hmp2020 2 0
1 marca 2020 Kuba Wiśniewski Sport

3 złota Justyny w niecałe 2 godziny – II dzień HMP w Toruniu


Justyna Święty-Ersetic była największą gwiazdą drugiego dnia Halowych Mistrzostw Polski w Toruniu. W niedzielny wieczór 1 marca ustrzeliła 3 złote medale: na 200 m (ex-aequo z Marleną Golą), 400 m oraz w sztafecie 4×200 m. Tytuły najlepszych w kraju zdobyli również Damian Czykier na 60 m ppł, Kajetan Duszyński na 400 m i Renata Pliś na 3000 m. Z nowym rekordem Polski juniorów finał na 200 m wygrał Oliwer Wdowik. Drugie złoto w Toruniu, tym razem na 3000 m, wywalczył Adam Czerwiński. Pewne zwycięstwa na 800 m odnieśli Anna Pólkowska oraz Mateusz Borkowski. Rozmawialiśmy z tegorocznymi mistrzami biegów średnich.

Święty-Ersetic razy trzy

W niedzielę na częściowo zakrytych trybunach Areny Toruń widać było, więcej niż w sobotę, kibiców Królowej Sportu. Oklaskiwano do tego królową polskiego sprintu, trzykrotnie złotą Justynę Święty-Ersetic. Podwójna mistrzyni Europy z Berlina przyzwyczaiła nas do startowania bardzo dobrze – w bardzo krótkim odstępie czasu. Tym razem trener Aleksander Matusiński zaordynował jej 4 starty jednego dnia (eliminacje i finał 200 m, finał 400 m, sztafetę 4×200 m).

Ze wszystkich potyczek rekordzistka Polski wychodziła obronną ręką, choć najwięcej problemów przysporzyła jej już w pierwszym z finałów Marlena Gola. Sprinterka KS Podlasie Białystok startując na 200 m z mniej korzystnego piątego toru uzyskała po 150 metrach wyraźną przewagę nad utytułowaną rywalką. Dopiero znany fanom zryw Justyny i zbieg z wirażu pozwolił jej na skuteczną pogoń. Obydwu zawodniczkom zmierzono co do tysięcznej sekundy ten sam wynik – 23.631 – obie cieszyły się potem ze złota i nowych życiówek. Trzecia w wyścigu była Natalia Wosztyl z 24.10. Bez medalu, do tego z upadkiem za metą, bieg kończyła Martyna Kotwiła (24.18).

hmp2020 2 1

Po niecałych 30 minutach, w finale 400 m Święty-Ersetic kontrolowała przebieg rywalizacji skutecznie opierając się na ostatnim odcinku presji ze strony Małgorzaty Hołub-Kowalik. Ich czasy to odpowiednio 53.09 i 53.53. Natalia Kaczmarek zdobyła brąz z rezultatem 53.65.

Justyna nie zwalniała tempa. Trzecie złoto raciborzanka zdobyła po kolejnych 90 minutach w sztafecie 4×200 – wraz z koleżankami z AZS-AWF Katowice: Magdaleną Stefanowicz, Pauliną Guzowską oraz Adrianną Janowicz. Panie uzyskały dobre 1:36.08 (średnia 24.02), co od 1 marca jest nowym rekordem Polski.

Srebrny w Europie, srebrny w Toruniu

Podobną do Święty-Ersetic sztukę miał szansę odegrać Rafał Omelko. Bez skutku. Co ciekawe, w Toruniu odebrał jednak srebro… już w sobotę. Wraz z kolegami z narodowej sztafety 4×400 m sprinterowi został bowiem przekazany zaległy medal z Mistrzostw Europy w Zurychu z 2014 roku. Polacy przybiegli wówczas na trzecim miejscu, jednak na skutek dyskwalifikacji sztafety rosyjskiej, której zawodnik został złapany na dopingu, po blisko 6 latach tytuł wicemistrzów Starego Kontynentu trafił do naszych reprezentantów.

W niedzielnym finale na 200 m Omelko mimo uzyskania niezłego wyniku (21.33) musiał uznać wyższość młodszego o 13 lat Oliwera Wdowika. Mistrz Polski juniorów (na zdjęciu poniżej po biegu) po raz kolejny pobił przy tym rekord kraju – 21.09 i podtrzymał nadzieje na odrodzenie polskich 200 metrów w sezonie letnim. Trzecie miejsce podium zajął w Toruniu Patryk Wykrota z 21.68.

hmp2020 2 7

 Wyścig o medale męskiej 400-tki był wolny, jednak ciekawy. Prowadził Omelko, jednak na krótkiej finiszowej prostej do głosu doszli, dotychczas kłębiący się za jego plecami, rywale. Zwyciężył, biegnący przez większość dystansu po drugim torze, Kajetan Duszyński z 47.95. Powyżej granicy 48 sekund zawody kończył srebrny i brązowy medalista HMP: Cezary Mirosław (48.02) oraz finiszujący tuż przed Omelko Tymoteusz Zimny (48.11).

Wysokie płotki, zgodnie z przewidywaniami wygrał Damian Czykier (7.64). Jednak tanio skóry nie sprzedał blisko 32-letni Artur Noga (7.68). Jego doświadczenie i idealna reakcja startowa dały mu prowadzenie na pierwszych 3 rozstawach. Potem na czoło, choć potrącając płotek nr 3, przesunął się Czykier i małej przewagi już nie zaprzepaścił. Na fotofiniszu trzecie miejsce w konkurencji 60 m ppł ugrał Krzysztof Kiljan (7.83).

Borkowski bez litości, Pólkowska skutecznie wydłużona

Męska 800-tka to popis Mateusza Borkowskiego, zdecydowanie najlepszego zawodnika w stawce (tegoroczne PB 1:46.51 było lepsze od życiówki najszybszego z rywali o ponad 4 sekundy). Podopieczny Stanisława Jaszczaka wyczekał na odpowiedni moment, potem zmienił bieg i oddalił się pogoni – uzyskując na mecie 1:51.27. Przez krótki moment koło trzymał mu Patryk Sieradzki (srebro z 1:52.73), trzecie miejsce po ambitnej walce zdobył 19-letni Patryk Tanaś (1:53.11). 

hmp2020 2 4

W wywiadzie z nami Borkowski nie ukrywał, że długi sezon halowy ma przeobrazić się w pozytywne lato.

– Rok temu również udało mi się wygrać, także jestem zadowolony, aczkolwiek jest lekki niedosyt, bo powiem szczerze, że nie było się z kim ścigać. Nie było Adama (Kszczota – przyp. red.), Marcina (Lewandowskiego – przyp. red.), a zawsze gdy oni biegają, jest jakaś motywacja. Ale, no cóż… Kolejny złoty medal rangi seniorskiej wędruje do mnie, także jestem szczęśliwy. To już koniec sezonu halowego, który był dla mnie dosyć ciężki – zaczynałem 31 stycznia w Karlsruhe i startowałem do dzisiaj. Dwa pierwsze starty miałem dosyć słabe, później się odblokowałem, pobiegłem w Toruniu 1:46.50, zrobiłem wtedy rekord życiowy. Myślę, że sezon halowy jest na plus, właśnie dzięki tej życiówce, ale myślę, że mógłby być jeszcze lepszy. Teraz mam tydzień odpoczynku i od 29 marca zaczynam obóz w Wałczu, gdzie przygotowujemy się już pod igrzyska olimpijskie. Celem numer jeden jest minimum 1:45.20 i wierzę, że jestem w stanie tyle pobiec. Do tego z trenerem dążymy.

U pań finał 800 metrów był jeszcze ciekawszy – przez długi czas stawkę prowadziła Martyna Galant, liderka tegorocznych tabel. 600 m mijała jeszcze jako pierwsza w 1:36, ale potem nagły ruch wykonała weteranka Aneta Lemiesz. Wicemistrzyni świata juniorek sprzed blisko 20 lat i zeszłoroczna mistrzyni świata Masters jest dziś światowej klasy pacemakerką. W Toruniu rozerwała jednak stawkę i choć zapłaciła za to czwartym miejscem, zapewniła kibicom sporo emocji. Ostateczny cios wyprowadziła inna etatowa pacemakerka – Anna Pólkowska, która z łatwością oderwała się od czoła na 100 m do mety i przecięła kreskę jako pierwsza w czasie 2:05.75. Srebro wybiegała Emilia Ankiewicz (2:06.78), brąz Natalia Gulczyńska (2:06.92).

hmp2020 2 6

Zwyciężczyni konkurencji nie kryła zaskoczenia:

– Nie spodziewałam się w ogóle takiego przebiegu naszej rywalizacji. Biegło mi się bardzo dobrze. Początek był trochę mocniejszy, potem wpuściłam przed siebie Martynę (Galant – przyp. red.). Próbowałam się przytrzymać i na końcu, na ostatnich 150 m dać z siebie wszystko. I to się udało. Jestem ogólnie zadowolona z przebiegu całego sezonu halowego, bo niedawno wzięłam się za ten dystans. Trenuję go tak naprawdę dopiero od listopada, wcześniej trenowałam 400 m, także jeszcze dużo pracy przede mną. W sezonie letnim planuję już skupić się wyłącznie na 800 m i tam walczyć o kolejne sukcesy – podsumowała Anna Pólkowska.

Renata na luzie, Czerwiński po dublet

Najdłuższe biegi mistrzostw – czyli wyścigi na 3000 metrów padły łupem znanych z europejskich imprez zawodników. U panów drugi najcenniejszy krążek do sobotniego – z dystansu 1500 m – dołożył Adam Czerwiński.

hmp2020 2 3 1

Zawodnik UKS Lider Siercza zatrzymał zegar na 8:17.76, pokonując ostatnie 1000 m w 2:38. Zostawił daleko za plecami Bartosza Jarczoka (8:20.71), Szymona Topolnickiego (8:21.36) i liderującemu przez większość dystansu Mateusza Kaczora (8:21.46).

U pań od startu do mety prowadziła Renata Pliś, multimedalistka krajowych czempionatów. Po dość równym biegu uzyskała 9:14.42. W rosnącym odstępie biegły za nią złota medalistka sobotnich 1500 m – ambitna Beata Topka oraz mistrzyni kraju na uliczne 10 km Anna Bańkowska (z domu Gosk). Ostatecznie to właśnie ona stanęła na drugim miejscu podium osiągając 9:32.18, o 8 sekund przed młodszą rywalką.

hmp2020 2 5

Renatę Pliś zapytaliśmy o jej wrażenia z tegorocznych mistrzostw. Szczerze opowiedziała nam o swojej filozofii przygotowań do sezonu olimpijskiego.

– Bałam się dzisiejszego biegu, bo przeziębiłam się w tym tygodniu i słabo się czułam, przez co można powiedzieć, że odpuściłam trening. Osiem dni temu biegałam 1500 m, ale to też było z treningu. Nabiegałam tam 4:18 i w zasadzie się nie przetarłam (na mityngu w Sabadell – przyp. red.). Nogi miałam zmęczone, po prostu pobiegłam jak totalny junior, dlatego dzisiaj nie wiedziałam, na co mnie stać. Przez chwilę się wahałam, czy w ogóle jechać do Torunia. Nie wiem, co się działo z moim organizmem, byłam przemęczona. Ale przyjechałam i zaczęłam bardzo mocno. Pierwszy kilometr był 3:01-3:02, także super. Szybciej niż rok temu, to co najciekawsze, że początkowo leciałam na 3 minuty… Zwolniłam, bo pomyślałam: „Czy mnie pogięło, jestem przeziębiona, a tu otwieram tak szybko?!”. (śmiech) Zdecydowałam, że zwalniam, bo nie wiadomo, co się zacznie po półtoraku. Półtora miałam w 4:36, ciągle dosyć żwawo – leciałam na 9:10, nawet na 9:12. Utrzymałam to tempo i wykręciłam w końcu 9:14. Ruszyłam tak naprawdę dopiero na 200 metrów do mety. Jakby może ktoś mnie naciskał i „dusił”, to bym bardziej przebierała nogami. Ale dzisiaj biegło mi się bardzo dobrze i to wystarczyło.
Można powiedzieć, że w tym roku nie miałam sezonu halowego. Nie startowałam na żadnym challenge’u, nie pojawiałam się w ogóle. Taki też był plan, żeby nie szlifować formy. Mam nauczkę z roku 2016, nad którym bardzo ubolewam, bo byłam wtedy niesamowita w hali, a później trochę mi zabrakło i nie pojechałam na igrzyska. Miałam dwie kwalifikacje po terminie… O tym już nikt oczywiście nie pamięta, a ja te najważniejsze zawody musiałam oglądać w domu. To było totalne nieporozumienie, to co się wtedy wydarzyło, więc powiedziałam „nie”. Choćbym miała przegrywać dzisiaj, kosztem właśnie tego – mam ważniejsze cele i nie chcę już teraz się wyżyłować. Powiedziałam: „Nie ma mowy, sezon letni jest najważniejszy”. Także można powiedzieć, że miałem tylko taki halowy „pit-stop” do sezonu otwartego. Pobiegnę na początek 10 km, nie planuję już półmaratonu, a później nastawiam się o walkę o minimum olimpijskie na bieżni.

hmp2020 2 2

Nie musi być wysoko, ale niech będzie licznie

Pozwolimy sobie na kilka słów komentarza. Pod nieobecność kilkunastu polskich gwiazd wiele konkurencji biegowych 64. Halowych Mistrzostw Polski miało dużo niższy, niż choćby przed rokiem, poziom wynikowy. Kryte 3 bieżnie okrężne w kraju są, zima była łagodna, rok igrzysk olimpijskich i mistrzostw Europy nie przeszkadza wielu zawodnikom, również Polakom, w skutecznym ściganiu się na halach całego świata. Trudno więc wytłumaczyć dramatycznie słabą frekwencję krajowego czempionatu np. w biegach średnich (po 6 zawodniczek na starcie 1500 i 3000 metrów), gdzie nie trzeba było prezentować nawet poziomu II klasy sportowej, by wziąć udział w rywalizacji HMP. W zmaganiach sztafet 4×200 m ścigały się po 3 zespoły kobiece i 3 męskie – u panów drugie miejsce najważniejszych zawodów zimy wywalczyli nasi, bawiący się skutecznie w wyczynowy sport, koledzy z portalu sprinterzy.com (KS Sprinterzy.com Kraków).

To zastanawia, bo z punktu widzenia liczebności we wszystkich konkurencjach teoretycznie powinno było być nieźle – w weekend rozdano medale nie tylko seniorom ale i w dodatkowej punktacji Halowych Mistrzostw Polski U-23.

Gratulujemy jednocześnie każdemu medaliście i uczestnikowi dwudniowych zawodów w Toruniu – dzięki Waszej postawie można jeszcze wierzyć, że polskie biegi nie umarły. Nie wymagamy przy tym, by poziom wynikowy był od razu niebosiężny, wystarczy na początek, by uzbierało się po kilkanaście osób chętnych do walki o finałowe miejsca mistrzostw kraju – kraju o wielkich lekkoatletycznych tradycjach i aspiracjach.

Niejako dla zmotywowania tych, którzy rywalizowali o tytuły 64. HMP oraz wszystkich nieobecnych – pod dachem Areny Toruń powieszono gigantyczny baner upamiętniający rekord świata w skoku o tyczce Armanda Duplantisa z niedawnego mityngu Orlen Copernicus Cup.

Hen, wysoko nad bieżnią.

WYNIKI 64. HALOWYCH MISTRZOSTW POLSKI – Toruń 29.02-1.03.2020 r.

Możliwość komentowania została wyłączona.

Kuba Wiśniewski
Kuba Wiśniewski

Pisząc coś o sobie zwykle popada w przesadę. Medalista mistrzostw Polski w biegach długich, specjalizujący się przez lata w biegu na 3000 m z przeszkodami, obecnie próbuje swoich sił w biegach ulicznych i ultra. Absolwent MISH oraz WDiNP UW, dziennikarz piszący, spiker, trener biegaczy i współtwórca Tatra Running.