Strona 1 z 8

walka z wiatrakami......(znowu o psach)

: 31 paź 2008, 13:59
autor: Krzychair
witam wszystkich.
Wątek, który poruszam, na pewno dotyczy wielu z nas.
zazwyczaj biegam rano, dosyć wcześnie (5.30) wtedy problem się nie pojawia, nikt oprócz biegaczy i piekarzy nie jest na nogach. Niestety, gdy przychodzi jesień i jest coraz to ciemniej na dworze ranne wstawanie jakoś mi nie idzie i przerzucam się na wieczory lub późne popołudnia.. no i wtedy.... Hordy ludzi, którzy wyprowadzają swoje psy na spacer! Biegnę sobie spokojnie... sto metrów przedemną pani z pieskiem... widać mnie dobrze, trasa jest oświetlona... niestety tylko w moich marzeniach sennych pani bierze psa na smycz a pies ma kaganiec...
Mnie spotkała przygoda, która odebrała mi chęc do biegania - pies wielkości rotwailera chciał się ze mną pobawić, uprzejma pani powiedzała, że nie gryzie! to prawda jej nie gryzie...(mnie tez nie ugryzł, ale może tylko tym razem skończyło się tylko na rozdardych spodniach i dość niemiłej wymianie zdań pamiędzy mną a wspomnianą Panią)
czy wszyscy właściciele psów są tak ograniczeni?

...pogrążony w niechęci...

: 31 paź 2008, 14:04
autor: wojtek
Zapewniam Cie ze jestem bardzo odpowiedzialnym wlascicielem trzech przemilych pieskow .

Niestety , nie spotkasz mnie na swoim szlaku biegowym .
Mieszkam w strefie cywilizowanej .

: 31 paź 2008, 14:15
autor: Edda
niestety to jest totalne prostactwo, ktorego nie przeskoczysz. Ja wczoraj w ciągu nieco ponad godziny miałam cztery bliskie spotkania z psami ras różnych i w każdym przypadku zero inicjatywy ze strony właściecieli, żeby psa trzymać w ryzach. Stoją i patrzą, ma się wrażenie, że jest w nich ciekawość, czy pies zaatakuje. Wtedy dopiero byłaby zabawa. Dno.

pozostaje biegac po północy chyba

: 31 paź 2008, 15:37
autor: sredniak
takie spotkanie z psem to czasami dobry trening szybkościowy :hej:

: 31 paź 2008, 18:05
autor: Rapacinho
Ja mam jakoś to szczęście, że psy bardzo rzadko się do mnie doczepiają. :) Mimo tego, że spotykam sporo psiaków na swojej drodze i większość z nich nie jest na smyczy i nie ma kagańców... W każdym razie na razie ten problem na całe szczęście mnie jakoś omija. :)

: 31 paź 2008, 20:30
autor: ssokolow
ja na to patrzę z innej perspektywy - bo sam kiedyś miałem psa ;-) (już niestety nie mam i chwilowo mieć nie będę, bo 1 osobowe gospodarstwo domowe nie jest w stanie zapewnić 4'ro nogowi odpowiednich warunków bytowych)

Prawda jest taka, że większość psów nie gryzie biegających ;-) zazwyczaj podbiegają zainteresowane... a jak ty dalej skaczesz... to on też skacze- zazwyczaj na ciebie...
że ci się spodnie podrą bo pies jak to pies ma pazury... no to wypadek przy pracy ;-)

a tak na poważnie...:

u mnie w parku spotykam się z "miłymi" właścicielami (zazwyczaj są to młodsze osoby... / i nie wiem czy mi się tylko wydaje, ale chyba w większości dziewczyny) - którzy jak widzą że biegam... to łapią swoje 4'ry łapy na smycz...
inna sprawa że ostatnio zdarzyło mi się że mnie jakiś "mieszaniec" gonił i chyba chciał złapać za kostkę albo cuś (akurat na niego nie patrzyłem) ... bo poczułem na pięcie "uderzenie" i piesek odskoczył ze skowytem :/ - właściciel krzyczał już dobre 30 sekund "pikuś do nogi" ale "pikuś" nie zareagował.
Jest też masa psów która moje bieganie ma głęboko w 4'rech literach... i to dotyczy zazwyczaj tych "większych" dalmatyńczyków, owczarków, goldenów, labradorów, a nawet dobermanów, choć na widok tych ostatnich tak czy inaczej dostaję palpitacji serca... przebiegam koło ich, czy tez ich panów... a one nic sobie z tego nie robią, wiedząc pewnie że i tak mają wszystko pod kontrolą...

najgorzej jest ze "Szczekliwymi" rasami - yorki, sznaucery. (sznaucerki).. itd itp.. to to się potafi przyczepić do nogi i obszczekiwać cię przez 150 metrów :/ i nie wiadomo czy cię zaraz będzie próbować łapać za kostki czy nie...

cóż ... nie wiem dlaczego ale właściciele większych psów wydają mi się normalniejsi ;-) bo jak takiemu szczekaczowi zwrócisz uwagę ... to ci jeszcze nagada że przecież takiego małego się PAN boi ? A tu nie o to chodzi czy się go boję czy nie, tylko o to że mnie wkurza jak za mną biegnie 100 metrów i szczeka... (a może ja mało tolerancyjny jestem)

: 31 paź 2008, 21:27
autor: Browser
Do autora to jest mocno drażniące co Ci sie przydarzyło mi sie wydaje ze biegając brać powinna zaczac brać teelfony komurkwoe ze soba i zaczac reagować w takich sytuacjach. wyciagasz tel i dzwonisz na starz miejska albo na policje prosta sprawa babce wlepia mandat za brak smyczy kagańca i jeszce jakso sie rozwiąze spraw zniszczoncyh spodni sa elginsy do biegania po 160 zł czyli drogie mysle ze jak taki wałsisciel dostanie mandat z 150 zł plus zwrto za spodnie to sie nauczy. a co do starszych Pań sa nei pfrzewidywalne dzisiaj jechałem tramwiajem i babcia chciał wyjsc z tramwaju rpzednimi drzwiami w drzwiach stał jakis nawet smieszny i miły dresik gadał rpzez teelfon gdy sie otworzyły drzwi zaczoł powoli wychdozić tyłem a babka go sru łapami wy***** wrecz z tramwaju drac do neigo pysk. koleś zdezo ze o co kaman? i olał babke ale w tramwaju smiech był, smiech bo smiech ale takie babcie sa DANGEROUS. Coraz bardziej drazni mnie taki fakt z psami. coraz to bardziiej.

: 01 lis 2008, 08:45
autor: Rapacinho
Ja potwierdzam, że gorsze są te małe psiaki :) Duże na ogól jak biegnę to nawet nie zwrócą na to uwagi, a te małe są strasznie upierdliwe... :) Ogólnie jednak jak na razie nie mam z tym problemu mimo tego, że na trasie spotykam bardzo dużo psów. Może w Krakowie psy są przyzwyczajone do biegaczy na Plantach i Błoniach :oczko:

: 01 lis 2008, 20:34
autor: ssokolow
na błoniach to 99% psów jest przyzwyczajonych...
1. że tam jest zawsze pełno psów
2. tam jest zawsze pełno biegaczy ;-) - jedni z drugimi weszli w symbiozę,
poza tym tam raczej się wyprowadza te DUŻE... co do Plant to już bym nie był taki przekonany ...

: 01 lis 2008, 21:54
autor: lhx
Rozwiązaniem problemu z psami jest... pies! Nie było jeszcze takiego odważnego kundla, żeby nas zaatakował.

Obrazek

Inne rozwiazanie

: 01 lis 2008, 22:05
autor: abernatek
Rownie proste - to malutki gaz pieprzowy w rece lub przyczepiony do spodenek w gotowiści do uzycia (zwykle maja nawet takie zaczepy w sam raz). Kosztuje niewiele, pieskom za bardzo nie zaszkodzi ale skutecznie zawsze odstraszy.

: 01 lis 2008, 22:11
autor: wojtek
Wiele psow bardzo zle znosi pistolety korkowce .

: 01 lis 2008, 23:30
autor: lhx
Wymyślacie jakieś rzeczy z kosmosu, zwykły kamień już nie wystarczy? Istnieje jeszcze inna bardzo skuteczna metoda na agresywne zwierzę. Wystarczy gwałtownie zmienić kierunek biegu i kierowac sie w kierunku psa, wtedy statystyczny pies po prostu zacznie uciekać, a my mamy urozmaicenie treningu. :)

: 01 lis 2008, 23:56
autor: RamboJohn
Gorzej jak owy pies nie okaże się tym "statystycznym" i nie zacznie uciekać :hahaha: Ihx, co w takich sytuacjach robisz wówczas? :ble:

: 02 lis 2008, 14:00
autor: Nagor
wojtek pisze:Wiele psow bardzo zle znosi pistolety korkowce .
A rozwijając tę myśl - psy bardzo źle znoszą petardy (poza psami policyjnymi). Biegałem przez pewien czas z kilkoma petardami w kieszeni, w drugiej miałem draskę od zapałek. Miałem kiedyś okazję ich użyć, kiedy za miastem spotkałem wielkiego psa. Niestety, najtańsze petardy podczas biegu niemal się rozsypały i nie było eksplozji, tylko masa dymu. To jednak wystarczyło - pies zmykał jak wściekły.

Polecam więc kilka petard hukowych, zabezpieczonych od zamoczenia.

Na właścicieli psa dobrze działa wizja okaleczenia ulubieńca. Ja pierwsze, co robię (ale biegam za miastem), to łapię kamień lub kilka, ew. wielki kawał cegły i pierwszy atakuję psa bez smyczy, który zaczyna się mną interesować. Wyjątki robię dla bardzo dużych psów, psów które znam lub takich, które nie wykazują zainteresowania mną. W innych wypadkach to jest niestety brutalna walka, wygrywa ten, kto jest bardziej zdecydowany i brutalny - ty albo pies. Kamień, kij, twardy but, petarda - każdy chwyt jest dozwolony. Najważniejsze - nie pozwolić psu bezkarnie się do siebie zbliżyć.