21 czerwca 2019 Redakcja Bieganie.pl Sport

Z Biłgoraja do Oregonu – kilometry Weroniki Pyzik


Kilka dni temu ogłoszono skład reprezentacji polskich biegaczy na 23. Puchar Europy na 10000 m. Zawody odbędą się 6 lipca na stadionie Parliament Hill Athletics Track pod Londynem. Naszą kadrą będzie się opiekował trener Jacek Kostrzeba. W składzie wśród mężczyzn widnieje: jego podopieczny Krystian Zalewski oraz Tomasz Grycko, a wśród kobiet trójka medalistek z ostatnich MP na 10000 m: Paulina Kaczyńska, Renata Pliś i Anna Gosk. Czwartą powołaną została Weronika Pyzik. Przybliżamy czytelnikom sylwetkę ciekawej zawodniczki, której kariera nie podąża tradycyjną ścieżką.

O Weronice robi się od kilku sezonów głośniej, ale zazwyczaj w sezonie przełajowym. Zawodniczka pochodząca z Biłgoraja i reprezentująca w Polsce LKS Znicz zajmowała czołowe miejsca w crossach za oceanem. Była w 2017 roku piąta na mistrzostwach NCAA I dywizji w crossie (najwyższa liga w akademickim sporcie).

Co się z nią działo wcześniej? Jeszcze w latach 2014-2015 roku zdobywała regularnie medale podczas MP Juniorów (między innymi trzy złota na bieżni: na 5000 m, 2000 m z przeszkodami oraz wygrane w MP Juniorek w przełajach). Potem zdecydowała się na wyjazd do USA i połączenie studiowania z treningiem – innym niż w kraju.

23-letnia dziś „długaska" przylatywała przez kilka ostatnich sezonów do Polski po zakończeniu roku akademickiego za oceanem. Próbowała swoich sił na bieżniach w kraju. Jednak przedłużenie wymagającego sezonu startowego – trwającego w NCAA niemal nieprzerwanie od jesieni do wczesnego lata – wydawało się dla niej dotychczas bardzo trudne. Jej aktualne rekordy życiowe robią jednak wrażenie: 15.59.00 na 5000 m oraz 32:37.89 na 10000 m.

Mimo wszystko wydaje się zawodniczką specjalizującą w trudnych wyścigach poza bieżnią. Za jej największy „polski” sukces można uznać zdobycie brązowego medalu podczas ostatnich mistrzostw Europy w przełajach w wyścigu U-23 (listopad 2018). Po zawodach w holenderskim Tillburgu, na których Pyzik popisała się piorunującym finiszem, mówiła mi o swoich amerykańskich doświadczeniach. Od sezonu 2018/2019 młoda biegaczka reprezentuje barwy prestiżowego Uniwersytetu Oregon, na który przeniosła się z uczelni w San Francisco w ślad za swoją akademicką trenerką Helen Lehman-Winters.

Helen powiedziała, że wierzy w mój medal na mistrzostwach Europy i ufa mojej taktyce. W Stanach crossy zaczyna się w bardzo szybkim tempie, stąd mój sprinterski początek w Holandii. Potem starałam się trzymać blisko pierwszej szóstki. Tempo czołówki nie było zbyt mocne, ale nagle rywalki przyspieszyły i na wąskich ścieżkach straciłam z nimi kontakt. Długo walczyłam, by znaleźć się blisko czwartego miejsca. Na ostatnim odcinku zobaczyłam trzecią zawodniczkę (Chiarę Scherrer ze Szwajcarii – przyp. red.) i usłyszałam, jak mój chłopak krzyczy „Ona umiera!”. Dałam z siebie absolutnie wszystko – relacjonowała jesienią.

Obszerna relacja z wyścigu na 6 km U-23 podczas ME w biegach przełajowych biegu w Tillburgu

Przyznam, że śledziłem karierę Weroniki za oceanem. Ciekawi mnie tamtejszy sport akademicki oraz amerykańska szkoła treningowa. Szczególnie interesuje mnie, jak biegacze wytrzymują tam długi sezon startowy i wielostopniowe eliminacje. Niektórzy średniodystansowcy w drodze do krajowych finałów akademickich ścigają się w krótkim dwumiesięcznym sezonie na bieżni po 10-12 razy. A trzeba zaznaczyć, że wielu z nich poprzedza ten okres startami w przełajach, płynnie przechodzący w zawody na hali. Długodystansowcy mają startów nieco mniej, ale zdarza się, że ścigają się np. 4 razy na 5000 m i 2 razy na 10000 m w ciągu 8 tygodni, zaliczając dodatkowo starty w popularnych w Ameryce sztafetach.

Skontaktowałem się z Weroniką na początku czerwca, po finałowych zawodach NCAA na stadionie, w których zajęła 13. miejsce w wyścigu na 10000 metrów z wynikiem 34.00.66.

Atmosfera na mistrzostwach Stanów jest niesamowita. Podczas mojego biegu, mimo że odbywał się drugiego dnia zawodów, nie było może kompletu kibiców, ale już 3 i 4 dnia  trybuny były dosłownie pełne! Myślę, że 90% rodziców moich znajomych z drużyny University of Oregon przyleciało, żeby obejrzeć swoich. I to przylecieli z całego świata – nawet z Australii i Hiszpanii). Mi kibicował narzeczony z Polski.

pyzik5.jpg Podczas finału NCAA I dywizji (czerwiec 2019). Photo courtesy of the University of Oregon

Weronika mówiła, jak wyglądał sam wyścig na 10000 m w Austin:

Było bardzo gorąco, blisko 35 stopni, panowała wielka wilgotność 90%. Do tego mocne teksańskie słońce. O 21:40 było już trochę lepiej, ale nadal to nie było idealne miejsce dla długodystansowców… Jak oceniam swój występ? Bieg był taki ciężki – odbywał się w „skakanym tempie”. Ja zebrałam się do 3 zrywów, które skończyły się po 2 kolkach, a zabrały mi mnóstwo energii. Technicznie nie byłam efektowna, ale nie miałam wyboru bo to w końcu bieg mistrzowski, więc musiałam dostosować się do konkurencji. Straciłam kontakt z grupą na około 7 km i zostałam praktycznie sama. Mimo tego cieszę się bardzo, że dostałam się na te zawody i walczyłam z najlepszymi w Stanach reprezentując swoją uczelnię. Nie udało mi się wywalczyć miejsca w ósemce, tak jak marzyłam, na ostatnim kółku nie poddałam się i udało mi się wyprzedzić jeszcze 2 dziewczyny!

Sam poziom tegorocznych mistrzostw NCAA na stadionie Pyzik ocenia na bardzo wysoki. W biegach długich ze względu na warunki atmosferyczne nie padały tam tak oszałamiające rezultaty, jak w sprintach, jednak życiówki startujących na poziomie akademickim „długasek” są imponujące. Droga do finałów była też wymagająca:

Najpierw są takie „półmistrzostwa Stanów” (tzw. Regionals), wchodzi na nie 48 najszybszych zawodniczek z każdego regionu. Stany dzielą się na region wschodni i zachodni. Więc ja na mistrzostwach zachodniego regionu (który ma wyraźnie wyższy poziom niż wschodni) rywalizowałam z 47 zawodniczkami i musiałam być w pierwszej 12, żeby zakwalifikować się do finałów. Zajęłam 8 miejsce. 2 tygodnie później na NCAA Finals startowało nas  po 12 z zachodniego i 12 ze wschodniego regionu.

pyzik0.jpg Weronika w stroju Oregonu startuje od połowy 2018 roku. Photo courtesy of the University of Oregon.

Warto też zaznaczyć, że w sporcie akademickim za oceanem panują określone reguły, które oddzielają sport amatorski od zawodowego grubą kreską. Pyzik starała mi się to wytłumaczyć:

W wynikach zawodów znajdziesz skróty. F to „freshman” (czyli osoba na 1 roku), S to „sophomore” (2 rok), potem jest J-3 (3 roku startowania w NCAA), jest jeszcze SR- 4, który oznacza Seniora. Jest mnóstwo zasad określających status studenta zawodnika. Upraszczając – główna jest taka, że nie możesz reklamować żadnych produktów ani dostawać pieniędzy od sponsorów. Dopiero, gdy skończysz 4 lata w NCAA, możesz zacząć zarabiać na bieganiu. Możesz starty na uczelni skończyć oczywiście wcześniej i tak robią niektóre największe gwiazdy, które przechodzą szybciej na zawodowstwo.

Na co dzień Weronika studiuje Finanse i Inwestycje i właśnie zakończyła kolejną sesję na Uniwersytecie w Oregonie. Czy zamierza kontynuować swoją amerykańską przygodę?

Ostatnio zauważyłam, że żadne z moich założeń nie wychodzi, więc na razie odłożyłam szczegółowe planowanie przyszłości na bok. Do marca 2020 muszę zostać na uczelni, wiec będę trenować w Eugene. Przyznam jednak, że w przyszłym roku wolałabym reprezentować częściej Polskę niż klub w Ameryce. Dlatego na razie powstrzymam się od szukania sponsorów, skupię się na skończeniu szkoły i bieganiu z pasji – a nie dla pieniędzy. Mam 9 miesięcy na przemyślenie, co robić dalej.

Młoda biegaczka przyleciała niedawno do Polski. Aktualnie trenuje w rodzinnym Biłgoraju, przygotowując się do Pucharu Europy.

Dowiedziałam się o starcie niemal w tym samym czasie, kiedy pojawiły się oficjalne powołania z PZLA. Starałam się o ten występ od dłuższego czasu – podkreśla Weronika, która już 6 lipca, wraz ze starszymi koleżankami z reprezentacji, pobiegnie na 10000 m w biało-czerwonej koszulce.

Możliwość komentowania została wyłączona.