29 czerwca 2012 Redakcja Bieganie.pl Sport

Polacy zawiedzeni swoją postawą w finale 3000 m z przeszkodami


To miał być historyczny bieg. Po części taki też był, bo po raz pierwszy w historii w finale mistrzostw Europy na 3000 m z przeszkodami wystąpiło trzech Polaków. Uwieńczeniem tego miał być medal. Największe szanse miał Łukasz Parszczyński, ale… zakończył rywalizację na szóstej pozycji z czasem 8.38,76.

3000m 111
Ostatnia prosta – z tyłu Zalewski i wychodzący z za jego pleców Parszczyński,

Zdjęcia: european-athletics.org

„Nie mogłem znaleźć swojego miejsca. Bieg był bardzo nierówny, szarpany. Zaskoczyło mnie to, myślałem, że będzie inaczej. Liczyłem na szybkie tempo, bo jak jest taki przebieg jaki był, to każdy może stanąć na podium” – ocenił Parszczyński.

Zawodnik Podlasia Białystok sam biegł bardzo nierówno. Raz był na początku, raz na końcu stawki.

„To mnie dużo kosztowało. Tak jak każdy interwał. Nie byłem niestety na to przygotowany. Poza tym dużo było przepychania, dostałem nawet raz łokciem i też straciłem dużo sił” – dodał.

Zapewnił jednocześnie, że słabszy niż oczekiwano występ nie jest związany z jego słabą formą.

„Jestem bardzo dobrze przygotowany i tak też się czułem. Mogłem iść spokojnie na medal. Byłem w stanie być w pierwszej trójce, ale przebieg tego biegu mi na to nie pozwolił. Zawaliłem trochę taktycznie. Pierwsze dwa kilometry za dużo mnie kosztowały sił. A z kolei ostatnie dwa okrążenie były bardzo szybkie, a ja już nie mogłem przyspieszyć” – przyznał.

Bardziej zadowolony mógł być Krystian Zalewski. Dla niego to debiut w takiej imprezie i na pewno bardzo dobra nauka na przyszłość. Ósme miejsce z wynikiem 8.39,35 można uznać za sukces.

„Założenie było takie, by biec w pierwszej części grupy. Chodziło o to, by ciągle mieć kontakt z tymi najlepszymi, bo w każdej chwili ktoś mógł przeprowadzić atak. A jeśli by sił starczyło, miałem sam atakować. Niestety właśnie tego zabrakło, ale myślę, że zebrałem cenne doświadczenie, które zaowocuje w przyszłych latach. Jeszcze będę miał okazję się wykazać” – obiecał.

Również lekkoatleta UKS Barnim Goleniów liczył, że tempo biegu będzie szybsze.

„Brałem bowiem pod uwagę mistrzostwa sprzed dwóch lat w Barcelonie. Myślałem, że tutaj będzie podobnie, czyli w granicach 8.20 – 8.27, a wiadomo, że wtedy można było walczyć o minimum olimpijskie. Niestety wszyscy obrali troszeczkę inną taktykę, inaczej to się potoczyło i gdy to do mnie dotarło skupiłem się już tylko na walce o jak najlepszą lokatę” – przyznał.

Nie do końca zadowolony z siebie był Łukasz Oślizło. Dwunasta lokata i czas 8.44,51 nie usatysfakcjonowały go.

„Bieg był poprowadzony w bardzo wolnym tempie. Jeszcze w takim nigdy nie biegłem. Było dużo przepychanek. Bałem się, że to może się skończyć przewrotką, dlatego poszedłem nawet na prowadzenie, żeby tylko znaleźć swoje miejsce. Ten bieg tak szybko się rozgrywał, pomimo tego wolnego tempa, było tyle zamieszania w nim, że nie potrafiłem się odnaleźć” – podkreślił.

Cieszy się natomiast z doświadczenia, które udało mu się zebrać. „Wiem, teraz, że gdzieś na dystansie popełniłem błąd. Niepotrzebnie biegłem przy linii, mogłem troszeczkę nadrabiać, biec bardziej po zewnętrznej stronie, co mogłoby spowodować mniej rwane tempo, a co za tym by poszło, stoczyłbym walkę z tymi lepszymi zawodnikami.

Dałem z siebie sto procent i nie ukrywam, że liczyłem na dużo lepszą lokatę” – ocenił.

Oślizło swój sezon zaliczyłby mimo wszystko do udanych. „Zrobiłem już przeogromny postęp wynikowy. Chciałem i tutaj zrobić rekord życiowy, bo wiedziałem, że startuje z lepszymi zawodnikami ode mnie. To są jednak mistrzostwa Europy, tutaj biegnie się na miejsce, a nie, by uzyskać dobry wynik” – przyznał.

Najlepszy okazał się Francuz Mahiedine Mekhissi-Benabbad- 8.33,23 przed Turkiem Tarikiem Langatem Akdagiem – 8.35,24 i Hiszpanem Victorem Garcią – 8.35,87, który na ostatniej prostej się przewrócił.

3000m 222

Przewrotka Hiszpana – zdjęcia: european-athletics.org

Możliwość komentowania została wyłączona.