23 sierpnia 2020 Krzysztof Brągiel Sport

Warholm był rekordzistą świata przez 360 metrów – relacja z DL w Sztokholmie


Niewiele zabrakło, a w niedzielę (23 sierpnia) podczas mitingu Diamentowej Ligi w Sztokholmie padłby rekord świata na 400 m ppł. Karsten Warholm zahaczając o ostatni płotek uratował jednak Kevina Younga i jego 46.78 sprzed 28 lat. Genialny Norweg pomimo problemów na ostatnim rozstawie i tak zdołał przeciąć metę z nowym rekordem Europy 46.87. Nieudany atak na rekord świata przypuścił też w stolicy Szwecji Armand Duplantis. 6.14 Serhija Bubki pozostało jednak na czele listy ALL-TIME. Jeśli chodzi o biegaczy, reprezentowała nas jedynie Aneta Lemiesz. Polka świetnie rozprowadziła bieg na 1500 metrów, w którym z najlepszym wynikiem w tym roku na świecie triumfowała Laura Muir.

Po „normalnych” zawodach w Monako, w stolicy Szwecji obejrzeliśmy trybuny równie puste, jak podczas czerwcowych Impossible Games w Oslo. Ponadstuletni Stadion Olimpijski w Sztokholmie widział wiele. Choćby szczęśliwe dla Polaków mistrzostwa Europy w roku 1958, gdzie po dublet na 5000 i 10000 sięgnął Zdzisław Krzyszkowiak, Wiekowy obiekt pierwszy raz w swej międzynarodowej karierze gościł zamiast kibiców na trybunach – tekturowe imitacje ludzi. Zamiast żywego dopingu hałas robiły specjalnie przygotowane nagrania. Ani sterylny klimat, ani kręcący po płycie stadionu wiatr nie przeszkadzały Karstenowi Warholmowi, który na 400 m przez płotki poprawił własny rekord Europy.

Pan Płotkarz na płaskim też daje radę

Nie trzeba być fanem biegów płotkarskich, żeby docenić kunszt Karstena Warholma. Norweg zdominował 400 metrów przez płotki, jak niegdyś El Guerrouj 1500 metrów, czy Rudisha dwa okrążenia. Do pełni szczęścia Warholmowi potrzeba już tylko rekordu świata… W niedzielę w Sztokholmie zabrakło niewiele.

Mistrz świata tradycyjnie wystartował z najbardziej zewnętrznego toru i szybko zaczął oddalać się od reszty stawki. Przewaga Warholma puchła z każdym rozstawem, jakby seniora wystawiono do walki z juniorami młodszymi. Na ostatnim płotku Norweg nie ustrzegł się jednak błędu, co wyraźnie wytrąciło go z rytmu. Pomimo turbulencji reprezentant gospodarzy przeciął metę z nowym rekordem Europy, rekordem mitingu i rekordem całej Diamentowej Ligi – 46.87. Do rekordu świata Kevina Younga (46.78) zabrakło 0.09 sekundy.

Można powiedzieć, że Karsten Warholm był rekordzistą świata przez jakieś 360 metrów. Potem powtórzył mały błąd, który już w zeszłym roku zabrał mu kilka dziesiątych i kosztował WR. Tym razem nastąpił on przy zmianie rytmu z 13 na 15 kroków. Można snuć domysły, co by było, gdyby Norweg potrafił atakować równie dobrze na obie nogi i wykonał 14 płynnych kroków pomiędzy ostatnim rozstawem…

Drugi na mecie Francuz Wilfried Happio stracił ponad 2 sekundy (49.14). Trzeci był Ludvy Vaillant (49.18). Happio w krótkim wywiadzie chwilę po biegu stwierdził krótko – „Dla nas Warholm nie istnieje. Jest bardzo dużo pracy do zrobienia, żeby móc z nim jakkolwiek konkurować”.

Naprawdę dobrych piłkarzy, którzy swoją lepszą nogą potrafią wiązać krawaty, dziennikarze lubią określać mianem „Pan Piłkarz”. Karsten Warholm to zdecydowanie „Pan Płotkarz”, który swoją nogą atakującą mógłby otwierać drzwi pancerne.

Bieg na 400 ppł mężczyzn

1.WARHOLM Karsten (NOR)46.87 AR WL DLR MR PB
2.HAPPIO Wilfried (FRA)49.14
3.VAILLANT Ludvy (FRA)49.18 SB
4.MAGI Rasmus (EST)49.40
5.KENDZIERA David (USA)49.47 SB
6.PREIS Constantin (GER)50.13
https://www.youtube.com/watch?v=Sg4lpzQFIOE&ab_channel=FastMishaOfficial

Półtorej godziny później Warholm postanowił zainkasować drugie tego popołudnia zwycięstwo. Tym razem z efektownym 45.05 odprawił z kwitkiem specjalistów od płaskiej czterysetki. Drugi Słoweniec Luka Janezic pomimo wyrównania rekordu sezonu, stracił do Norwega równe 0.8 sekundy. Trzeci na jedno okrążenie bez płotków był Holender Jochem Dobber (46.23).

Donovan, a może jakiś rekord?

Donovan Brazier to aktualnie najlepszy biegacz na 800 metrów na świecie. Zwycięzca lekkoatletycznego mundialu w Dosze, lider tegorocznych tabel, rekordzista USA w hali i na stadionie. Aż prosiłoby się, żeby Amerykanin w bieżącym sezonie pozbawionym dużej imprezy docelowej, spróbował wyszlifować swoją zeszłoroczną życiówkę – 1:42.34. Brazier ma jednak inny plan na rok 2020 i zdaje się, że brzmi on – biegać na miejsca, nie na czas.

Poczynając od Millrose Games zimą, przez pandemiczne mitingi Big Friendly, a kończąc na ostatniej Diamentowej Lidze w Monako – Brazier ćwiczy różne patenty na efektowne końcówki. W środę (19 sierpnia) amerykańskie media przekonywały, że ich ulubieniec zaatakuje rekord świata na 600 metrów podczas mitingu w Székesfehérvár. Nic takiego nie miało miejsca, do rekordu Johnny’ego Graya (1:12.81) zabrakło Brazierowi ponad 2 sekundy. Co nie zmienia faktu, że na Węgrzech wygrał kolejne zawody z rzędu.

W Sztokholmie również nie było mocnych na mistrza świata. Próbował Arop, przed swoją publicznością (głównie z tektury, ale jednak) z dobrej strony chciał pokazać się Kramer, ale na finiszu Brazier długimi susami przedłużył serię swoich victorii. Amerykanin jako jedyny rozmienił 1:44 (1:43.76), drugi Marco Arop uzyskał 1:44.67, trzeci Andreas Kramer 1:45.04. Rekord mitingu byłego rekordzisty świata Wilsona Kipketera (1:41.73) nie był zagrożony ani przez moment. A szkoda, bo Brazier jest w wysokiej formie.

Bieg na 800 metrów mężczyzn

1.BRAZIER Donovan (USA)1:43.76
2.AROP Marco (CAN)1:44.67
3.KRAMER Andreas (SWE)1:45.04 SB
4.ROTICH Ferguson (KEN)1:45.11 SB
5.VAZQUES Wesley (PUR)1:44.88 SB
6.BURGIN Max (GBR)1:46.02

https://youtube.com/watch?v=t7TxredF4jc

Jak Lemiesz rozprowadzi, to Muir wie, co z tym zrobić

Doskonały lekkoatletyczny spektakl zaprezentowały panie na dystansie 1500 metrów. Jedną z ważniejszych postaci na scenie była nasza Aneta Lemiesz, która jako pacemakerka wypełniła swoje zadanie na piątkę z plusem. Polka miała otworzyć 400 metrów w 64 sekundy. Otworzyła w 64.07. Mistrzyni świata juniorów sprzed 20 lat, po raz kolejny pokazała, że biega z chirurgiczną precyzją.

Aneta Lemiesz opuściła bieżnię w okolicach 800 metra. Długi pociąg mocnych zawodniczek na czele z Laurę Muir do 1000 metra w nieco ponad 2:41 doprowadziła druga z pacemakerek Katharina Trost. Ostatnie 500 metrów było popisem Muir, która uwolniła się spod naporu rywalek, szybko wypracowując sobie kilka metrów przewagi. Brytyjka efektownie przyśpieszała, pokonując ostatnie 300 metrów w 45 sekund. To było za szybko dla którejkolwiek z rywalek. Muir przecięła kreskę z najlepszym wynikiem na tegorocznych listach 3:57.86 (zabrakło jedynie 0.22 sekundy do rekordu mitingu Tsegay). Druga z rekordem sezonu finiszowała Laura Weightman (4:01.62), a trzecia Melissa Courtney-Bryant z życiówką 4:01.81. Daleko poza czołówką przybiegła aktualna mistrzyni świata na 5000 metrów Helen Obiri (4:10.53).

Bieg na 1500 metrów kobiet

1.MUIR Laura (GBR)3:57.86 WL
2.WEIGHTMAN Laura (GBR)4:01.62 SB
3.COURTNEY-BRYANT Melissa (GBR)4:01.81 PB
4.CHEBET Winny (KEN)4:02.58 SB
5.HULL Jessica (AUS)4:02.65 SB
6.ROWBURY Shannon (USA)4:03.04 SB

Reekie się bawi, passa Del-Ponte trwa

Na 800 metrów zobaczyliśmy w akcji Jemmę Reekie. Halowa rekordzistka Wielkiej Brytanii (1:57.91 z lutego br.) podobnie jak w środę w Bydgoszczy, gdzie zwyciężyła na 1500 m, znowu popisała się szybkością na końcówce. W Sztokholmie próbowała dotrzymać jej kroku Amerykanka Raevyn Rogers, ale ciężko, gdy rywalka z mocnej sześćsetki w równe 1:30.00, potrafi pociągnąć ostatnie 200 metrów w 29 sekund. Tak właśnie zrobiła Brytyjka, jako jedyna w stawce rozmieniając 2 minuty (1:59.68). Druga Rogers kończyła ponad sekundę później (2:01.02). Trzecia finiszowała Norweżka Hedda Hynne (2:01.44).

Jemma Reekie w krótkim wywiadzie po biegu, nie kryła zadowolenia ze swojej aktualnej dyspozycji.

– Dzisiejszy bieg dał mi dużo radości, lubię szybko biegać. Mój trener powiedział, że jeśli będę miała moc na końcu, to mam uderzyć. Czułam się dobrze, więc tak zrobiłam. Raczej nigdy nie mam gotowej strategii na bieg, bo podczas samego wyścigu mogą się wydarzyć różne rzeczy i trzeba reagować. Jestem naprawdę szczęśliwa, że trenuję razem z Laurą Muir, jesteśmy światowej klasy sportsmenkami i możemy się uzupełniać na różne sposoby. Ja pomagam jej w podnoszeniu szybkości, a ona podnosi moją wytrzymałość. Ciężko razem pracujemy. Biegałam w tym roku w hali 1:57, więc liczyłam dziś na trochę szybszy bieg, ale w tym roku chodzi przede wszystkim o zdobycie doświadczenia i naukę zwyciężania. Przez pandemię było momentami ciężko, zwłaszcza bez dostępu do obozów, ale trzeba umieć spojrzeć z szerszej perspektywy. Lekkoatletyka może być  naszym całym światem, ale prawda jest taka, że na świecie są też ważniejsze rzeczy.https://www.youtube.com/embed/eH4Pd-ROrJU Na damską setkę podobnie jak w Monako zamierzyły się: liderka europejskich list Szwajcarka Ajla Del-Ponte i multimedalistka mistrzostw świata reprezentantka Wybrzeża Kości Słoniowej Marie-Josee Ta Lou. Tym razem bardzo dobrze wyszła z bloków Ta Lou na półmetku przewodząc stawce. Druga część dystansu należała jednak do Del-Ponte, która wygrała kolejny wyścig z rzędu (4 dni temu triumfowała chociażby w Bydgoszczy, przed naszą Ewą Swobodą). Szwajcarka zanotowała 11.20, druga Holenderka Van Hunenstijn 11.28, trzecia Ta Lou 11.32.

Dominator Cheruiyot i rekordowe plany McSweyna

Od kilkunastu miesięcy kolejni śmiałkowie stają naprzeciwko Timothyego Cheruiyota, gotowi, żeby pokonać Kenijczyka na 1500 metrów. Mistrz świata broni się jednak skutecznie. Ostatni raz smak porażki na dystansie niepełnych 4 okrążeń poczuł w maju zeszłego roku, podczas mitingu DL w Dosze (przegrał wówczas ze swoim rodakiem, ówczesnym mistrzem świata Elijahem Manangoim). Poza tym przypadkiem – Cheruiyot nie zwykł przegrywać. W Sztokholmie pomimo naporu Jakoba Ingebrigtsena, to znowu Kenijczyk przeciął linię mety, jako zwycięzca.

Bieg miał być rozprowadzany na rekord mitingu, który od roku 1997 należy do rekordzisty świata Hichama El Guerrouja (3:29.30). O ile 800 metrów grupa minęła jeszcze w granicach błędu (1:50.90 zamiast planowanych 1:50), to na tysiączku pacemaker Sein pojawił się już w około 2:20, zamiast rozkładowego 2:18. Na finiszowej pięćsetce wyklarowała się czołowa trójka – Cheruiyot, J. Ingebrigtsen oraz rekordzista Australii na 10000 metrów Stewart McSweyn.

Goniący Kenijczyka co chwilę zbierali się do wyprzedzania, ale brakowało pary pod nogą. Cheruiyot był po prostu za mocny i na każdą zaczepkę rywali odpowiadał natychmiastową kontrą. Mistrz świata wygrał niezagrożony z wynikiem 3:30.25. Drugie miejsce obronił Ingebrigtsen (3:30.74). Trzeci z nową życiówką był McSweyn (3:31.48). Na piątym miejscu z rekordem sezonu 3:35.99 finiszował niedawny pogromca Marcina Lewandowskiego na 2000 metrów – Matthew Ramsden.

O rekordowych aspiracjach i męczącej podróży z Australii do Europy opowiedział po biegu McSweyn.

– Jestem zadowolony z  biegu. W Monako nie było tak dobrze, bo tam wystartowałem praktycznie zaraz po wyjściu z samolotu a nie jest łatwo startować po 20 godzinnej podróży z Australii… Byłem przekonany, że dziś pójdzie mi dużo lepiej. Czułem się dobrze przy wyjściu na ostatnie 400 metrów i nawet pomyślałem, że mam naprawdę dużo mocy, żeby powalczyć o zwycięstwo. Ale kiedy Tim ruszył na przeciwległej prostej, zrozumiałem, że jednak nie czuję się tak dobrze, jak myślałem! Ale jest nowa życiówka, cieszę się. Zanim wyjechałem z Australii, mieliśmy całkowity lockdown. Pogoda była zupełnie inna niż w Europie. Jest zima, może 9 lub 10 stopni i pada, więc to dla mnie niezła zmiana. Wszystko idzie w dobrym kierunku, wciąż mam dużo rezerw, żeby się poprawiać. Do mnie należy rekord kraju na 10000, ale na innych dystansach jestem drugi, chcę trochę rekordów jeszcze odhaczyć. Większość z nich należy do Craiga Mottrama (Mottram dzierży rekordy Australii na dystansach od mili po uliczną i stadionową piątkę-red.), był supergwiazdą w Australii. Mam nadzieję, że pobiję chociaż jeden jego rekord, zanim zakończę karierę.

https://youtube.com/watch?v=tX0Wy0mi7r0%C2%A0

Nie był to tak szybki półtorak, jak ponad tydzień temu w Monako. Być może jest to wina kręcącego po Stadionie Olimpijskim wiatru, a może startujący już od dłuższego czasu zawodnicy odczuwają trudy dziwnego sezonu.

Bieg na 1500 mężczyzn

1.CHERUIYOT Timothy (KEN)3:30.25
2.INGEBRIGTSEN Jakob (NOR)3:30.74
3.MCSWEYN Stewart (AUS)3:31.48 PB
4.GOMEZ Jesus (ESP)3:33.46
5.RAMSDEN Metthew (AUS)3:35.99 SB
6.ENGELS Craig (USA)3:37.55

Miting w Sztokholmie obfitował w konkurencje biegowe. Na 110 metrów przez płotki pewnie wygrała Włoszka Luminosa Bogliolo, jako jedyna rozmieniając 13 sekund (12.88). Na niskich plotkach najlepsza była z kolei doskonała Holenderka Femke Bol (54.68), która mając zaledwie 20 lat pobiła w tym roku rekord swojego kraju (53.79). Płaską czterysetkę najszybciej pokonała Amerykanka Wadeline Jonathas, jako jedyna łamiąc 52 sekundy (51.94). Stadionową życiówkę wybiegała nominalna płotkarka Jessie Knight (52.42). Na męską dwusetkę pod nieobecność braci Lyles wygrał Brytyjczyk Adam Gemili (20.61).

Już we wtorek kolejne emocje. W Chorzowie 25 sierpnia podczas Memoriału Janusza Kusocińskiego zobaczymy plejadę polskich i zagranicznych gwiazd. Dla wielu rodzimych sportowców będzie to już ostatni przystanek w drodze do Mistrzostw Polski we Włocławku (28-30 sierpnia). 

PEŁNE WYNIKI BAUHAUS GALAN 2020

Możliwość komentowania została wyłączona.

Krzysztof Brągiel
Krzysztof Brągiel

Biega od 1999 roku i nadal niczego nie wygrał. Absolwent II LO im. Mikołaja Kopernika w Kędzierzynie-Koźlu. Mieszka na Warmii. Najbardziej lubi startować na 800 metrów i leżeć na mecie.