium ministra, no ale nie każdy osiąga finał Mistrzostw Świata. Są stypendia sportowe, jak zajmiesz 1-6 miejsce w akademickich MP to dostaniesz dodatkowe 200-300 zł na miesiąc. Moje dojazdy do szkoły kosztują ponad 100 :hejhej: no ale na buty przypuśćmy mamy. Oczywiście można jeździć po ulicznych tam gdzie jest kasa.
3. Ośrodki sportowe. W Polsce nie ma, a jeżeli są to ja o nich nie słyszałem, ośrodki sportowe, w których byliby trenowani najlepsi zawodnicy w danych dyscyplinach. Gdzie byłby wymieniane myśli trenerskie. U nas raczej" każdy sobie rzepkę skrobię". Jeżeli komuś uda się osiągnąć jakiś sukces to raczej metody treningowe trzyma dla siebie i swoich zawodników.
4. Polska propaganda.
Ostatnio po Mistrzostwach Świata bawiło mnie stwierdzenie, że Polska jest potęgą rzutów. Owszem zdobywamy medale, ale jest to raczej zasługa talentu samych zawodników, nie szkolenia związku, bo jeżeli taka Anita Włodarczyk musi trenować pod mostem to jestem pełen podziwu dla niej. Na razie Afryka już prześcignęła świat w biegach, aż boje się pomyśleć co to będzie, jak odkryją inne konkurencje w lekkiejatletyce :hejhej: Ciekawe czy Polska będzie rzutami stała?

: 16 paź 2009, 16:36
autor: fotman
Temat już kilka razy wałkowany. Moje zdanie na temat powodów slabości polskiego sportu:
1. Brak tradycji masowego uprawiania sportu wśród młodzieży i dorosłych (oprócz popularnego ćwiczenia- szybkie przebieranie kciukiem po pilocie RTV)- tylko z masowego sportu rodzi się wyczyn.
2. Zbyt mało zajęć sportowych w programie szkolnym, a te które są, są najczęściej źle prowadzone przez nauczyciela. Do tego plaga "lewych" zwolnień z wf-u załatwianych dzieciom przez ich troskliwych rodziców ("nie biegaj dziecko bo się zmęczysz").
3. W l.a.- zła organizacja naboru lub jego brak, zły marketing na rzecz l.a. lub jego brak.
4. W piłce kopanej- demoralizacja i niski poziom umysłowy środowiska piłkarskiego (zaczynając od trenerów, przez działaczy, zawodników, na kibicach kończąc).
5. Zła dystrybucja posiadanych środków przez związki sportowe (PZLA, PZPN).

Z pewnością w Polsce słabość l.a. i piłki kopanej nie jest spowodowana brakiem pieniędzy lub obiektów. Szczególnie w większych miastach. To mit. Główne przyczyny bryndzy to brak chętnych (zachęconych) w l.a. i debilizm środowiska w piłce kopanej.

: 16 paź 2009, 16:52
autor: Jurek z Lasu
Sport wyczynowy w czasach kapitalizmu i walki o pieniądze stracił swoje pierwotne korzenie jako rywalizacja fair-play. Liczy się kasa, na współzawodnictwo na trasie maratonu w którym nagrody pieniężne sięgają nieba patrzę z daleką rezerwą. Powiecie – są badania antydopingowe itd. Nie przekonacie Mnie; za tak dużą kasę można wynająć laboratorium które przygotuje nas odpowiednio do startu, a na badaniach po biegu nikt nie znajdzie nic w krwi. Smutne to ale prawdziwe.

http://www.sport.pl/lekkoatletyka/1,649 ... cy_sa.html

bez komentarza.

Moim zdaniem Adam prawdziwą siłą sportu w danym kraju jest sport amatorski i taki sport wymaga promocji ze wszech stron. Przestałem się zachwycać tymi piłkarzami w telewizji już dawno temu. To jest dobre jak przyjdzie kilku kumpli, przyniesie trochę piwa i się wtedy ogląda mecz. Jak widzę człowieka biegnącego w deszczu i śniegu tylko dlatego że robi to z czystej przyjemności dla swojego zdrowia wtedy same ręce składają się do oklasków. (taka analogia dlatego że sam tak trenuję? Może). Kiedy jestem na biegu największą przyjemność sprawia Mi kibicowanie końcówek dla ludzi którzy pokonują dany dystans na końcu. Cholera – nie oszukujmy się to jest SPORT. Oni walczą ze sobą, z dystansem, z czasem, bez prochów i laboratoriów – Oni są PRAWDZIWI.

Do czego zmierzam.Przestańmy w końcu narzekać na tych piłkarzy z telewizora, na Naszych długodystasowców którzy nie doganiają Kenijczyków itd. Weźmy swoje dzieci i rodzinę na bieg dla amatorów i pokażmy im gdzie jest sport. Popularyzujmy biegaczy amatorów (to jest głównie do Ciebie jako do dziennikarza Adam). Moim zdaniem główną mocą sportu powinno być zawładnięcie nim przez masy uprawiających go amatorów. Cieszą Mnie rekordy frekwencji na imprezach sportowych. To jest właściwa droga.

: 17 paź 2009, 00:34
autor: Adam Klein
A ja myślę, że sport amatorski i wyczynowy muszą ze sobą współgrać - amatorski będzie kulał bez wyczynowego, bez "herosów".
Świat herosów też będzie słaby bez amatorów.

: 17 paź 2009, 00:52
autor: Adam Klein
O Ekidenie wydzieliłem tutaj:
http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=15770

: 17 paź 2009, 07:36
autor: Jurek z Lasu
Adam Klein pisze:A ja myślę, że sport amatorski i wyczynowy muszą ze sobą współgrać - amatorski będzie kulał bez wyczynowego, bez "herosów".
Świat herosów też będzie słaby bez amatorów.
Popatrz na historię biegu maratońskiego. Ile razy dyskwalifikowano “herosów”? Ja nie twierdzę że wszyscy biorą, ale nawet jak bierze 1 na 10 to Mi w zupełności wystarcza. Wtedy nie jest to rywalizacja sportowa. Pokrzywdzeni są bowiem Ci którzy przegrali a normalnie powinni wygrać. Popatrz co ostatnio zrobili naszej sztafecie. Przecież to jest jakaś bzdura żeby po tylu latach korygować wyniki. Nasi zawodnicy są oszukani; oszukani? Słabe słowo ...
Nie ma i nie będzie takiego systemu na świecie który nadąży za rozwijającą się technologią “podrasowywania” ludzkiego organizmu w imię nagród finansowych które napędzają kółko.
Pewnie masz rację że warto szukać herosów, prawdziwych herosów, którzy dochodzą do swoich wyników swoją pracą i tylko swoją pracą; tutaj się z tobą zgodzę.
Ale Adam żebym Ja trenował 15 lat wyczynowo i miał np. wynik 2.10 i biegł na olimpiadzie w grupie z afrykanami których nikt nie kontroluje antydopingowo tłumacząc się że nie ma takiej możliwości i zobaczył jak mi odjeżdżają przed metą co Ja bym pomyślał? Jak bym się czuł? Czy to jest jeszcze sport?

: 17 paź 2009, 08:47
autor: Adam Klein
Ale spójrzmy na przykład Małysza - skoki narciarsie to nie jest sport który może porwać amatorów do jego uprawiania - ale gdyby taki Małysz pojawił się w naszym bieganiu - biegało by na pewno więcej ludzi i większe by było zrozumienie dla biegania.

Ostatnio w trakcie Ekidena - widzę, idzie facet z dzieckiem - taki, około 30ki.
Widzi nadbiegających i mówi do dziecka:

" - O, zobacz jak głupki biegają"

Gdybyśmy mieli biegowych Małyszy to pewnie by tak nie mówił bo sam by sie tym fascynował.

: 17 paź 2009, 09:23
autor: Jurek z Lasu
1. Małysz to ewenement. Jeden z 40 mln; szanuję faceta; ale on jest jeden w skokach i tyle. Nie idą za tym jakieś powalające wyniki innych członków Naszej kadry.

2. Nie zależy Mi na takich głupkowatych uwagach: " - O, zobacz jak głupki biegają"; na swoim podwórku mam masę takich przykładów; nie rusza Mnie to a wręcz przeciwnie – dopinguje do dalszych treningów. Myślisz że gdyby Gebraselasie był polakiem ten facet by tak nie mówił? Może... I co z tego? Rzuciłby się w wir biegania? Ty czułbyś się lepiej?

3. Adam pokaż na portalu trening amatora (ambitnego amatora), który wstaje o 5.00 rano żeby przed pracą zrobić trening, który pracuje do późnego wieczora a potem zakłada czołówkę i biegnie w deszczu w ciemną noc by zrobić planowany trening. Pokażcie wszystkim takich ludzi których jest mnóstwo, a których nikt nie widzi. Pokażcie jak smakuje granica 3 godzin (2h 40') w oczach ludzi mających pracę, rodzinę i motywację do biegania wieczorem w deszczu jak wszyscy inni oglądają “M jak miłość”; pokaż jak wyglada wyjście zimą na trening z samego rana gdy wychodzi się z ciepłego łóżka na -10C i wieje wiatr. TO JEST SPORT.

: 17 paź 2009, 10:24
autor: Rapacinho
Ale żeby sport amatorski się rozwijał to muszą być sukcesy w sporcie wyczynowym, to wszystko jest ze sobą powiązane. Taka jest prawda że sukces przyciąga ludzi do sportu. Przykładem są siatkarze, piłkarze ręczni, gdy odnosili sukcesy, to ja miałem wrażenie że mieszkam w kraju w którym wszyscy znają się na tych dyscyplinach, choć wcześniej wielu na nie nie zwracało w ogóle uwagi. Dzięki temu może jakiś Kowalski oglądając sobie jak polscy siatkarze zdobywają złoty medal, pomyśli sobie siedząc przed tv, że warto byłoby coś ze sobą zrobić i się poruszać dla własnego zdrowia.

Teraz po sukcesach siatkarskich do klubów ponoć jest dużo chętnych, ja pamiętam w 2006 roku po srebrnym medalu MŚ, wszyscy na WF chcieli grać w siatkówkę i co było niespotykane wszystkim chciało się grać na poważnie a nie robić sobie jaja jak to często miało miejsce, nawet przez parę lekcji nauczycielowi wf-u chciało się chcieć i sędziował nam te mecze a nie siedział w swojej siedzibie czytając gazety... Tylko że to można było wykorzystać i spróbować też ludzi czegoś nauczyć, bo prawda jest taka że ja w siatkę nauczyłem się grać sam a nie w szkole... W szkole na wf nie nauczyli mnie niczego, i u większości było to widać. A tak to skoro nie potrafiło się przyjąć, przebić piłki nad siatką przy zagrywce, czasem nawet odbić piłki sposobem górnym, o ataku już nie wspomnę, to trudno się dziwić że zapał tak szybko jak się pojawił to równie szybko znikł...

Jeśli chodzi o Małysza to mimo wszystko jego sukcesy jakoś ruszyły polskie skoki. Czy gdyby nie Adam to mielibyśmy teraz tyle dzieciaków trenujących skoki? Nie wiem czy przyjdą z tym jakieś sukcesy, to zależy od tego jak będą dalej prowadzeni, ale fakt jest taki że po sukcesach dużo młodych chłopaków postanowiło skakać.

Natomiast czy trening ambitnego amatora biegacza to jest tak jak tu zostało napisane prawdziwy sport? Nie wiem, mi się wydaje że czasem jest to jakaś chora ambicja lub próba spełnienia się w sporcie, bo w młodych latach nam się nie udało. Bo w sumie czy ktoś pokona maraton w 2:40h czy 3:50h to tak naprawdę co to za różnica? Co dają komuś te cyferki? Chyba tylko zaspokajają nasze ego, bo szczerze mówiąc dla mnie to czy ktoś pokona 42km w 2:30, 3:30 czy 4:30 nie ma żadnego znaczenia. Czy amator układający cały swój, dzień, tydzień, miesiąc, rok i wszystko inne pod bieganie to wciąż jeszcze jest amator? Czy człowiek którego dzień wygląda tak: praca, trening, gimnastyka, odpoczynek po treningu by jutro być gotowym do działania, może jakaś odnowa biologiczna, to ciągle amator? A gdzie jest jakieś normalne życie?

: 17 paź 2009, 10:33
autor: piter82
nie bez powodu nasi siatkarze odnoszą ostatnio takie sukcesy, tylko w mojej gminie jest kilkanaście porządnych sal gimnastycznych i co najmniej kilkanaście klubów siatkówki

: 17 paź 2009, 10:48
autor: Jurek z Lasu
Rapacinho pisze:
Bo w sumie czy ktoś pokona maraton w 2:40h czy 3:50h to tak naprawdę co to za różnica?
1. Kosmiczna jeśli chodzi o trening.
2. Co to Mi daje? ...zabrakło by miejsca na tym forum by to opisać.
3. W życiu istnieją też inne kolory niż tylko biały i czarny.

Pozdro...