10 kwietnia 2013 Redakcja Bieganie.pl Lifestyle

Jak uatrakcyjnić lekkoatletykę?


Od jakiegoś czasu zastanawiamy się w redakcji nad możliwościami uatrakcyjnienia zawodów lekkoatletycznych. Wydaje się, że zainteresowanie tą dyscypliną w okresie między Igrzyskami nie jest już tak duże jak kilkadziesiąt lat temu. Czy nie czas pomyśleć więc o wprowadzeniu zmian?
przeczytaj także: Pacemakerzy na wylocie?
Zawody lekkoatletyczne, te rozgrywane na bieżni z pełną gamą konkurencji, są trudne w odbiorze dla przypadkowego kibica. Osoba nieznająca zasad obowiązujących w biegach, skokach i rzutach będzie miała trudności ze zrozumieniem tego kto obecnie prowadzi, za co została przyznana zawodnikowi dyskwalifikacja, dlaczego prowadzący biegacz zszedł z bieżni, dlaczego ktoś opuścił daną wysokość itd.. Nieznajomość przepisów to jednak coś co da się stosunkowo szybko wyeliminować, gorzej gdy kibica po prostu nudzi to co dzieje się na stadionie – a z taką sytuacją mamy do czynienia na obiektach lekkoatletycznych coraz częściej.

enea bydgoszcz 2011
Pojedynek polskich mistrzów: Adam Kszczot i Marcin Lewandowski uzyskują
w Bydgoszczy wartościowe wyniki w biegu na 800 m (odpowiednio 1:44.30 i 1:44.61).
Niestety na żywo ten świetny pojedynek ogląda tylko garstka kibiców.

Ludzie chcą oglądać gwiazdy, Usaina Bolta, Yohana Blake’a, Jelenę Isinbajewą. Jednak ci najlepsi i najbardziej medialni zawodnicy nie startują tak często. Nie pojawiają się na każdym mityngu i nie są w stanie sprawić, że dzięki nim oglądanie biegu na 100 m lub skoku o tyczce z udziałem anonimowych zawodników będzie ciekawe dla zwykłego kibica sportowego.

Lekkoatletyka to nie tenis, który możemy z zainteresowaniem oglądać nawet gdy nie znamy żadnego z grających zawodników. Biegi nie są tak widowiskowe, nawet jeżeli obserwujemy rywalizację najlepszych na świecie długodystansowców startujących w biegu na 10000 m. Trudno zachować koncentrację i emocjonować się przez blisko pół godziny wyścigiem, w którym startują jednakowo ubrani czarnoskórzy zawodnicy. I to nawet jeżeli biegną na świetny wynik w granicach 26:45.
Jak to zmienić?
Organizatorzy imprez lekkoatletycznych muszą się więc zastanowić nad tym co zrobić by zawody były zawsze atrakcyjne. By rywalizację lekkoatletów oglądało tysiące kibiców i to nie tylko w przypadku organizacji zawodów z udziałem gwiazd ze ścisłej światowej czołówki. Bazując na propozycjach samych zawodników oraz własnych pomysłach zaprezentujemy kilka rozwiązań, które być może w przyszłości na stałe wpiszą się w program zawodów lekkoatletycznych i w konsekwencji pozytywnie wpłyną na ich atrakcyjność.

men women
Być może pojedynki płci potrafiłby przyciągnąć na stadion większą grupę kibiców?

Zaczniemy od ciekawych rozwiązań, o których mówi Colin Jackson. W rozmowie z magazynem lekkoatletycznym Spikes dwukrotny mistrz świata w biegu na 110 m ppł., a obecnie ekspert telewizyjny proponuje wprowadzenie po prostu nowych konkurencji. Na przykład dla sprinterów – dystansu 150 m, natomiast dla płotkarzy – 80 m ppł.. Wydaje nam się jednak, że nowe dystanse to za mało odważny krok. Dużo ciekawsze wydają się inne propozycje Jacksona: biegi z handicapem, o których piszemy kilka akapitów niżej, trójboje lekkoatletyczne oraz zawody przeprowadzane poza stadionami.
Te ostatnie doczekały się już realizacji i są coraz popularniejsze. Od lat rozgrywane są ciekawe konkursy skoku o tyczce w wielu europejskich miastach (w Polsce na molo w Sopocie i w centrum Szczecina). Powoli na ulice wychodzą też inne konkurencje. Najciekawsze „zawody miejskie”, z udziałem największych gwiazd, rozgrywane są w Wielkiej Brytanii w ramach Great CityGames. Usain Bolt ścigał się już na ulicach Manchesteru w biegu na 150 m (ostatnio także na plaży w Rio de Janeiro: Bolt wygrywa na plaży w Rio de Janeiro), natomiast w ubiegłym roku wielu uczestników i medalistów Igrzysk Olimpijskich rywalizowało na ulicach Newcastle. Poniżej możecie zobaczyć jak ciekawie może wyglądać rywalizacja czołowych zawodników i jak fajnie przedstawiają to realizatorzy relacji telewizyjnej: 

O idei organizacji takich wydarzeń w kontekście uatrakcyjnienia zawodów lekkoatletycznych mówi się najwięcej. W wypowiedziach samych zawodników czuć chęć wyjścia do publiczności, dla której przecież najlepsi biegacze chcą się ścigać. Być może więc rosnące zainteresowanie zawodami miejskimi oraz lobbing zawodników wpłynie na to, że doczekamy czasów gdy na imprezie mistrzowskiej kilka konkurencji rozgrywanych będzie poza stadionem.
Pozostając poza stadionem warto wspomnieć również o innych ciekawych pojedynkach, które są organizowane na specjalnie przygotowanych ku temu torach wyścigowych. Mowa tu o nietypowych konfrontacjach znanych lekkoatletów z różnymi pojazdami lub… zwierzętami. Nie tak dawno Oscar Pistorus ścigał się z koniem (czytaj więcej), wcześniej z tym samym zwierzęciem ścigał się Jesse Owens, natomiast Shawn Crawford sprawdzał ludzkie możliwości w biegowym starciu z żyrafą i zebrą.
Bieg z handicapem

O ile pomysł ze ściganiem się ludzi ze zwierzętami należy traktować z przymrużeniem oka, o tyle wspomniana wcześniej idea biegów z handicapem jest bardzo ciekawa. Rywalizacja biegaczy z jego zastosowaniem, o którym mówi nie tylko Colin Jackson, ale także mistrzyni Europy na 100 m – Iwet Łałowa, to nic innego jak wyrównanie szans. W zależności od swoich aktualnych możliwości zawodnicy startowaliby w różnych odstępach czasu lub dystansu, tak by metę osiągnąć, teoretycznie, w tym samym momencie.

Długoletnie tradycje związane z zastosowaniem handicapu mają zawody Stawell Gift. Rozgrywana od 1878 roku impreza jest największym, choć nietypowym, wydarzeniem sprinterskim w Australii. Zawodnicy rywalizują w niej na nachylonej pod niewielkim kątem, trawiastej bieżni pokonując dystans ok. 120 m (±10 m – w zależności od tego jaki handicap został biegaczowi przyznany). Najlepiej rywalizację sprinterów obrazuje poniższe wideo – finał męskiego wyścigu z ubiegłego roku.

Oczywiście stosowanie handicapu nie jest rozwiązaniem idealnym. Zawodnicy celowo mogą zaniżać swoją aktualną formę, na podstawie której określany jest handicap. Warto jednak wspomnieć o jego zaletach. Handicap umożliwiłby wspólny start przedstawicielom obu płci. Niewątpliwie ciekawym rozwiązaniem byłyby pojedynki Usaina Bolta z Allyson Felix na 200 m lub Dariusza Kucia z Mariką Popowicz na 100 m. Interesujący dla wielu kibiców mógłby okazać się w takim przypadku także wyścig na długim dystansie, gdzie Kenenisa Bekele goniłby Tirunesh Dibabę.

Dodajmy, że bieg z zastosowaniem handicapu często stosowany jest także na naszych obozach biegowych. Najbliższy z nich rozpocznie się już pod koniec kwietnia (zapraszamy na majowy Obóz w Bukowinie Tatrzańskiej – 28.04 – 04.05). 

Odważne zmiany w europejskiej lekkoatletyce

Pisząc o modyfikacjach w lekkoatletyce nie sposób nie wspomnieć o dość odważnej próbie wprowadzenia zmian podjętej już kilka lat temu przez EAA (obecnie EA, czyli europejskie stowarzyszenie skupiające narodowe federacje lekkoatletyczne). Główny organizator zawodów rangi mistrzostw Europy kilka lat temu wprowadził innowacyjne rozwiązania podczas Drużynowych Mistrzostw Europy. Zmieniono zasady rozgrywania konkurencji technicznych (w rzutach oraz skokach długich wprowadzono cztery kolejki, natomiast w skokach wysokich zawodnicy mogli odnotować tylko cztery strącenia w konkursie), ale też biegów.

Znacząco wpłynięto na niecieszące się dużym zainteresowaniem kibiców biegi długie (zawodnicy zazwyczaj biegli wolno, stosując taktykę biegu „na miejsce” za co byli często wygwizdywani) uatrakcyjniając je poprzez eliminowanie trzech biegaczy znajdujących się w poszczególnych etapach biegu na ostatniej pozycji. Na 3000 m i 3000 m pprz. byli to ostatni zawodnicy na 5, 4 oraz 3 okrążenia przed metą. Na 5000 m wykluczenia następowały na 7, 5 i 3 okrążenia przed metą. Niestety pomysł się nie sprawdził. Nie wpłynął pozytywnie na zmianę taktyki stosowanej przez biegaczy, poza tym nie zawsze był przez nich respektowany.

lamine_diack.jpg

Czy EA zdecyduje się na kolejne kroki? Na razie nie wiadomo. Faktem jest jednak to, że władze europejskiej lekkoatletyki pozostają bardziej otwarte na zmiany w porównaniu do władz IAAF (Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych). Ci wydają się nie mieć odwagi na odejście od starych formuł i przede przede wszystkim brak im pomysłu na przywrócenie wielu imprezom świetności z lat poprzednich. Dobrym przykładem są tu ostatnie mistrzostwa świata w biegach przełajowych organizowane w naszym kraju, w których startowała najmniejsza od wielu lat liczba uczestników. Tendencja spadkowa utrzymuje się już od kilku edycji, a dopiero teraz Lamine Diack (na zdjęciu powyżej) mówi, że trzeba się zastanowić dlaczego przełaje tracą na popularności: – Nie ma tak wiele krajów europejskich jak wcześniej bywało: nie ma przedstawicieli Bałkanów, Skandynawii. Uważam, że nasz komitet ds. biegów przełajowych na organizowanym pod koniec roku seminarium musi przyjrzeć się, dlaczego tak się dzieje.

Co cieszy to to, że same zawody w Bydgoszczy obserwowało sporo, jak na nasze warunki, kibiców z całego świata. Co też istotne sporo z nich żywiołowo dopingowało startujących zawodników entuzjastycznie podchodząc przede wszystkim do występu białoskórych zawodników w biegu seniorów na 12 km. 

Inne rozwiązania

Wracając do naszych propozycji związanych ze zmianami w lekkoatletyce warto wspomnieć o tym jakie pomysły mają inni czołowi zawodnicy. Aries Merritt na przykład chętnie wprowadziłby do programu zawodów lekkoatletycznych rywalizację sztafet 4x 110 m ppł.. Rekordzista świata w biegu na 110 przez płotki o swoim pomyśle wypowiada się następująco: – Oglądanie rywalizacji płotkarzy walczących w drużynie byłoby niezwykle ciekawe. Biegi sztafetową, które same w sobie są nieprzewidywalne, w połączeniu z płotkami dałyby naprawdę wybuchową mieszankę. Tu wszystko mogłoby się wydarzyć.
Inny płotkarz, David Greene, mistrz świata w biegu na 400 m ppł. z Daegu, proponuje umieszczenie mini kamer na strojach zawodników. Kibice mieliby możliwość obserwowania biegu z punktu widzenia wybranego zawodnika, podobnie jak ma to miejsce w przypadku wyścigów Formuły 1.

koszulki.png

Nad strojami, chociaż nie nad umieszczaniem w nich kamer, zastanawiała się także Joanna Hayes. Mistrzyni olimpijska w biegu na 100 m ppł. z 2004 roku proponuje, żeby producenci odzieży zaczęli przygotowywać indywidualne stroje dla każdego zawodnika. Pomogłoby to obserwatorom nie tylko rozróżnić zawodników w stawce, ale także – wzorem zainteresowania kibiców piłkarskich koszulkami Cristiano Ronaldo lub Messiego – pozytywnie wpłynąć na identyfikację kibiców z zawodnikami. Być może wielu kibiców lekkoatletycznych także chciałoby posiadać replikę koszulki, w której na co dzień startuje Bernard Lagat, Usain Bolt czy Mo Farah.

Co jeszcze? Oczywiście przydałyby się również zmiany w kwestii zarządzania i marketingu, a także reformy wśród istniejących zawodów i cyklów np. Lekkoatletycznej Ligi Seniorów, Przełajowego Grand Prix PZLA, które obecnie, poza samymi klubami, nikogo nie interesują. Jednak o tym, być może, szerzej uda się napisać w innym artykule.

A wam jakie pomysły przychodzą do głowy i które z powyższych chcielibyście zobaczyć w Polsce? Henryk Szost ścigający się z Karolina Jarzyńską w biegu na 10 km z handicapem? A może Artur Noga rywalizujący z kolegami w sztafecie 4x 110 m ppł.? Które wydarzenie zachęciłoby was do wyjścia z domu? Zapraszamy do dyskusji.

Możliwość komentowania została wyłączona.