10 października 2008 Redakcja Bieganie.pl Sport

Rozmowa: A. Cichocka i J. Ścigała


Angelika Cichocka to jedna z obiecujących zawodniczek młodego pokolenia. Podczas niedawnych Młodzieżowych Mistrzostw Polski (czyli mistrzostw dla zawodników poniżej 23 roku życia) zdobyła dwa medale: złoto na 1500m oraz srebro na 800m. Przedstawiamy krótką rozmowę z Angeliką oraz z jej trenerem, Jarosławem Ścigałą – mniej znanym szkoleniowcem młodego pokolenia, nauczycielem i dyrektorem szkoły w Borzytuchomiu (niedaleko Słupska). 

Angelika w tym roku pobiła rekordy życiowe na 800m
(2.04;24), 1500 m )4.21,47), 400 m (56.06), wygrała na
meczu Polska-Niemcy w Rodstocku bieg na 800 m, zdobyła dwa medale na
MMP oraz była piąta na mistrzostwach Polski Seniorów w
biegach przełajowych. W poprzednim sezonie zdobyła dwa srebrne i
jeden brązowy medal Mistrzostw Polski Juniorów, była także
dwukrotną uczestniczką Mistrzostw Europy Juniorów, gdzie na
bieżni zajęła 13 miejsce na 800 m i 17 w biegach przełajowych
(drużynowo czwarte w Europie).

a.cichocka01.jpg

W maju zmierzyła się z życiową
tragedią, bowiem jej 23-letni brat, z którym była bardzo
mocno związana, zginął w wypadku samochodowym. Był to dla niej
bardzo ciężki okres, ponieważ musiała pogodzić go również
ze zdawaniem matury. Tak mówi o tym, jak udało jej się
przetrwać te bolesne chwile:

„Moi rodzice tak mnie wychowali, że
w każdej trudnej sytuacji staram się znaleźć jakąś dobrą jej
stronę. W ciężkich chwilach zawsze mogę liczyć na wsparcie ze
strony mojego trenera, chłopaka Tadzia oraz rodziny. Mój sukces na MMP dedykuję
mojemu tragicznie zmarłemu bratu…Bardzo chciałam to dla niego
zrobić…”

„Nie odczuwam zbytnich zmian w moim
życiu po zdobywaniu medali MP. Wiadomo, że cieszę się z każdego
sukcesu, aczkolwiek nie wpływa to jakoś szczególnie na moje
życie. Toczy się ono dalej, jest medal – w porządku, ale zdaję
sobie sprawę z tego, że jest to tylko chwila. Nie czuję się
specjalnie wyjątkowa, dobra, lepsza od innych zawodniczek. Moje
rywalki darzę szacunkiem, ponieważ poświęcają się treningowi.
Uważam, że każdy biega na tyle, ile pozwalają jego możliwości.”

Angelika trenuje wyczynowo dopiero od
trzech lat, od początku związana jest z trenerem Ścigałą. „Współpraca z moim
trenerem idzie jak do tej pory w bardzo dobrym kierunku. Dogadujemy
się doskonale, a więc jeszcze nie zdarzyła nam się sytuacja, w
której byśmy się pokłócili lub nie zrozumieli. Mam
nadzieję, że będzie tak zawsze.”

Więcej o wzajemnych relacjach oraz szczegółach treningu mówi Jarosław Ścigała:

Aleksandra Szmigiel: Gratuluję udanych Młodzieżowych
Mistrzostw Polski w wykonaniu pańskiej podopiecznej, Angeliki. Czy plan został wykonany w 100 procentach?

Dziękuję, tak, jestem bardzo
szczęśliwy i zadowolony, tym bardziej, że Angelika miała duże
problemy przed mistrzostwami. Przez ostatnie 3 tygodnie zmagała się
z kontuzją biodra. Problemy pojawiły się po starcie w Chojnicach
na 1000m, gdzie uzyskała czas 2.43,85 (w tej chwili 10 czas na
świecie). Wynikały one z pracy, którą robiliśmy na obozie
w Garczynie.


Jak wyglądały przygotowania
Angeliki do sezonu?

Angela brała udział w dwóch
krótkich zgrupowaniach kadrowych, pierwsze w trakcie
Mistrzostw Europy w biegach przełajowych w grudniu, w Madrycie.
Przez tydzień była również w Spale, gdzie startowała na
mityngach przed Halowymi MP. Niestety, przeziębiła się tam, wiec
nie mogła w pełni trenować. W czasie ferii zimowych w styczniu
uczestniczyła w 10 dniowym obozie w Borzytuchomiu, w lipcu
trenowaliśmy 14 dni w Garczynie pod Kościerzyną. Był to raczej
ogólnorozwojowy obóz, w ośrodku, który założył
ponad 80 lat temu marszałek Piłsudski. Dysponowaliśmy tam jedynie
100-metrową bieżnią żużlową, więc zajęcia polegały głównie
na wysiłku ogólnorozwojowym. Korzystaliśmy z pięknych,
leśnych terenów, a także z zajęć z kajakarstwa,
żeglarstwa, wspinaczki skałkowej, jazdy konnej, strzelectwa
sportowego. Był to bardzo dobry obóz dla najmłodszych
adeptów sportu .

a.cichocka02.jpg

Angelika podczas biegu św. Dominika w Gdańsku


Angelika jest w kadrze, ale nie
pojawia się na większości ze zgrupowań kadrowych. Boi się trener
ją na nie wysyłać?

Nie, nie boję się. Jej nieobecność
wynikała nie tylko z obowiązków szkolnych, takich jak matura,
ale i ciężkich życiowych sytuacji, które nie pozwoliły na
to, żeby stawiała się w wyznaczonych terminach na obozy…Trudno
nam więc było skoordynować zgrupowania. Nie jesteśmy absolutnie
nastawieni negatywnie do szkolenia centralnego. Będziemy w
przyszłości chcieli na pewno z niego korzystać, tym bardziej, że
na tym poziomie trzeba będzie szukać innych rozwiązań
treningowych, sprawdzać jej reakcję na obozy wysokogórskie
czy szkolenia w innym klimacie. Wcześniej jeździła na te obozy z
różnym skutkiem, ale generalnie uważam, że powinna mieć
możliwość trenowania z zawodniczkami na podobnym poziomie. Musi
mieć kontakt z partnerką do treningu, musi wiedzieć, jaka jest jej
forma w danym momencie przygotowań, na takich obozach można łatwiej
zdiagnozować elementy w których koleżanki są lepsze i
nadrobić zaległości.

Jakim dysponujecie zapleczem
treningowym na co dzień?

Reprezentujemy klub z Borzytuchomia,
gdzie nie ma praktycznie zaplecza treningowego, gdyż jest tam tylko
mała sala gimnastyczna. Są tam za to piękne tereny leśne, oprócz
nich mamy jedynie 15-metrowy rozbieg do skoku w dal. Na szczęście
jesteśmy na etapie projektowania bieżni pełnowymiarowej, 6-cio
torowej, z ośmioma torami na odcinku 100 metrów. Jeżeli
wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w przyszłym roku ruszy
budowa „Orlika”, a następnie stadionu lekkoatletycznego. Projekt jest
wpisany w wieloletni plan inwestycyjny naszej gminy. W tej chwili
mamy wykupioną działkę oraz wstępny projekt budowy, więc
myślę, że ta inwestycja dojdzie do skutku. Oczywiście zależy to
od odpowiednich funduszy. Nasza miejscowość już dawno temu powinna
posiadać obiekt do trenowania, ponieważ zauważalne są wyniki
naszego klubu, nasza praca. Często w Polsce idziemy w innym kierunku –
najpierw powstaje obiekt, a potem szuka się szkoleniowców i
zawodników, a wtedy zazwyczaj zdarza się, że obiekt
pozostaje pusty i praktycznie niewykorzystywany. Polityka państwa
powinna polegać na wspieraniu wszystkich, których praca daje
efekt, czyli na budowaniu bazy treningowej tam, gdzie już coś
powstało. Nasz klub jest trzecią siłą lekkoatletyczną w
województwie pomorskim (mówię w tej chwili o sporcie
młodzieżowym), a Borzytuchom ma niespełna ponad 2 tysiące
mieszkańców! Wieloboista Radek Toczek, który pochodzi
z naszego klubu, a obecnie występuje w barwach AZS AWF Wrocław,
zdobył na tegorocznych MMP brązowy medal. U nas nie miał warunków
do treningu wielobojowego, gdyż nie posiadaliśmy ani rzutni, ani
skoczni, ani bieżni, zajmował więc piąte, szóste miejsca
w kraju. Gdybyśmy mieli zaplecze treningowe, Radek mógłby już
wcześniej zdobywać medale. Treningi często odbywają się na
bieżni żużlowej w Bytowie, gdyż część zawodników
kontynuuje naukę w szkołach ponadgimnazjalnych w Bytowie.

Jaka jest historia klubu Talex
Borzytuchom?

Zacząłem pracę w szkole w
Borzytuchomiu w 1992, a dwa lata później bardzo modne było
zakładanie uczniowskich klubów sportowych. Korzystając ze
sposobności, założyliśmy ULKS Borysław i pozyskaliśmy sprzęt
pozwalający na trenowanie lekkoatletyki. Jednak sam sprzęt sportowy
nie załatwia innych aspektów finansowych szkolenia. Pod
koniec 1995 roku, kiedy zaczęliśmy pojawiać się na arenie
wojewódzkiej, rejonowej i ogólnopolskiej, zawiązaliśmy
współpracę sponsorską z miejscową firmą „Talex”. Zaczęliśmy
systematyczne szkolenie poparte obozami. Pierwsze sukcesy na arenie
ogólnopolskiej pojawiły się w 1998 roku, kiedy to Jarek
Wrycza wygrał Mały Memoriał Janusza Kusocińskiego na 2000
m, a Grzegorz Dorszyński był trzeci. Gdy zostałem dyrektorem
szkoły w 2003 roku, pojawiły się problemy z naborem młodzieży.
Nie uczyłem już wtedy wychowania fizycznego, ograniczały to
obowiązki dyrektora. Wtedy wyniki troszkę poszły nam w dół.
Aktualnie prowadzimy działania, które zmierzają w kierunku
zachęcania jak największej ilości młodych adeptów biegów
przełajowych oraz lekkoatletyki do treningu w naszym klubie. Polega
to głównie na współpracy z nauczycielami w pobliskich
szkołach oraz organizacji imprez masowych i szkolenia na obozach. Od
trzech lat współpracuję z Markiem Radtke (wychował Wojtka
Kałdowskiego – brąz ME na 800m w hali, wiele rekordów Polski w kategoriach juniorskich).
Dzięki tym działaniom poziom klubu zaczął systematycznie
wzrastać. W tym roku dołączyli do nas zawodnicy z Olimpii Bytów: Tadek Zblewski, Michał Rolbiecki oraz Asia Kłączyńska, którzy
nieźle sobie radzą. Jeśli chodzi o naszych najwybitniejszych
zawodników, to na pewno należy wspomnieć o Grzegorzu
Dorszyńskim, który zdobył brązowy medal MŚ w biegach
górskich oraz pozwolę sobie wymienić medalistów MP
takich jak Krzysiek Prabucki, Michał Breszka, Wojciech Szczypior,
Dariusz Złotek. Mamy sporą grupę uzdolnionych młodzików i
juniorów młodszych. W tej chwili najwybitniejszą postacią w
naszym klubie jest Angelika, która dopiero od 17 roku
życia zaczęła trenować lekkoatletykę.

borzytuchom.jpg
Okolice Borzytuchomia

Jak zaczęła się współpraca
z Angeliką?

Mój znajomy wspomniał mi, że w
jego rodzinie jest młoda i bardzo utalentowana osoba i zapytał czy
mogłaby ona zacząć trenować pod moją opieką. Angelika miała
propozycje z różnych klubów, ale po sprawdzeniu jej
możliwości na zawodach w Grand Prix Bytowa miesiąc później
podjęła decyzję o wstąpieniu do „Talexu”. Zmieniła szkołę,
przeniosła się z technikum w Kartuzach do Bytowa. Od tego momentu
zaczęła trenowanie. Od początku przejawiała ponadprzeciętne
predyspozycje do biegania. Już po 2 miesiącach treningu zajęła 5
miejsce w OOM w biegach przełajowych w Białymstoku. Po półrocznej
pracy osiągnęła swój pierwszy życiowy sukces, jakim było
zdobycie srebrnego medalu na OOM w Warszawie na 1500m. Od początku
dało się zauważyć, że jest bardzo ambitna i waleczna. Jest osobą
sumienną , uparcie dąży do osiągnięcia zamierzonych celów.
Jest szybka i bardzo sprawna i ma duże predyspozycje do tego, aby
trenować na poziomie seniorowskim. Ma dopiero 3,5-letni staż
treningowy, a z moich obserwacji wynika, że poczyniła bardzo duże
postępy w wytrzymałości, gdyż zajęła 6 miejsce na MP w biegach
przełajowych. Starty w biegach komercyjnych, takich jak Bursztynowa
Mila czy Bieg św. Dominika potwierdzają, że rozwija się i ma duże
predyspozycje wytrzymałościowe, a to przy jej szybkości i większym
doświadczeniu, na pewno powinno zaprocentować.

Jaki trening wykonujecie?

Generalnie staramy się trenować na
bazie wysiłków tlenowych. Unikamy treningu tempowego. W tym
sezonie letnim mieliśmy tylko 2 treningi, które robiła w
kolcach, były to odcinki 300 m w pięciu, czterech powtórzeniach
na pełnej restytucji, średnio po 45 sekund. Większość
treningów polega na tym, że robimy dużo rozbiegań, zabaw
biegowych w terenie, crossów, ale staramy się nie przekraczać
drugiego zakresu. Miesięczny rekord kilometrażu Angeliki to 400km,
ale średnio w roku wychodzi około 300. Kiedyś Angelika miała
tendencje do szybkiego biegania na treningach, ale to nie oddawało
jej na zawodach. Oddziaływało raczej ujemnie na dyspozycje
startową. W tej chwili staramy się trenować spokojnie i startować
na zawodach. Szukamy mocnych startów. Niektórzy
negatywnie oceniają fakt, że Angelika za dużo startuje, bo w tym
roku biegała halę, przełaje oraz na bieżni. Jednakże w jej
przypadku trening jest delikatny, a starty są mocne, gdyż mają jej
dawać doświadczenie na przyszłość. Anna Rostkowska zrobiła
minimum olimpijskie w 12 starcie na 800 w sezonie, a moja podopieczna
w karierze biegała ten dystans chyba z 16 razy. Jeśli chodzi o siłę
biegową, to preferuję podbiegi, ale u starszych zawodników
zwiększam ilość skipów i wieloskoków. W gimnazjum w
Borzytuchomiu wprowadziliśmy klasy o rozszerzonym programie W-F i
postawiliśmy duży nacisk na masową naukę pływania. Po dwóch
latach eksperymentu zajęliśmy siódme miejsce w wojewódzkiej
gimnazjadzie z potencjałem 125 uczniów w szkole, w jednej z
mniejszych gmin w województwie, wygrywając przełaje
wojewódzkie, sztafety przełajowe dziewcząt i punktując
wysoko w LA i sztafetach pływackich (do pływalni, na której
trenujemy mamy 70 km.). Nie chciałbym zbyt wiele mówić o
treningu seniorowskim, gdyż jest wiele autorytetów w kraju w
tej materii, a ja mam jeszcze małe doświadczenie. Staram się nie
popełniać błędów, które wcześniej ja lub ktoś
inny popełnił. Na studiach jeden z trenerów stwierdził, że
lepiej zrobić jeden trening mniej niż pół za dużo, pytanie tylko,
gdzie jest ta granica? W treningu lepszych zawodników pomagają
mi sport- testery i lactate-scout, Angelika otrzymała ostatnio od
sponsora GPS. Konsultujemy kwestie fizjologiczne z profesorem
Zbigniewem Jastrzębskim z AWFiS Gdańsk. Stosujemy nietypową
rozgrzewkę przed zawodami, przed biegiem na 800m zrezygnowaliśmy z
niej i było srebro, może nie mieliśmy nic zmieniać?

Jaka to rozgrzewka?

Chodzi o bieg w tempie BC2 od 1 do 2km po pierwszej części rozgrzewki, na dogrzanie organizmu, kiedyś czytałem o zawodnikach afrykańskich i myślę że coś takiego stosują na treningu. Z moich obserwacji wynika, że zawodnik wytrenowany, jeśli zacznie trening spokojnie, to potrafi biegać kolejne odcinki coraz szybciej, mimo narastającego zmęczenia, choć wcześniej wydaje się, że szybciej nie może. A gdy zacznie się odcinki zbyt szybko, to poźniej coraz trudniej utrzymać tempo (kwas blokuje) – czyli doświadczenia z treningu przenoszę na start, nie zawsze to robimy, ale zazwyczaj były rekordy życiowe, tylko zawodnik musi mieć staż i odpowiednie przygotowanie, generalnie nie wiem, czy to taka tajemnica, inaczej: masz sport-tester i on Ci mówi, jak masz biegać, oto cała filozofia.

Czy planujecie jeszcze starty? Kiedy
rozpoczniecie przygotowania do biegów przełajowych?

Wstępnie planowaliśmy wystartować w
mityngu Pedros Cup. Ale z uwagi na trzytygodniową przerwę Angeli w
treningu start w MMP był dla niej bardzo wyczerpujący, nie chcemy
już więcej ryzykować. Jeżeli odbuduje się w treningu, to
wystartuje w Sopocie na mityngu zakończenia sezonu na 3000 m,
natomiast w listopadzie zaczniemy przygotowania do biegów
przełajowych i na pewno wystartujemy w MMP.

Zbliżają się wybory w PZLA, jakie
jest trenera zdanie na ich temat?

Moim zdaniem, dobrze by było, gdyby
wybory wygrał menadżer. Osobiście nie wiem, kto będzie kandydował,
ale nie mam nic przeciwko temu, aby następnym prezesem został
przykładowo ktoś taki jak pan Kazimierski. Miał on szanse na wybór
4 lata temu, ale niestety tak się nie stało. Jakie skutki tej
decyzji mamy dziś, wszyscy doskonale wiedzą. Uważam, że trzeba
dać człowiekowi szansę na sprawdzenie się w tej roli, ponieważ
jeżeli obiecuje konkretne działania, konkretne środki, a są 4
lata kadencji, to po 4 latach mamy go za co rozliczyć. Wodolejstwo
uprawiano w poprzedniej epoce, a dziś liczą się konkrety. Moi
sponsorzy klubowi na początku współpracy zapowiedzieli, im
lepsze wyniki, tym większa pomoc. Staram się również
zawodnikom pomagać w zależności od efektów i zaangażowania
w pracę treningową. Jestem za tym, aby zaszły gruntowne
zmiany w PZLA, ponieważ trzeba dawać szansę wykazania się w tej
dziedzinie innym ludziom, czyli wpuszczać do tego środowiska ludzi
młodych, ludzi z zewnątrz. Myślę, że na to stanowisko nadają
się osoby, które znają się bardziej na sprawach
finansowych, logistycznych i menadżerskich niż na treningu. Tutaj
jest jeszcze wiele, wiele do rozwiązania. Często słyszę o tym, że
zawodnicy mający szansę na osiągnięcie minimów
olimpijskich tracą formę w podróżach do miejsca
startu, inne nacje mają to zupełnie inaczej rozwiązane. Myślę,
że trzeba pomyśleć nad rozwiązaniem tego problemu, aby nasi
zawodnicy nie tracili swojej dyspozycji startowej w taki
nieprzemyślany i niekomfortowy sposób.

Dziękujemy za rozmowę!

scigala.cichocka.jpgAngelika Cichocka z Jarosławem Ścigałą

Możliwość komentowania została wyłączona.