11 maja 2015 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

Siła ambicji


Filip Odważny: Kontuzje dla sportowców są niewątpliwie zmorą. To właśnie one wymuszają na nas długie przerwy od treningów. Sprawiają że nasze sylwetki przestają być tymi, którymi chwaliliśmy się jeszcze w ubiegłym sezonie na słonecznych plażach. Zaczynamy obawiać się kolejnego wejścia na wagę i często dopada nas dół emocjonalny. Dlatego też potrzebne jest wtedy podejście „Always look on the bright side of life”. Bo przecież kontuzje, o dziwo, też mają swoje plusy! Zapalonym amatorom tri-sportu dają kilka dodatkowych godzin wolności w tygodniu. Zamiast męczyć się i „tracić” czas na kolejne jednostki treningowe, możemy wykorzystać go w inny sposób.

Niestety kontuzje przypałętały się też mi  i aktualnie dysponuję większą ilością czasu. Wreszcie mogę nadrobić zaległości teoretyczne i sięgnąć po książki, które długo na mnie czekały. Jako że przeraziły mnie objętości „Biegania Metodą Danielsa” oraz „Triathlonu dla każdego”, postanowiłem zacząć od czegoś lżejszego. Wybór padł na biografię Mo Faraha. Jakie były moje wrażenia?

Za autobiografiami nigdy nie przepadałem. Tym razem jednak pozytywnie się zaskoczyłem. I to od pierwszych stron, bo „Siła ambicji” po prostu wciąga. Nie ma chyba ciekawszej propozycji dla fana lekkiej atletyki. Książka, która opisuje burzliwą historię życia jednej z gwiazd tego pięknego sportu – to jest to! Mo Farah już teraz zapewnia sobie nieśmiertelność na kartach sportowej historii. Z roku na rok potwierdza swoją dominację na bieżni. Debiutuje też w biegach długich na ulicy, o czym głośno w biegowych mediach. Osobiście przewiduję, że sukcesy na królewskim dystansie to tylko kwestia czasu.  Warto zatem poznać przygody zdolnego Somalijczyka „od podszewki”.

„Siła ambicji” to pokaz wytrwałości i konsekwencji w staraniach młodego sportowca. To także przedstawienie jego ogromnego talentu, który w połączeniu z odrobiną szczęścia okazał się kluczem do sukcesu. Lektura rozpoczyna się historiami opartymi na wczesnych latach życia Mo – jego dzieciństwie w Afryce, zżyciu z rodziną (w szczególności z bratem). Dowiemy się także dlaczego Somalijczyk reprezentuje obecnie Wielką Brytanię i w jak skomplikowanych okolicznościach trafił na Wyspy.

Wraz z kolejnymi stronami książki, towarzyszymy Farahowi w jego sukcesach, ale także porażkach. Uważam, że pokazanie „obu stron medalu” zwiększa autentyczność biografii, a poza tym sprawia, że lepiej się ją czyta. Nie jest bowiem cukierkową historią z happy endem, ale pokazuje ile determinacji i pracy trzeba zainwestować w siebie, aby osiągnąć podobne sukcesy.  

Gdybym miał podsumować tę książkę jednym zdaniem to prawdopodobnie opisałbym ją jako lekką lekturę do poduszki, a jednocześnie ogromną dawkę motywacji. I choć wszystko kręci się w tej historii wokół biegania, to książka dodaje sił do działania w wielu innych aspektach życia. W końcu także i my jesteśmy ambitnymi sportowcami, którym nie straszne są kłody rzucane pod nogi i kontuzje, z którymi (mam nadzieję) szybko się rozstanę. Ja zabieram się za rozciąganie, a Was zachęcam do czytania (nawet jeśli niechętnie wspominacie szkolne lektury)!

Możliwość komentowania została wyłączona.