coverfal
20 października 2020 Kuba Pawlak Lifestyle

Dwa światy


Bartek Falkowski to biegacz, który łączy dwa światy. Trenuje ciężko niczym wyczynowiec, realizując niejednokrotnie dwie jednostki dziennie, a licznik przebiegniętych przez niego miesięcznie kilometrów potrafi przekroczyć 600. Równocześnie pracuje na etacie w szkole podstawowej, gdzie jest nauczycielem wychowania fizycznego. Jakby tego było mało potrafi znaleźć czas, aby podzielić się w mediach społecznościowych szczegółami swojego treningu oraz słabością do słodyczy. Zapraszamy na rozmowę.

Kuba Pawlak (Bieganie.pl): Co było pierwsze? Czy najpierw przeczytałeś w biegowym czasopiśmie, że zawód nauczyciela najmniej przeszkadza w treningu biegowym, a później nim zostałeś, czy było odwrotnie?

Bartek Falkowski: (śmiech) Najpierw przeczytałem, a później pomyślałem, że zostanę nauczycielem. Regularnie zacząłem biegać w styczniu 2015 r., ten tekst przeczytałem w 2016 r, a od września 2017 r. pracuję w szkole.

KP: To pewnie jesteś już w stanie zweryfikować prawdziwość tej teorii…

BF: Teoria jest słuszna, ale znam też ludzi, którzy pracując w korporacji również potrafią wygospodarować czas i energię na trening. To kwestia priorytetów i motywacji, choć muszę przyznać, że będąc np. górnikiem, jak jeden z moich zawodników, miałbym zdecydowanie ciężej.

KP: Musisz jednak przyznać, że mało kto pracując na etacie potrafi regularnie trenować dwa razy dziennie lub biegać 600 kilometrów miesięcznie.

BF: Jest takie powiedzenie, że „Im mniej masz czasu, tym jesteś bardziej zorganizowany”. U mnie właśnie tak jest. Nie biegam od wczoraj, więc ta częstotliwość treningów też rosła u mnie stopniowo i miałem czas aby wypracować w sobie pewne automatyzmy. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że gdy zaczęła się praca zdalna, to nadmiar wolnego czasu sprawił, że trudniej było mi się zorganizować i systematycznie trenować, niż wtedy gdy tego czasu miałem mniej.

fal1

KP: Trening to jak wiadomo tylko składowa sukcesu. Czy znajdujesz w tym wszystkim czas na skuteczną regenerację?

BF: Ułatwia mi to fakt, że jestem aspołeczny (śmiech). Lubię pożartować w mediach społecznościowych, ale nie jestem osobą, która chętnie spędza czas z innymi, zwłaszcza „niebiegowymi” znajomymi. Rzadko chodzę na imprezki, a moje wyjścia da się policzyć na palcach jednej ręki. W łóżku melduję się często już o 21., dzięki czemu dobrze się wysypiam.

KP: Twój ostatni start to Maraton Warszawski, gdzie w niełatwych warunkach poprawiłeś życiówkę aż o 7 minut (2:27:18) . To świetny wynik, który mógł zaskoczyć wielu kojarzących Cię głównie z Instagramu, gdzie równie często co na treningu, możemy zobaczyć Cię pałaszującego ciastka lub pizzę. Jak wypracowałeś ten postęp?

BF: Nie stoi za tym żadna diametralna zmiana filozofii treningu. Trenowałem do tego maratonu bardzo podobnie jak do poprzedniego, tylko na nieco innych tempach. Zmiana nastąpiła raczej dwa lata temu kiedy postanowiłem przed samym sobą, że wezmę się za porządny trening i przyłożę się do tego mojego biegania, regeneracji i diety. Dla mnie ten wynik nie był zaskoczeniem, bo robię systematyczny progres wynikający również z faktu, że nie biegam bardzo długo. Nie zaczynałem biegania, jak wielu wyczynowców, od najmłodszych lat, dlatego mam jeszcze rezerwy i pole do poprawy rezultatów.

fal3

KP: A zastanawiałeś się gdzie jest Twój biegowy sufit? Do jakich rezultatów masz szansę się zbliżyć?

BF: Nie skupiam się na tym. Po swoim pierwszym maratonie myślałem, że maksimum moich możliwości to 2:50 więc jak widać takie dywagacje nie mają większego sensu.

KP: Dzielisz się w sieci szczegółami swoich treningów. Robi tak wielu zawodników nawet ze światowej elity, ale w Polsce nie jest to zbyt popularne. W sieci raczej można się natknąć na pojedyncze jednostki wyrwane z kontekstu planu treningowego naszych zawodowców. Jak myślisz, dlaczego tak to wygląda?

BF: Moja żona patrząc na to z boku uważa…

KP: Przerwę Ci. Nie zasłaniaj się żoną! (śmiech) Czy Ty też tak uważasz?

BF: No tak. Ja się z nią zgadzam. Uważamy oboje, że jest wśród biegaczy sporo zawiści i nikomu nie zależy, aby pomagać innym. Może niektórzy boją się oceny, bo brak im pewności co do wykonanej pracy, którą ja akurat mam. Nie boję się też o to, że ktoś biegający wolniej, zobaczy i zrealizuje trening, który opublikowałem, a później wyprzedzi mnie na kolejnych zawodach. Nie ukrywam, że sam inspiruję się innymi zawodnikami więc dlaczego miałbym nie dzielić się dalej swoimi doświadczeniami w treningu. Jeśli ktoś czerpie od innych, a sam się nie dzieli, to mam na to tylko jedno określenie: lipa!

fal2

KP: Światowy trend w biegach długich pokazuje, że trening w grupie daje wiele korzyści. Na krajowym podwórku cos się w tym temacie ruszyło, jednak wciąż można takie ekipy policzyć na palcach jednej ręki. Ty często publikujesz treningi z jednym lub kilkoma biegowymi partnerami. Co Ci one dają i jak łączycie poszczególne jednostki?

BF: Bartek Olszewski czy Piotr Mielewczyk to osoby, które kiedyś były poza moim zasięgiem więc sama możliwość wspólnego treningu z chłopakami stanowiła zastrzyk motywacji. Do dziś trening w grupie buduje inną atmosferę i pozytywne napięcie. Początkowo główną korzyścią była możliwość „złapania się pleców” kogoś lepszego. Teraz łączymy jednostki w różnych konfiguracjach, ale zawsze z korzyścią dla wszystkich. Jeśli ktoś jest słabszy to wystarczy, że skróci odcinki lub wydłuży przerwę i zawsze jest możliwość trenowania wspólnie.

KP: Nie współpracujesz z żadnym trenerem. Domyślam się, że jako nauczyciel wychowania fizycznego masz pewną podbudowę, ale skąd czerpiesz wiedzę odnośnie treningu specjalistycznego?

BF: Tylko z Bieganie.pl (śmiech). A poważnie to liznąłem trochę teorii na studiach, ale gdy wziąłem się mocniej za bieganie, to również zacząłem sporo czytać. Przeczytałem wiele z klasycznych poradnikowych książek w tym „Bieganie metodą Danielsa”, a teraz biegam z gościem z okładki (śmiech). Na jakiś czas wystarczyło. Później zacząłem wchodzić na zagraniczne fora i portale takie jak Sweat Elite. Sporo wyniosłem też z treningów z Piotrem Pobłockim, z którym przez kilka miesięcy współpracowałem. Czasem też zaimportuję coś z treningów światowej elity, tylko na swoich tempach. Modyfikuję i eksperymentuję, bo na sobie można, a na kimś bym się bał (śmiech).

fal4

KP: Jesteś wegetarianinem, ale nie spodziewaj się pytania „jak się z tym czujesz?”, bo wiadomo, że normalnie. Powiedz za to proszę, jak wygląda u Ciebie suplementacja? Czy szukasz produktów roślinnych?

BF: Próbowałem ostatnio wegańskiego białka sojowego. Czekoladowe było obrzydliwe, ale waniliowe już lepsze. Na mleku migdałowym dawałem radę wypić, ale nos musiałem zatykać.

KP: Czy mogę mówić do Ciebie prezesie?

BF: Zdecydowanie! (śmiech)

KP: Po co zakłada się takie stowarzyszenie jak Piekielni Warszawa, w którym pełnisz te rolę? Jakie macie cele i plany?

BF: Aby pocisnąć Prefbet Śniadowo Łomża (śmiech). A poważnie to chcemy zdobyć licencje dla zawodników i startować w imprezach. Piekielni Warszawa to teraz: Florian Pyszel, Piotr Mielewczyk, Bartek Olszewski, Mateusz Baran, Łukasz Oskierko, Tomek Blados, Paweł Olszewski, Paweł Machowski oraz Kasia Gorlo, Klaudyna Główka i Magda Dias. Nas nie interesują wygrywanie „ogórkowych biegów”. Wolimy sprawdzić się z najlepszymi, bo to jest dla nas fun. Jak pojedziemy na mistrzostwa Polski w przełajach to drużynowo mamy szansę powalczyć o coś więcej.

KP: Masz pieski ze schroniska, które odwiedzasz też jako wolontariusz. Czasem również biegasz z psami w zawodach. Kupiłbyś psa z hodowli?

BF: Nigdy. Uważam, ze hodowli nie powinno być. Do momentu, aż będą psy w schroniskach to hodowle powinny być zakazane. Sam mam 2 psy z Palucha i faktycznie startowałem w biegach, w których zawodnikom towarzyszą psiaki z przytułku. Raz wyprzedziły nas tylko wyścigowe wyżły, ale mój kompan chyba nie lubił rywalizacji tak bardzo jak ja, więc pod koniec musiałem na niego czekać.

KP: Dziękuję prezesowi za rozmowę

BF: Dziękuję i pozdrawiam czytelników Bieganie.pl


Zdjęcia: Marta Gorczyńska

Możliwość komentowania została wyłączona.

Kuba Pawlak Bieganie.pl
Kuba Pawlak

Naczelny szafiarz Bieganie.pl. Często ryzykuje karierę redaktora dla dodatkowych 15 minut drzemki. Mając na szali sportową formę i czipsy, zawsze wybiera paprykowe. Biega dla pięknych i wygodnych butów. Naczelny szafiarz na Instagramie