Strona 1 z 1

Bieganie a życie

: 09 gru 2008, 00:43
autor: wykastrowany kot
Znalazłem się ostatnio w sytuacji, że musiałem w 15 minut dojść do mechanika i odebrać samochód, rozliczyć się i jeszcze zdążyć wrócić aby przekazać go żonie, która bardzo się spieszyła. Nie wiele się namyślając, jak stałem postanowiłem, że pobiegnę. Klucząc między przechodniami, samochodami dotarłem po 7minutach, rozliczyłem się w 1 a do domu przyjechałem 3min przed czasem. Pieszo (szybkim krokiem) trasę bym pokonał w 15min. Doświadczyłem w bardzo wymierny sposób jak trening biegowy przydał mi się w życiu :bleble:
Miewacie podobne lub inne przypadki?

: 09 gru 2008, 02:45
autor: lhx
Sam robie bardzo podobnie, warsztat samochodowy mam około 10 km od domu. ;) Bywało, że biegałem do znajomych na odwiedziny, na basen, nawet do zleceniodawcy na spotkanie. Znam jeszcze inny przypadek, kiedyś kolega biegacz opowiadał mi, że na weselu przesadził z alkoholem, więc ktoś go musiał odwieźć. Na drugi dzień, w ramach leczenia – WB1 – 30 km, po własny samochód :D

: 09 gru 2008, 04:11
autor: wojtek
Czy goncy autentycznie gonia ?

: 09 gru 2008, 08:19
autor: beata
Pewnie wiele osób mogłoby tu napisać, że dzięki temu, że biegają, bez problemu mogą podbiec do uciekającego autobusu. To ja napiszę, że bardzo nie lubię podbiegać do autobusu i robię to w bardzo wyjątkowych sytuacjach. Zazwyczaj jednak pozwalam, aby autobus odjechał.

Natomiast zauważyłam, że wszędzie, gdzie się pojawię i muszę spędzić trochę więcej czasu, od razu otwieram okno, nawet w zimie, bo zaczynam się dusić. Pewnie moje płuca wymagają już stale większej wentylacji i więcej tlenu. Nie wiem, czy można to uznać za pozytywny wpływ biegania na moje życie.

: 09 gru 2008, 09:14
autor: Nagor
Ja też nie cierpię podbiegać, bo ciągle czuje się zmęczony, ale... W Stanach w "złej" dzielnicy zwiałem przed dwoma Meksykami, w tym jednym na rowerku do ćwiczeń akrobatycznych ; ) Co najlepsze, biegłem w sandałach.

: 09 gru 2008, 09:17
autor: wykastrowany kot
Nagor pisze:. W Stanach w "złej" dzielnicy zwiałem przed dwoma Meksykami, w tym jednym na rowerku do ćwiczeń akrobatycznych ; ) Co najlepsze, biegłem w sandałach.
:hahaha: Szkoda, że nie włączyłeś stopera :hahaha: Życiówka na bank była :bum:

: 09 gru 2008, 09:44
autor: Friend
Nagor pisze:Ja też nie cierpię podbiegać, bo ciągle czuje się zmęczony, ale... W Stanach w "złej" dzielnicy zwiałem przed dwoma Meksykami, w tym jednym na rowerku do ćwiczeń akrobatycznych ; ) Co najlepsze, biegłem w sandałach.
Może udawali że Cię gonili i mieli niezły ubaw :hejhej:

: 11 gru 2008, 19:26
autor: Jarek Gniewek
Ja wogóle zaczołem swoja "kariere" od ucieczki :-)
Po koncercie punkowym w glanach uciekałem przed policja, ale nie wiem czego chcieli :tonieja:

: 11 gru 2008, 21:58
autor: Friend
Cóż w bieganiu można się zakochać... :hej: