21 lipca 2019 Redakcja Bieganie.pl Sport

Rekordy to za mało – relacja z DL w Londynie (2 dzień)


Rekordy to za mało, a diamenty nie są wieczne. Tak można podsumować drugi dzień Muller Anniversary Games. Częstokroć najlepsze wyniki na kontynentach i  w danych krajach, wysokie miejsca w klasyfikacji DL i najbardziej wyśrubowane życiówki nie starczały, by zwyciężać. Świetne widowisko w niedzielne popołudnie 21 lipca stworzyli uczestnicy biegu na milę, zawodniczki z 5000 m oraz sprinterki. W ciągu dwóch dni w Londynie dobrze zaprezentowali się gospodarze oraz Jamajka, która wyjechała z Wielkiej Brytanii z… medalami olimpijskimi. Nasi reprezentanci niestety nie błyszczeli.

W otwierającym główny program niedzielnych zawodów wyścigu na 400 metrów dwa pierwsze miejsca zajęli: były i aktualny student amerykańskich uczelni. Zwyciężył mieszkający na Florydzie Jamajczyk Akeem Bloomfield (świetne 44.40), który rok temu wygrywał w Londynie na 200 m. To wielka nadzieja Jamajki na dystansie jednego okrążenia, jeszcze jako 18-latek złamał na 400 m barierę 45 sekund. Na mecie w tym roku był o 0,02 szybszy od mieszkającego w Texasie Jonathana Jonesa, tego samego, który na DL w Monako pokonał całe 400 metrów samotnie, nie usłyszawszy falstartu. Reprezentant Barbadosu tym razem był duchem i ciałem na bieżni, zaprezentował świetną drugą część dystansu, a jego 44.63 jest nowym rekordem państewka na Karaibach.

Rozgrywane poza klasyfikacją o diamenty konkurencje 800 m kobiet i mili mężczyzn było niezwykle ciekawie. W pierwszym wyścigu jako pacemakerka wystąpiła nasza weteranka Aneta Lemiesz, która pokonała pierwsze okrążenie w czasie 56.91 (założenie brzmiało: 57.00). Bieg sezonu miała startująca często Linsey Sharp, która uzyskała w bonusie za wygraną cenne 1:58.61, przetrzymując umiejętnie atak na pierwszą pozycję nowej rekordzistki Australii Catriony Bisset (1:58.78).

W ramach Emsley Carr Mile – a więc zawodów stworzonych 62 lata temu, by zachęcić sportowców do złamania bariery 4 minut na 1609 metrów – doszło do powtórki z rozrywki. Podobnie jak w sobotnim biegu na 5000 m walka o zwycięstwo rozegrała się na linii Etiopia-Ingebrigtsen. Tam tuż za Gebrhiwetem finiszował Jakob, który na dodatek pobił rekord kraju. Tu zaraz za Samuelem Teferą znalazł się Filip, również z rekordem Norwegii.

Panowie milę pokonali odpowiednio w 3:49.45 (prowadzenia na listach światowych) oraz 3:49.60. W trakcie rywalizacji dwóch pacemakerów trzymał się blisko Tefera, średni Ingebrigtsen zaczął niwelować kilkunastometrową stratę do przeciwnika dopiero po około 900 metrach. To on jednak wbiegał na finałowe koło jako lider i za chwilę stał się trzecim zającem" dla Etiopczyka. Tefera pokonał cały ostatni wiraż na zakładkę i wyszedł na finiszową prostą jako pierwszy. Tak zostało aż do mety. Z grupy pościgowej najszybszy okazał się Jake Wightman, również z nowym PB: 3:52.02.

Dwa rekordy kraju dla Ingebrigtsenów – to jest to, co lubimy – mówił za metą, mimo wszystko zadowolony Filip. – To robimy na treningach, naciskając się nawzajem. Wiesz, nie chcesz być przecież pokonanym przez swojego brata… Więc kiedy on pobił rekord kraju, chciałem przynajmniej wywalczyć życiówkę. Myślę, że taki jest nasz sekret.

W konkurencji 5000 m kobiet wystartowała liczna, bo 8-osobowa grupa Kenijek. Wiadomo było, że rywalizować z nimi powinna świeżo upieczona rekordzistka świata na milę, reprezentująca Holandię Sifan Hassan, która zamierza podczas MŚ w Dosze łączyć starty na półtora" i piątkę". Tyle że do swojej najwyższej dyspozycji wróciła Hellen Obiri, tegoroczna mistrzyni świata w przełajach i aktualna mistrzyni na 5000 m właśnie. To ona zgarnęła diamentową pulę z rewelacyjnym 14:20.36, tuż przed swoją rodaczką Agnes Jebet Tirop oraz Hassan, której na pocieszenie zmierzono 14:22.12, co jest nowym rekordem Europy.

Holenderka do mniej więcej połowy dystansu trzymała się końca czołowej grupy. Obiri z kolei, nadkładając nieco, biegła na 2-3 pozycji i tradycyjnie wyglądała, jakby miała już dosyć po półmetku. Mimo mocnego tempa, zwarta grupa kilkunastu zawodniczek – w której aktywna była Gloriah Kite (pracująca jako pacemaker) oraz etiopska zwyciężczyni niedawnych eliminacji na MŚ Letesenbet Gidey – pokonała 3000 m w 8:46. Na następnym kilometrze nastąpiło rozerwanie stawki, a do roboty zabrała się Hassan. Próbowała się kilka razy urwać Obiri i świetnie wyglądającej Tirop, jednak ambitne Kenijki nie dały za wygraną. Pierwsza z nich zaskoczyła Hassan atakiem na 200 m do mety, druga poprawiła" na 80 metrów przed fotofiniszem. Pierwszą zawodniczką w tym wyścigu urodzoną poza Afryką była 11. Norweżka Karoline Bjerkeli Grovdal. Renata Pliś zeszła z bieżni.

Najlepsze na 5000 m kobiet
1. OBIRI Hellen (KEN) 14:20.36 WL MR
2. TIROP Agnes Jebet (KEN) 14:20.68 PB
3. HASSAN Sifan (NED) 14:22.12 AR PB
4. KIPKEMBOI Margaret Chelimo (KEN) 14:31.69 PB
5. KIPKIRUI Caroline Chepkoech (KEN) 14:36.10 SB
6. CHERONO Eva (KEN) 14:40.25 PB
7. CHEBET Beatrice (KEN) 14:46.12 PB
8. RENGERUK Lilian Kasait (KEN) 14:48.69 SB (tym razem nie przewróciła się)

Bieg finałowy na 110 m przez płotki wygrał Chińczyk Xie Wenjun (13.28). Na dystansie 200 metrów show skradł jego rodak Xie Zhenye, który dla utrudnienia otrzymał skrajny 9 tor. Rekord Azji i 19.88 to światowej klasy wynik zawodnika, który znany jest zwłaszcza z doskonałych wyników na 60 metrów w hali. Barierę 20 sekund złamał w Londynie też Brytyjczyk Miguel Francis (19.97). Kobiece 400 m przez płotki i 12 punktów klasyfikacji DL padło łupem Jamajki Rushell Clayton (PB i 54.16). Kilka metrów za nią finiszowała doświadczona Czeszka Zuzana Hejnova (54.33).

Chyba największe zainteresowanie kibiców na London Stadium towarzyszyło finałowi na 100 m kobiet. Mistrzyni Europy Dina Asher-Smith musiała w nim jednak, po raz kolejny w tym roku, uznać wyższość przeżywającej drugą młodość Shelly-Ann Fraser-Pryce. Jamajka znowu pobiegła poniżej 10.80 (konkretnie 10.78). Brytyjka odnotowała zaś 10.92, co jak przyznała, było dla niej małym zawodem, jednak zdradziła też, że szczyt formy szykuje na sierpniowe eliminacje brytyjskie do MŚ. 11 sekund (dwoma setnymi) połamała jeszcze Iworyjka Marie-Josee Ta Lou. Dafne Schippers została zdyskwalifikowana za falstart.

Na uwagę zasługuje bieg rozstawny 4×100 m mężczyzn. W Londynie zorganizowano wyścigi sztafet, by dać szansę zespołom narodowym na zdobycie punktów do rankingu IAAF, decydującego o udziale reprezentacji w igrzyskach olimpijskich. W sobotę reprezentantki Polski osiągnęły 43.20 i były szóste. 21 lipca nasi panowie zajęli niestety ostatnie, ósme miejsce z przeciętnym wynikiem 39.87, ponad 2 sekundy za zwycięskimi Brytyjczykami (37.60 i prowadzenie na światowych listach).


Dwudniowe zawody Diamentowej Ligi w stolicy Wielkiej Brytanii pokazały, że nie o diamenty zawsze chodzi. Stworzono emocjonujące widowisko bez wyłącznego udziału gwiazd – w mityngu nie brało udziału wielu topowych Amerykanów, którzy za kilka dni rozpoczynają krajowe mistrzostwa. W tej sytuacji na zwolnione miejsca konkurencji biegowych, korzystając niekiedy z 9 torów olimpijskiej bieżni, wskoczyli reprezentanci gospodarzy. Na średnich i długich dystansach – np. Jake Wightman na milę (3:52.02), Andrew Butchart na 5000 m (13:06.21), 800-metrowcy (3 zawodników pomiędzy 1.44.52 a 1:45.03) i 800-metrówki (3 zawodniczki pomiędzy 1:58.61 a 1:59.83) – Brytyjczycy pokazali, jak silny mają skład i skutecznie walczyli o swoje życiówki.

Jednymi z największych wygranych 2019 Muller Anniversary Games w Londynie były jednak… jamajskie sprinterki. Po ratyfikacji dyskwalifikacji Rosji odebrały wreszcie srebrne medale igrzysk olimpijskich z 2008 i 2012 roku w sztafecie 4×400 m.

Następne zawody Diamentowej Ligi odbędą się dopiero 18 sierpnia, również na Wyspach Brytyjskich – w Birmingham.

Pełne wyniki – Diamentowa Liga Londyn 20-21.07.2019

Możliwość komentowania została wyłączona.