16 listopada 2007 Redakcja Bieganie.pl Sport

Luciano Gigliotti i Stefano Baldini dla New Studies in Athletics


Zawód trenera to najczęściej rodzaj prywatnego zajęcia. Tylko nieliczni trenerzy cieszą się sławą wykraczającą poza lokalną szkołę, stadion, okręg, jednostkę administracyjną czy państwo. Luciano Gigliotti to trener, którego nazwisko powinno być lepiej znane na całym świecie. 72-letni Włoch osiągnął coś, czego żaden inny trener biegów dystansowych nigdy nie osiągnął – trenował dwóch różnych maratończyków, którzy zdobyli najwyższą nagrodę – złoto olimpijskie.

gigliotti_baldini.jpg

Gigliotti, bardziej znany, jako Lucio, po raz pierwszy zdobył złoto olimpijskie z Gelindo Bardini w Seulu w 1988 roku. W 2004 roku, powtórzył sukces – jego podopieczny, Stefano Baldini, zdobył złoto ustanawiając rekord 2: 10: 55 w trakcie historycznego Maratonu w Atenach.

W imieniu NSA, Pat Butcher, na co dzień korespondent sportowy dla londyńskiego Financial Times, spotkał się z Gigliottim i Baldinim zarówno przed jak i po Londyńskim Maratonie w 2007 roku. W trakcie wywiadu panowie rozmawiali o włoskiej tradycji biegów dystansowych, ich podejściu do treningu oraz o treningu samym w sobie. Podzielili się także uwagami na temat ich filozofii rywalizacji, a zwłaszcza tym jak radzić sobie z falą talentów afrykańskich w biegach długodystansowych, czego potwierdzeniem jest statystyka z 2006 roku, według której ponad 500 Kenijczyków (w porównaniu z 21 Włochami) przebiegło maraton poniżej 2 godzin 20 min.

NSA: Dwadzieścia lat temu, włoskie biegi dystansowe miały bardzo mocną pozycję, zwłaszcza w przypadku mężczyzn, gdzie pojawiały się takie nazwiska jak Alberto Cova, Stefano Mei, Gelindo Bordin, Francesco Panetta, Orlando Pizzolato, czy Gianni Poli. Wszyscy wymienieni należeli do grona złotych medalistów głównych mistrzostw, lub zwycięzców wielkich maratonów. Wielu innych kończyło maratony w czołówce trzech najlepszych. Pomijając osobę Baldiniego, co się stało?

Gigliotti: Afrykanie wszystko zmienili, ale my także się zmieniliśmy. Mówiąc „my” nie mam na myśli tylko Włochów, ale generalnie Europejczyków. Stefano Baldini przebiegł 10 000m w 27:43. Ta umiejętność różni go od Gelindo Bordini. Sukces tego zawodnika wynikał z dużej ilości kilometrów. Niektórzy Afrykańczycy, tacy jak Paul Tergat i Haile Gebrselassie potrafią przebiec 10km poniżej 27 minut. To wszystko zmieniło. Obecne bieganie różni się od tego z czasów De Castella, Moneghettiego, czy Salaha. Teraz, gdy jedziemy na Maraton Londyński, ponad 20 zawodników ma czasy poniżej 2: 07, a nawet poniżej 2:06. Dziesięć, dwadzieścia lat temu, mieliśmy dobrych zawodników. Teraz, po Pekinie, nasza szkoła maratonu kończy się. Nie mamy młodych biegaczy dystansowych, ani na bieżni na 5 czy 10km, ani w maratonie. Po Gelindo w 1988 roku mieliśmy dobrą sytuację we Włoszech. Ale teraz, nasz najmłodszy zawodnik ma 34 lata, a Stefano – 36.

NSA:, Z czego wynika świetność Afrykańczyków, a zwłaszcza Kenijczyków?

Gigliotti: Myślę, że wynika to z ich stylu życia. Kenijczycy maja naturalne przygotowanie, chodzenie albo bieganie do szkoły. To bardzo aktywny i ruchliwy naród. Więc ich siła wyrasta w sposób naturalny. Ja pracując teraz z włoskim 19 lub 20-latkiem muszę skupić się zwłaszcza na pracy nad siłą – to ogromna różnica porównując z czasami 20 lat temu. Nasi chłopcy prowadzą siedzący tryb życia – komputery, gry wideo, PS, telefony komórkowe, samochody. Nie mamy już dobrych juniorów. W 2006 roku, w czasie Europejskich Mistrzostw w Biegach Przełajowych w San Giorgio sul Legnano, Włosi nie wypadli najgorzej, podobnie jak reszta Europy. Wielu ludzi biega na drogach, ale mają oni już swoje lata: 35-40 lat. Około 30 000 ludzi biega po ulicach w każdy weekend. Ale nie są to już młodzi ludzie.

NSA:, W jaki sposób, skoro Afrykańczycy są tak mocni, udało ci się przygotować Stefano do wygranej na Igrzyskach Olimpijskich?

Gigliotti: Sporo pracowaliśmy, aby przygotować się do Aten. Istnieje ogromna różnica pomiędzy maratonem w mieście a biegiem w mistrzostwach takich jak Europejskie, Światowe Igrzyska Olimpijskie. W maratonach miejskich w Londynie, Chicago, Nowym Jorku, Berlinie itp. są pacemakerzy nadający tempo, ludzie chcą rekordów i najlepszych występów. Na mistrzostwach nie ma pacemakerów. Musisz zrozumieć bieg i kontrolować innych zawodników. Ludzie w takich zawodach nie biegną dla czasu; biegną dla zwycięstwa. Pyzatym, warunki klimatyczne w sierpniu są inne: jest gorąco, tak będzie w tym roku w Osace. Jesteśmy przygotowani na bieg przy 32stopniach Celsjusza oraz 70-80% wilgotności. Wracając do Kenijczyków, Kenijczycy biegają szybko, ale nie potrafią mądrze rozkładać energii. Jest to kwestia tempa. Kenijczycy są mocni, jeśli muszą przebiec kilometr w 2:59. Sprawa się zmienia, kiedy biegną w czasie 3:10-3:15. Biegnąc 3: 15 wykorzystują taką samą ilość energii jak przy 2:59. W Atenach, Tergat na 30-32km był wykończony. Stefano powiedział mu: „No dalej Paul, biegnij przodem”. Paul biegł przodem zaledwie około 500m. Stefano opowiadał mi, że Terget biegł wolno, był zmęczony, więc Stefano pobiegł dalej z Keflizighi. Tergat wykorzystuje taką samą energię na 3: 15 jak i na 2: 58, nie potrafi biec wolniej. Innym czynnikiem była też trasa w Atenach, która jest ciężka – pod górę, później w dół. W St. Moritz dużo trenowaliśmy na trasie podobnej do tej z Aten, – czyli w górę i w dół. Ważnym czynnikiem jest też skupienie się na treningu. Kenijczycy dużo biegają dla pieniędzy i dlatego są mocni na wiosnę oraz jesień. Na Igrzyskach Olimpijskich sprawy mają się inaczej. Kenijczycy nie potrafią przygotować się do tych zawodów, podczas gdy inni zawodnicy są mocni.

baldini_260_1.jpgBaldini: Pomiędzy moim najlepszym wynikiem (2: 07: 22, Londyn 2006) a wynikiem Tergata (WR 2: 04: 55, Berlin 2003) jest ponad 2 minuty różnicy. Wiem dobrze, że nie mogę z nim konkurować, kiedy bieg jest z pacemakerami. Ale kiedy ich nie ma, tak jak na Olimpiadzie, i do wygrania są medale, to całkiem inna sprawa. W Atenach było gorąco i wilgotno, co też nie służy Afrykanom. W przypadku pogody, braki są mniejsze.

NSA:, Na czym polega różnica w trenowaniu Bordiniego a Baldiniego?

Gigliotti: Każdy maratończyk jest inny. Ci dwaj mają różne typologie. Gelindo był bardziej odporny, miał większą wytrzymałość. Stefano jest szybszy, ma większą moc aerobową niż Gelindo. Jak już wcześniej wspomniałem, Stefano przebiegł 10km w 27: 43, Gelindo wolał biegać duże ilości kilometrów, przebiegał 280km/tydzień w dwóch ostatnich miesiącach przed maratonem. Stefano przebiega około 220-230km.

Baldini: Trenuję z Lucio przez 15 lat. Zmieniłem trenera, ponieważ mój pierwszy trener nie miał czasu dla mnie, kiedy zacząłem myśleć o karierze maratończyka. Lucio mieszka niedaleko mnie: około 10km od mojego domu (w Modenie, północno-wschodnie Włochy). Lucio to jeden z najlepszych trenerów na świecie, jeśli chodzi o maraton. Trenował Bordiniego. Przez tyle lat swojej pracy cały czas jest na bieżąco. Lucio przystosowuje swoje metody trenerskie do indywidualnych cech zawodnika. Przykładowo, ja nigdy nie trenowałem według programu treningowego Gelindo. To sekret sukcesu trenerskiego Lucio.

NSA: Opisz proszę okres treningowy na kilka miesięcy przed maratonem.

Gigliotti: A więc, 4-5 tygodni to trening na siłowni z ciężarami oraz krótkie przebieżki 20x660m pod górę, aby rozwinąć szybkość nóg. Po treningu wytrzymałościowym, przechodzimy do treningu siły aerobowej, który trwa 6-8 tygodni. Po tym, możemy przejść do biegów – 10km na bieżni albo po ulicy, lub pół-maraton. Później, przez 8 tygodni trenujemy specjalnie pod maraton – znowu zaczynamy od szybkości, później wytrzymałość oraz siła aerobowa.

NSA: Jak wykorzystujesz trening wysokościowy?

Gigliotti: Mamy 4 okresy aklimatyzacji wysokościowej, dwa w okresie stycznia, lutego, marca oraz zimy w Europie; oraz dwa kolejne w okresie letnim w czerwcu, lipcu i sierpniu.

Baldini: W lecie jeździmy do St. Moritz, a w zimie do Namibii. Pogoda, w Windhoek w okresie od stycznia do marca jest gorąca i sucha, a poza tym Windhoek leży na wysokości 1700m., Co więcej, nie ma się problemów z malarią. Niektórzy jeżdżą do Kenii, a my wolimy Namibię. Wcześniej, często jeździliśmy do Południowej Afryki do Johannesburga, ale teraz nie jest to bezpieczne miejsce. Namibia jest bezpieczniejsza.

Gigliotti: Dwa okresy aklimatyzacji trwają przez 3 tygodnie każdy, 23-24 dni. Po przybyciu na miejsce mamy 2-3 dni odpoczynku, a później 2-3 tygodnie doskonalenia kilometrażu oraz jakości. W pierwszym okresie trenujemy siłę aerobową, aby poprawić kilometraż. Drugi okres obejmuje tempo zbliżone do tempa maratonu, tempo około 2-3% mniejsze niż w maratonie. Na przykład, Stefano w czasie maratonu przebiega 1km, w 3: 01, więc trening obejmuje tempo 3: 05-3: 06/km. W przypadku 30km, Stefano przebiega 10×3: 15, 10×3: 10, oraz 10×3: 05, podnosząc tempo do 2: 20 w długich sesjach dwu godzinnych. Gelindo biegał trzy godziny. Powtarzałem mu, że nie ma sensu tyle trenować, ale on twierdził, że musi dla własnego samopoczucia. Więc mówiłem mu: „Ok, jeśli dla samopoczucia, to zgadzam się”. Stefano jest inny. Jest szybszy, biega na poziomie Kenijczyków na 10km. A Gelindo biegał na poziomie 28: 40-29minut. Jednak Gelindo był bardziej odporny i wytrzymalszy. Dla Stefano 220km/tydzień to wystarczający dystans. Gelindo biegał 280km/tydzień. Różna psychologia – wytrzymałość albo szybkość.

NSA:, Jaka jest twoja metoda na regenerację po biegu?

Gigliotti: Stefano spędza 10 dni w basenie. Potem biega tylko dwa tygodnie, aby poprawić siłę oraz szybkość.

fidal_524_1.jpg
Gigliotti (drugi z lewej) w otoczeniu podopiecznych, pierwszy z lewej Baldini.

NSA: A co z przygotowaniem psychologicznym?

Gigliotti: Najlepiej, jeśli sam trener jest psychologiem dla swoich zawodników. Nie potrzeba innych, przecież to część pracy trenera. Trener musi znać zawodnika – to najważniejsze. Gelindo i Stefano mają taką samą cechę: są zdeterminowani i rozsądni. Na 24 godziny przed biegiem, Baldini zawsze nam powtarza: „Chłopaki, dziś cisza, jestem bardzo silny, mam zamiar dobrze wystartować”. Ważny jest rozum. Czasami obserwuje biegaczy, którzy są bardzo silni i utalentowani, ale nie mają silnej wiary w swoje umiejętności. Żaden psycholog nie pomoże takiemu zawodnikowi. Ja pracuję ze swoimi chłopcami w następujący sposób:, kiedy widzę, że chłopak ma problemy, tłumaczę mu, że „Nie ma żadnego problemu, możesz biegać szybko, musisz uwierzyć w swoje możliwości”. Problem współczesnego treningu polega na tym, że wielu trenerów trenuje przez maile, albo faks. A trener musi być przy zawodniku na bieżni jak i na ulicy. Każdego dnia, a jeśli to możliwe nawet dwa razy dziennie. Kiedy jedziemy do St. Moritz (do Szwajcarii, aby odbyć trening wysokościowy) mieszkamy razem, mamy zgraną grupę, widujemy się dwa razy dziennie, razem jesteśmy na siłowni, stretchingu, w czasie posiłków. Dużo rozmawiamy. Czasami muszę przekonywać niektórych zawodników, że mają tak samo mocną głowę jak Stefano. Wielu chłopców odnosi dobre wyniki w tygodniu, ale kiedy jesteśmy na zawodach z udziałem biegaczy afrykańskich, ci chłopcy tracą głowy, zaczynają wmawiać sobie, że Afrykanie to największe talenty na świecie, że nie mogą z nimi konkurować. Podobnie jest z zawodnikami, którzy trenują ze Stefano, ponieważ zdają sobie sprawę, że Stefano to numer jeden we Włoszech. Kiedy mamy zawody, tacy biegacze pozostają z tyłu, ponieważ nie wierzą, że mogą go pokonać.

NSA: Czy istnieje idealny wiek na rozpoczęcie specjalistycznego treningu z myślą o karierze maratończyka?

Gigliotti: W przypadku Kenijczyków ta kwestia wygląda inaczej niż w Europie. Kenijczycy zaczynają w wieku 18, 19, 20, 21 lat, ponieważ dużo biegają w dzieciństwie. W wieku 10-12 lat biegają do szkoły. W Kenii nie ma samochodów. Dzieciaki biegają wszędzie na nogach. Jeśli chodzi o Europejczyków, najlepiej zacząć od biegów na 5-10km, wzmocnić siłę i dopiero wtedy (w wieku 24-25 lat) przejść na określony program przygotowujący do maratonu. Zawodnicy Afrykańscy są mocniejsi od naszych biegaczy. Afrykanie nie potrzebują treningu na siłowni, aby zwiększyć wytrzymałość czy siłę anaerobową.

Baldini_Ateny.jpg

NSA: A co sadzisz o wykształceniu trenerów? Czy edukacja trenerów zmieniła się od czasu, gdy ty zostałeś trenerem?

Gigliotti: Tak, zmieniła się. Kiedy ja miałem 20-25 lat, musiałem jechać do Rzymu, ponieważ tylko tam był Instytut Wychowania Fizycznego. Studiowałem przez trzy lata w Rzymie i zostałem nauczycielem wychowania fizycznego. Pracę zawodową rozpocząłem, jako nauczyciel w szkole oraz trener biegów lekkoatletycznych. Po jakimś czasie, Federacja Włoska zaprosiła mnie na kursy specjalizacji w biegach średniodystansowych. Teraz, wszystko wygląda inaczej. Każde miasto ma swój uniwersytet i Instytut Sportu. Teraz, chłopcy kończą studia z tytułem doktora lub magistra lekkiej atletyki, koszykówki, itp. Każda federacja organizuje kursy z psychologii, metodyki treningu, itp. Teoretycznie, sytuacja wygląda dużo lepiej niż kiedyś. Mamy dużo więcej trenerów. Problem tkwi w zawodnikach. Brakuje chłopców, którzy chcieliby trenować. Szkoła to ogromny problem dla nas. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, w naszych szkołach brakuje programu sportowego, oraz czasu na trenowanie lekkiej atletyki. Nie mamy żadnego narodowego programu, żadnych biegów ani zawodów. Gianpaolo Lenzi, Renato Canova, Enrico Arcelli, my wszyscy zaczynaliśmy w latach 70tych, dużo się uczyliśmy – mieliśmy dobre przygotowanie pod maraton. Teraz jesteśmy skończeni, nie mamy żadnych perspektyw na przyszłość.

NSA: Jakie zmiany mogłoby poprawić obecną sytuację?

Gigliotti: Problem tkwi w politykach. „Mens Sana in Corpore Sano” – zdrowy umysł w zdrowym ciele. Politycy dostrzegają tylko zdrowy umysł. Najważniejszą kwestią jest zmiana programu w szkołach, a także w (narodowym) Komitecie Olimpijskim. Musimy zacząć od szkół podstawowych. Teraz nie ma żadnego programu, brakuje sal gimnastycznych, są tylko nauczyciele – i to nie zawsze. Dobry program sportowy musi zaczynać się w szkole podstawowej, tak, aby 11, 12 letnie dzieci mogły później zacząć swoja przygodę z zorganizowanym sportem. 19 letni młodzi ludzie powinni mieć możliwość wstąpienia do klubów sportowych w każdym mieście. Można naprawdę wiele dobrego zdziałać, ale trzeba zacząć wprowadzać zmiany w szkołach.

NSA:, Co mogą zrobić Europejczycy (a precyzyjniej – nie-Afrykańczycy), aby stać się bardziej konkurencyjnymi?

Gigliotti: Myślę, że musimy zmienić zasady. Wprowadzić atrakcyjniejsze nagrody pieniężne w Europie, i oczywiście we Włoszech. Przykładowo, jeśli mamy we Włoszech mały bieg uliczny, w którym nagroda za pierwsze miejsce to 1000euro, za drugie – 800euro, a za trzecie – 500euro, dam sobie rękę uciąć, że mielibyśmy około 10 Afrykańczyków startujących w tym biegu. Ale jeśli nagrody za udział w biegu wyglądałyby tak, że za kolejne 3 pierwsze miejsca mamy 300/200/100euro, natomiast 1000/800/600 konkretnie dla Włoskich biegaczy, sytuacja uległaby zmianie. Na dzień dzisiejszy, Włosi nie mają, o co konkurować. W stanach Zjednoczonych, wprowadzono specjalną nagrodę dla amerykańskich biegaczy, i Amerykanie stali się mocniejsi. Weźmy Ryan’a Hall’a, Dathan’a Ritzenheim’a i wielu innych. IAAF musi przeznaczyć więcej pieniędzy dla Europejczyków. IAAF wydaje sporo pieniędzy na Afrykańczyków; teraz powinni wspomóc Europejczyków. Dwadzieścia lat temu, Kenijczycy wygrywali 10/12 biegów rocznie, obecnie setki Kenijskich biegaczy osiąga 2: 12, wielu biega poniżej 2:07. We Włoszech nie ma ani jednego biegu ulicznego, w którym w pierwszej dziesiątce byłby Włoch. We Włoszech, nikt już nie biega na długie dystanse.

NSA: Jak będzie wyglądało przygotowanie Stefano do Pekinu?

Gigliotti: Problem ze Stefano jest taki, że w Pekinie będzie to już 37 letni zawodnik. W takim wieku traci się nieco sił, więc będziemy musieli dużo szybciej trenować, aby wzmocnić jego siłę aerobową oraz siłę elastyczną. Stefano chce biegać poniżej 2: 07 przed Pekinem. Jest to niemożliwe w Osace (Stefano nie będzie biec), ale być może w Berlinie albo Chicago (jesień 2007), lub później w Londynie 2008.

NSA: Carlos Lopes wygrał maraton olimpijski w wieku 37 lat w Los Angeles.

Baldini: W 1984 roku byłem jeszcze młodym chłopakiem, ale pamiętam wygraną Lopes’a. W Pekinie pobiegnę tak jak w Atenach. Myślę, że to dobry program. Wciąż czuję głód wygranej, Igrzyska Olimpijskie to specyficzna atmosfera, która wciąż daje mi motywację. Prawdopodobnie, będzie to mój ostatni bieg. Chcę zakończyć karierę na szczycie, a nie ma nic lepszego niż zakończenie kariery występem w Igrzyskach Olimpijskich.

Źródło: New Studies in Athletics, IAAF

Możliwość komentowania została wyłączona.