25 listopada 2011 Redakcja Bieganie.pl Sport

Minimum na Igrzyska i maksimum satysfakcji z biegania – zapis czatu z Mariuszem Giżyńskim


giza1.jpg

24 listopada o 21:00 na łamach facebookowego Bieganie.pl odbył się czat z Mariuszem Giżyńskim, który odpowiadał na pytania fanów zaledwie dwie godziny po powrocie do Polski ze sztafety maratońskiej Ekiden w Japonii. Czołowy długodystansowiec zdradził nam swoje plany treningowo-startowe na najbliższe miesiące oraz m.in. wyznał, że był bliski zakończenia kariery.

 

Patryk Jasiński: Najpoważniejsze kontuzje?

Mariusz Giżyński: Najpoważniejsza kontuzja to kręgosłup lędźwiowo-krzyżowy, czyli tegoroczna, już wyleczona 🙂

Darek Zaczyk: Jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem?

Pan od WF zaprosił w IV klasie do udziału w biegu ulicznym (Bieg Tumski w Płocku), zorientowałem się wtedy, że jestem całkiem niezły. Postanowiłem, że od teraz będę startował we wszystkich biegach i następnym razem będę wyżej niż dziesiąty.

Jakub Niedźwiadek: Czy da się wyżyć z samego biegania (jakiś reklam, doradzania itp). Czy pracuje Pan jeszcze dodatkowo?

Ciężko jest w tej chwili być biegaczem wyczynowym. Ja, żeby uzbierać na przygotowania muszę się sporo nagimnastykować. Jestem typem zawodnika, który nie może zbyt wiele startować, a tylko wtedy można utrzymać się z biegania. Poza tym dobre premie za wygrywanie biegów są na nielicznych biegach w Polsce, a za granicą jest teraz bardzo mocna konkurencja. Ja dodatkowo pracuje, od roku już na szczęście mniej, bo udało mi się dostać do klubu wojskowego, gdzie mogę liczyć na pomoc w przygotowaniach. Pracuje przy organizacji imprez biegowych – prowadzę małą firmę – Running Consulting.

Damiano Jędrusiński: Co jeżeli nie uda Ci się zrobić kwalifikacji do Londynu? Będziesz próbował do Rio?

Nie myślę o tym, że się nie uda. W 2014 są Mistrzostwa Europy w Zurichu, jak pobiegnę tam w granicach 2:10, mam szansę na medal. W 2016 (Rio) będę miał jeszcze dobry wiek dla maratończyka i mam nadzieję doświadczenie, aby bardzo szybko biegać, poza tym tam będzie ciepło.

Przemek Załęcki: W tempie spokojnego wybiegania na jakim poziomie utrzymujesz tętno?

Ok. 135 ud./min.

Andrzej Juchniewicz: Czy jesteś zwolennikiem słuchania muzyki podczas treningu?

Praktycznie nie słucham muzyki podczas biegania. Na siłowni owszem. Najczęściej jest to radio.

 2.jpg

Aleksandra Strugacz: Kto jest dla Ciebie inspiracją w bieganiu?

W tej chwili nie mam osoby, która jest dla mnie inspiracją. Inspiruje mnie chęć przełamywania kolejnych barier. Uwielbiam też wygrywać.

Redakcja Bieganie.pl: Wiemy, że podczas przygotowań do ostatniego maratonu we Frakfurcie korzystałeś z namiotu tlenowego sprzętu do "sztucznej hipoksji" – skąd pomysł na jego kupno? Jak oceniasz efektywność tego sprzętu? Korzystasz z tego w domu, z żoną? 🙂

Korzystałem ze sztucznej hipoksji (namiot tlenowy) przez trzy tygodnie. Pomysł był już dawno, tylko brakowało środków albo zdecydowania. Efekty są myślę obiecujące, jak zacznę jeszcze bardziej wykorzystywać urządzenie. Będę teraz przez dłuższe okresy spał w namiocie oraz ćwiczył z maską. Śpię z żoną:)

Radosław Lucjan Herbert Selke: Jaki kilometraż robi Pan w przeciągu tygodnia?

Biegam zależnie od okresu, nie więcej (jak na razie) niż 240 km / tyg. Przed Frankfurtem 3 razy przekroczyłem 200 km i to niewiele. Liczy się przede wszystkim jakość, a nie ilość – takie są moje doświadczenia.

Norbert Sycz: Mariusz, każdy biegacz trenując ileś lat ma jakieś wyobrażenia o tym, jakim jest biegaczem ale i marzenia, związane z wejściem na wyższy sportowy poziom. Zazwyczaj każdy biegacz myśli o pewnych niewykorzystanych rezerwach jakie w nim drzemią. Czy Ty takie rezerwy zidentyfikowałeś?

Będzie nieskromnie – mam olbrzymie rezerwy 🙂 Poważnie – jedynym moim mocnym w tej chwili punktem jest zacięcie. Muszę wreszcie w 100% wykonać przejść cały ok. półroczny okres przygotowawczy. Poprawić siłę, prędkość na 10 km i technikę – to najważniejsze.

Kuba Wiśniewski: Ile czasu w tygodniu poświęcasz na odnowę biologiczną i w jakiej głównie formie ją stosujesz? (rozbieganie po miękkim się nie liczy;-)

Odnowa to przede wszystkim sen i na to poświęcam najwięcej uwagi. Ważne są też w moim przypadku dobrze przygotowane mięśnie – jak coś jest nie tak, to szybka reakcja np. lód, masaż, mata z kolcami. Regularnie też pływam, chodzę na saunę. Teraz po sezonie jadę na dwa tygodnie odnowy biologicznej do Zakopanego.

 

3.jpg

Jerzy Dobosz: Czy czujesz, że np. 2 miesięczny pobyt w wysokogórskim ośrodku treningowym w Kenii miałby wpływ na wzrost formy?

Długie obozy w górach powyżej dwóch miesięcy są ryzykowne, szczególnie w Kenii. Jestem za miesięcznymi wyjazdami, które zdecydowanie podnoszą dyspozycje wytrzymałościowe.

Damiano Jędrusiński: Mariusz, jak ze swojego punktu widzenia oceniasz wybór Joanny Muchy na Minister Sportu? Jakie Twoim zdaniem będą tego skutki dla lekkoatletyki, szczególnie dla biegów długich?

To trudne pytanie. Słyszałem opinię Premiera na ten temat, że Pani Minister zna świetnie angielski i miała dobre wyniki w wyborach… Mam nadzieję, że będzie świetnym Ministrem Sportu. Nasz sport nie potrzebuje znanego nazwiska, tylko osoby, która zacznie robić coś dla zawodników.

Aleksandra Motylska: Wstaje pan rano. O czym pan myśli?

Jak najlepiej spożytkować ten dzień, żeby przybliżyć się do mojego celu.

Mateusz Grzondziel: Były momenty, w których był pan bliski zakończeniu swojej kariery?

Tak, w 2008 roku, kiedy miałem już dosyć ciągłych niepowodzeń, wtedy nie biegałem przez dwa tygodnie, ale później zaczęło mi tego strasznie brakować i postanowiłem spróbować w Maratonie. Wziąłem też wtedy sprawy w swoje ręce.

Tomasz Blados: Mariuszu, gratulacje życiówek. Czy wyobrażasz sobie, że Twoja partnerka życiowa nie biega? Czy szukałeś biegającej partnerki? Czy to dla Ciebie ważne, że małżonka biega?

Cieszę się, że Ania biega. Bardziej rozumie moje potrzeby. Czasem jest tak, że koledzy związani z niebiegaczkami mają spore trudności związane z licznymi wyjazdami. Myślę jednak, że jest to kwestia porozumienia, no i oczywiście to słowo na m…

Redakcja Bieganie.pl: Jak było w Japonii – jak oceniasz taką sztafetę – taką formułę? Czy zgadzasz się z tezą, że to dobry sposób na uatrakcyjnienie zawodów biegowych z punktu widzenia fanów?

Ekiden – Sztafeta, to dodatkowe emocje. Drużyna stanowiąca jedność jest myślę fajna, dla kibiców. Bardziej się z nią identyfikują. Dopinguje się wtedy reprezentację – swój kraj, a nie pojedyncze jednostki. Na ulicach Chiby było to widać bardzo wyraźnie. Były okrzyki: Japan, Chiba, USA, Poland.

44.jpg

Redakcja Bieganie.pl: Jaki masz plan na najbliższe miesiące? Gdzie będziesz startować przed docelowym maratonem i przede wszystkim – gdzie stoczysz batalię o minimum na przyszłoroczne Igrzyska Olimpijskie w Londynie?

Plany na przyszły rok: teraz obóz odpoczynkowy w Zakopanem. Od połowy grudnia wejście w trening grudzień i styczeń, bardzo dużo siły ogólnej). W połowie stycznia chcę wyjechać na obóz w góry do cieplejszego klimatu. Od połowy lutego starty kontrolne. W marcu znowu w góry. Pod koniec marca znowu start kontrolny. Maraton chcę pobiec w połowie kwietnia, jest wtedy najpewniejsza pogoda oraz mam na ten termin klika schematów treningowych. Wszystko jest teraz w fazie przygotowania.

Andrzej Juchniewicz: Którą z polskich imprez biegowych wspominasz najlepiej i na którą czekasz kolejny rok?

Bardzo lubię biegi przełajowe. Szczególnie miło wspominam Mistrzostwa Polski w Olszynie 2009 r. Cenię też organizację Maratonu Warszawskiego za pomoc w przygotowaniach dla polskich zawodników w nim startujących – to u nas niestety rzadkość, a standard na całym świecie.

Aleksandra Strugacz: Preferujesz bieganie o świcie, czy o zachodzie słońca? A może zupełnie inną porę dnia, czy w nocy?

Biegam w porach, które są najkorzystniejsze w cyklu dobowym człowieka, czyli najlepsze dla aktywności organizmu. Najczęściej jest to między 10:30, a 12:30 i później – po 16:30, a najchętniej po 17:30. Niespecjalnie biega mi się o świcie, szczególnie szybko. W tym przypadku wolę wieczory. Biorę też pod uwagę czynniki zewnętrzne jak pogoda, czy inne zajęcia, które trzeba zrobić.

Redakcja Bieganie.pl: Ok, nasz czas minął – dziękujemy Mariusz za to, że znalazłeś czas i siły, żeby z nami porozmawiać, tym bardziej, że dopiero parę godzin temu wróciłeś do Polski z japońskiego Ekidenu. Życzymy sukcesów, minimum na igrzyska i maksimum satysfakcji z biegania 🙂

Dziękuję bardzo! Trochę wolno pisałem – przepraszam 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.