siena marathon
11 kwietnia 2021 Bartłomiej Falkowski Sport

Xiamen Marathon w Sienie


Pandemia połączyła trzy, na pozór, różne miasta. Sienę we Włoszech, Xiamen w Chinach i poniekąd Radom w Polsce. Organizatorzy maratonu Gold Label w Xiamen w Chinach, który odbył się w sobotę 10 kwietnia i zgromadził 11 tysięcy zawodników, nie mogli zaprosić zagranicznej elity. Tak powstał pomysł, żeby wcześniej zakontraktowanych biegaczy przenieść do Sieny we Włoszech i zorganizować tam start dla zawodników pro walczących o minimum olimpijskie. Zapytacie gdzie w tej historii Radom. Już tłumaczę. 

Organizatorzy włoskiego biegu, czyli grupa Tuscany Camp, podeszła do sprawy bardzo profesjonalnie. Trasę wyznaczono na małym lotnisku pod Sieną. Pętla liczyła pięć kilometrów. Tu historia toskańskiego biegu łączy się z Radomiem. Na kilka dni przed startem organizatorzy wylewali nowy asfalt by wyrównać lotniskową płytę. Kilka lat temu przy okazji Półmaratonu Radomskiego Czerwca, chwilę przed startem, usłyszałem od lokalnych mieszkańców jak chwalą sobie organizację biegu, bo „przynajmniej załatali dziury w ulicach”.

Poza maksymalnie płaską trasą, bieg gwarantował również bardzo wysoki poziom sportowy. Na liście startowej, na kilka dni przed startem, pojawiło się ponad trzydziestu zawodników z życiówkami poniżej 2:10 i czternaście zawodniczek poniżej 2:30. Mimo że ostatecznie część awizowanych zawodników nie stawiła się na starcie to grupa i tak liczyła wiele mocnych biegaczek i biegaczy.

Siedemnastu zająców zakontraktowanych było na poprowadzenie kilku grup zawodników:

  1. Mężczyzn na półmetek w okolice 62 minut, czyli na najszybszy bieg na włoskiej ziemi
  2. Mężczyzn na okolice 2:08-2:09 
  3. Mężczyzn na wynik poniżej 2:11:30 czyli minimum olimpijskie
  4. Kobiety na wynik około 2:22-24 czyli na Rekord Włoch
  5. Kobiety druga grupa na wynik 2:26
  6. Kobiety na wynik 2:29:30 czyli minimum olimpijskie

Tak jak można było się spodziewać bieg rozgrywany na lotnisku, czyli dużym otwartym terenie, od samego startu miał nieproszonego gościa, którym był wiatr. Dodatkowo chwilę przed biegiem padało i przez cały bieg utrzymywała się wysoka wilgotność i powracające opady deszczu.

Układ pacemakerów sugerował, że zawodnicy, którzy nie myślą o minimum nie byli nawet uwzględnieni przez organizatorów. Wyraźny podział na grupy uformował się już od samego startu. Pierwsza liczyła na początku trzydziestu siedmiu zawodników! W tym m.in. Ghirmay Ghebreslassie z Erytreii Mistrz Świata w maratonie z Pekinu (2015), czwarty na maratonie olimpijskim w Rio. Za nimi pędziła kolejna grupa, która otworzyła pierwsze kilometry na wynik w okolicach 2:08. Wśród nich byli m.in. dwaj Niemcy Richard Ringer zawodnik, który w świetnym stylu wygrał półmaraton w Dreźnie kilka tygodni temu, ale stracił też wtedy na rzecz Simona Bocha miejsce w niemieckiej reprezentacji olimpijskiej. Razem z grupą, na 2:08 ruszył też Arne Gabius, leciwy już niemiecki maratończyk. Poza nim m.in. Frank Futselaar, Holender z wynikiem 2:11:30 z Walencji, który mimo wypełnienia minimum olimpijskiego był dopiero czwarty na krajowych listach i jako pierwszy nie łapał się do składu na maraton olimpijski w Sapporo.

Siena Maraton

Wśród kobiet początkowo liderująca grupa liczyła trzynaście zawodniczek. Półtorej pętli lotniska minęły w czasie prognozującym wynik poniżej 2:20, czyli mocno poniżej początkowych założeń. Wśród liderek biegła teoretycznie najmocniejsza na papierze Etiopka Kuftu Dadiso (PB 2:23:13). W drugiej grupie, na wynik w okolicach 2:25-26 biegła faworytka gospodarzy, rekordzistka kraju, Włoszka Valeria Straneo (PB NR 2:23:44).

Warto dodać, że zamieszanie związane z przeniesieniem, odwołaniem i zmianą miejsca rozgrywania maratonu przez NN Running Team, mocno wpłynęło na listy startowe w Sienie. Część zawodników przeniosła swój udział właśnie do Włoch (maraton NN w Hamburgu miał odbyć się 11.04) Niektórzy najpierw przenieśli się do Włoch, aby następnie wrócić do udziału w maratonie NN, który ostatecznie odbędzie się w Enschede w Holandii i planowany jest na 18.04. Ten maraton również rozegrany zostanie na lotnisku dzieki czemu jego uczestnicy pilnie przyglądali się warunkom rywalizacji w Toskanii.

W okolicach półmetka w grupie Europejczyków walczących o udział w Igrzyskach było najciekawiej. W tym samym tempie na wynik 2:10 biegło dwóch Holendrów Futselaar i pochodzący z Maroka Khalid Choukoud. Oznaczało to, że w grupie toczy się wewnętrzna rywalizacja. Pierwszy z wymienionych mógł zagwarantować sobie olimpijski start, ale mogło się zdarzyć tak, że mimo wypełnienia minimum obaj nie dostaliby biletu na igrzyska. Ciekawe kiedy w Polsce doczekamy się takiego poziomu i takiej rywalizacji wśród naszych zawodników.

Na tym samym etapie pierwsza grupa kobiet zwolniła i biegła na wynik w okolicach 2:22 co odpowiadało wcześniejszym ustaleniom. Dalej była to liczna, jedenastoosobowa grupa zawodniczek z Kenii i Etiopii. Włoska rekordzistka Straneo, była Wicemistrzyni Europy i Świata, biegła już wtedy na wynik w okolicach 2:29 co mocno odbiegało od jej życiówki. Warto jednak podkreślić, że mimo zaawansowanego wieku (rocznik 1976), zawodniczka dalej prezentuje wysoki poziom i z ambicją walczy o kolejne dobre wyniki.

Do trzydziestego kilometra liderująca grupa dalej była niesłychanie duża i liczyła około dwudziestu czterech zawodników. Jednak wiatr i deszcz spowodował, że biegacze gwałtowanie zwolnili. Na dwanaście kilometrów do mety grupa złożona głownie z Kenijczyków, Etiopczyków, Erytrejczyków i dwóch przedstawicieli Maroka biegała na prognozowany wynik 2:06. Z lekką stratą podążał debiutujący Włoch Said Elotmani. Za ich plecami Europejczycy walczący o minimum biegli wspólnie na wynik w okolicach 2:10:30. Poza wcześniej wspomnianymi Holendrami czy Niemcem Ringerem biegł też Estończyk Roman Fosti, kolejny Włoch Stefano Larosa oraz Belg Soufiane Bouchikhi, który cztery tygodnie temu walczył w Dreźnie o minimum, jednak pobiegł tam jedynie 2:12. Ten sam Belg zaliczył również nieprzyjemny start w Walencji w grudniu 2020 gdzie na dwa kilometry do mety stracił przytomność, upadł i został przewieziony do szpitala.

Ten etap, który przez niektórych nazywany jest prawdziwym początkiem maratonu, porozrywał najlepszą grupę kobiet. Na czele zostało osiem biegaczek. Za ich plecami pojedynczo biegły kolejne zawodniczki. Cały czas w grze o minimum była Straneo, która poruszała się w tempie na około 2:29 oraz Szwedka Charlotta Fougberg biegnąca kilka metrów za utytułowaną Włoszką.

Z kilometra na kilometr czołowa grupa mężczyzn topniała, ale dalej liczyła pokaźną liczbę kilkunastu zawodników na parę kilometrów do końca. Dużo większe spustoszenie piątką między 30 a 35 kilometrem sprawiła wśród zawodników z dalszej grupy. Ta przestała wręcz istnieć. Zawodnicy europejscy biegli już samotnie walcząc o minimum, a z trasy zszedł Holender Futselaar. Mocno ruszył Ringer doganiając debiutującego Elotmaniego. Za nim podążał Choukoud, wielokrotny Mistrz Holandii na kilku dystansach. Dalej z szansą na minimum Larosa, który miał chyba szczególne względy u realizatora, który pokazywał jego samotny bieg zdecydowanie najczęściej.

W tym samym miejscu nastąpiły mocne zmiany w klasyfikacji kobiet. Na czele, z przewagą kilkunastu sekund, biegła Kenijka Angela Tanui i Etiopka Gebiyaneshayele Gedamu, a za nimi już pojedynczo biegły kolejne zawodniczki w odstępach kilkunastu metrów od siebie.

Ostatnie kilometry był pokazem samotnej walki maratończyków. Po długim finiszu wygrał Kenijczyk Eric Kiprono Kiptanui 2:05:47, drugi był Etiopczyk Abdifufa Nigasa 2:05:57, trzeci Marokańczyk Othmane Elgoumri 2:06:18.

Zwycięzca maratonu Kiptanui

Z Europejczyków minimum olimpijskie wywalczyli:

  • Richard Ringer 2:08:49 Niemcy
  • Khalid Choukoud 2:09:55 Holandia
  • Roman Frosti 2:10:46 Estonia 


Dla Choukouda nie jest to jednak równoznaczne z gwarancją udziału w IO. Wyrzucił on na razie z holenderskiego składu Bjorna Koremana, jednak ten za tydzień będzie startował we wspominanym maratonie w Enschede. Bardzo dużą ścianę zaliczył debiutujący Włoch Elotmani, który skończył w 2:13:23 mimo że jeszcze kilka kilometrów przed metą biegł na wynik w okolicach 2:07.

Wśród kobiet wygrała Kenijka Angela Tanui 2:20:08, która na około dziesięć kilometrów do mety samotnie zerwała tempo i stopniowo oddalała się od rywalek. Druga była Purityjebicii Changwony z Kenii z czasem 2:22:46, podium uzupełniła Etiopka Gebiyaneshayele Gedamu 2:23:23.

Tanui finiszująca podczas maratonu

Włoszka Straneo nie uzyskała minimum osiągając czas 2:30:33.

Maraton w Sienie był przedsmakiem maratońskich emocji, które już za tydzień dostarczą nam zawodnicy startujący w Dębnie oraz w holenderskim Enschede. Obyśmy byli świadkami kilku wybuchów radości związanych z uzyskaniem olimpijskich minimów przez polskie zawodniczki i zawodników. 

Wyniki Xiamen Marathon & Tuscany Camp Global Elite Race

Zdjęcia: facebook.com/tuscanytraining/ 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Bartłomiej Falkowski
Bartłomiej Falkowski

Biegacz o wyczynowych aspiracjach, nauczyciel wychowania fizycznego i wielbiciel ciastek. Lubi podglądać zagranicznych biegaczy i wplatać ich metody treningowe do własnego biegania.