4 listopada 2007 Redakcja Bieganie.pl Zacznij Biegać

Paula Radcliffe: Trening w ciąży i po


A337_1.jpg

W niedzielę 4-go listopada 2007 roku Paula Radcliffe wygrała maraton w Nowym Jorku. Gdyby nie to, co działo się w jej życiu przez ostatnie półtora roku, nie było by w tym nic dziwnego. W końcu wygrywała już w Chicago, Londynie, a w 2004 roku wygrała też w Nowym Jorku, uzyskując czas o sekundę gorszy od wczorajszego.

W kwietniu 2006 roku, w wieku 33 lat, Paula zaszła w ciążę. Mimo że zawodniczka nie zapowiadała zaprzestania kariery sportowej, kibice, dziennikarze zaczęli się zastanawiać, czy i kiedy Paula wróci do biegania. Panuje popularne przekonanie, że ciąża jest dewastująca dla organizmu kobiety i że po ciąży nie łatwo jest dojść do formy sprzed urodzenia dziecka.

Jednak mało kto przypuszczał, że Paula utrzymywać będzie tak żelazny reżim treningowy także w ciąży. Wiele kobiet, jeśli nawet biega przed ciążą, zaprzestaje biegania na czas ciąży. Wprawdzie lekarze uważają, że przez pierwsze miesiące bieganie nie jest niewskazane, ale większość kobiet woli dmuchać na zimne. Oczywiście wszyscy lekarze zgodni są co do tego, że jeśli kobieta nie biegała przed zajściem w ciążę, to nie powinna zaczynać biegania w ciąży, ale poczekać aż urodzi się dziecko.

Paula była przypadkiem szczególnym. Biegała przed ciążą i to biegała na najwyższym światowym poziomie. W roku 2003 pobiegła maraton w Londynie w niewyobrażalnym czasie 2:15:25, nie tylko bijąc rekord świata i stając się najszybszym obywatelem Wielkiej Brytanii na dystansie maratońskim w roku 2003, ale weszła do zupełnie innej ligi. 2:15 dla kobiety było czymś absolutnie niezwykłym, to wynik bardzo dobry także dla mężczyzny. Niewielu polskich czynnych maratończyków (mężczyzn) ma lepszą życiówkę.

Kiedy zatem w 2006 roku świat obiegła wieść o ciąży Pauli, prawdopodobnie wiele jej konkurentek do dużych nagród pieniężnych odetchnęło z ulgą, myśląc, że nastąpił koniec jej supremacji. Gdyby jednak wiedziały, co Paula robi w ciąży, nie byłyby takie spokojne.

Przez pierwsze 5 miesięcy biegała dwa razy dziennie: 1h15 rano i 30-45 minut wieczorem. Potem zmniejszyła dawkę do godziny rano i roweru stacjonarnego wieczorem. Wykonywała nawet podbiegi. "Ludzie patrzyli się na nią jak na wariatkę" – mówi Gary Lough, mąż i manager Pauli.

A337_2.jpg

Naukowcy, fizjolodzy nie byli w stanie przewidzieć, jak ciąża mogła wpłynąć na jej organizm. Były w historii przykłady pokazujące, że ciąża nie musi być niszcząca dla organizmu kobiety, także dla kobiety-zawodnika na najwyższym światowym poziomie.

Na przykład Ingrid Kristiansen wygrała maraton w Huston w pięć miesięcy po urodzeniu pierwszego dziecka. To zresztą spowodowało powstanie hipotez, że ciąża jest dobra dla zawodniczek ze względu na fizjologiczne zmiany, jakie zachodzą w organizmie kobiety, symulujące doping krwi. Ale naukowcy twierdzą, że to może działać w bardzo krótkim okresie po urodzeniu dziecka, maksymalnie do 3 miesięcy.

Lekarz ginekolog Pauli, Elena Demetrscu, miała obawy. Paula była pierwszą jej pacjentką, która biegała podczas ciąży. Ustaliła z przyszłą mamą, że Paula nie może dopuszczać, aby jej tętno wzrosło powyżej 160 oraz że od piątego miesiąca będzie miała robione USG co miesiąc.

Tętno maksymalne Pauli to 190, w trakcie wyścigu często dochodzi do 180 bpm na długim odcinku. Utrzymywanie go zatem poniżej 160 było stosunkowo łatwe: "Nie biegałam na maksa " – mówi Radcliffe – to było miłe, relaksujące tempo".

Jednak lekarze uważają, że monitorowanie aktywności fizycznej kobiety w ciąży poprzez monitorowanie tętna nie ma sensu, ponieważ zmienia sie ono drastycznie w stosunku do czasów sprzed zajścia w ciążę oraz całkiem inne są reakcje organizmu na wysiłek fizyczny.

Dr. Mona Shangold z Centrum Zdrowia Kobiety i Ginekologii Sportowców z Pensylwanii uważa, że najlepiej jest stosować subiektywne wskaźniki odczuwalnego zmęczenia i utrzymywać intensywność na umiarkowanym poziomie. Ale twierdzi, że nie ma na to jakichś naukowych dowodów i to pozwala lekarzom raczej na rekomendacje oparte o wyczucie niż naukę.

Natomiast USG bez wątpienia sie przydaje. Dzięki temu można monitorować, czy dziecko rośnie właściwie i czy jest odpowiednia ilość płynu w macicy.

Dwanaście dni po urodzeniu dziecka Radcliffe spróbowała pierwszego biegu. "Czułam się słabo, ale cieszyłam się, że mam moje ciało z powrotem" – powiedziała.

Jednak szybko złapała kontuzję przeciążeniową okolic miednicy, co zmusiło ją do 8-mio tygodniowej przerwy w bieganiu i chodzenia przez 2 tygodnie o kulach.

"Pamiętam mój pierwszy bieg po przerwie" – mówi Radcliffe – "układ sercowo naczyniowy był w dobrej formie, ale z nogami było fatalnie".

Kiedy wróciła do biegania, szybko złapała kolejną kontuzję – przeciążenie i zapalenie jednego ze ścięgien w przedniej części stopy. To spowodowało kolejną 12-dniową przerwę.

W końcu była gotowa, żeby zacząć trening do Nowego Jorku. Przygotowując sie do tego maratonu biegała, w szczytowym okresie ponad 220 km tygodniowo.

Przed biegiem w niedzielę powiedziała, że w maratonie jest wiele czynników, które mogą wpłynąć na zwycięstwo lub przegraną. Ale wierzy w to, że może pobiec lepiej niż kiedykolwiek. Jej wytrzymałość jest lepsza, szybciej regeneruje się po treningach.

"Jestem szczęśliwa, trenuję lepiej, lepiej się ścigam, i fakt, że mam takiego małego aniołka w moim życiu powoduje, że biega mi się lepiej".

Źródło: NYTIMES, http://www.nytimes.com/2007/11/03/sports/othersports/03runner.html


Możliwość komentowania została wyłączona.