5 marca 2007 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

Rozpiętość skali


Dzisiaj wybrałem nietypową trasę biegu. Pętla, którą biegłem, miała 15km i
dużym łukiem otaczała pobliską elektrociepłownię. Nie było jeszcze siódmej,
kiedy mijałem człowieka, który z ulicy zbierał odłamki węgla. Wrzucał je do
sporej blaszanej puszki po farbie. Niewielkie grudki węgla wielkości orzecha
włoskiego i laskowego leżały rzadko rozrzucone po obu stronach drogi. W ciągu
godziny można by nazbierać może pół jego blaszanki. Węgiel spadł z samochodów
jadących do elektrociepłowni. Człowiek był ubrany ciepło, ale bardzo skromnie.
Pomyślałem sobie wtedy, jak ogromne dysproporcje panują w naszym
społeczeństwie.

Trochę się zawstydziłem, gdy pomyślałem, że właśnie tego ranka, gdy wstawałem
z łóżka, stwierdziłem, że w mieszkaniu jest chłodno. W pokoju było – jak mi się
wydawało – tylko 20 stopni. Na zewnątrz mróz przekraczał -8 stopni. Być może
człowiek, którego spotkałem, jest lumpem, który zaraz sprzeda ten swój marny
majątek, żeby kupić tanie wino. Być może jednak zbiera to paliwo, żeby ogrzać
swoje mieszkanie, w którym temperatura jest dużo niższa niż moje "niskie" 20
stopni. Być może człowiek ten opuścił swój dom i wybrał życie, jakie wiedzie, w
pełni świadomy konsekwencji. Być może jednak decyzję o jego życiu podjęto za
niego. Może mieszkał w hotelu robotniczym i pracował w zakładzie, który został
zamknięty, hotel robotniczy zlikwidowano i ten sposób znalazł się bez dachu nad
głową?

Sporo pytań. Nie zmienią one losu tego człowieka, o ile on w ogóle
jakiejkolwiek odmiany pragnie. Takie obrazki utwierdzają mnie jednak w
przekonaniu, że ostatnie 12 lat w Polsce zostało zmarnowanych. Wzrost
gospodarczy mógłby być szybszy, a wówczas bezrobocie mogłoby mniejsze, poziom
życia wyższy, a ludzie nie musieliby zbierać okruchów węgla z ulicy. Kolejna
zmarnowana dekada?

Czy człowiek, którego widziałem mógłby zostać biegaczem? To oczywiste, że
nie. Ale gdyby jego życie zmieniło się na tyle, że po opłaceniu mieszkania i
ogrzewania dysponowałby kwotą 1000 złotych miesięcznie, to nie zdziwiłoby mnie,
gdybym któregoś dnia spotkał go na trasie biegu, a on rozpoczynając rozmowę
spytałby, czy pamiętam go jak zbierał węgiel na Siekierkach?

Poziom cywilizacyjny społeczeństwa, jego poziom zamożności, można oceniać
różnymi miarami. Dla mnie, biegacza, taką miarą może być liczba uczestników
biegów masowych. Więcej biegaczy, lub inaczej mówiąc, osób uważających wysiłek
fizyczny za niezbędny element higienicznego trybu życia, pojawi się na ulicach i
w parkach – co do tego nie mam wątpliwości – gdy bezrobocie spadnie poniżej 5%,
a nawet niewykształceni ludzie będą mogli znaleźć może ciężką i monotonną, ale
przyzwoicie płatną pracę. Wtedy być może, gdy spotkam człowieka zbierającego
węgiel na drodze prowadzącej do elektrociepłowni, pomyślę tylko, że różne bywają
sposoby na życie, uczucie współczucia nawet nie zaświta w mojej głowie, a jedyną
refleksją będzie, że duża jest rozpiętość skali poziomu życia.

* * *

Takie to myśli kołaczą się w głowie porannego biegacza, który dzięki temu ze
biega, widzi więcej. Życie wokół niego toczy się i tak swoim normalnym
torem.

Możliwość komentowania została wyłączona.