5 marca 2007 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

Globalna Wioska


Mogę powiedzieć, że od kiedy zacząłem biegać, moje oczy otworzyły się na
świat. Nie, nie jestem typem sportowca wyczynowego z awansu społecznego, któremu
sport umożliwił podróżowanie i przez to poznawanie świata. Nie o takie otwarcie
na świat chodzi. Chodzi mi raczej o to, że dzięki bieganiu miałem sposobność
poznawania ludzi z różnych stron świata. Próby zawierania znajomości z obcymi
ludźmi dla osób takich jak ja nie są łatwe. Jeśli jednak hasłem rozpoznawczym
jest bieganie, to można poznać ich wielu. Jeśli wśród masy obcych ludzi
zidentyfikuję biegacza, to nić porozumienia między nami już istnieje, a do
zażyłej znajomości blisko.

Do niedawna hasło "globalna wioska" nie mówiło mi nic. Ot, wyobrażenie
szybkiego przepływu informacji, telekomunikacja, internet. Niedawno zdałem sobie
sprawę, że siedząc w naszym polskim grajdołku, jesteśmy jakby skansenem relacji
międzyludzkich. Otóż okazuje się, że świat jest inny.

Pracuję w firmie, w której jeden z kolegów mieszka i pracuje w Londynie, a
urodził się w Południowej Afryce. Jego rodzice, pochodzenia żydowskiego,
emigrowali z Polski. Jakiś czas temu ukradziono mu telefon komórkowy, o ironio,
na Krakowskich Kazimierzu. Znajomy z forum biegaczy z jednej z amerykańskich
stron internetowych urodził się w Hong Kongu. Jego matka pochodziła z Sycylii, a
ojciec z Burmy. Studiował na Sri Lance, praktyki zawodowe odbywał w Kambodży,
potem praktykę lekarską w Grenadzie, a następnie otworzył gabinet chirurgii
plastycznej w Los Angeles. Potem popadł w narkotykowy nałóg, przehulał cały
majątek rodzinny i w końcu zamieszkał w Vermont.

Świat zaczyna być może nie mały, ale tradycyjne podziały powoli zaczynają
tracić sens. Dlaczego o tym piszę? Ostatnio w wielu biegach ulicznych w Polsce,
w których za czołowe miejsca można otrzymać nagrody finansowe, pojawiają się
biegacze z ościennych państw. Nie odkryję Ameryki mówiąc, że nie są przez
czołowych polskich biegaczy mile widziani. No cóż, nikt nie lubi konkurencji.
Był nawet moment, że ja sam zastanawiałem się, jak można by tę falę biegaczy ze
wschodu powstrzymać. Jest mi teraz głupio z powodu obcokrajowców, których
ostatnio poznałem, a których lubię i z którymi z przyjemnością rozmawiam.

Rok temu w czasie półmaratonu zdarzyło mi się biec w grupie biegaczy, w
której znajdowała się czołówka 3 kobiet. W pewnej chwili pomagający jednej z
nich biegacz zachował się niesportowo. Ponieważ mnie to zirytowało, to
pomyślałem: "zobaczymy na co was stać", i po krótkiej chwili przyspieszyłem,
dając znak drugiej biegaczce, że ją poprowadzę. Udało się, wygrała (łudzę się,
że z moją pomocą). Niesportowe zachowanie zostało ukarane, a ja na trasie
odświeżyłem swój rosyjski.

Kończę, bo wszystko zostało powiedziane. Idę biegać i jeśli na trasie spotkam
Murzyna, to mu pomacham. A jeśli i on będzie biegał, to może dowiem się jaka
jest tajemnica sukcesów kenijskich biegaczy?

Możliwość komentowania została wyłączona.