12 sierpnia 2011 Redakcja Bieganie.pl Sport

Sandra Michalak – W małym ciele wielkie serce


Biegaczka, która nie żyje tylko bieganiem, choć
sport przyniósł jej wiele sukcesów. Sandra Michalak to dziewczyna o
wielkim sercu dla czworonogów i silnych rękach, którymi będzie w
przyszłości leczyć, jako fizjoterapeutka.

Sandra7

Z
wyglądu niepozorna – szczuplutka, niska, blondynka, a tyle w niej pasji
i energii. Sandra Michalak, wyróżniająca się w polskich biegach
średnich zawodniczka, wielokrotna medalistka Mistrzostw Polski,
tegoroczna halowa mistrzyni Polski, na co dzień ze sportem musi
podzielić inne obowiązki. Studiuje fizjoterapię, pracuje i angażuje się w
opiekę nad bezdomnymi zwierzętami.  Choć przyznaje, że bieganie wiele
dla niej znaczy, bo podnosi jej wartość, a biegając czuje się lepsza i
szczęśliwsza, to nie zapomina, że sport to nie wszystko. Uważa, że każdy
na świecie ma jakąś misję do spełnienia. O bieganiu, fizjoterapii i
opiece nad czworonogami opowiada Oli Szmigiel.

Sandra jesteś przykładem zawodniczki, która jak chce, to
potrafi osiągnąć bardzo wiele. Mam tu na myśli twój powrót do sportu po
ciężkich kontuzjach. Pamiętam jak na Mistrzostwach Polski Juniorów w
Słupsku pięknie zwyciężyłaś na 2000 m z przeszkodami, a potem
przechodziłaś poważne operacje kolan, w tym rekonstrukcję więzadeł
kolanowych i artroskopię. Jak pozbierać się w takich ciężkich chwilach
dla sportowca?

Przede wszystkim trzeba mocno w to wierzyć, że
można wrócić do sportu i tego bardzo chcieć. Zawsze w sercu powtarzałam
sobie, że po to dałam się zoperować, żeby móc trenować na pełnych
obrotach i osiągać upragnione wyniki. Co prawda, powroty nie były łatwe,
bo pasmo kolejnych nieszczęsnych kontuzji się za mną ciągnęło, ale mam
nadzieję, że wyczerpałam limit pecha i nic mi się już nie przytrafi.


Przez
ostatnie dwa sezony z dobrym skutkiem biegasz biegi średnie, w tamtym
roku prawie udało ci się zdobyć medal na MP, ale doszły mnie słuchy, że
planujesz w tym roku powrót na dystansie 3000 m z przeszkodami.

Tak,
będę próbować sił na przeszkodach, które, mam nadzieję, będą podparte
mocnymi startami na płaskich dystansach. Mam nowego trenera, który tak
naprawdę nie wie jeszcze do końca, na jakim dystansie sprawdzę się
najlepiej. Jeszcze minęło zbyt mało czasu, aby powiedzieć, że 3000 m z
przeszkodami będą moim koronnym dystansem. Progresja musi być na każdym
dystansie.

No właśnie, trenujesz obecnie u Zbigniewa Króla, czy twój trening zmienił się diametralnie?

Diametralnie
może nie, ale wniósł dużo nowych elementów do mojego treningu.  Trener
Król potrafi umiejętnie sterować treningiem pod każdym względem. Jest
wielkim profesjonalistą i za to go cenię. Nawet jak nie biegałam u
trenera Króla, to zawsze imponowało mi jego podejście do pracy. Dlatego
cieszę się, że jestem w jego grupie treningowej.


Czego oczekujesz od trenera?

Wiem
i mocno w to wierze, że trener zdąży mnie przygotować do Olimpiady w
Londynie i to jest nasz główny cel a czasu nie pozostało wiele,
oczywiście nic za wszelką cenę. Trener ma mi pomóc osiągnąć wysoki
poziom sportowy, dlatego tak bardzo ważna jest współpraca między
zawodnikiem a trenerem.

Sandra2
Sandra w towarzystwie trenera Króla i Matyldy Szlęzak, podczas odprawy na mityngu
Enea Cup  w Bydgoszczy (Fot. Ola Szmigiel).

Jesteś bardzo ambitna. Pewnie będziesz celować w wynik grubo poniżej 10 minut na przeszkodach?

Na
pewno, ale nie chce chwalić dnia przed zachodem słońca. Na płaskich
dystansach czuje się bardzo pewnie, a bariery – tak nazywam bieg z
przeszkodami, musze polubić, ponownie obiegać się z nimi. Minęło sporo
czasu od moich ostatnich startów na  przeszkodach – biegałam je za
juniorki. Było to 2000 m, a zupełnie inaczej jest na 3000 m. Wierzę, że
może być dobrze i prędzej czy później moja praca przełoży się na
upragnione wyniki sportowe.

Czujesz się bardziej
„średniaczką” czy „przeszkodówką”? Tęskniłaś za tym dystansem? W końcu
to na przeszkodach zdobyłaś najwięcej medali
.

Zdecydowanie
średniaczką. Myślę, że dopiero pokaże się z jak najlepszej strony na
płaskich dystansach. I to będzie fundament do biegania przeszkód. Ten
rok jest dla mnie wyjątkowo trudny z wielu względów, dlatego nie
nastawiam się na jakiś konkretny wynik.  Mam postawiony cel na przyszły
sezon i on jest najważniejszy. Ale obecny sezon trwa i nie czuję się na
straconej pozycji.


Poza bieganiem studiujesz fizjoterapię. Będziesz w przyszłości leczyć sportowców?

Tak,
teraz pozostała mi tylko obrona pracy magisterskiej, jednak
postanowiłam rozpocząć drugi kierunek studiów. Po skończeniu studiów
bardzo chciałabym pracować w zawodzie. Myślę, że praca fizjoterapeuty ze
sportowcami jest o wiele ciekawsza. Dlatego, póki biegam, chce się
wciąż dokształcać, żeby później być dobrą w swoim fachu i mieć bogaty
warsztat leczniczy.

Jakie masz sposoby regenerowania i
zapobiegania kontuzjom? Jako przyszła fizjoterapeutka możesz pewnie na
ten temat więcej powiedzieć?

Przede wszystkim sen, odpoczynek
po treningu – od tego się zaczyna. Zmęczenie nie może narastać, musi
być pełna regeneracja po treningu. Wiem, łatwo się mówi , sama jestem
sportowcem, studentem,  w dodatku pracuję. Mam wiele innych zajęć i
czasem bywa ciężko znaleźć czas na regenerację po treningu, ale staram
się o tym pamiętać. Trzeba poznać swój organizm umieć go słuchać. Wtedy
on sam da nam znać, że jest coś nie tak, że potrzebuje odpocząć.


Czyli
ty znasz już swoje granice? Myślisz, że kontuzje biorą się też przez
zbytnią zawziętość biegaczy, którzy nie umieją odpuszczać z treningiem,
gdy ich coś boli?

Pewnie tak, jest dużo upartych i zawziętych
sportowców, sama do takich należę, ale czasem te cechy idą  w zupełnie
odwrotną stronę niż myślimy. Trzeba znać swoją granice, kiedy mogę coś
wykonać ,a kiedy muszę odpuścić. Życie nauczyło mnie w sporcie, że
lepiej leczyć coś od zalążka. Dlatego sensowniej jest przełożyć trening,
odpuść dwa,trzy dni roboty niż potem  żałować, bo przydarzyła się
poważna  kontuzja.

Sandra3
W biegu na 3000 m podczas Enea Cup w Bydgoszczy, Sandra poprawiła rekord życiowy –
9:09.81 (Fot. Ola Szmigiel).


Mam
nadzieję, że tymi słowami przekonałaś niektórych treningowych freków 🙂
Ludzie często nie mają czasu na chodzenie na "fizjo". Mogłabyś polecić
jakieś domowe sposoby na odnowę?

Z  takich podstawowych
sposobów z fizjoterapii, każdemu dostępnych jest lód,  zimny prysznic,
stosowany  na przemiennie z wodą ciepłą. To naprawdę świetna odnowa.
Jednak jak ma się możliwość korzystać z odnowy biologiczne to polecam
saunę, hydroterapię, krioterapię, masaże. Wbrew pozorom, stretching ma
ogromny wpływ na naszą dyspozycje. Zawsze warto pamiętać o rozciąganiu,
to dotyczy zwłaszcza biegaczy średniodystansowych, którym zdarza się
zastygać na rozgrzewce.

A wierzysz w suplementację?

Myślę,
że bardziej trzeba skupić się na diecie. Pamiętajmy,  że dieta, jaką
prowadzimy ma duży wpływ na nasze zdrowie i formę sportową.
Suplementacja jest tylko uzupełnieniem do odżywiania, ma nam pomóc w
uzupełnieniu witamin. Farmakologia nie przeskoczy natury i nie
zapominajmy o tym.


Wiem, że twoją największą pasją są psy.
Na portalach społecznościowych widać, że jesteś bardzo zaangażowana w
różne akcje. Na czym one dokładnie polegają? Pracujesz w schronisku dla
zwierząt?

Współpracuje z wieloma fundacjami, które pomagają
bezdomnym zwierzakom. Był czas, że odwiedzałam, jako wolontariusz
sosnowieckie schronisko, ale z tego względu, że byłam w tym bardzo
nieregularna z powodu wyjazdów na obozy, musiałam zrezygnować. W ten
sposób krzywdziłam psiaka.

Na czym polega praca wolontariusza w schronisku?

Każdy
wolontariusz ma przydzielonego psa, którego regularnie odwiedza,
wyprowadza z boksów na spacery. Resocjalizuje go. To nie działa w ten
sposób, że dziś sobie przyjdę, a za tydzień nie, trzeba być bardzo
konsekwentnym w tej pracy, mimo że to praca charytatywna. Gdybym miała
czas, na pewno dalej bym tam przychodziła. Na szczęście można również w
inny sposób pomagać, nie przychodząc do schroniska i  być bardzo
potrzebnym wolontariuszem. Jest nas wciąż za mało, a zwierząt przybywa,
to bolesna prawda. Często odwiedzam schroniska, oddaje uzbierane dary.
Niestety w naszych polskich schroniskach wszystkiego brakuje! Potrzebne
są miski, pokarm, smycze, obroże, kojce, koce, preparaty. Naprawdę każdy
z nas może pomóc w prosty sposób, nie wychodząc nawet z domu.

Sandra4
Sandra z Lariską


W jaki sposób?

Na
przykład zamieszczając ogłoszenie o zwierzaku na swoim  profilu na
portalu społecznościowym – to zwiększa jego szanse na adopcje. Kolejna
sprawa, nie można być obojętnym na krzywdę, jaką ludzie wyrządzają
zwierzętom – takie sytuacje trzeba zgłaszać w swoim mieście czy wsi.
Czasem podpisanie „bzdurnej” dla wielu z nas petycji, ratuje w jakimś
procencie los tych zwierząt. Cały czas musimy walczyć z polskim prawem,
bo ludzie mordują, znęcają się nad zwierzętami i czują się bezkarni –
coś strasznego. Polskie prawo w tym aspekcie musi się zaostrzyć! Każdy z
nas powinien znaleźć chwilę na podpisanie petycji, ratującej los
zwierząt. Prawie wszystkie fundacje utrzymują się z 1% podatku, dlatego 
serdecznie zachęcam, żebyśmy przekazywali ten jeden procent na
fundacje, które patronują schroniska. Zachęcam również do adoptowania
bezdomnych zwierząt. Jest dużo fundacji, które mają pod swoją opieką
określoną rasę, wiec każdego pieska, czy to rasowego, czy kundelka,
możemy adoptować.


Czy czasem czujesz się bezsilna? Co wtedy daje ci nadzieję?

Tak,
bardzo angażuje się w pomoc dla zwierząt, ale zdarza się tak, że czuje
się bezsilna. Człowiek potrafi być okrutny i z jego winy zwierzęta
cierpią. Psy i koty są bezradne w swoim nieszczęściu. Wtedy przypominam
sobie obraz wolontariuszy, którzy opiekują się czworonogami i dają im
miłość. Otuchy dodają mi też słowa: RATUJĄC JEDNEGO PSA, NIE ZMIENIMY
ŚWIATA, ALE ŚWIAT ZMIENI SIĘ DLA TEGO JEDNEGO PSA.


Mamy
okres wakacji, wtedy diametralnie zwiększa się ilość porzucanych
czworonogów.  Jak można zaapelować do ludzi, aby zmienili swoje
bezduszne zachowania w stosunku do zwierząt?

Ciężko mi
zrozumieć, jak można porzucić swojego czworonoga z powodu zbliżającego
się okresu wakacyjnego. Ci ludzie nie mają serca. Prawda jest też taka,
że po prostu jest im tak wygodniej. Obecnie w dużo miejsc można zabrać
ze sobą swojego czworonoga. Są też hotele dla psów, gdzie można
pozostawić pieska czy kotka zapewniając mu 100 % opiekę za nieduże
pieniądze. Zawsze można zwrócić się o pomoc do rodziny, sąsiadów, czy
fundacji, która na pewno nie przejdzie obojętnie i zrobi wszystko, aby
pomóc znaleźć jakiś tymczasowy dom. Naprawdę jest wiele rozwiązań,
trzeba okazać serce. Przeraża mnie okrutność ludzi, którzy potrafią
porzucić swojego pupila na autostradzie – to bezduszność na wielką
skalę.


Czy sama adoptujesz psy?

Na pewno jak
zakończę swoją karierę sportową, to adoptuje jakiegoś psiaczka. Póki, co
nie mogę, ale bardzo często są u mnie pupile tymczasowo i szukam im
domów na stałe. Nie potrafię przejść obojętnie obok cierpiącego pieska,
ale nie zawsze mogę pomóc. Mam psa, którego zabrałam ze Spały.


Jak go nazwałaś?

Loluś,
miał szczęście, że trafił na mnie. Lolek to mały, nie za piękny
rudzielec, który na obozie w Spale wychodził ze mną na wszystkie
treningi w terenie. Potrafił przebiec ze mną 15 km i iść na kolejny
trening z chłopakami! Niestety któregoś dnia został potrącony przez
samochód, ale na szczęście nic poważnego mu się nie stało. Kulał i miał
mocno potłuczone żebra, więc zlitowałam się nad nim i zabrałam do domu.
Początki nie były łatwe, bo musiał znosić dominujące zachowanie mojej
suczki, ale teraz psy się „zgrały”. Lolek to pies, na którego nie można
krzyczeć, bo od razu sika pod siebie, nie można kłócić się przy nim, bo
od razu ucieka. Nie mówiąc o podniesieniu ręki – cały czas się boi, że
go zostawię. Za każdym razem, gdy wyjeżdżam, ucieka, bo mnie szuka i w
dalszym ciągu w jego smutnych oczach widać strach i przerażenie. Nie
wiem ile będzie potrzebował czasu, aby poczuć się bezpiecznie w moim
domu.

Sandra6
Loluś potrafi biegać z Sandrą 15 km! (Fot.archiwum Sandry).


Często biegasz z psem?

Tak
z jednym i drugim. Z Larską wychodzę na krótkie rozbiegania ok. 8km,
ale biegamy bardzo wolno. Natomiast Lolka zabieram, kiedy tylko mogę, bo
o niego nie musze się martwić, czy wytrzyma tempo, czy mi wpadnie pod
samochód, czy poleci za innym psem. Lolek strasznie mnie pilnuje na
treningu.

Co jest twoją słabością, a co najmocniejszą stroną w sporcie?

Moja
słabością są przede wszystkim słodycze – jakbym mogła to chyba bym się
tylko nimi żywiła. Dlatego często przejmuję się swoją wagą.
Najmocniejszą moją stroną w sporcie jest odwaga, bo na bieżni nie boję
się ryzyka. Czasem bardziej chcę, niż mogę. Nie boję się pracy, lubię
dużo biegać, nie przerażają mnie kilometry na treningu, czy czasy, jakie
mam osiągnąć. Oczywiście wszystko w miarę rozsądku i moich możliwości,
ale to jest właśnie sztuka trenerska, którą trener Król posiada i
umiejętnie wykorzystuje.


Masz swojego biegowego idola?

Inaczej
bym to nazwała. Wiele osób w środowisku sportowym imponuje w jakiś
sposób i czegoś na przykład im zazdroszczę, oczywiście w pozytywnym tego
słowa znaczeniu, ale to chyba normalne i każdy tak ma.


Czy w twojej rodzinie są tradycje sportowe?

Wielkich
tradycji sportowych nie było, ale mój świętej pamięci tata zaczynał tak
jak ja w klubie sportowym, jako siatkarz, dlatego na początku, miałam
być super siatkarką. Nie miałam jednak odpowiednich warunków fizycznych,
bo nie podrosłam za bardzo. W siatkę wkładałam jednak całe serce, bo
trenowałam ją aż 7 lat! Mama nic nie trenowała, ale to bardzo sprawna i
energiczna kobieta.


Rodzice kierowali cię bardziej na naukę czy sport?

Nie,
nigdy nie zmuszano mnie ani do nauki, ani do sportu ja sobie po prostu
taką ścieżkę życiową obrałam i oni mnie w tym wspierali i wspierają do
dziś, za co bardzo im dziękuję.


Czy twoje marzenia się spełniają?

Tak
czuję się szczęśliwa wiem, po co żyje na tym świecie, jakie mam
marzenia, jakie mają oczekiwania moi najbliżsi wobec mnie i do tego
dążę. Bo każdy z nas ma tu jakąś misję do spełnienia i nie tylko o sport
tu  chodzi.

REKORDY ŻYCIOWE:

800 m                2:05.28
1500 m              4:17.34
3000 m              9:09.81
2000 m prz       6:26.56

FORUM DYSKUSYJNE

Możliwość komentowania została wyłączona.