Strona 1 z 4

Rekordy absurdu

: 30 mar 2002, 16:47
autor: emte
Proponuję otwarcie naszej wewnętrznej księgi dziwnych rekordów startowo-treningowych i jakich tam jeszcze. Na początek kategoria: najwcześniej rozpoczęty trening poranny. Mój wynik z dziś: zacząłem trening o 4:19 (jeszcze było ciemno, przynajmniej w Parku Mazowieckim). Wiem, że na pewno są lepsi, ale jestem ciekaw o ile. Uwaga! Na trening wyszedłem po śnie, a nie po nieprzespanej nocy!

Rekordy absurdu

: 31 mar 2002, 10:42
autor: herson
Emte, dla mnie rekordem byłoby wstanie o 4.19! A bieg o tej godzinie? Po prostej drodze, bez żadnych korzeni czy przeszkód - owszem, ale tylko z poduszką pod głową.   Żeby pobiegać najwcześniej wstawałem o 5.30 - 6.00

Rekordy absurdu

: 31 mar 2002, 20:22
autor: Arti
hehe to konkurs dla mnie !!! Emte nie wiem jak to sklasyfikujesz ale biegałem juz o każdej porze ...zaczynałem i kończyłem trening o takich godzinach jak 23, 24, 1,2,3,4,5,6,7,8 itd.
A więc nie ma takiej godziny o której bym nie biegał.
Jakiem MANIAC :)))

A jeszcze coś takiego:
Biegłem 11km na siłownię, tam trening około 1,5-2h i z powrotem do domu 11km. :)

Jak sonie coś jeszcze przypomnę to napiszę...Pozdrawiam

Rekordy absurdu

: 31 mar 2002, 23:56
autor: Bartek Sz
Co do godzin nocnych to zdarzyło mi się biegać 2 razy o takich dziwnych porach jak 24:00 i 2:00 w nocy.

Przytrafił mi się raz taki dzień w którym na treningu zrobiłem ok. 26km całkiem żwawego rozbiegania. Było by wporządku gdyby nie fakt że wiczorem wracałem samochodem z kina i brakło mi paliwa. Wskaźnik poziomu paliwa się zawiesił i wprowadził mnie w błąd.
Musiałem pobiec na stację kupić 2litry bezołowiowej i wrócić.  (12km w obie strony).
RAZEM w ciągu dnia wyszło 38km :) Ot prawie maraton.   Teraz za każdym razem podczas tankowania kasuje licznik przebiegu pojazdu. :)


(Edited by Bartek Sz at 11:58 pm on Mar. 31, 2002)

Rekordy absurdu

: 01 kwie 2002, 12:37
autor: kroch
Chyba Was przebiję, ponieważ znudziły mi się treningi
na czczo, na których nie mogłem zmusić się do czegoś
szybszego. Zacząłem reguralnie (od 2 miesięcy) wstawać
o 4:00 jeść lekkie przedśniadanko. Następnie zabierałem
się do pracy (u mnie polegającej głównie na czytaniu i dumaniu :-))
Następnie około 6:00 wychodziłem na trening do 7:15 i o
ósmej po śniadaniu zbierałem się do wyjścia do pracy.
Kroch
Ps. Moja żona stwierdziła na początku że mi odbiło,
ale gdy dostawała rano na śniadanie jeszcze ciepłe pieczywo
to zmieniła zdanie.

Rekordy absurdu

: 01 kwie 2002, 12:40
autor: herson
Kroch, a o której godzinie kładziesz się spać?

Rekordy absurdu

: 02 kwie 2002, 07:43
autor: kroch
O 22:00-23:00

Rekordy absurdu

: 02 kwie 2002, 10:55
autor: emte
Widzę, że temat jest niewyczerpany. Chya trzeba będzie porobić kategorie tematyczne. Proponuję: najwcześniej rozpoczęty trening (czyli po śnie), najpóźniej rozpoczęty trening (przed pójściem spać), najdłuższy bieg dnia (pierwszy lider - Bartek Sz),... Nie wiem, co zrobić z wyczynem Artiego (bieg + siłownia + bieg). To chyba będzie wielobojach, pod hasłem najbardziej skomplikowana kombinacja treningowa.

Rekordy absurdu

: 02 kwie 2002, 11:36
autor: Arti
hehe dzięki. Przypomniało mi się jeszcze coś.
Zawsze próbuje namówić innych do biegania i w ten sposób kiedyś mój dzień wyglądał następująco:
trasa 5.5 km
W niedzielę pobiegłem:
1 - 5.5km
2 - 5.5 km
3 - rower około 1h
4 - 5.5 km

Kilometrarz mały ale wychodziłem z domu 4 razy hihi takie miałem natchnienie :)

Najwcześniej po przebudzeniu - 4 rano
Najpóźniej tj przed snem - 6 rano (właściwie to nie poszedłem spać) hehe

Trochę przegięcie ale zdarzają się takie chwile....

Rekordy absurdu

: 02 kwie 2002, 11:44
autor: RobertD
kiedyś biegałem po jurze i zamiast zrobić 2:30 biegu, zrobiłem 5 godzin marszo-biegu, który był w efekcie bardziej męczący niż sam bieg. po treningu padł rekord żarcia potreningowego. dwie zupy, dwa drugie dania, jakieś surówki, parówki i dwa piwa.

Rekordy absurdu

: 02 kwie 2002, 14:27
autor: wojtek
Kiedys na Maratonie Warszawskim obstawialem kilku kolegow z Czech . W sumie przejechalem ponad 42 km ( moze 50 ? ) . Potem musialem oddac rower wiec pojechalem z nim do Ursusa . A ze nie robilem tego dnia treningu biegowego to zamisat wrocic pociagiem , wrocilem biegnac ( dosc szybko ) do Mlocin ( juz nie pamietam ile to bylo km ) .

Rekordy absurdu

: 02 kwie 2002, 20:08
autor: emte
No, widzę, że nowe kategorie rodzą się w niesamowitym tempie: liczba treningów w ciągu dnia, ilość żarcia wrzuconego po treningu, łączny kilometraż dzienny...

Rekordy absurdu

: 02 kwie 2002, 21:16
autor: herson
Emte, to teraz z innej beczki. Jak długo wytrzymaliście bez biegania lub w ogóle sportu np. z powodu kontuzji, pracy, lenistwa :spoczko: :spoczko: czy jeszcze innego bardziej wymyślnego powodu?
Ja z przymusu a dokładniej przez niejakiego Achillesa pauzowałem 6 miesięcy ( najpierw pokpiłem myslałem, że samo przejdzie, a potem cierpiałem że to tak długo ). Teraz mozolnie od początku roku odrabiam te straty. Zacząłem od roweru, który to w takim przypadku poza pływaniem jest najbezpieczniejszy, potem zmiana podłoża po którym biegałem ( jeden z powodów kontuzji ), potem koszykówka i teraz .... W KOŃCU BIEGANIE!!!:hej:hej:hej:hej!!!

Rekordy absurdu

: 03 kwie 2002, 08:05
autor: Mariusz
Moja najdłuższa przerwa w sporcie od kilku lat,to 6 tygodni.Tyle czasu jedynie wytrzymałem po złamanym obojczyku.Dlaczego tyle?
Ponieważ 6 tygodni potrzeba do zrostu tzw.klinicznego kości.Rozsądek i lekarze podpowiadali mi dłuższa przerwę.Miałem doś poważne złamanie z odłamem fragmentu kości.Dodam jeszcze ,że nie byłem leczony operacyjnie jedynie zachowawczo.Mój lekarz ortopeda-traumatolog,nawet po paru dniach zciągnął mi gips i chodziłem jedynie przez te tygodnie w specjalnej opasce stabilizujące, tzw.prostotrzymaczu.Być może to sprawiło ,że tak szybko zdecydowałem sie na powrót na rower. Pierwszy dzień po skończonych 6 tygodniach siedziałem już na siodełku,bo jeszcze wtedy nie biegałem,a jedynie uprawiałem kolarstwo MTB.

Rekordy absurdu

: 03 kwie 2002, 09:46
autor: emte
No, końca nie widać! Herson, w kategorii "najdłuższa przerwa w życiorysie" to chyba poza konkurencją jest Włodek Lubański, po tym jak mu MacFarland rozjechał nogę na Śląskim ;). A propos - czy to Ty masz brązowego spaniela, z którym dziś przed szóstą rano rozgrzewałeś się w pobliżu spalonego domu na granicy lasu?