24 grudnia 2011 Redakcja Bieganie.pl Zdrowie

Biegaczu – podaruj komuś szansę na życie!


„Jeżeli człowiek się w życiu dzieli, to mu się później mnoży”

O Świętach Bożego Narodzenia w domu biegaczy napisano już morze artykułów. Mogliśmy przeczytać, jak nie przybrać na wadze w okresie Świąt, jakie są najlepsze prezenty świąteczne, które możemy podarować biegaczom pod choinkę, czy też jak szybko wrócić do formy po Świątecznej wyżerce. Natomiast rzadko kiedy pisze się o tym, co biegacz może podarować innym z okazji Świąt. Chciałbym więc w Państwu zaszczepić nowy pomysł, a może raczej ideę na to, jak MY-BIEGACZE, możemy podarować coś od siebie. I nie chodzi tu wcale o rzeczy namacalne czy materialne, jak nowy sprzęt biegowy, postanowienie powrotu do formy, czy też zaplanowanie przyszłych startów biegowych, a o……PODAROWANIE KOMUŚ SZANSY NA ŻYCIE…

Chciałbym przedstawić moją krótką historię i pokazać Państwu, jak łatwo możemy MY-BIEGACZE pomóc komuś, a chyba nie ma lepszej okazji niż Święta Bożego Narodzenia. Chciałbym WAM-BIEGACZOM przybliżyć moją historię dawcy komórek macierzystych dla osoby chorej na białaczkę.

a klinika1
Aparatura do pobrań komórek macierzystych – moment pobrania

Każdy z NAS-BIEGACZY, który bierze udział w różnego rodzaju imprezach biegowych spotkał się z innymi biegaczami w charakterystycznych czerwonych koszulkach z napisem „Drużyna szpiku”. Niestety, choć wielu z nas poza tym, iż takie osoby zauważa, nie robi nic, aby do tej drużyny dołączyć. A przecież MY-BIEGACZE powinniśmy być pierwszymi, którzy zgłaszają się do krwiobusów czy logują się do bazy dawców szpiku, gdyż większość z Nas jest okazem zdrowia. Jesteśmy idealnymi „maszynami” do produkcji krwi, a więc i komórek macierzystych! Jesteśmy okazami zdrowia, a nasze organizmy są w stanie codziennie produkować miliony czerwonych ciałek pochodzących właśnie z komórek macierzystych.

Powiem szczerze…sam, pomimo że zauważałem „Drużynę szpiku” przez wiele lat nie zrobiłem nic, aby do tej drużyny dołączyć….może dlatego, że obawiałem się, że ofiarowanie szpiku negatywnie wpłynie na moje samopoczucie i sportową formę! Tak, tak, MY-BIEGACZE często jesteśmy trochę egoistami myśląc przede wszystkim o swoich wynikach i swoich postępach treningowych, a nie zauważamy potrzeb innych. Moja historia nie jest szczególna, ale mam nadzieję, że uda mi się w prosty sposób przybliżyć Państwu ideę promowaną przez Fundację DKMS.

a klinika2
Gumowa piłeczka do pobudzenia krążenia krwi

Sam przez lata wyczynowego uprawiania sportu nie myślałem w ogóle o tego typu akcjach (na swoje usprawiedliwienie mogę dodać tylko tyle, że po prostu akcji takich nie było zbyt wiele), aż do końca zeszłego roku…..wtedy to moja żona, przy okazji jednej z akcji promującej oddawanie szpiku zapytała się, czy i ja bym się nie przyłączył…decyzja była szybka i krótka…zalogowałem się na stronie DMKS Polska i zarejestrowałem jako potencjalny dawca szpiku. Po kilku tygodniach otrzymałem kopertę z patyczkami do przeprowadzenia wymazu z jamy ustnej, które musiałem odesłać z powrotem. Proces szybki, bezproblemowy i prosty. Każdy z NAS-BIEGACZY jest w stanie go przeprowadzić! Dzięki temu zostałem zarejestrowany w bazie dawców szpiku dając potencjalną szansę na życie komuś, kto może mieć podobne antygeny do mnie – mojego genetycznego bliźniaka (a raczej trojaczka, gdyż brata bliźniaka już mam 😉 ). Oczywiście można zarejestrować się również bezpośrednio w krwiobusach, które są ustawiane przy okazji różnego rodzaju imprez sportowych, jak np. w tym roku było przy okazji Maratonu w Poznaniu.

Jako, że rejestracja jest bardzo prosta, a szanse zostania dawcą szpiku znikome (często spotykam się z opinią, że to jak wygrana w Lotka, choć tak naprawdę szanse są troszkę większe), szybko zapomniałem o tym, że zostałem zarejestrowany w bazie dawców….aż do czerwca tego roku. W czerwcu otrzymałem telefon z Fundacji DKMS…..pracownica fundacji zadzwoniła z zapytaniem, czy nadal „jestem zainteresowany” oddaniem szpiku kostnego dla osoby chorej na białaczkę….t o co wydawało się być praktycznie niemożliwe spotkało właśnie mnie…..odpowiedź była krótka „Tak, oczywiście, że jestem”, po czym Pani wytłumaczyła mi, co teraz nastąpi…. nie ukrywam….była tylko jedna myśl, że mogę uratować komuś życie…Chciałem działać od razu, ale…..no właśnie, pomimo mojego wykształcenia medycznego, nie zdawałem sobie sprawy, że wytypowanie jako potencjalnego dawcy, po pierwsze nie oznacza, że na pewno nim zostanę, a po drugie wcale nie oznacza, że będzie się to odbywało szybko (a MY-BIEGACZE lubimy działać szybko!) Wiele bowiem osób, które rejestrują się w bazie DKMS myśli w sposób podobny do mnie…skoro ktoś jest chory na białaczkę należy szybko działać, aby dana osoba dostała jak najszybciej nasz szpik…. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej…… Osoba chora na białaczkę jest specjalnie przygotowywana do samego zabiegu, a potencjalni dawcy są kilkukrotnie sprawdzani na zgodność antygenową oraz brak zakażeń wirusami, tak aby zminimalizować ryzyko zakażeń ze strony dawcy. Tak więc, zanim zostanie się dawcą, przechodzi się badania w miejscu zamieszkania polegające na typowym pobraniu krwi, z którego wykonywane są badania wirusologiczne oraz badania potwierdzające zgodność antygenową. Dopiero po zbadaniu krwi, klinika przeprowadzająca zabiegi przeszczepu szpiku ma 3 miesiące na finalną decyzję!!! 3 miesiące…długi okres, ale niezbędny to tego, aby po pierwsze, potwierdzić zgodność tkankową, a po drugie, aby zdecydować o metodzie poboru komórek macierzystych.

a klinika3
Aparatura pomiarowa podczas pobrania – to ona decyduje o długości trwania zabiegu pobrania komórek macierzystych

No właśnie, są dwie metody pobory komórek macierzystych: pobór komórek z krwi obwodowej oraz typowy pobór szpiku z talerza kości biodrowej. Większość z nas, jeżeli słyszy hasło „pobór szpiku”, kojarzy od razu z koniecznością rozwiercania kości i bolesnym zabiegiem oddawania komórek szpiku. I tu znowu rzeczywistość wygląda inaczej. Otóż obecnie szacuje się, że 75-80% zabiegów (tak przynajmniej wynika z rozmów, które przeprowadziłem z lekarzami w klinice), to zabiegi poboru komórek z krwi obwodowej przypominającej raczej transfuzję, niż skomplikowany zabieg chirurgiczny. Pozostałe 20-25% to pobór szpiku z talerza kości biodrowej, przy którym konieczna jest 2-dniowa hospitalizacja, a ból po pobraniu przypomina bardzo mocne stłuczenie.  Wybór metody zależy tak naprawdę od lekarza transplantologa. Obecnie część transplantologów uważa, że w ostrych przypadkach białaczki lepiej jest zastosować podanie komórek macierzystych, choć z drugiej strony podanie szpiku kostnego może dawać w przyszłości mniejsze efekty uboczne.

Osobiście zostałem zakwalifikowany do poboru komórek macierzystych z krwi obwodowej, który sam w sobie przypomina dializę krwi. Warto tutaj wspomnieć, iż osoby z niewydolnością nerek przechodzą przez podobny rodzaj zabiegu kilka razy w tygodniu, więc dla biegacza nie powinno to być większym problemem 😉

b klinika2
Aparatura podająca wapń oraz mój współtowarzysz oddający komórki macierzyste

W każdym razie pobór komórek macierzystych z krwi wiązał się z dwukrotną wizytą w klinice. Podczas pierwszej z wizyt, oprócz finalnych badań krwi, dawca zostaje poinformowany o samym przebiegu poboru komórek macierzystych, jak również zostaje poinformowany o sposobie dawkowania czynnika wzrostu granulocytów, który ma „wspomóc i zmobilizować” organizm do zwiększonej produkcji i uwalniania komórek macierzystych do krwiobiegu (czynnik wzrostu granulocytów jest obecnie uważany za środek dopingujący, dlatego też osoby wyczynowo uprawiające sport muszą po oddaniu komórek macierzystych poinformować rodzimą federację, aby w razie badań antydopingowych nie zostać niesłusznie oskarżonym o stosowanie dopingu). Stosowanie czynnika wzrostu granulocytów rozpoczyna się na 4 dni przed planowanym zabiegiem. Samo stosowanie czynnika wzrostu może dawać różnego rodzaju objawy bólowe czy grypopodobne o różnym stopniu nasilenia. Sam odczuwałem jedynie lekkie bóle w krzyżu, które nie przeszkodziły mi przebyć 800-km podróż samochodem bez użycia środków przeciwbólowych.

W tym czasie pacjent chory na białaczkę jest przygotowywany do zabiegu. Przygotowanie jego polega na „zbiciu” jego odporności do zera, dlatego też bardzo ważne jest zgranie czasu oddania komórek macierzystych wraz z zabiegiem przeszczepu komórek macierzystych (wszystko odbywa się na terenie jednej kliniki).

b klinika1
Aparatura filtrująca krew zbierająca komórki macierzyste i osocze krwi

Pobór samych komórek macierzystych miał miejsce na terenie kliniki w Niemczech (w Polsce pobiera się również w Poznaniu i Warszawie, choć koszt poboru w Niemczech, co może się niektórym wydawać dziwne, jest niższy niż w Polsce). Samo pobranie polegało na ok. 4-godzinnym przetaczaniu krwi, podczas którego z lewej ręki pobierana krew przechodziła przez aparaturę filtrującą krew, a wracała do ręki prawej (zdjęcia poniżej). Podczas zabiegu prawą ręką ściska się gumową piłeczkę, w celu wspomagania krążenia podczas filtracji, jak również podawane są środki przeciwzakrzepowe. Środki te mogą w pewnym stopniu wiązać i wypłukiwać wapń z organizmu, przez co zaczyna pojawiać się uczucie mrowienia w okolicy ust czy kończyn. Podaż wapnia łagodzi jednak objawy, więc tak naprawdę zabieg jest bezbolesny. Zabieg kończy się w momencie zebrania niezbędnej ilości komórek macierzystych. Pod koniec zabiegu pobierane jest również osocze, aby w sytuacji, w której będzie istniała potrzeba dodatkowego podania osocza osobie chorej, można było to je przetoczyć od dawcy. W rzadkich przypadkach, trzeba przeprowadzać filtrację dwukrotnie, gdyż zwykle odpowiednia ilość komórek macierzystych zbierana jest już podczas pierwszego zabiegu.

a klinika10
Mój wkład w akcję DKMS – przypieczętowany wbiciem flagi na terenie Gdańska na pamiątkę oddania komórek macierzystych

Po zakończeniu zabiegu następuje bardzo miła chwila…. wbicie flagi na mapie Polski, którą oznaczamy miejsce pochodzenia kolejnego dawcy (jak poniżej na zdjęciach). Kolor wbijanej flagi oznacza ilość osób pochodzących z danej miejscowości, które zostały dawcami krwi…..no i jak możemy zauważyć, jesteśmy daaaaaleko za Niemcami. Ilość osób zarejestrowanych w Niemczech, jak również ilość dawców szpiku z terenu Niemiec jest kilkunasto-, jak nie kilkudziesięciokrotnie wyższa w stosunku do ilości dawców z Polski. Gdy sam zobaczyłem pierwszy raz mapę Polski obok mapy Niemiec, nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Stąd też ten artykuł, który ma zachęcić NAS-BIEGACZY, aby czynnie przystąpić do akcji Fundacji DKMS. Niech porównanie tych obu map zadziała na NAS-BIEGACZY mobilizująco i weźmy czynny udział w pomocy innym, a nie tylko biernie przyglądajmy się tego typu akcjom!

b klinika3
Porównanie ilości dawców szpiku/komórek macierzystych  z terenu Niemiec i Polski


Na koniec kilka spostrzeżeń i wniosków:

1.    Jeżeli nie jesteśmy zdecydowani lub obawiamy się, że nie bylibyśmy w stanie „przetrwać” ok. 4-godzinnej transfuzji lub boimy się skutków, jakie może podanie leku wywrzeć na nasze zdrowie lub też po prostu nie możemy zostać dawcami komórek macierzystych (niezależnie od przyczyny) to postarajmy się przynajmniej, aby promować akcję wśród naszych rodzin i znajomych biegaczy. Możemy również wspierać finansowo Fundację, gdyż koszty samego przeszczepu są bardzo wysokie (sięgają od kilku do kilkunastu tysięcy euro) i tylko dzięki ludziom dobrej woli osoby chore na białaczkę mają szansę na normalne życie.
2.    Osoby, które zapisują się do bazy dawców, powinny mieć 100% pewność, że jeżeli tylko pozwoli im na to ich stan zdrowia a zostaną wybrani, to będą zdecydowani oddać szpik bądź komórki macierzyste. Pamiętajmy, że biorca jest specjalnie przygotowywany do zabiegu i w sytuacji, jego odporność jest zbijana do zera, a w takiej sytuacji nie ma już czasu na oczekiwanie. Poza tym dajemy komuś nadzieję na „nowe” życie, więc lepiej tej nadziei nie zawieść.
3.    Część z czytelników na pewno zastanawia się, jak pobranie komórek macierzystych może wpłynąć na ich stan zdrowia, czy formę? Ogólnie po zabiegu otrzymuje się zalecenie, aby w dzień pobrania odpocząć i przez 2-3 dni odstąpić w ogóle od jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Powiem szczerze, że sam nie zastosowałem się do tych wytycznych. Już tego samego dnia wróciłem do Polski, a następnego dnia wybrałem się na trening w celu sprawdzenia mojej dyspozycji. Była całkiem niezła (6km w tempie 4min15sek-4min10sek/km), a gdyby nie ból łydki, który przerwał mój trening, prawie nie zauważyłbym spadku wydolności. Poza tym kolejnego dnia przejechałem samochodem 600 km i wybrałem się na basen, a trzeciego dnia od zabiegu na prawie 2-godzinny trening rowerowy. To, co jedynie byłem w stanie zauważyć przez kolejne dwa tygodnie, to delikatny spadek wydolności tlenowej podczas dłuższych treningów, który jednak szybko wrócił do normy.

Mam nadzieję, że poprzez ten Świąteczny artykuł, udało mi się rozwiać wątpliwości i zmobilizować Was do czynnego udziału w akcji Fundacji DKMS Polska. Podarujcie szansę na życie innym!

Więcej informacji oraz o historiach innych dawców możecie drodzy biegacze poczytać na stronie Fundacji DKMS Polska www.dkms.pl

Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!

dawca9

Możliwość komentowania została wyłączona.