3 października 2016 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Hoka Mafate Speed [test]


Adam Klein: O butach Hoka One One słyszałem od ich powstania, ale do roku 2012 wydawały mi się jakąś sprawą zupełnie niepoważną. W roku 2012 Piotr Sawicki pobił Rekord Polski w biegu 24 godzinnym (pobity trzy lata później przez Pawła Szynala). Pojechałem do niego zrobić wywiad, który nigdy się w końcu na bieganie.pl nie ukazał, za co Piotrka bardzo przepraszam (tzn za to, że zabrałem mu tyle czasu). Ale okazało się, że Piotrek biega właśnie w tych śmiesznych butach Hoka. Dopiero wtedy zacząłem je traktować poważnie. Z ciekawości sprowadziłem nawet dla siebie dwa modele ale poczułem, że to nie moja bajka. Kiedy zatem okazało się, że mamy przetestować nowy model Hoka wiedziałem, że musi to być ktoś, kto ma szanse docenić jego zalety i ewentualnie będzie miał jakieś porównanie z innymi modelami. Oddaję głos Piotrkowi.

hokamafate 1

Na początku muszę podkreślić, że osobiście lubię typ buta i amortyzacji, który oferuje Hoka One One, trzeba więc liczyć się z subiektywizmem tego opisu. Czy te buty pozwalają „latać” tak, jak sugeruje producent? Czy rzeczywiście bieganie w nich jest mniej inwazyjne dla stawów i daje przewagę w mniejszym wydatkowaniu energii?  Może tak, choć sądzę, że to pewnie bardziej chwyty marketingowe.

Swoją przygodę z butami Hoka One One zacząłem kilka lat temu, a była to wtedy całkowita nowość w Polsce. Pierwszą parę kupiła mi rodzina z USA ale obecnie sytuacja pod tym względem jest dużo lepsza, pojawił się nawet polski dystrybutor marki, firma Raven,  dzięki której otrzymałem model Mafate Speed do przetestowania.  Jest to efekt przejęcia tej niszowej dotąd francuskiej firmy w 2012 roku przez amerykańską Deckers Outdoor Corporation, która ma w swojej ofercie także takie światowe marki jak Teva czy UGG.  Z roku na rok nawet w Polsce widzę coraz więcej biegaczy w tych butach, a trzeba wiedzieć, że na niektórych biegach na świecie biegnie w nich nawet około 50% startujących.

W swoim „biegowym życiu” doświadczyłem biegania w różnych modelach Hoka, zarówno tych przeznaczonych na asfalt (Bondi B, Stinson, Rapa Nui Tarmac), jak i w teren czy góry (Rapa Nui Trail, TOR Speed Mid, Challenger ATR, Speedgoat,) więc myślę, że posiadam jakiś punkt odniesienia. Szczegóły technologiczne modelu Mafate Speed świadomie pomijam,  gdyż można zapoznać się z nimi na stronach producenta, dystrybutorów i sklepów.  Skupię się przede wszystkim na własnych spostrzeżeniach w tym zakresie.

Mafate Speed w kolorze zielono- czarno-szarym,  które otrzymałem do testów (według mojej wiedzy jest to model z jesieni 2015 roku) charakteryzują się bardzo miękką, solidną i komfortową amortyzacją, co jest zgodne z reklamą producenta: oferują nam pod stopą 2,5 raza więcej niż w przeciętnym bucie biegowym. Podeszwa pod pietą ma 35mm, a pod palcami 31mm czyli but posiada bardzo mały, bo zaledwie 4mm drop (spadek pięta-palce). Model ten jest nieco odchudzoną  alternatywą dla klasycznego Mafate, który stał się już legendarnym górskim butem biegowym. Nie wydaje mi się jednak, żeby była pomiędzy nimi jakaś duża różnica. Mafate Speed pozostaje nadal butem typowym dla Hoka, choć mimo masywnego wyglądu nieco lżejszym (ok. 320g dla przeciętnej męskiej stopy) i bardziej przewiewnym. Najlepsze zastosowanie znajduje w długich biegach ultra w górskim terenie.  

hokamafate 3

Stosowany w tym modelu  dość  agresywny bieżnik R-MAT opracowany przez inżynierów Hoka (głębokość 5mm) jest wystarczający nawet na błotnisty teren, choć osobiście mam większe zaufanie i pewność biegając na klasycznym „jodełkowatym” Vibramie (6mm) Takie podeszwy są równolegle stosowane przez Hoka. Jest to według mnie także lepsze rozwiązanie pod względem trwałości (mniejsza ścieralność). W 2016 roku pojawił się nawet Mafate Speed z vibramową podeszwą.

Jest to but neutralny, bez korekcji pronacji i dlatego jeśli ktoś uzna, że jest mu to potrzebne może zastosować specjalistyczne wkładki. Choć dla mnie nie jest to problemem, podczas biegu miałem wrażenie, iż Mafate Speed są mniej stabilne, potrafią „zakołysać” stopą na boki. Odnoszę się tu do doświadczeń z  biegania w innych modelach firmy. To prawdopodobnie skutek podwyższonej ale co najważniejsze bardzo miękkiej amortyzacji.  Na niewiele zdaje się plastikowy element okalający i  trzymający pietę. Z tego też względu osobom rozpoczynającym przygodę z Hoka oraz mającym tendencje do skręceń nóg polecałbym  jednak bardziej „wycieniowane” modele.

hokamafate 2

W wielu swoich modelach Hoka stosuje system szybkiego zaciskowego wiązania (quick lace system), lecz w mojej opinii nie jest on  idealny. Sznurki są zbyt cienkie, zbyt wrzynające się w język buta, a odpowiednie opięcie stopy jest dosyć trudne. Może jednak podobne problemy występują przy tego typu systemach innych producentów. Nie wiem, bo nie ich nie stosowałem. Alternatywnie w pudełku znajdują się jednak porządne klasyczne sznurówki. System wiązania jest jednorazowy, tzn. po jego usunięciu, polegającym na przecięciu jesteśmy już do końca żywota butów zdani na sznurówki. W przypadku używania system quick lace warto zabierać ze sobą na zawody plastikowe zaciski (cybanty), co umożliwi  przyczepienie chipa.

W pudełku z Mafate Speed znajdziemy także dwie wkładki – cieńszą 2mm Ortholite (oddychająca, antybakteryjna, ograniczająca zapach potu) i grubszą 4mm EVA. W zależności od szerokości stopy i potrzeby zwiększenia amortyzowania można używać ich pojedynczo lub łącznie. Do wkładek można mieć również pewne zastrzeżenie. Po wyjęciu z buta ciężko je precyzyjnie ponownie umiejscowić, zaś grubsza wkładka ma tendencję do załamań na krawędziach przy pięcie. To zasadniczo przypadłość wszystkich modeli Hoka.

Mój  główny zarzut wobec modelu Mafate Speed sprowadza się jednak do trwałości. Po około 200 km zewnętrzna siatka cholewki z przodu stopy uległa rozdarciu. Nie stało się to na tzw. „wylot” ponieważ bezszwowa konstrukcja tejże cholewki jest dwuwarstwowa  ale wydaje się ona teraz wyraźnie słabsza i grozi całkowitym rozdarciem, a dodatkowo jest to mało estetyczne. Oceniam to jako porażkę producenta, szczególnie biorąc pod uwagę wysoką cenę buta. Nie wykluczam oczywiście, że miałem jakiegoś szczególnego  pecha albo mój sposób biegania jest specyficzny i mógł wpłynąć na uszkodzenie. Co ciekawe druga para tego modelu, który użytkuję (podobny przebieg) jest chyba zrobiona z nieco innego materiału i nie sygnalizuje na razie niebezpieczeństwa pojawienia się takich rozdarć. Poniżej przedstawiam zdjęcia tego przypadku:

hokamafate 4

Podsumowując. Mimo mankamentów lubię te buty, są wygodne, wręcz komfortowe. Uważam, że przy moim sposobie biegania mogą dawać przewagę w stosunku do typowych butów trailowych. Przede wszystkim obserwuje to na zbiegach, szczególnie tych względnie łatwych  i umiarkowanie trudnych. Gdy wyrobi się nawyk stabilizacji kostki poprzez balans ciała i odpowiednie układanie stóp zbieganie jest komfortowe dla naszych podeszw, a żadne kamienie, czy korzenie nie powodują dyskomfortu. Oczywiście musimy zdawać sobie sprawę, że  Hoka One One to marka kontrowersyjna i jak wszystkie tego typu albo się ją kocha albo nienawidzi. To jednak na pewno jeden z lepszych wyborów na bieganie górskich ultra, szczególnie tych naprawdę długich, powyżej 100 km.

Na koniec dodam, iż  w tym sezonie z powodu komplikacji zdrowotnych bardzo mało  startowałem w  zawodach więc Mafate Speed testowałem w biegach w pofałdowanym terenie leśnym,  kilkunastu treningach w górach oraz podczas czerwcowego startu na Sudeckiej Setce (choć nie był to akurat egzemplarz testowy). Na tych trudnych zawodach w dużej części w warunkach nocnych buty dobrze chroniły moja świeżo zaleczoną kontuzję śródstopia (zmęczeniowe złamanie kości). Taki aspekt ochronny dla biegaczy po wyleczonej kontuzji także uważam z istotną, mocną stronę butów Hoka One One.

Możliwość komentowania została wyłączona.