17 marca 2009 Redakcja Bieganie.pl Sport

Przełaje 2009 okiem kibica i redaktora Biegania


1163_main.jpg

To jest tekst dla wszystkich tych, którzy nigdy nie byli na żadnych zawodach lekkoatletycznych, ani na bieżni, ani przełajowych (oraz jedno zdanie na końcu do zawodników).

W przeciwieństwie do biegów ulicznych te zawody mają swoją specyfikę – emocje. Zawody rozgrywają się w jednym miejscu (stadion lub krosowa pętla) i niestety zazwyczaj głównymi kibicami są koledzy i koleżanki biegnących zawodników, czekający na swoje starty, oraz ich trenerzy. W relacji do wielkości imprezy jest ich mało ale są w stanie zrobić niesamowitą atmosferę. Jako że bieganie.pl prowadzi także działalność „misyjną”, jaką jest propagowanie biegów jako dyscypliny lekkiej atletyki i przybliżanie ich kibicom, spróbuję w skrócie opisać jak te zawody wyglądały i mam nadzieję, że kiedyś zachęci to kibiców do większej aktywności.

Tym razem do aktywności nie zachęcało miejsce rozgrywania zawodów – Olszyna, południowo zachodni kraniec Polski, gdzie dojazd samochodem z Warszawy zajmuje około 7 godzin, a komunikacją masową – pewnie może nawet kilkanaście godzin.

Jednak bieganie.pl musiało tam być. To Mistrzostwa Polski, impreza lekkoatletyczna, na której spotykają się najlepsi polscy zawodnicy seniorzy, najlepsi polscy juniorzy, czyli potencjalnie nasi biegowi Małysze i Małyszki. Poza tym to impreza, na której wiele się dzieje. Dla wątpiących w to, mój krótki subiektywny przegląd wydarzeń:

Bieg Pierwszy – 3 km juniorów. Wygrywa 400metrowiec Marcin Grynkiewicz po zaciętym finiszu.

1163_1.jpg
Marcin Grynkiewicz na finiszu

Bieg Drugi – 2 km juniorów. Po wyrównanej, ciężkiej walce w błocie wygrywa biegaczka z Olszyny, Alicja Benedyk ale wszystkie dziewczyny walczą dzielnie.

1163_2b.jpg
Alicja Benedyk pierwsza z prawej

Bieg trzeci – 7 km seniorek. Właściwie chyba najmniej ciekawy bieg całych zawodów. Od startu do mety niezagrożona prowadziła Katarzyna Kowalska, z ogromną przewagą. Średnio chyba biegi kobiece wypadły mnie emocjonująco, u mężczyzn był bardziej wyrównany poziom.

1163_3.jpg

Katarzyna Kowalska na podbiegu

Bieg czwarty – 10 km seniorów. Jeden z dwóch według mnie najciekawszych. Od początku prowadzenie objął Henryk Szost. Prawdę mówiąc, kiedy to zobaczyłem, to uznałem, że już wiadomo, że wygra. Bo to jest maratończyk. Jeśli zaczyna od takiego tempa to znaczy, że to jest jego tempo do końca. Henryk delikatnie powiększał przewagę nad Mariuszem Giżyńskim i próbującym ich gonić Marcinem Chabowskim (który zszedł w końcu z trasy narzekając na kolkę i wykręconą kostkę). W pewnym momencie przewaga Henryka była już na tyle duża, że nawet zawyrokowaliśmy w redakcji, że wygrał i że na pewno „Giża” zaraz odpuści. Ale o dziwo, „Giża” nie odpuszczał, trzymał się, a w pewnym momencie zaczął skracać dystans. Był coraz bliżej i w pewnym momencie zrównał się z Heniem. Dla wszystkich kibiców było to naprawdę zaskoczenie. Giża powoli i systematycznie zaczął odchodzić od Henia i na metę wbiegł z kilkudziesięciometrową przewagą. Aż miło było patrzeć na jego radość.

1163_4.jpg
Henryk Szost ucieka Mariuszowi Giżyńskiemu

1163_5.jpg

Mariusz dogania Henia i mija go. Na tym zdjęciu widać przy okazji jak ważnym dla świata biegowego przełaje są wydarzeniem – pierwszy z lewej: Ryszard Ostrowski (były rekordzista Polski na 800 m, dziś trener), w czerwonej kurtce Tomek Lewandowski (trener Marcina Lewandowskiego, naszego czołowego 800 metrowca), w czarnych okularach Grzegorz Gajdus (aktualny rekordzista Polski w maratonie, trener Henryka).

1163_6.jpg

Radość Mariusza na mecie

1163_9.jpg

Mimo, wydawało by się, dużego zmęczenia, niektórym humory dopisywały – na zdjęciu roześmiany nasz forumowy kolega Michał Breszka

1163_8.jpg

Roześmiany jest też Mistrz Polski w półmaratonie Artur Kozłowski. Sekret ich dobrego nastroju to nasza redakcyjna koleżanka Ola, która na widok Artura krzyczała: „Kozi, świetnie wyglądasz, w ogóle Cię to nie rusza”

Bieg piąty – 6 km juniorów. Od startu do mety prowadził zawodnik z Poznania Szymon Sznura.

1163_10.jpg
Szymon Sznura z różkami z błota na 300 metrów przed metą.

1163_mycie.jpg

Tu zawodnicy myją nogi z błota

Bieg szósty – 4 km juniorek. Od startu do mety na prowadzeniu Katarzyna Broniatowska, wydawało się, że wygrała zupełnie bez wysiłku. To był jednak jeden z tych biegów, gdzie widać było niezwykłe emocje, co jest zresztą cechą biegów, na które przyjeżdżają zawodnicy i ich trenerzy. Trenerzy dwoją się i troją, krzyczą, dopingują, zazwyczaj po zawodach nie są w stanie mówić.
– Monika biodra, wyżej biodra!
– Ewa ręce, pracuj rękoma!
– Nie odpuszczasz, trzymasz się jej!
– Biegnij, Dorota bie….chrrrrrrr!
W tym biegu było też widać, ile są w stanie z siebie dać dziewczyny.

1163_11.jpg

Katarzyna Broniatowska na mecie

1163_12.jpg

„- Biodra wyżej, biodra!!!! „

1163_13.jpg
Były też takie sceny

1163_14.jpg
Moja żona, patrząc na te dziewczyny z podziwem, powiedziała: „- No nie, ja z siebie tyle nie daję.”

Bieg siódmy – 3 km seniorki. Ciekawa rywalizacja, zwłaszcza, że w czołówce od początku biegnie Ola Jakubczak, prowadzona przez naszego redakcyjnego kolegę Marcina Nagórka. Od początku prowadzi Maja, nasza forumowa koleżanka. Szybko ustala się czterosobowa prowadząca grupka – oprócz Mai i Oli są tam jeszcze Dorota Niemczak i trzymająca się z tyłu Angelika Cichocka. Na ostatniej pętli po zbiegu Ola przyspiesza i przebiega mostek z kilkumetrową przewagą nad Angeliką i Mają. Dlatego jest dla mnie zaskoczeniem, że na ostatniej prostej pierwsza pojawia się Angelika, która w końcu wygrywa rywalizację.

1163_15.jpg

Angelika z tyłu czołowej grupki

1163_16.jpg

Ola Jakubczak ucieka koleżankom

1163_17.jpg

Ale wygrywa bardzo szybka na finiszu Angelika

Bieg ósmy – 4 km seniorów. Wśród startujących nasz redakcyjny kolega Marcin Nagórek. Wśród faworytów wymienia się Kamila Murzyna, Tomka Szymkowiaka, Radka Kłeczka. I to właśnie z tych zawodników składa się czołówka, dochodzi do niej jeszcze Łukasz Skoczyński i jakiś szerzej nieznany zawodnik. Grzegorz Gajdus mówił mi wprawdzie przed biegiem, że „młody biegnie” ale zupełnie nie skojarzyłem, że to jest jego „młody”. Zorientowałem się dopiero, kiedy zauważyłem, że głośno kibicują mu Adam Draczyński i Henryk Szost, też zawodnicy Grzegorza. Ten młody, czyli Marcin Błaziński, poczynał sobie całkiem nieźle i w końcu wygrał cały wyścig, co dla mnie było największym zaskoczeniem zawodów. Zwłaszcza że tydzień wcześniej biegł w 12-godzinnej sztafecie w kopalni w Bochni, gdzie przebiegł 53 kilometry. Sam bieg miał swoich dużych i mniejszych bohaterów. Mniejszych, czyli mniej zauważonych niż zwycięzca. Ale dla mnie do takich mniej zauważonych bohaterów należał Adam Matuła. Zaczął gdzieś daleko, w środku stawki i powoli, systematycznie odrabiał dystans do czołówki aż w końcu na metę dotarł na trzecim miejscu.

1163_18.jpg
Czołowa grupka, od lewej: Murzyn, Kłeczek, Błaziński, Skoczynski, Szymkowiak.

1163_19.jpg
Adam Draczyński i Henryk Szost kibicują Marcinowi

1163_20.jpg
Zadowolony z podopiecznego Grzegorz Gajdus

I jeszcze jedno.

1163_matula.jpg

Adam Matuła wpada na metę jako trzeci po długiej drodze ze środka stawki

I kilka jeszcze słów komentarza.

Po pierwsze przepraszamy za długi czas oczekiwania na Galerię, będzie widoczna pod tym linkiem GALERIA. Niestety, przyczyny natury obiektywnej, takie jak choroba, spowodowały to opóźnienie.

Po drugie. Jeszcze w niedzielę w drodze powrotnej zadzwonił do mnie kolega z zapytaniem, dlaczego „promujemy” zawody w Olszynie, a nie na przykład Maniacką Dziesiątkę, na której startowało pewnie ze 4 razy więcej zawodników niż na przełajach, lub jakiś inny bieg masowy. Odpowiedziałem, że uważam, że to nasza „działalność misyjna”. Moją i naszej redakcji misją jest promowanie takiego sportu, który dla przyszłych potencjalnych zawodników, dziś jeszcze dzieci, byłby pociągający, rozwojowy, pokazujący, że mogą się realizować w bieganiu, rywalizować. Na przełajach naprawdę widać tę rywalizację. To jest absolutny kontrast wobec wszystkich imprez masowych, z których zrobienie, moim zdaniem, ciekawej, szczegółowej relacji jest niemożliwe. No bo – co może być ciekawego w pokazaniu tłumu szurających osób? Sam jestem takim „szuraczem” i po prostu nie wydaje mi się, żeby moje bieganie zasługiwało na jakieś specjalne relacjonowanie. Zresztą – imprezy masowe radzą sobie świetnie (w relacji do imprez LA), one nie potrzebują żadnego specjalnego wsparcia, na każdej takiej imprezie jest mnóstwo fotografów, rodzin, przyjaciół, portali, zawodowych firm fotograficznych, które taką imprezę świetnie obstawiają i relacjonują.

Po trzecie (to do zawodników), dowiedziałem się, że podobno dyskryminujemy niektórych zawodników. Chciałbym, aby wszyscy mi uwierzyli, że nikogo nie dyskryminujemy. Jesteśmy małą redakcją, która ma dużo spraw i nie zawsze we właściwym czasie zdążymy porozmawiać z zawodnikiem, który ma osiągnięcia. Weźcie pod uwagę, że z ogólnopolskich mediów, czy mediów branżowych, przyjechaliśmy na przełaje tylko my, co chyba dowodzi tego, że naprawdę zależy nam na tym, aby o waszych osiągnięciach gdzieś pisano, gdzieś czytano, żebyście mieli szansę bycia zauważonymi. A poza tym – jeśli coś wam się nie podoba – w tym jak sprawy na stronie są przedstawiane – piszcie, dzwońcie. Jesteśmy naprawdę otwarci na rozmowę i argumenty.

Możliwość komentowania została wyłączona.