8 grudnia 2010 Redakcja Bieganie.pl Sport

Po maratonie w Fukuoce – rozmowa z Adamem Draczyńskim


Rozmowa z Adamem Draczyńskim, który 4 grudnia biegł w maratonie w Fukuoce. Krótkie podsumowanie biegu TUTAJ.

draku 540


Adam Klein: Jak przebiegał bieg?

Adam Draczyński: Nie ma o czym mówić, przecież wiesz,
że słabo poszło. Ale niestety byłem chory, jeszcze w Polsce się
przeziębiłem a już w samolocie złapało mnie na całego,
strasznie tam grzało, suche powietrze z klimatyzacji, długa podróż
no i niestety się dorobiłem. Już od trzech tygodni byłem
przeziębiony ale treningi w Polsce szły dobrze. Do tego na starcie
pogoda też była fatalna.

Nie myślałeś, żeby zrezygnować ze
startu jeśli byłeś chory?

Nie, no tak się nie robi, Japończycy
tego by nie zrozumieli. Tam się premiuje waleczność. I choćby z
tego powodu cieszę się, że brałem w tym udział bo na własne
oczy zobaczyłem jaką Japończycy mają mentalność, silny
charakter. Tam się nikt nie patrzy jaką kto ma życiówkę,
trzydziestu paru chłopa leci w przód bez patrzenia się na zegarki i
bieg na "godzina trzy" z założeniem czy wytrzymam (na 1h03w
półmarartonie – przyp. Redakcji). Ale połowa nie ukończyła
biegu. Ja zwalniałem, ale Ci których mijałem już szli. Wystarczyło
mi sił tylko na 10 km ale z chorobą się nie wygra.

Biegłeś raczej sam?

Tak, choć ci chwilę kogoś mijałem.
Ja zwalniałem ale inni nawet bardziej.

Jak oceniasz swoje przygotowania?

Przygotowany byłem uważam bardzo
dobrze, co pokazał choćby ostatni trening, ostatnie 30 km, to jak
biegałem „tysiączki”. Jestem trochę zły ale i zadowolony, bo
zależało mi na ukończeniu, na podbudowaniu psychicznym, jak wiesz
Mistrzostw Europy nie ukończyłem.

Wracając do Mistrzostw Europy –
dlaczego wtedy zszedłeś?

Dziwię się, że dopiero teraz mi to
pytanie zadajecie.

Przyznaję, że to błąd,
dziennikarska nierzetelność więc przepraszam Ciebie i czytelników.

Po starcie w Wiedniu przez trzy
tygodnie nie biegałem, bo leczyłem kontuzję, naderwanie mięśnia
w pachwinie w kilku miejscach. Mój start w Barcelonie stał pod
znakiem zapytania ale pojechałem do Szczepana Figata, fizjoterapeuty
z Warszawy. Wprawdzie nie powinienem jeszcze przez kilka tygodni
biegać ale byłem uparty i jakoś z tego wyszedłem. Zależało mi na
tych Mistrzostwach Europy. Trzeci wynik w Europie sugerował, że
można było myśleć o jakiejś dobrej rywalizacji. Na treningach
wszystko szło dobrze, we Włoszech wydawało się, że jestem w
bardzo dobrej formie ale zaczęły mi się jakieś problemy żołądkowe
Kiedy przyjechaliśmy do Barcelony nasiliły się, miałem
rozwolnienie, po starcie na piątym kilometrze zaczęły się mocne
kolki, wziąłem nospe, po dwóch kilometrach następną i jeszcze
następną. I nic nie pomogło więc podjąłem decyzję, że nie ma
sensu biec dalej, mim, że się zatrzymywałem, ruszałem dalej i
próbowałem podjąć walkę ale nic nie pomagało więc zszedłem z
trasy.

Słyszałeś czy czytałeś co
powiedział o Tobie ostatnio Grzegorz Gajdus w Magazynie Bieganie?

Ten fragment znam. Ale to jego sprawa,
nie będę się zajmował komentowaniem i wyciąganiem żadnych
historii. Niech o mówi co chce, mnie to nie interesuje.
Robię swoje, biegam dla siebie.

Grzegorz mówi, że mówiłeś, że Ci
się ta Barcelona nie opłaca, bo masz zaplanowany start w Japonii.

Ale co ta Japonia ma wspólnego z
Barceloną? Przecież od pierwszego sierpnia do czwartego grudnia o mnóstwo czasu, żeby wypocząć,
przygotować się do kolejnego maratonu. Przecież chłopaki
wcześniej startowali w Atenach? Ktoś mógłby powiedzieć: „- No
tak, Henio zszedł z trasy w Barcelonie bo miał nagrany maraton w
Atenach. Przecież Ateny były dużo wcześniej przed Fukuoką”.
Ale atakowany jestem tylko ja. Przecież gdybym dobrze wypadł na
Mistrzostwach Europy to bym w Japonii dostał dużo lepsze startowe,
to było w moim interesie. Więc ja się pytam co mają wspólnego
Mistrzostwa w Barcelonie z Fukuoką?

Powiedz w takim razie jaka była
przyczyna, że zakończyliście współpracę? Tuż po Mistrzostwach w
Barcelonie przysłałeś do nas informację, żebyśmy zmienili w
naszej bazie, że Grzegorz Gajdus już nie jest Twoim trenerem.

Chodzi o zachowanie Grzegorza, jego
charakter. Ja też mam ciężki charakter i po prostu nie
dogadywaliśmy się. Krążą gdzieś tam plotki, że pokłóciliśmy
się o kasę, o procenty. Dementuję to, nic takiego nie miało
miejsca. Nie zarabiałem takich pieniędzy, żeby się o to kłócić.
Pokłóciliśmy się o inne sprawy, nawet nie o trening. Bo ja nadal
mówię, że on jest dobrym trenerem ale w sprawach poza treningiem
jest człowiekiem nie do życia, robi krzywdę niektórym zawodnikom.

 

draku 540 2
Adam Draczyński i Grzegorz Gajdus jeszcze razem, Warszawa, wrzesień 2009, foto: bieganie.pl

Będziesz teraz trenował sam czy z
jakimś trenerem?

Wszystko okaże się wkrótce, może
już w styczniu. Mam spisane wszystkie treningi od juniora,
międzyczasy, zakwaszenia, wszystkie medykamenty jakie brałem,
zawsze byłem bardzo sumienny i myślę, że
sam bym sobie radę dał. Ale praca z trenerem jest dla
zawodnika lepsza, to trener jest od tego żeby myśleć a zawodnik
żeby biegać.

Co dalej, masz już jakieś plany?

Dzisiaj dopiero wróciłem, idę do
lekarza, myślę, że dostanę antybiotyki. W styczniu odchodzę z wojska.Grzegorz przez dowódcę zabraniał mi niektórych startów a ja bym przez te kilka lat chciał jeszcze postartować, te jeszcze dwa, trzy lata myślę, że jestem w optymalnym wieku do maratonu na zrobienie dobrego wyniku. Nie wiem czy jeszcze powtórzę te 2:10 ale trenuję po to, żeby biegać lepiej, myślę nawet o wyniku 2:09, muszę mieć jakieś cele. Mam się załamać, że pobiegłem 2:17? Ja mam dosyć mocny charakter, często byłem krytykowany jako zawodnik za to, że na bieżni często schodziłem. Ale nikt nie zastanowił się dlaczego schodziłem. Po prostu Bo zawsze nastawiałem się na dobre wyniki, średnie wyniki mnie nie interesowały. Szedłem zawsze mocno i albo wytrzymywałem albo schodziłem. Ile razy biegłem tak, że widziałem że będę czwarty na Mistrzostwach Polski ale mnie to nie interesowało. Ktoś inny byłby zadowolony ale mnie czwarte miejsce nie interesuje, no to po co miałem kończyć bieg jeśli z treningu widziałem, że jestem gotowy na lepszy wynik? Sumiennie trenuję, mocno i nigdy nie trenuję na słaby wynik. Na wiosnę chciałbym
postartować na trochę krótszych dystansach, chcę zainwestować
własne pieniądze, z kilkoma zawodnikami z zagranicy mamy już
wstępnie zaplanowany na luty, marzec wyjazd do Kenii i na jesień
chcę się nastawić na jakiś wynik w maratonie.

Dziękuję za rozmowę

Ja tez dziękuję i dla wszystkich Wesołych Świąt.

FORUM DYSKUSYJNE

Możliwość komentowania została wyłączona.