przedwojewski
3 listopada 2020 Kuba Pawlak Sport

Najważniejsze aby się rozwijać


Bartłomiej Przedwojewski zwyciężył w ubiegłym tygodniu rozgrywane na Azorach zawody Golden Trail Championship. Pomimo, że nie wyłaniają one oficjalnego mistrza świata w biegach górskich ,to w praktyce ich zwycięzca może nieformalnie za takiego uchodzić. Nasz rodak wygrał w niesamowitym stylu, dwukrotnie zwyciężając etapy, a dwukrotnie zajmując drugie miejsce i zostawiając za plecami legendy światowych biegów górskich. Zapraszamy na naszą rozmowę.

Kuba Pawlak (Bieganie.pl) Cześć Bartek. Serdeczne Gratulacje od całej redakcji Bieganie.pl. Powiedz czy już udało Ci się wrócić i zregenerować po tak długich zawodach.

Bartłomiej Przedwojewski: Cześć, bardzo dziękuję. Nie wróciłem jeszcze do Wrocławia. Aktualnie przebywam w Lizbonie, gdyż nie było bezpośredniego połączenia. Tu przenocujemy i już jutro ruszamy w dalszą podróż do domu. Jeśli chodzi o regenerację, to myślałem, że będzie gorzej. Jak na pięć dni zawodów to można powiedzieć, ze jest okej (śmiech).

KP: Jak wyglądały Twoje przygotowania do takich etapowych zawodów? Jakie były różnice w treningu względem przygotowań do pojedynczych startów? Czy na przykład rozgrywane dzień po dniu biegi w ramach Festiwalu w Łądku-Zdroju, były już biegane z myślą o Azorach?

BP: O zmienionej formule zawodów GTC dowiedzieliśmy się pod koniec kwietnia. Musieliśmy wspólnie z trenerem zmienić przygotowania pod bieg etapowy, gdyż ja najczęściej przygotowywałem się do rywalizacji, w której wysiłek nie przekraczał 4 godzin. Faktycznie jednym z pomysłów był taki, a nie inny start w Lądku, ale nie tylko to się zmieniło.

KP: A możemy poznać jakieś szczegóły tych różnic treningowych?

BP: W planie najbardziej rzucało się tu w oczy dublowanie jednostek treningowych. Jednego dnia potrafiłem rano wykonywać długi bieg w drugim zakresie, aby podczas drugiego treningu robić dużą liczbę podbiegów. Zdarzały się połączenia biegów w drugim i trzecim zakresie jednego dnia lub dublowanie ich w ciągu kilku kolejnych dni. Miało to na celu przygotowanie do biegania na dużym zmęczeniu nie tylko ciała, ale i głowy, która jest niemniej istotna. To były bardzo ciężkie sesje, ale opłacało się. Z czasem zaadoptowałem się i było im dużo łatwiej znosić takie obciążenia.

bartek przedwojewski

KP: Był specjalny trening to pewnie była też specjalna regeneracja. Co robiłeś, aby na Azorach szybko wrócić do siebie po poszczególnych biegach?

BP: Kluczowym było dla mnie nadrobienie deficytu kalorycznego. Dla mnie było to ogromne wyzwanie, gdyż nie zawsze ten apetyt po dużym wysiłku przychodzi naturalnie. Wciskałem w siebie to jedzenie, ale już na trzecim etapie odczuwałem deficyt energetyczny. Przed czwartym biegiem jadłem nawet w drodze powrotnej z toalety, do której wyszedłem przebudziwszy się w środku nocy. Poza tym były oczywiście zimne kąpiele oraz zabiegi u fizjoterapeuty.

KP: A co było jeszcze trudne oprócz samego wyzwania sportowego?

BP: Była logistyka, która nie ułatwiała regeneracji. Przejazdy, start, meta, hotel zabierały sporo czasu, który chcielibyśmy wszyscy poświęcić na odnowę.

KP: A jak było ze snem?

BP: Różnie. Pierwsze dwie noce były niezłe, ale w kolejnych nie tyko ja miałem już z tym niemały problem. Po pierwszym etapie udało się nawet zaliczyć drzemkę po biegu, ale później nawet na to nie było szans. Dopiero wczoraj udało mi się porządnie odespać.

KP: Czy w takim biegu jak ten, zważywszy na specyfikę i poziom jest miejsce na jakąkolwiek taktykę i rozkładanie sił? Czy jest to bardziej na zasadzie: biegnę na maksa i zobaczymy co będzie jutro?

BP: Biegi górskie są bardzo taktyczne. Trzeba dopasować swoje predyspozycje do trasy. Ja ustępuję części zawodników na podbiegach, a potrafię dużo nadrobić na zbiegach i uwzględniam to w swoim planie na bieg. Podobnie buduję przewagę lub oszczędzam siły w trudnym terenie, gdzie też duża część zawodników ma większy problem z pokonaniem dystansu niż ja.

KP: A który etap był najtrudniejszy? Czy tak jak można się domyślać, największe znaczenie miała kumulacja i każdy kolejny był trudniejszy?

BP: Najwięcej trudności przysporzył mi czwarty etap, gdzie przed startem z powodu silnego wiatru zmodyfikowano trasę. Początkowo mieliśmy obiegać na szczycie wulkan przez około cztery kilometry, ale wiejący z prędkością ok 100km/h wiatr zmusił organizatorów do wybrania łatwiejszego wariantu trasy. Szeroki i płaski odcinek biegłem z Jimem Walmsleyem, zawodnikiem który biega 64 minuty w półmaratonie, i miał duży zapas prędkości. Ze względu na poprzednie biegi było mi już bardzo trudno go tam utrzymać.

KP: Ale przecież przed tym etapem miałeś już 9 minut przewagi i wiedziałeś, że możesz trochę odpuścić.

BP: Dziewięć minut to w biegach górskich i dużo, i mało. Tu są odcinki tresy gdzie można nadrobić bardzo dużo. Chciałem mieć go jak najbliżej, bo jednak obawa była. Puściłem go dopiero na siedemnastym kilometrze i od tamtego momentu do mety biegłem już sam, z bezpieczną stratą około minuty.

bartlomiej przedwojewski

KP: Jakie masz teraz plany? Kończysz sezon? Myślisz już o kolejnych wyzwaniach?

BP: Tak, kończę. Przygotowania i zawody kosztowały mnie bardzo dużo, więc muszę teraz odpocząć. Następnie wrócę i nawet jeśli w związku z pandemią nie będzie zawodów ,to będę trenował tak jak miałyby być. Jeśli zawody się nie odbędą to będę szukał miejsc w Polsce do sprawdzenia swojej formy. Najważniejsze jest dla mnie to, aby się rozwijać.

KP: A dalej będziesz pracował w Straży Pożarnej? To dla ciebie bardziej praca czy misja?

BP: Jak widać praca nie przeszkadza mi w skutecznym trenowaniu, dlatego wciąż będę pracował. Udaje mi się połączyć ją z mocną robotą biegową i wyjazdami.  Straż daje mi stabilizację finansową, a czasy są niepewne więc warto się tego trzymać.

KP: Jeszcze raz gratuluję i życzę dużo zdrowia!

BP: Ja również, zarówno Tobie jak i czytelnikom Bieganie.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Kuba Pawlak Bieganie.pl
Kuba Pawlak

Naczelny szafiarz Bieganie.pl. Często ryzykuje karierę redaktora dla dodatkowych 15 minut drzemki. Mając na szali sportową formę i czipsy, zawsze wybiera paprykowe. Biega dla pięknych i wygodnych butów. Naczelny szafiarz na Instagramie