13 marca 2008 Redakcja Bieganie.pl Sport

O genezie Maniackiej 10-ki


Już w najbliższą sobotę, 15 marca jedna z największych imprez biegowych tej wiosny – Maniacka 10-ka w Poznaniu rozgrywana na dwóch pętlach wokół Jeziora Malta. O genezie, kulisach, ludziach, patentach na dobrą imprezę rozmawiamy z Arturem Kujawińskim (Artim) – inicjatorem i Dyrektorem przedsięwzięcia.
arti_interview_524.jpg


Bieganie: Maniacka to dzisiaj jedna z większych imprez biegowych w kraju. A jeślibyśmy podzielili liczbę uczestników przez liczbę kilometrów do pokonania (współczynnik Dr Blanta do pomiaru skali masowości imprezy) to wyjdzie nam, że Maniacka jest trzecia (za Run Warsaw i warszawskim Biegiem Niepodległości). Czy pamiętasz jak doszło do zdecydowania o organizacji pierwszej Maniackiej? Czy to był proces czy nagłe olśnienie?

Artur Kujawiński (Arti): Pomysł zorganizowania biegu dla innych tkwił w mojej głowie od kilku lat, zanim jeszcze powstał KB MANIAC POZNAŃ. Byłem początkującym biegaczem. Uczestnicząc i obserwując biegi marzyłem, by kiedyś zrobić coś dla innych i również zorganizować bieg. Ale miałem wtedy na myśli czas kiedy będę miał około 50 lat, czas gdy zdobędę już doświadczenie i będę weteranem zarówno pod względem stażu biegowego jak i wieku. Pragnieniem w pierwszym założeniu było zorganizowanie biegu dla dzieci, bo to ich uśmiech podczas zawodów sportowych daje najwięcej satysfakcji. Potem kiedy założyłem klub, jeździłem na biegi po całej Polsce a także uczestniczyłem w biegach zagranicznych. Zauważyłem , że brakuje u nas, a szczególnie w Poznaniu, biegu na 10 km. Bardzo lubię ten dystans ponieważ jest to solidny sprawdzian ukazujący poziom zawodnika. Od początku zakładałem, by bieg ten posiadał atest PZLA. Jako biegacz doskonale wiem, jak ważne jest dokładne wymierzenie trasy dla uczestników chcących ustanawiać swoje rekordy życiowe. Pięknie położony tor regatowy Malta, obok którego mieszkam, doskonale nadawał się do zorganizowania biegu. Ponieważ codziennie tutaj trenuję wraz z kolegami, wiem, że trasa ta należy do jednych z najszybszych, to ważny atut.

Bieganie: Najpierw był klub, a potem bieg, tak?

Artur Kujawiński (Arti): Tak. Po roku funkcjonowania klubu pomysł, który tkwił w głowie ujrzał światło dzienne. Była to konkretnie podjęta decyzja – jako klub organizujemy bieg. Praktycznie jako organizatorzy mieliśmy bardzo małe, wręcz znikome doświadczenie, ale każdy z nas miał za sobą wiele lat uczestnictwa w dziesiątkach biegów. Jako biegacze wiedzieliśmy, co powinno być na takim biegu i na co zwrócić uwagę. Teraz to wydaje się śmieszne, ale wtedy w pierwszej edycji na pół roku przed biegiem liczyłem na 80-100 osób. Takie były realia, a średnio w tego typu biegach brało w Polsce udział około 140-160 osób. Okazało się, że I edycję ukończyły 362 osoby. Jak na debiut musieliśmy dokonać wręcz mistrzostwa świata, by nie dać plamy. Udało się i dzisiaj z radością to kontynuujemy. Bieganie i organizowanie to moja prawdziwa życiowa pasja. Gdybym mógł to robić i nie pracować w innym zawodzie, pewnie byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

maniacy_524.jpg

Bieganie: Ile osób pracuje przy organizacji imprezy?

Artur Kujawiński (Arti): Podobnie jak w innych biegach inaczej to się kształtuje w okresie przygotowań, a inaczej w dniu biegu. Podczas przygotowań spotykamy się, kompletujemy pomysły, wspólnie obradujemy i zastanawiamy się, co było dobrze lub co wypadło gorzej w poprzedniej edycji i co można poprawić bądź udoskonalić. Wtedy jest to grono kilkunastu osób. W dniu biegu obecnie jest to około 30 osób + 20 wolontariuszy. Zatem zespół blisko 50 osób. To, co warto podkreślić, to zaangażowanie wręcz całych rodzin. Członkowie klubu zachęcają do pomocy, uczestnictwa czy kibicowania swoich wujków, ciocie, rodziców, żony, córki czy synów. Jesteśmy wielką biegową rodziną.

Bieganie: Jaki jest budżet imprezy?

Artur Kujawiński (Arti): Tego typu imprezę można zorganizować zarówno za 5.000 zł jak i 50.000 zł. Wiele zależy od frekwencji jak i "dopieszczenia" imprezy sportowej. Dla nas celem jest, aby jak najwięcej osób zostało nagrodzonych zarówno na podium, jak i w losowaniu. Staramy się by liczne grono uczestników biegu wracało z jakimś upominkiem. Nie wiem, jak to jest w przypadku innych organizatorów, ale my o sponsorów zabiegamy do ostatniej chwili, aby zgromadzić jak najwięcej nagród, którymi obdzielimy uczestników.

Bieganie: Dosyć enigmatycznie odpowiedziałeś o tym budżecie – no ale powiedz czy sponsorzy dają pieniądze czy nagrody rzeczowe?

Artur Kujawiński (Arti):
Zależy to do sponsorów, branży i znajomości. Obecnie obserwuję, że na
szczęście jest około 50/50 jeśli chodzi o przekazywanie nagród
rzeczowych i finansowych. Dla każdego organizatora oczywiście najlepiej,
gdy sponsor przekazuje środki finansowe. Wtedy łatwiej jest je
wykorzystać według potrzeb, czy lepiej można dokonać wyboru, jeśli chodzi
o nagrody rzeczowe.

Bieganie: Czy zastanawialiście się, jaki jest górny pułap przepustowości trasy żeby bieg odbywał się w komfortowych warunkach? Czy do osiągnięcia tego pułapu jeszcze daleko?

Artur Kujawiński (Arti): Jeżeli chodzi o przepustowość to przy obecnym miejscu startu (przy stoku Malta Ski) z pewnością osiągnęliśmy górny pułap tj. 1000 uczestników. Dalej na trasie jest już komfortowo jednak miejsce startu może przy takiej frekwencji utrudniać uzyskanie dobrego czasu na pierwszym kilometrze. Dlatego staramy się o zmianę miejsca startu na ul. Baraniaka, wymaga to wielu formalności związanych z zamknięciem tej ruchliwej ulicy, ale wierzymy, że będzie to możliwe. Obecnie notujemy przyrost frekwencji o 50% rocznie. Planowana zmiana miejsca startu na ul. Abp. Baraniaka częściowo zwiększy komfort i przepustowość. Dalej trasa przebiegać będzie po staremu nad Maltą, dlatego będziemy obserwować jak wtedy ukształtuje się przepustowość. Myślę, że taka zmiana pozwoli na uczestnictwo przynajmniej 2000 biegaczy.


maniacka_524.jpg


Bieganie: Czemu przypisujesz sukces frekwencyjny Maniackiej?

Artur Kujawiński (Arti): To oczywiście pozostanie moją najskrytszą tajemnicą. Nie jest to jeden czynnik lecz cały zbiór czynników mających na to wpływ. Myślę, że można napisać o tym książkę lub podręcznik. Ważne też, by mieć odpowiednich ludzi, którzy angażując się i wykonując zlecone im zadania, także dadzą coś od siebie. Osobiście bardzo dużo czasu poświęcam na Maniacką zarówno fizycznie, jak i poprzez samo obmyślanie spraw związanych z biegiem. To blisko 10-14 godzin dziennie już na 2-3 miesiące przed terminem biegu. Jest to czas poświęcony głównie na ciągłym myśleniu o biegu, na zapisywaniu pomysłów oraz na ich realizacji. Oczywiście wszystkiego sam nie byłbym w stanie zrobić, sprawdzić itp. Dlatego bardzo pomocni są moi koledzy i koleżanki z klubu.

Bieganie: Podział zadań jest, rozumiem, bardzo konkretny i wszystkie
zadania są rozdzielone z dużym wyprzedzeniem czy może zdarza się, że
idziecie na żywioł?

Artur Kujawiński (Arti):
Nie idziemy na żywioł. Po ojcu inżynierze mam we krwi, aby wszystko
dokładnie zaplanować, potem zgromadzić środki i materiały potrzebne do
wykonania zaplanowanych zadań i rozdzielić na ludzi. W pierwszej edycji
każdy zajął się tym, w czym czuł się najlepiej. Wzajemnie sobie
pomagaliśmy. Ponieważ klub tworzy ponad 100 osób, jesteśmy z różnych
profesji, każdy z nas ma różne umiejętności. Jesteśmy zgraną grupą i
obecnie każdy już przed kolejną edycją wie, czym będzie się zajmował i w
czym może pomóc.


Bieganie: Czy możesz wymienić kluczowe dla organizacji imprezy osoby i kto, za co odpowiada?

Artur Kujawiński (Arti): Ciężko wymienić kluczowe osoby, dla mnie każda osoba jest ważna. Każdy daje cząstkę siebie i każdy przyczynia się do obrazu i sukcesu całości. Mam nadzieję, że nikogo nie pominę, ale to, co widzimy na Maniackiej to praca: Przemysława Sieberta i jego rodziców – Małgorzaty i Krzysztofa, Tomasza Zeńczaka, Dawida Sikory, Damiana Drąszkiewicza, Roberta Bąka, Włodzimierza Kubiaka , Zbigniewa Baranieckiego, Piotra Wojtysia, Macieja Łątkowskiego, Krzysztof Cichy, Elżbiety Ratajczak oraz Roberta Łagody. Jeśli kogoś nie wymieniłem, to tylko przypadek, musiałbym wymienić blisko 30 osób. Każdej z nich jestem ogromnie wdzięczny. Nawet najdrobniejsze zadanie każdej z tych osób przyczynia się do całościowego rezultatu. W dniu biegu muszę bardzo polegać na trzech bardzo ważnych osobach, które odciążają mnie od wielu obowiązków. Są to:
– Elżbieta Ratajczyk, czuwająca nad spokojem i porządkiem w biurze zawodów.
– Przemysław Siebert, dbający o trasę, obszar startu i mety. Mający zespół ludzi, dzięki którym spełnia rolę kierownika trasy. To bardzo ważna funkcja, ponieważ dzięki niemu mogę być spokojny, że takie sprawy jak oznaczenie kilometrów, brama startu i mety, barierki, bannery itp. będą w ładzie i porządku na miejscu, w którym zostały wcześniej określone.
– Tomasz Zeńczak, kierownik techniczny. Dba o cały porządek związany z bazą uczestników oraz zapisami na bieg. W dniu biegu jest osobą na której mogę polegać, że pomiar czasu zostanie dokładnie przeprowadzony, wszelkie sprawy elektrotechniczne będą grały a materiały potrzebne do analiz, klasyfikacji, statystyk itp. będą mi dostarczone. Jest doskonałym pomostem między mną a firmą obsługującą pomiar czasu.

Bieganie: Kto w zespole zajmuje się działaniami medialnymi, sponsorskimi ? Jak na was patrzę to mam wrażenie, że robicie imprezę bardzo profesjonalnie także pod względem relacji ze sponsorami i ich właściwej prezentacji.

Artur Kujawiński (Arti): Sprawy medialne i sponsorskie biorę na siebie, może dlatego właśnie tyle czasu poświęcam na przemyślenia, jeśli chodzi o otoczkę i pozyskiwanie sponsorów. Jest to dla mnie łatwiejsze, ponieważ wizję biegu mam cały czas w głowie i wiem, dokąd bieg będzie zmierzał. Z pewnością zajmie to jeszcze wiele lat, zanim efekt będzie bliski oczekiwaniom lub marzeniom. T,o co obecnie widać, to moim zdaniem zalążek profesjonalizmu. Nawet w 1/3 nie są wykorzystane możliwości promocji biegu. Zatem jeśli chodzi o profesjonalizm, to cały czas można wiele ulepszać, wprowadzać i modyfikować. Nie ma biegu idealnego i mając tę świadomość, należy każdego roku pracować nad poprawą, dostrzegać nawet najmniejsze drobiazgi z poprzedniej edycji i eliminować te rozwiązania, które się nie sprawdziły. Impreza biegowa powinna ewoluować, powinna wykorzystywać nowe rozwiązania, a ludzie, którzy ją organizują, powinni obserwować to, co się dzieje na innych biegach i jakie są oczekiwania biegaczy. U nas jest jedna zasadnicza i najważniejsza sprawa. Bieg tworzą biegacze, prawdziwi pasjonaci biegania, ludzie, którzy wkładają w to wiele serca, czasu i chęci. Różnica jest taka, że my nie robimy tego, bo musimy – my robimy to, bo chcemy, kochamy i pragniemy dać coś innym od siebie. I ten wspólny cel łączy nas w przygotowaniach i w najważniejszym dniu, w dniu biegu.

2maniacka_250.jpgBieganie: Czy staracie się zapewnić start jakichś zawodników z elity?

Artur Kujawiński (Arti): Z pewnością jest to w planach kolejnych edycji. Dotychczas skupialiśmy się na zebraniu doświadczenia w organizowaniu biegu oraz zapewnieniu jak największej ilości nagród dla uczestników. Nie wyklucza to jednak tego, że startują u nas utytułowani zawodowcy jak olimpijczyk z Aten Michał Bartoszak, znakomici maratończycy Andrzej Krzyścin oraz Marcin Fehlau, czy również uczestniczka Igrzysk Olimpijskich w Atenach Monika Drybulska. Kto wie, może grono elity powiększy się i już wkrótce na Maniackiej Dziesiątce ścigać się będzie cała polska elita.

Bieganie: Czy są i jakie są nagrody pieniężne dla zwycięzców w kategorii generalnej?

Artur Kujawiński (Arti): Obecnie nie ma nagród finansowych, ale powoli przymierzamy się do tego. Przekazywane przez nas nagrody rzeczowe dla zwycięzców w zależności, jakie to były edycje, kształtowały się w wartości od 500-1000zł. Zdaję sobie sprawę, że dla zawodowca korzystniejsze i bardziej przydatne jest otrzymanie nagrody finansowej niż piątego odkurzacza. Dlatego czołówka polskich biegaczy i biegaczek może spodziewać się, że wkrótce i na Maniackiej pojawią się nagrody finansowe.

Na zakończenie chciałbym dodać coś bardzo ważnego. Owszem, trzeba mieć wizję i być przywódcą, ale jeszcze ważniejsze, by mieć wokół siebie odpowiednich ludzi. Chciałbym podziękować członkom klubu, ich rodzinom i przyjaciołom. Ich zaangażowanie jest wręcz niesamowite. W dzisiejszych czasach wielkiej komercji patrząc na to, ile wkładają serca, czasu i wysiłku byśmy wspólnie stworzyli, zorganizowali bieg…gdybym na własne oczy tego nie widział, pewnie z samych opowiadań bym nie uwierzył. To niesamowici ludzie, prawdziwi przyjaciele i najprawdziwsi pasjonaci biegania. Dziękuję im za pomoc, bo w tym biegu jest cząstka każdego z nich.

Bieganie: No to życzymy kolejnego rekordu frekwencji choć to pewnie macie już zapewnione i może rekordu trasy.

Artur Kujawiński (Arti): Przezornie nie dziękuję

Wszystkie informacje o imprezie, regulamin: TUTAJ.

Możliwość komentowania została wyłączona.