27 lutego 2011 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Timex Ironman Global Trainer – TEST


W boksie jest tak, że przez całą walkę zawodnik może z ogromną przewagą wygrywać na punkty ale jeśli w pewnym momencie zostanie znokautowany, cały jego punktowy dorobek idzie w niwecz. I to jest przypadek tego urządzenia. Jakie by nie były jego różne pozytywne przymioty to jest kilka takich elementów, które nokautują je absolutnie i nakazują trzymanie się od niego z daleka.

Pierwsze przymiarki – test na sucho czyli rozgrzewka przed walką

Wg informacji w instrukcji czas pełnego ładowania baterii to około 2,5 do 3,5 godziny, ale chyba pierwsze ładowanie nie trwało dwóch godzin. Zegarek jest duży, podobnej wielkości co Garmin Forerunner 310, większy niż zwyczajne biegowe zegarki.

IMG 3702

Setup zegarka – wiązanie rękawic

Setup można robić manualnie (klikając w guziczki w zegarku) lub za pośrednictwem komputera. Da się wszystko zrobić i tak i tak, ale przez komputer jest o niebo łatwiej, bo wybieranie cyfr w zegarku jest przekombinowane i nie ułatwia życia.

Wszystko jest dosyć intuicyjne, instrukcja pomaga. Jednak już w setupie pierwszy negatyw – natury patriotycznej. W trakcie ustawiania strefy czasowej mamy możliwość wyboru dziesiątek stref, także bazujących na miastach, stolicach Państw. Mamy kilka czasów amerykańskich, ale potem mamy Paris, London, Tokyo, Moscow, Berlin, Praha, Budapest………i niestety nie ma Warsaw. Widać w Timexie mają jeszcze jakieś stare mapy z okresu rozbiorów, gdzie pomiędzy Niemcami a Rosją nie było żadnego innego Państwa. Ustawiłem zatem Berlin.


Gdzie jest Warszawa ???

Można ustawiać własne strefy tętna, alarmy dla przekroczenia stref tętna, prędkości. Można zasetupować sobie pięć różnych ustawień ekranu i
przełączać je w trakcie treningu. Każdy ekran może składać się z zestawu
od 1 do 4 informacji. Ich spektrum jest naprawdę duże, są to: tętno, tempo i prędkość (bieżące, średnie,
maksymalne),  czas (łączny, okrążenia, do zakończenia treningu), różne
informacje związane z wysokością (aktualna, maksymalna, minimalna, suma
wzniesień, spadków). Pozytyw jest taki, że w dowolnym momencie trwania treningu możemy dosyć łatwo zmienić dowolny ekran w dowolny sposób.

Walka – pierwsze starcie

Łapanie międzyczasów – pierwszy knockdown

Każdy normalny zegarek biegowy, w trakcie łapania międzyczasu na chwilę zamraża czas – tak, żebyśmy mogli po naciśnięciu guzika LAP sprawdzić jaki mieliśmy czas ostatniego okrążenia, czy odcinka. Ten model też zamraża. Ale robi to w tak absurdalny sposób, że trudno jest naprawdę zrozumieć co przyświecało projektantom. Zamiast zamrozić widoczne na ekranie cyfry, Timex wyświetla dodatkowy ekranik na którym zamrożone cyfry mają wysokość nie większą niż 2 mm !!! Kto jest w stanie to odczytać, zwłaszcza w biegu kiedy ręka się trzęsie? A zatem rada – musimy patrzeć na zegarek ZANIM naciśniemy guzik LAP jeśli chcemy mieć bieżącą informację. (może jest to rozwiązanie akceptowalne dla kolarzy siedzących w zgięciu z głową przy kierownicy).

Pamięć międzyczasów 1000, nie jest w stanie zapunktować na tyle wysoko, żeby ten element  nie był knockoutem (dla mnie)

GPS – drugi knockdown

Na pierwszym treningu – praktycznie nie zauważyłem nawet, kiedy Timex złapał sygnał. Po prostu po włączeniu opcji treningu (moduł Performance) sygnał już był, zegarek pokazywał mi od razu jakieś tempo. Bardzo mnie to ucieszyło, bo czekanie na złapanie sygnału, zwłaszcza na mrozie potrafi być wkurzające i przyznam….dla mnie, miłośnika biegania na „czucie” zawstydzające (że czekam z rozpoczęciem treningu na to, aż jakiś gadżet pozwoli mi biec).

Ale – dalej nie było już tak różowo. Na kolejnym treningu – sygnału w ogóle nie udało się złapać. Żeby się upewnić, czy nie wyłączyły się może wszystkie satelity sprawdziłem co powie mi Garmin – i on z wyszukaniem satelitów problemów nie miał. I tak się to powtarzało praktycznie za każdym razem kiedy tylko były chmury.

Czasami w trakcie treningu nagle sygnał udawało się złapać – to znaczy łapał się sam, orientowałem się,  że po prostu mam jakieś tempo. Jeśli wejdzie się w opcje nawigacyjne i sprawdzi widoczność satelitów to przy zachmurzeniu (nawet wcale nie takim dużym) Timex pokazywał wprawdzie jakieś punkty na niebie, informował, że „Słaby sygnał” ale kiedy przechodziło się w opcję Treningu – informacja była „Brak sygnału GPS”.

Gdyby to było kilka lat temu, w erze kiedy mówiło się, że do działania GPSu potrzebne jest odkryte nie bo – nie narzekałbym. Ale po doświadczeniach z Garminem, w przypadku którego nie zdarzyło mi się jeszcze nie złapanie sygnału trudno jest tutaj w ogóle jakoś oceniać jakąkolwiek przydatność tej opcji w tym zegarku. Ocena musi być bardzo negatywna.

Monitor pracy serca – ok

Tutaj zastrzeżeń nie miałem, mimo wcześniejszych złych doświadczeń z pulsometrami Timexa które ciągle gubiły sygnał lub podawały jakieś dziwne wartości

Timer interwałowy – ok

Możemy ustawić do 20 następujących po sobie sekwencji i zapętlić to potem 99 razy. Każdemu odcinkowi możemy od razu przypisać jakąś zasetupowaną wcześniej strefę tętna (tylko tętna, nie tempa), żeby zegarek alarmował, jeśli jesteśmy "nad" lub "pod". Czyli na przykład:

Powtórz 4 razy:

10 minut w strefie 1
2minuty w strefie 5
1 minuta w strefie 2
3 minuty w strefie 5
2 minuty w strefie 2
4 minuty w strefie 4
2 minuty w strefie 2
5 minut w strefie 4
2m30s w strefie 2


Przykład setupu timera przez komputer

(setup tego bezpośredni za pomocą zegarka to dla mnie tortury, bardzo niewygodne dlatego lepiej robić to przez komputer)

Walka – końcowe rundy

Trudno jest być dobrze do tego urządzenia nastawionym po takich wpadkach jak brak sygnału GPS czy łapanie międzyczasów.  Ale spróbujmy być krytyczni konstruktywnie. Wyświetlacz jest duży, choć przez te zaokrąglenia traci się sporo miejsca (ekran Forerunnera 310 to znacznie lepsze rozwiązanie).

Jeśli już mamy GPS – to zegarek daje nam sporo potrzebnych informacji. Wg instrukcji GPS aktualizuje naszą pozycję co dwie sekundy (w Forerunnerze chyba co 4) więc tempo chwilowe powinno być wiarygodne, co potwierdzam.

Ale znowu pojawiają się problemy z międzyczasami – tym razem ze zbyt wrażliwym guzikiem. Miałem zegarek schowany pod bluzą i zdarzało mi się, że przeciągając po nim tylko napiętą bluzą łapałem międzyczas a nawet dwa następujące po sobie w przedziale ułamka sekundy.

Pozytyw jest także taki, że jeśli już mamy sygnał GPS, to nawet trzymając zegarek pod kurtką nie zgubimy sygnału.

Maksymalny czas pracy

Wg instrukcji, jesteśmy w stanie utrzymywać stoper w ciągłej pracy do 20 godzin (potem się resetuje). Jak rozumiem, jest przewidziany dla tych "Ironmanów", którzy zmieszczą się w tych granicach. I to raczej wystarcza, bo jednak chyba większość zawodników kończy zawody Ironman w czasie poniżej 20 godzin (zresztą chyba limit czasu jest krótszy – 17 godzin?). Cóż z tego, kiedy chcąc przetestować czas życia baterii, po uprzednim jej naładowaniu, utrzymywałem zegarek w domu w stanie ciągłej pracy przez 12godzin i 17 minut, wcześniej biorąc go na nieco ponad godzinny trening (było chłodno ale większość czasu był pod kurtką). Czyli bateria wytrzymała mniej niż 14 godzin a to już jest czas w jakim nie zmieszczą się wszyscy Ironmani.

Nawigacja

Timex daje pewne nawigacyjne funkcje, ale po pierwsze jestem biegaczem i nawigacja mało mnie interesuje a po drugie problemy z GPSem mocno tę funkcjonalność zubażają. Raz miałem możliwość sprawdzenia jak działa mapa – w momencie jej włączenia Timex pokazuje nam ścieżkę po której się poruszamy. Można ją stosunkowo swobodnie zoomować, jednak strzałka pokazująca nasz kierunek poruszania się jest zbyt mała w stosunku do choćby Forerunnera 310.

Po walce – łączność z komputerem

Najpierw musimy zainstalować driver – Timex Device Agent. On pozwala nam się komunikować z zegarkiem, przez niego robimy setup. Z komputerem łączymy się poprzez specjalny klips przyczepiany od tyłu do zegarka. Aby przeanalizować nasze dane treningowe mamy teoretycznie dwie możliwości – zrzucić to na platformę TrainingPeaks lub edytować je w programiku Timexa (napisane jest: kliknij podwójnie aby edytować). Niestety, pomimo wielominutowych klikań nie udało mi się dostać do edycji treningów w programiku Timex Device Agent. Przyjąłem zatem, że wszystko będę zrzucał na współpracującą  platformę TrainingPeaks (popularną amerykańską platformę treningową). Tam możemy obejrzeć wszystkie szczegóły treningu.


Zrzut treningu do TrainingPeaks

Do samej platformy, którą znam nie mam zastrzeżeń. Natomiast – pojawia się problem przy logowaniu. Otóż Timex Device Agent odkrywa nasze dane. Wysyła login i hasło w adresie w przeglądarce, czyli teoretycznie każda osoba, która siedzi obok nas w trakcie zrzucania treningu ma możliwość poznania naszego loginu i hasła do TrainingPeaks (gdyby był to ktoś złośliwy mógłby nam na przykład pokasować treningi).

Na koniec – cena.

Z monitorem pracy serca 1399 zł, bez monitora 1199 zł.

Porównując do bez wątpienia znacznie lepszego Forerunnera 310XT, który z monitorem kosztuje chyba około 1250 a bez 1000 zł to kolejny i ostatni już knockdown.

Reasumując:

Pozytywy:
Dobre ustawianie wyświetlacza, ekranów

Duża pamięć międzyczasów

Negatywy
Absurdalnie małe
(2mm) cyfry w momencie łapanie międzyczasu
Brak sygnału GPS przy zachmurzonym niebie
Zbyt czuły guzik międzyczasu
Niezaszyfrowane login i hasło przy logowaniu do dziennika treningowego
Czas pracy baterii krótszy niż deklarowany w instrukcji maksymalny czas pracy stopera
Cena
Brak uwzględnienia Polski w setupie
(przy uwzględnieniu większości krajów europejskich)

FORUM DYSKUSYJNE

Możliwość komentowania została wyłączona.