12 kwietnia 2019 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

bieganie z umiarem


Największą zaletą korków w Warszawie jest to, że kierowca i pasażer umieszczeni w niewielkiej przestrzeni spędzają ze sobą połowę dnia. To daje nieograniczone możliwości. Kiedy rano odwożę córkę do szkoły, siedzimy obok siebie 45 minut.

Staram się nie uronić z tego nawet sekundy. Mam przygotowane do auta specjalne playlisty na tę okazję. Muzyka robi dużą robotę. Śpiewamy więc razem, nagrywamy własne teledyski, wygłupiamy się i wprowadzamy się wspólnie w dobry, pozytywny stan na start każdego dnia. Hania podziela moje pasje. Stepuje, improwizuje, podejmuje wyzwania, mocno przeżywa porażki, ale szybko wstaje i leci dalej. Postanowiłem namówić ją do wspólnego biegania.

Więc jadę dziś z Hanką do szkoły. Za krótko spaliśmy. Ja późno wróciłem z roboty, ona uczyła się do północy na chemię, której też nie rozumiem. Jedziemy więc półprzytomni – ona jedząca płatki z mlekiem (takie tam śniadanie w aucie) i ja walczący z niekontrolowanym opadem powiek.

– Mam taki pomysł Hanka, że może byśmy razem pobiegali. Co ty na to?
– Ale ja nie mam siły teraz na te maratony. Dzisiaj sprawdzian z chemii, jutro z geografii i test z  biologii, pojutrze olimpiada  z historii…
– Jezu, a kiedy masz luz?
– W sobotę.
– W sobotę mam występ i nie ma mnie w domu.
– No sam widzisz, że nie ma kiedy.
– To może dzisiaj?
– Dziś po lekcjach mam 2 godziny stepu, to prawie jak bieganie.
– No, wiesz Hanka, ale razem to zawsze inaczej. Zakładamy buty i lecimy. Wymyślamy trasę i robimy sobie przygody.
– Gdzieś czytałam, że bieganie wcale nie jest takie znowu zdrowe. Niszczą się stawy i kręgosłup.
– Jak ktoś biega bez opamiętania, to jest to niezdrowe, ale z umiarem, w zgodzie ze swoim organizmem, to jest luz. Trzeba słuchać swojego organizmu.

Zatrzymujemy się na czerwonym. Na szczęście korek już za nami, przed nami nikt nie stoi, więc za chwilę wjedziemy w Puławską, potem w prawo w Rakowiecką, w lewo, w prawo i jest szansa złapać pierwszy dzwonek, bo sprawdzian z chemii jest dzisiaj.

– A wyobrażasz sobie, jak razem robimy maraton?
– Może na początek coś mniejszego tato…
– No tak, tak. Półmaraton.
– To naprawdę jest niezdrowe. Może na początek kupisz mi buty do biegania…

Wciąż  czerwone. Hanka wkłada do ust kolejną łyżkę chrupiących płatków, w radiu reklama, jedzie tramwaj, obok autobus, a w środku ludzie jak śledzie upakowani.

– Tata, zobacz, właśnie dlatego nie lubię rano autobusów.
– No.
Zapala się zielone, Hanka podaje mi cukierka.
– Proszę na osłodę.

Biorę cukierka, mija sekunda. Wkładam do ust, mija druga i dopiero ruszam. Razem 3 sekundy!!! Ktoś już trąbi za mną, wyprzedza, jedzie obok i krzyczy w moją stronę. Kątem oka wyczytuję „Jak jedziesz palancie”. Reszty nie czytam, ale się domyślam. Podnoszę rękę w geście Sorry”, ale robi się jeszcze gorzej. Koleś wyprzedza i zajeżdża mi drogę. Na następnych światłach hamuje, wysiada z auta i biegnie w naszą stronę. Jeden, drugi, trzeci krok i nagle strzał! Pada po czołowym zderzeniu z rowerzystą. Podrywa się i zaczyna się ostra pyskówka. Zielone. Ruszam powoli i skręcam w Rakowiecką.

– Miałeś rację. Bieganie bez umiaru jest niezdrowe.
– No, gdyby nie biegł, nic by mu się nie stało…

Hance nie poszedł ten sprawdzian z chemii, ale przynajmniej jest szansa na wspólne bieganie z umiarem.

 

____________________

Robert Motyka: Komik, aktor, radiowiec,
weterynarz i biegacz od zawsze. Od 2004 roku ściśle związany z estradą.
Współzałożyciel kabaretu Paranienormalni. Współtwórca scenariuszy
spektakli oraz testów skeczów. Jako członek grupy Paranienormalni
regularnie prowadził największe festiwale muzyczne oraz rozrywkowe w
Polsce. Dużo i szybko mówi. Napędzany pozytywną energią ukończył maraton
w Poznaniu, Nowym Jorku i Londynie. Pasjonat sportu.
Triathlonista.Wiecznie w podróży. Szczęśliwy ojciec i mąż.

Możliwość komentowania została wyłączona.