26 sierpnia 2019 Redakcja Bieganie.pl Sport

Festiwal UTMB rozpoczęty


Największy festiwal biegow górskich Ultra Trail du Mont Blanc rozpoczął się tradycyjnie od startu najdłuższego dystansu – PTL. Drugie miejsce wśród kobiet w krótszym wyścigu MCC zajęła Paulina Tracz, która opowiedziała nam o swoich przygodach przed startem i na trasie.

PTL, czyli Petite trotte à Léon to wyzwanie dla dwu- lub trzyosobowych drużyn. Trasa liczy – bagatela – 300 kilometrów i 25000 m podejść, a jej pokonanie zajmuje najlepszym około 100 godzin. Bieg rozgrywany jest bez klasyfikacji, każdy finiszer jest zwycięzcą – i tak właśnie jest traktowany w Chamonix. Fioletowy numer startowy PTL wzbudza największy respekt i sympatię. Uczestnicy muszą nie tylko być wytrzymali, ale posiadać doświadczenie wspinaczkowe, wysokogórskie (trasa wiedzie czasami poza szlakami w trudnym, eksponowanym terenie), a dodatkową trudność stanowi fakt, że bieg odbywa się w formule „full autonomy”, co oznacza minimalne wsparcie organizatora na trasie.utmb19_mcc_fo_00_0037.jpg Dwie godziny po tym, jak o 8 rano w poniedziałek z placu Triangle de l’Amitié w Chamonix wystartował PTL, w szwajcarskim Martigny-Combe ruszył najkrótszy wyścig festiwalu (nie licząc biegów dla dzieci i młodzieżowego YCC) – a mianowicie MCC. Składa się na niego 40 km oraz 2300 m przewyższenia. Bieg ten jest najnowszym elementem festiwalu, pomyślanym jako bieg dla wolontariuszy i „lokalesów”. I właśnie taki „lokales” wygrał go drugi raz z rzędu (czas 3:40:46). Był nim weteran Cesar Costa, Szwajcar właśnie z Martigny. Drugie miejsce zajął Francuz Guillaume Adam (3:51:49), a trzeci był Hiszpan Pau Zamora Perez (3:53:27).

Wśród pań zwyciężyła Francuzka Laure Desmurs (4:41:25), zaledwie 36 sekund przed naszą Pauliną Tracz, startującą do niedawna pod panieńskim nazwiskiem Wywłoka (na zdjęciu poniżej). Podium uzupełniła Włoszka Cecilia Flori (4:47:36). Najlepszy z Polaków, Damian Kozioł zajął 15 miejsce z czasem 4:31:08.utmb19_mcc_cp_00_0024_2.jpg Paulina opowiedziała nam, zajadając się lodami, o tym, jak start w MCC wpisywał się w jej plany na ten sezon:

Przyznam, że jestem już zmęczona tymi startami, bo jest to obciążenie psychiczne dla organizmu, nie tylko fizyczne. Była na MCC zapisana już dawno, ale przez ostatnie dni po Sierre-Zinal nie bardzo miałam ochotę startować… Dotarliśmy tu trochę na wariata, w sobotę wieczorem spaliśmy jeszcze w Szwajcarii. Przed samym startem popełniłam błąd, bo nie sprawdziłam dokładnie… miejsca rozpoczęcia zawodów i mimo pozornego zapasu czasu ledwo zdążyłam! Musiałam jeszcze dwa kilometry dobiec na start, na szczęście dotarłam na miejsce 3 minuty przed rozpoczęciem biegu.
Pierwsze 16 kilometrów (początkowa część trasy, wiodąca cały czas w górę – przyp. red.) to był horror, czułam się beznadziejnie, miałam poważną ochotę zejść z trasy. A jednak tego nie zrobiłam, właśnie po 16 km doszłam drugą zawodniczkę i zaczął się zbieg. Na nim mocno dopingowali mnie: mój kolega z teamu Kamil Leśniak i mąż – Łukasz, ale mimo że nogi puściły i biegło mi się lepiej, to nie dałam rady doścignąć liderki. Niemniej z wyniku – jak na bieg „na wariata” – jestem zadowolona. Teraz w planach mamy odpoczynek nad morzem…

W takim razie gratulujemy i życzymy miłego wypoczynku!

Jutro kolejna relacja z UTMB, obserwujcie też nasz profil FB, gdzie umieszczamy minireportaże z tegorocznego festiwalu.

Możliwość komentowania została wyłączona.