25 kwietnia 2009 Redakcja Bieganie.pl Sport

Claudio Berardelli – London Marathon – dzień przed


Sobota, przed Maratonem. W hotelu dla zawodników kręcą się największe gwiazdy światowego maratonu – zawodnicy, managerowie, trenerzy. Zawodnicy są znani i łatwi do rozpoznania ale rzadko mają do powiedzenia coś szczególnie ciekawego, nie zawsze mówią  po angielsku. Trenerzy i managerowie są mniej znani i przez to trudni do wychwycenia do rozmowy. No, chyba, że Ci najbardziej znani.

Spotykam Josa Hermensa, pytam się go o jego przewidywania co do jutrzejszego dnia. Stawia na swojego etiopskiego zawodnika Tsegaye Kebede i Gete Wami. 

gabriele_rosa_claudio_berar.jpg
Gabriele Rosa i Claudio Berardelli

Chwilę później pojawia się na korytarzu Dr Gabriele Rosa i z nim młody człowiek o którym ostatnio Renato Canova na letsrun.com powiedział, że uważa go aktualnie za najlepszego trenera biegów średnich i długich na świecie. Gdyby nie to, że chwilę wcześniej  gdzieś w internecie wyszukałem jak wygląda Claudio Berardelli (bo o nim mowa) to nie zdawałbym  sobie sprawy z tego, że nadarza się być może okazja ciekawej rozmowy. Są jednak razem,  jedziemy chwilę windą, pytam się czy mogą udzielić mi wywiadu, umawiamy się na 16:00.  Rosa jednak nie pojawia się, Claudio tłumaczy że to w wyniku wielu zajęć, ja myślę, że on generalnie nie udziela wywiadów. 

Słyszę, że Martin Lel ma problemy z biodrem? Co się stało?
Jakiś wypadek?

Nie, w ubiegłą sobotę kiedy byłem w Bostonie zadzwonił do
mnie, że kiedy robił trening, nawet nie jakoś szczególnie ciężki poczuł ból w
pośladku. Pojechaliśmy tutaj na rezonans magnetyczny do lekarza Chelsea Londyn
i nic nie wyszło. Ale ciągle zastanawiamy się czy powinien startować bo ból nie
mija i wygląda na to, że raczej nie będzie w swojej najwyższej dyspozycji w niedzielę
.

Pewnie wiesz, że Renato Canova napisał o Tobie,  że wg niego jesteś aktualnie najlepszym trenerem
biegów średnich i długich na świecie? Jakie są twoje podstawy trenerskie, czy
byłeś zawodnikiem?

Po pierwsze muszę sprostować to co Canova powiedział o mnie,
nie jestem najlepszym trenerem. Jestem po prostu w dobrym momencie, mamy
dobrych zawodników, dobrą organizację, robimy dobrą pracę ale nie myślę, że
jestem najlepszym trenerem.  Nie wywodzę
się z lekkoatletyki. Byłem kolarzem, potem studiowałem biomechanikę, uzyskałem we
Włoszech stopień naukowy. W trakcie studiów miałem okazję poznać Dr Rosę i
potem przyjemność pracowania z nim od 2002 roku. Pierwszy raz pojechałem do
Kenii w 2004 roku i od tej pory rezyduję w Kenii 7-8 miesięcy w roku.

Co szczególnego zrobiłeś w treningu, że Duncan Kibet i James
Kwambai  pobiegli w Rotterdamie 2:04:27 ?
Od jak dawna ich trenujesz ?

To kombinacja treningu, organizacji, wszystkiego.  Duncana od 3 lat, Jamesa od dwóch.

Kto jest za co odpowiedzialny w waszej organizacji?

Gabriele Rosa jest szefem, wszystko nadzoruje. Federico Rosa
jest managerem. Ja jestem odpowiedzialny za kwestie techniczne, trenuję tych
gości (zawodników), oczywiście każdego dnia jestem w ciągłym kontakcie z Dr
Rosą żeby powiedzieć mu co się dzieje.

Kto jest odpowiedzialny za ułożenie treningu ?

Filozofia treningu jest opracowana przez Dr Rosę. Ale
trenowanie kogoś to jest codzienna praca – codzienne problemy, codzienne
dostosowania treningu do bieżącej sytuacji  i ja ich trenuję i podejmuję decyzje ale
zawsze mam możliwość skorzystania z doświadczenia Dr Rosy i porozmawiania z nim
o czymkolwiek. Bazą całego treningu jest nadal to czego uczył mnie Dr Rosa
kiedy byłem jeszcze we Włoszech.

Ilu zawodników trenujesz ?

Mam teraz 25-30 maratończyków podzielonych na dwie grupy i 5-6
zawodników biegających bieżnię.

To sporo do opanowania dla jednego człowieka ?

Tak, ale nasz system to jest system pracy grupowej.
Oczywiście w ramach grupy musisz zrozumieć co oni robią. W przypadku
maratończyków to stosunkowo proste. Ale muszę jeszcze dzielić mój czas na
zawodników z bieżni. I na przykład rano jestem z maratończykami a popołudniu czy
wieczorem zawodnikami z bieżni. Teraz wracam do Kenii żeby być głównie z nimi,
przez cały maj będę tam. Czyli muszę dzielić mój czas.

Jedną z bardziej niezwykłych rzeczy jaką Canova powiedział o
treningu Twoich Duncana Kibeta i Jamesa Kwambai było to, że przygotowując się
do maratonu biegali 130-140 km tygodniowo. To prawda?  Brzmi trochę jak jakaś ściema mająca wprowadzić
czytelników i konkurentów w błąd.

Tak, to prawda. Ale to nie takie niezwykłe. Bardzo mało
ludzi wie na czym polega system Kenijski, mało ludzi którzy mówią o tym
systemie rzeczywiście przyjeżdża do Kenii.  Ja nie chcę powiedzieć, że teraz wszyscy
powinni biegać 130-140 km tygodniowo bo mamy też biegaczy którzy biegają
200-230 km tygodniowo. Martin Lel biega około 200 km ale w jego przypadku
akurat okazało się to być właściwe. Różnica polega na tym, że my jesteśmy z
nimi cały czas i lepiej możemy zrozumieć sytuację. I w przypadku Duncana i
Jamesa po prostu doszliśmy do takiego właśnie kilometrażu jaki akurat dla nich
wydawał się być najlepszy. Ale prawdopodobnie będziemy go zwiększali. Ta
sytuacja pozwala nam lepiej zrozumieć co się dzieje z ich organizmami,
przynajmniej z organizmami najlepszych Kenijczyków bo tylko ich trenuję. Nie
mówię, że taki trening jest najlepszy dla wszystkich ale może w niektórych
przypadkach ważniejsza jest intensywność a nie objętość. Ale nie chcę
powiedzieć, że wszyscy mają tak trenować.

claudio_berardelli.jpg
Claudio Berardelli

Jak monitorujecie intensywność treningów? Pomiary kwasu
mlekowego….

Tak, kwas mlekowy, tętno itd ale wiesz, w przypadku takich zawodników
z takiego poziomu to naprawdę nie to jest najważniejsze. Najważniejszy jest
czas. Jeśli zawodnik przebiegł na przykład 35 km w takim czasie to coś nam
mówi, jeśli w takim czasie to mówi coś innego.

Jak przebiega regeneracja, jak się upewniasz, że pomiędzy
mocnymi treningami minęła odpowiednia ilość czasu, masz jakiś z góry założony
plan ?

Mam generalny plan od czasu zero do maratonu ale jestem z
zawodnikami  cały czas i po drodze może zmienię
plan 10 razy i zrobię dostosowanie zgodne z tym co akurat się dzieje, czego
wymaga chwila.

Są zawodnicy Kenijscy ze słabszego poziomu którzy marzą o
tym, że przyjedzie do nich kiedyś Dr Rosa lub Canova, weźmie ich do swojego
obozu i przy pomocy jakichś magicznych, ale publicznie niedozwolonych
substancji i zastrzyków uczyni z nich wielkich zawodników tak jak robi to z
innymi swoimi zawodnikami.

Mogę tylko powiedzieć, że mieszkam w Kenii i jeśli ktoś chce
do mnie przyjechać i mieszkać ze mną przez 24 godziny na dobę i spać w moim
domu to może to zrobić. Zobaczy jak pracuję, nie robię nic specjalnego, mam
duży dom, zapraszam.

Ale takie myślenie jak widać istnieje w głowach Kenijczyków.

I co ja mogę z tym zrobić ? Doping wykreował całą kulturę podejrzliwości,
że wszyscy są podejrzani. Jeśli ktoś podejrzewa mnie to ja powinienem
podejrzewać też jego. Ale to zabija sport. Ja niczego nie ukrywam. Zresztą nie
ukrywamy się przed innymi zawodnikami wiedzą, że mogą z nami trenować. Czasami
kiedy mam trening z moją grupą piętnastu zawodników to tak naprawdę w grupie
biegnie 30-40 bo inni zawodnicy się dołączają. Nikomu nie zabraniam, to jest
publiczne, żadnych sekretów. My mamy dobry program ale są tez inni zawodnicy kenijscy
którzy biegają wg innych programów i też mają wyniki, nie jesteśmy jedyni. Ale
to co nas różni to nie sam trening – to jest organizacja, logistyka, nawet psychologia.

Czy Twoi zawodnicy robią jakiś inny trening niż biegowy ?
Siłowy ?

Tylko bieganie. Oczywiście także praca na podbiegach.
Zawodnicy z bieżni mają specjalne ćwiczenia ale ja nie lubię siłowni bo jeśli
idziesz na siłownię to musisz bardzo dobrze, bardzo dokładnie wiedzieć co
chcesz osiągnąć i myślę, że wielu Kenijczyków nie ma tego czucia jak we właściwy
sposób wykorzystać maszyny do ćwiczeń. Wolę ćwiczenia na bieżni które wykonają
w taki sposób aby dawały im właściwy bodziec do rozwijania tej szczególnej,
biegowej siły. Co do podbiegów – robimy krótkie podbiegi we wczesnym okresie
przygotowawczym i potem wydłużamy. I na przykład Canova mówi, że długie podbiegi
są niedobre do maratonu ale ja się z nim nie zgadzam, uważam że są dobre. Ale
nie robimy nic specjalnego.

Dziękuję za rozmowę

Możliwość komentowania została wyłączona.