jelonek feliet
20 grudnia 2019 Jakub Jelonek Sport

jakie znowu wolne święta?


Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Dla wielu biegaczy jest to moment, kiedy muszą tłumaczyć się przed bliskimi z tego, że chcą również w Święta normalnie wyjść na trening. Kulturowo przyjęło się u nas, że ten czas powinno się spędzać na pomaganiu w domu albo chociaż na odpoczynku. Staje się to czasem zarzewiem konfliktów, bo „przecież ten jeden dzień mógłbyś sobie odpuścić”. Na szczęście czasy się zmieniają i coraz więcej osób rozumie, że wszystko da się pogodzić.

„Jedynym sposobem, by uczynić różnicę to wyróżniać się i robić to, czego inni nie robią. Trenuję dwa razy dziennie w Boże Narodzenie, bo wiem, że inni nie trenują tego dnia w ogóle, więc daje mi to dwa dodatkowe dni. A nawet jeśli inni trenują raz dziennie, ciągle jestem przed nimi”. Uwielbiam ten cytat wypowiedziany przez prawdziwą legendę lekkiej atletyki – Daleya Thompsona, dwukrotnego mistrza olimpijskiego i czterokrotnego rekordzisty świata w dziesięcioboju. Zawodnik ten był nie tylko tytanem pracy, ale wyróżniał się dużym poczuciem humoru. Trudno dzisiaj przesądzić, czy wielkie sukcesy zawdzięcza trenowaniu właśnie w Boże Narodzenie…

Ale nie tylko sportowcy muszą kryć się z tym, że Święta burzą ich uporządkowane życie. Podobne podejście do sprawy ma Stephen King, który w książce „Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika” wyznaje: „W wywiadach często powtarzałem, że piszę codziennie, poza Bożym Narodzeniem, 4 lipca i moimi urodzinami. To kłamstwo. Mówiłem tak, bo jeśli zgadzamy się udzielić wywiadu, musimy coś powiedzieć, i lepiej, żeby brzmiało to choćby trochę dowcipnie. Poza tym nie chciałem wyjść na maniaka-pracoholika (sam pracoholik zupełnie by wystarczył). Prawda jest taka, że kiedy piszę, robię to co dzień. Nazwijcie mnie maniakiem, proszę bardzo. I dotyczy to także Bożego Narodzenia, 4 lipca i urodzin (w moim wieku zresztą zwykle staramy się ignorować ten przeklęty dzień). A kiedy nie pracuję, to nie pracuję na dobre, choć w owych okresach przerwy zazwyczaj czuję się rozkojarzony i mam problemy ze spaniem. Dla mnie brak pracy to prawdziwa praca. Kiedy piszę, świetnie się bawię. Najgorsze trzy godziny, jakie poświęciłem pisaniu, wciąż stanowiły niezłą zabawę”. Przykład tego wielkiego pisarza pokazuje, że prawdziwa pasja nie potrzebuje świąt, a jeśli bieganie sprawia radość, to po co męczyć się odpoczynkiem?

Również Michael Phelps w swojej autobiografii wyznaje, że w ciągu czterech lat przygotowań do igrzysk olimpijskich w Pekinie zrobił tylko jeden dzień przerwy. Było to w dniu, kiedy wyrwał sobie wszystkie cztery ósemki, nazywane zębami mądrości. Zrobił sobie tego dnia wolne, bo czuł się skołowany przez środki znieczulające. We wszystkie pozostałe dni normalnie trenował – również w Boże Narodzenie, kiedy pływał swoje zalecone długości na basenie…

Bardzo podobnym tytanem pracy był też Steve Prefontaine, legenda amerykańskich biegów średnich i długich. Asystent jego trenera (Billa Bowermana) – Bill Dellinger podkreślał, że przez całą naukę w college’u popularny „Pre” nie opuścił ani jednego dnia treningu. Z pewnością jest to niesamowity atut, bo świadczył chociażby o tym, że wielki biegacz nie miał żadnej kontuzji ani choroby, które wyeliminowałaby go z treningów i startów. Dodatkowo znany z imprezowego trybu życia sportowiec zawsze znalazł czas na trening, nawet po grubo zakrapianej imprezie. To właśnie odróżnia chłopców od mężczyzn.

Z jednej strony wydaje się, że Święta Bożego Narodzenia powinny kojarzyć się z lenistwem i obżarstwem, bo tak jesteśmy kulturowo przyzwyczajeni. Jednak dla kogoś, dla kogo bieganie (albo jak w przypadku Stephena Kinga – pisanie) jest sposobem na życie albo prawdziwą pasją, każdy dzień wydaje się świetną okazją, żeby tę pasję kultywować albo się rozwijać. Nie zamierzam stawać po żadnej ze stron, bo jeśli ktoś chce sobie w Święta porządnie odpocząć, to ma do tego prawo. Rozumiem również wszystkich tych, którzy chcą wyjść i cieszyć się treningiem. Niech każdy robi to, co chce. Ważne, żeby wykorzystać ten czasem tak, jak się lubi. Cieszcie się świątecznym czasem i niech to będzie również wasze święto. Wesołych Świąt!

_____________________
Jakub Jelonek – absolwent AWF w Krakowie i doktorant tej uczelni. Pracownik Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Częstochowie. Współautor książki „Trening mistrzów” oraz biografii najlepszych polskich biegaczy. Ciągle aktywny chodziarz (mistrz Polski 2018 na 50 km), który nieustannie dokądś zmierza. Dwukrotny olimpijczyk na 20 km (z Pekinu i Rio) z ambicjami na Tokio. Trener i sędzia lekkoatletyczny, organizator imprez, nie tylko sportowych. Uwielbia czytać, ale i pisać – nie tylko o sporcie. Autor bloga www.jelon.blog

Możliwość komentowania została wyłączona.

Jakub Jelonek
Jakub Jelonek

Ciągle aktywny chodziarz, który dalej walczy o kolejne cele (wielokrotny reprezentant Polski i dwukrotny olimpijczyk – z Pekinu i Rio). Współautor książek: „Trening Mistrzów” (2018), „Henryk Szost – Rekordzista” (2019), „Marcin Lewandowski – Mój Bieg” (2020), „Adam Kszczot – W pogoni za mistrzostwem” (2022). Doktor nauk medycznych i nauk o zdrowiu. Pracownik Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie, a także trener lekkoatletycznych klas sportowych w IV liceum w Częstochowie. Działa też jako sędzia i organizator imprez, nie tylko sportowych.