5 lutego 2009 Redakcja Bieganie.pl Sprzęt

Test – Stuptuty Raidlight


Stuptuty Raidlight

Jakże wielce w czasie treningów w terenie poziom mojej agresji w stosunku do butów, stóp, kostek i śniegu narastał wraz z pokonywaniem kolejnych kilometrów na treningach zimowych, kiedy to ilość śniegu pozwalała na dostanie się do buta i oblepianie jego krawędzi. W górach powodowało to często nawet zranienia kostek – w czasie 3 godzinnych wycieczek robiły się wręcz sople, kostki lodu wczmychały się do buta powodując niezamierzone chłodzenie, obciążenie stopy i darmową kurację lodem.

stuptut_1.jpg

Biegałem więc przez 12 lat w zacofaniu i nieświadomości cuda jakie dane mi było testować. Rzecz niesamowitą już z nazwy. Stuptuty firmy Raidlight. Model full wypas-sport, nie wielkie, nie ciężkie górsko- turystyczne, ale leciuśkie wyścigowo- biegowe.

Raidlight to firma z francuskim rodowodem. Założył ją Benoit Laval – biegacz, wielokrotny uczestnik słynnego Marathon des Sables – 7 dniowego biegu po afrykańskiej pustyni. Przez pierwsze lata działalności jego główną klientele stanowili zawodnicy startujący w tej imprezie, zawodnicy specyficzni i wymagający wiele. Raidlight istnieje już 9 lat i rozwija się bardzo prężnie. Odbiorcy to głównie biegacze, ultrasi, orientaliści. Wielkie było moje zdziwienie, gdy na reklamowej ulotce ujrzałem Thierry Gueorgiou, wielokrotnego MŚ w biegu na orientację, który także takowy sprzęt promuje.

Jak to zostało zmajstrowane?

Materiał to lycra + skóra + nylon. Część górną tworzy elastyczna lycra, przednią ortalion a dół wzmacniany jest tworzywem. Można je zakładać na gołą skórę powyżej skarpetek bez obawy, że będą obcierać. Okolice kostek wypełnione są z obydwu stron miękką pianką, zapobiegającą obijaniu się kostek. Z przodu znajduje się metalowy haczyk, który zaczepia się o sznurówki, od spodu but trzyma gruba taśma z odpornego na ścieranie tworzywa. Mocowanie na bucie można regulować za pomocą ściągacza. Uniwersalny rozmiar stuptutów pasuje do większości butów biegowych.

stuptut_4.jpg

Pierwsze doznania.

Przed pierwszym wyjściem najpierw starannie założyłem buty. To był błąd, za chwile musiałem je ściągać. Trzeba było zaczynać od stuptutów. Przed włożeniem butów naciągamy je na nogawki i odwijamy do góry, potem buty. Polak mądry po szkodzie;). Następnie odwijamy w dół, zakładamy pasek na podeszwę buta, zapinamy haczyk i zaciągamy z tyłu. I co? Dziwnie wystaje z tyłu gumka od ściągacza, jakoś tak nienaturalnie i ma się wrażenie, że pierwsze postawienie stopy w głęboki śnieg spowoduje zsunięcie z pięty. Jednak nie, dziwne to, ale dopiero na zbiegu przy wbijaniu pięt w śnieg dochodziło do zwlekania z tyłu. Wygląda to trochę lansersko.

Dość lansu, czas na praktykę. Na praktykę przybyłem w Tatry.

Trenowałem pod reglami, nad reglami, w dolinie w zmielonym śniegu, w świeżutkim śnieżku, i zawianej skorupie lodowej. Trenowałem z Szymonem, który także wyposażony jest w owe raidlight, więc niejako testowaliśmy razem. Surowy, typowo rajdowy test, przeszły w czasie wyprawy na Ornak; Kościelisko-Dol. kościeliska- Przeł. Iwaniacka-Ornak-Przeł Siwa-Dol Starorobociańska-Dol. Chochołowska-Kościelisko. Prawie 6 godzin męczenia sprzętu i stóp. Na podejściu pod Ornak lodowa skorupa, wiatr. Każdy krok to wbijanie, nawet kilkakrotne stukanie butem w pokrywę lodu, przebijanie sie do śniegu, aby poczuć bezpieczne oparcie, i tak do samej grani. Dziwne, że przy takim młotkowaniu nie uszkodziłem stuptutów ani butów. Dobrze, że mieliśmy kije, bo wejście bez nich byłoby raczej niemożliwe. Na grani z kolei nawisy i metrowe zaspy, świeży śnieżek, puszysty – taki, który najlepiej wsypuje się do buta i w nim roztapia, ale nie tym razem. Nogi zatapiamy czasem po uda w śniegu, kostki mamy suche;) i co ciekawe, ciepłe. Jak wiele razy na takich biegowych wyprawach dochodziło do darmowej krioterapii i ran kostek, od ocierającego śniegu na wewnętrznych krawędziach buta, a teraz milutko. Kolejny sprawdzian to zbieg, a właściwie zjazd z Siwej przełęczy do Dol. Starorobociańskiej, warstwa świeżego 20 centymetrowego śniegu na skorupie lodowej, podeszwa szoruje po lodzie a stuptuty zatopione w śniegu. Zjazd przetrwały prawidłowo, czasami tylko, przy zbieganiu „na pięty” zsuwały się z tyłu. Nie dało sie ich wtedy poprawiać i dlatego właśnie dostał się do butów pierwszy i jedyny kawałek lodu – po 4 godz. napierania. Na koniec przebieg Chochołowską, buty przemokły, ale kostki pozostały w świetnym stanie, choć zdejmowaliśmy już całkowicie wilgotne. Reszta testowych treningów trwała poniżej 2 godzin, więc nie zdążyły się nawet dobrze napracować.

stuptut_5.jpg

Pomijając śnieg i zimno, kogo nie wkurza wpadający do środka kamień, gałązka czy inne paskudztwo? Na treningu zatrzymujemy się, zdejmujemy but i wyciągamy intruza, a co na zawodach? Co na takim Rzeźniku, co na rajdzie, kiedy usuwanie kamyczka kosztuje utratę kontaktu z "tramwajem", wybiciem z rytmu, kryzysem, dołem czy pojawieniem się w najmniej oczekiwanym momencie głośnej pracownicy domu publicznego? Nie grozi nam to z raidlightem na kostkach.

Jeśli nie lubicie śniegu, kamieni, i innych umilaczy, a startujecie w zimie, w górach, w rajdach i nie macie zamiaru tracić czasu na dłubanki i sznurowani, zdecydowanie jest to produkt dla was.

Kilka porad:
Buty zakładamy jako drugie.
Na początku metalowe uszko jest na dość rozgięte i należy je dogiąć gdyż bez takiego zabiegu, przód często będzie się wypinał.
Jeśli denerwuje was dyndająca z tyłu guma, trzeb ją utajnić np. agrafką.

Podsumowanie
Wygoda 5/5
Izolacja termiczna 4/5
Trwałość 4/5
Funkcjonalność 5/5
Dopasowanie 4/5

stuptut_6_1.jpg

Możliwość komentowania została wyłączona.