AT2002 Pieniny - refleksje po rajdzie

Dla biegowych górali wyżynnych i nizinnych!
PAwel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3390
Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa/Kabaty

Nieprzeczytany post

Myślę, że po zakończeniu AT2002 czas na jego ocenę.

Po raz kolejny bardzo dobra robota organizacyjna (obsługa trasy, depozyty, zaplecze rajdu, dobrze wydane mapy, itd.) i przyjemna atmosfera wśród zawodników.

Natomiast chciałbym podzielić się z wami moimi refleksjami na temat formuły rajdu. Podobnie jak większość z was jechałem do Szczawnicy w nadziei dobrej czterodniowej zabawy. Liczyłem, że nudy marszu i jazdy rowerem urozmaicone będą zadaniami specjalnymi, white water i raftingiem. Tymczasem nasz zespół po 30 godzinach rajdu mając kłopoty ze znalezieniem 5 punktu kontrolnego na trasie pieszej przekroczył limit czasu i musiał uznać się za pokonanego. Tuż przed upływem limitu czasowego uświadomiłem sobie, że sytuacja jest tym trudniejsza, że limity czasu na następnych punktach kontrolnych wskazywały na to, że nawet gdybyśmy do świtu bez problemu znajdowali wszystkie kolejne punkty kontrolne, nie będziemy mieli tej nocy czasu na choćby godzinę snu. Tymczasem byliśmy przygotowani na „napieranie" przez następne dwie doby pod warunkiem, że poza bezsenną pierwszą nocą, podczas 3 kolejnych będziemy mieli czas na 2 godzinny sen. Poddaliśmy się. Może byliśmy za słabi? Chyba nie. Byliśmy 15 zespołem na punkcie kontrolnym nr 4. W rajdzie wystartowało 45 zespołów. Czyli byliśmy w mocniejszej część środka stawki. A jednak ustalając limity czasu organizatorzy uznali, że jesteśmy za słabi i zostaliśmy „odcięci". Nie mam pretensji do organizatorów, choć liczyłem na to, że reprezentując średnią klasę, unikając kontuzji, bez niespodzianek pogodowych (pamiętacie jeszcze Kotlinę Kłodzką?) będziemy w stanie rajd ukończyć nie ocierając się o limity czasowe. Innymi słowy, gdybym wiedział , że limity czasu „odetną" wszystkich poza ścisłą czołówką to zastanowiłbym się czy w rajdzie uczestniczyć.
Choc przyznam, że rajd był ciekawym doświadczeniem i będę go miło wspominał.

Ciekaw jestem refleksji innych uczestników imprezy.
ENTRE.PL Team
New Balance but biegowy
Grzegorz
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 43
Rejestracja: 19 cze 2001, 22:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Bielsko-Biała
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Pawle masz rację.
Nasza ekipa leciała pomiędzy 12 a 23 miejscem na różnych punktach. My też nie znaleźliśmy punktu 5, i poddaliśmy się po 31 godzinach walki. Znam zespoły, które szukały punktu 5 ponad 3 godziny. Z moich obliczeń wynika, że punktu nie znalazło 9-10 ekip, tych które szukały go po ciemku było 10 (8 ekip go nie znalazło). Rajd był super, ale organizatorzy lekko mówiąc źle dostosowali limity czasowe. Wg mnie założeniem organizatorów powinno być aby ok.60-70% ekip miało szansę ukończenia rajdu. W tym roku to założenie mocno zostało naruszone. Ekipy, które skończyły ST2001 w Bieszczdach na wysokich miejscach, miały problem z pokonaniem połowy rajdu. Coś chyba jednak organizatorzy źle zaplanowali. Nie wiem ile ekip ukończyło AT2002 bo nie ma jeszcze wyników, ale po niecałych dwóch dobach rajdu na trasie zostało 5 ekip. Organizatorzy podjęli decyzję tylko o limicie mety ale trochę późno - ale to już było ratowanie rajdu.
Ale i tak przygoda była niezła. Pozdrawiam wszystkich uczestników "przegranych", gratuluję zwycięzcom, pozdrawiam organizatorów.
Grzegorz
imadlo
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 8
Rejestracja: 06 maja 2002, 11:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Brzeszcze

Nieprzeczytany post

Tak generalnie zgadzam się z waszymi uwagami - na punkcie 3 E4 byliśmy na pozycji 14-tej i jasno wynikało z tego że nie ma szans zmieścić się w limitach - więc na punkcie było krótkie pytanie czy zmieniły się limity ?? - nie !! -więc zarządziliśmy odwrót - jedyny sensowny bo było stosunkowo blisko do punktu. Po powrocie jeden z organizatorów poinformował na że trasa była ustawiona jako ekstremalnie trudna i że znalezienie jej w nocy może podchodzić pod czarną magię - tym bardziej że lampiony były nieoświetlone - tak więc organizatorzy zrobili zawody dla 5 drużyn - cudownie a co do mapy to mam inne odczucia !! Nawet standardowo wydawana mapa (nie salomonowa) miała więcej szczegółów na niektórych punktach - ale to było zabronione!!   Bieszczady w porównaniu do tego były cudownie przygotowane - dla mnie organizatorzy dali czterech liter i zrobili to na sztukę - tak jakby każdy odcinek trasy robił inny koleś (wszystko na maksa) i tylko potem zapomnieli się ze sobą skonsultować. Ale fakt może jesteśmy za „miętcy” - nic trzeba się zabrać za treningi - tylko że z tego wynika że najtwardszych z twardych jest w Polsce jedynie 20 osób więc - w przyszłym roku organizatorzy nie będą mieli problemu bo zrobią zawody tylko dla tych ludzi - bo właśnie takie były później opinie od ludzi którzy chcieli dostać w dupę i trochę się pobawić a zostali tego pozbawieni gdyż mogli spędzić czas gdzieś na skałach a nie marnować czas na coś takiego. A ha jeszcze od organizatorów poszedł lekki przeciek że chcieli pokazać co to oni nie wymyślili żeby ściągnąć dobre ekipy z zagranicy, ale to już bez komentarza - woda sodowa bąbelki mania tylko czego a może kasa komuś bije - więcej - niech sponsorzy dają więcej to Ci goście niczego się nie nauczą a wydawało by się że bagaż doświadczeń jest wystarczający.

Cieniaż
Ziut
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 684
Rejestracja: 19 cze 2001, 10:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2:58:00
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Zawody ukończyły cztery ekipy. Czwarta ekipa (Eurosport) miała zmodyfikowany ostatni etap. Spływ zamieniono na jazdę rowerową.

Mnie spotykaliście jako sędziego na punktach kontrolnych. Rzeczywiście mocno sie zdziwiłem bedąc na 9PK widząc tylko 8 ekip.  A tak chciałem zobaczyć się z Pawłem. Okazało się, że punkty 5 i 6 mocno zadecydowały.
Pytany przez ekipę na 9PK czy warto dalej iść odpowiadałem, że warto. Trzeba walczyc do konca, gdyż sprawa z limitami nie jest stała. To może się zmienić.
Wydaje mi się, że ten problem powinien być mocno dyskutowany przez organizatorów i zawodników wspólnie. Jakie przyjąć kryteria oceny czasu pokonywania danego etapu? Czy dopuszczalna jest zmiana limitów w trakcie trwania rajdu? (Po mojemu tak, jeżeli mają szansę skorzystać z niej wszyscy).

Myślę, że należy też pomysleć o dostosowaniu skali trudności do ogólnego poziomu tego sportu w Polsce.
Rajd powinno skończyć około 12-15 ekip.

Ale i tak gratuluję WAM wszystkim, którzy walczyliście na trasie. Byliście dzielni zarówno podjeżdżając na Przełęcz Knurowską i dalej na Turbacz, szukając 9 PK przy strumieniu i drapiąc się na Prehybę, a potem z niej schodząc. I tak popadło, że to było zawsze w nocy.

Zakończenie wypadło bardzo sympatycznie, chociaż skromnie, jeśli chodzi o frekwencję.
W sobotę około 22.00, poprzedzona samochodem służb miejskich na sygnale, wjechała na metę ostatnia czwarta ekipa. Po kilkunastu minutach na scenie odbywajacego się festiwalu jazzowego odbyła się ceremonia nagradzania wszystkich czterech ekip. Były nagrody regulaminowe oraz narty od Salomona. Dodatkowo Toyota ufundowała bilety na przelot na wyspę Fidzi na Eko Challenge dla zwycięskiej ekipy.

Bardzo mało uczestników rajdu i trochę wczasowiczów. Skromnie.
Czekamy na przyszłoroczny rajd.
PAwel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3390
Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa/Kabaty

Nieprzeczytany post

Szkoda Ziut, ze się nie spotkaliśmy na 9tce. Masz racje, ze trzeba iść do końca i tak właśnie szliśmy. O 12 w nocy byliśmy w sytuacji, że nie znaleźliśmy punktu kontrolnego, którego limit ustalony był na 12, a w perspektywie była cała noc marszu bez snu i bez gwarancji, że znajdziemy pozostałe punkty, a wręcz  w przekonaniu, że następne punkty będą już zwinięte, bo każdy z obstawiających poprzednie punkty informował nas, że likwiduje punkt (łącznie z lampionem) po limicie czasu i idzie do domu. Kontynuowanie rajdu „dla sportu" miałoby przecież sens tylko wówczas, gdyby chociaż wisiały lampiony (nawet bez kasowników).

Wiesz Ziut może kto ukończył rajd?

Pisząc o mapach miałem na myśli to, że były wydane na rajd , dobrze wycięte i sformatowane i foliowane. Myślę, że warto to docenić, bo „zrobienie mapy" w ten sposób wymaga dużo pracy, nawet jeśli ma się na to dużo środków.
ENTRE.PL Team
Awatar użytkownika
rocha
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1113
Rejestracja: 06 maja 2002, 11:44
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Świecie/Jelenia Góra/Wrocław

Nieprzeczytany post

Witam

Po prostu, panie i panowie, należy wziąć się troszeczkę za siebie. Najwyraźniej organizatorzy AT nie życzą sobie udziału w rajdzie ekip godnych okręgówki - interesuje ich wyłącznie spitzenklasse.
Organizatorzy w tym roku byli bardzo sztywni w swych decyzjach. I chyba dobrze, bo w końcu to rajd ekstremalny.
Kilka razy miałem pretensje do sędziów (kajaki) że wbrew regulaminowi zaliczają kolejnym zespołom punkty, ale w końcu i tak sprawiedliwości stało się zadość, więc nie planujemy protestów (hehe)
Jednego zdecydowanie nie mogę wybaczyć organizatorom. Ma to związek z odcinkiem rowerowym. Zabrakło nam sugestii, przed startem, że należy zrezygnować z SPD na rzecz zwykłych pedałów z noskami i butów do biegania. Troszeczkę popsuliśmy sobie stopy przez te ciasne, rowerowe buty. Zupełnie niepotrzebnie.
Końcowa ocena w naszych oczach wypada pozytywnie, choć na p-cie 3 byliśmy jako 16 i ok godziny do limitu. Szybka decyzja i... koniec rajdu dla nas. Szkoda, cholera, szkoda. Wypada spojrzeć prawdzie w oczy, jeśli nie wplecie się na stałe treningów do życiorysu, to czekają nas wyłącznie rajdy harcerskie (w niczym tym ostatnim nie ujmując).

Gratyluje zwycięzcom, wyrazy uznania tym, którzy ukończyli i pozdrawiam wszystkich, którzy polegli.
Ziut
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 684
Rejestracja: 19 cze 2001, 10:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2:58:00
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Rajd ukończyły trzy ekipy, które od początku szły w czubie tzn:
2
1
5

oraz
38 (Eurosport).

Dodatkowo utworzył się mieszany team (sześcioosobowy - w którym chyba tez była część Twego zespołu) ale nie wiem czy zrobili wszystko.

Na 5 PK części rowerowej (zadanie specjalne tor kajakowy) spotkałem jednego zawodnika z teamu 42, który sam kontunuował rajd. Potem w środku nocy spotkałem go na Prehybie. Ponieważ był ostatnim, który przybył razem z Eurosport wracaliśmy przez moment razem ze szczytu około 4 rano. Udał się swoją trasą rowerową a ja szlakiem niebieskim.
Budzik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 04 mar 2002, 13:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Kwestie limitów czasowych i trudności trasy wzbudziły i u mnie sporo emocji, ale zostały już dosyć gruntownie przedyskutowane, dlatego napiszę tylko o dwóch rzeczach o których nikt, jak dotąd, nie wspomniał.

O ile limity były rygorystycznie przestrzegane, to organizatorom zabrakło konsekwencji przy przepakach. Uważam, że albo powinno się oficjalnie ogłosić brak limitów albo nie tolerować skrzyń o pojemności 400 litrów (aż nie oparłem się pokusie zrobienia kilku zdjęć w strefie zmian) w sytuacji, gdy regulamin dopuszczał 30 litrów na zespół. Wiem, że organizatorzy zdają sobie z tego sprawę i mają już koncepcję rozwiązania tego problemu, więc trzymam kciuki za wprowadzenie jej w życie przy najbliższej imprezie.

Druga rzecz, to raczej refleksja, ale skoro Ziut już wspomniał o tym w swoim poście, to i ja powiem co na ten temat sądzę. Ziut napisał, że "dodatkowo Toyota ufundowała bilety na przelot na wyspę Fidzi na Eko Challenge dla zwycięskiej ekipy". Nie znam dobrze zależności kapitałowych ani personalnych w naszym światku, ale też tajemnicą nie jest, że sympatyczny szpakowaty pan z brodą, który ogłosił, że "właśnie dostał telefon z Toyoty o przyznaniu dodatkowej nagrody" to zasiadający w zarządzie spółki związanej z Toyotą tata Maćka Olesińskiego czyli kapitana zwycięskiego teamu.
Nasuwa się pytanie czy jeśli wygrałby inny zespół to Toyota również zdecydowałaby się ufundować tą nagrodę?
Absolutnie nie mam nic przeciwko sponsorowaniu, a wspomniany zespół podziwiam za osiągnięcia i organizację. Bardzo podoba mi się również jego rodzinny charakter, ale "dodatkowa nagroda" przyznana już po ogłoszeniu wyników w tym konkretnym przypadku jest dla mnie pewnym dysonansem. Uświadamia bowiem, że również w rajdowaniu są równi i równiejsi i dzieje się to za przyzwoleniem organizatorów (na ironię sponsorowanych przez Citroena).

Według mnie być może warte przedyskutowania są kwestie:
- odżywiania
Określenie w regulaminie co jest a co nie jest dozwolone. Tak, jak jest to robione w większych rajdach. Osoby sprzątające w punktach zmian znajdowały w śmieciach najróżniejsze rzeczy...

- wysokości nagród
Gdzie jest złoty środek? Z jednej strony wysokie nagrody przyciągają najlepsze teamy, które ponoć nie przyjechałyby, gdyby nagrody były niższe, a to z kolei obniżyłoby rangę rajdu (czyżby czołówka przyjeżdżała na rajdy tylko dla pieniędzy?). Z drugiej strony wyższe nagrody to wyższa stawka i pokusa sięgnięcia po mocniejsze "dopalacze" i rozpoczęcie wyścigu zbrojeń (który i tak już się zaczął, patrz pkt. 1). Poza tym uważam, że traci na tym atmosfera rajdu - im większa rywalizacja o wysoką stawkę, tym mniejsza szansa, że zespoły będą mogły liczyć na wzajemną pomoc (dać im ten opatrunek/plaster czy może lepiej nie - o jednego konkurenta mniej). Sądzę, że szkoda by było, bo atmosfera rajdu to ciągle jedna z tych rzeczy, które sobie w rajdach cenię najbardziej.


- media
Może się mylę, ale tegoroczny rajd był wyjątkowo mało "medialny". Dziwi mnie to o tyle, że publikacjami i nagłośnieniem rajdu powinni być zainteresowani wszyscy - poczynając od sponsorów i organizatorów po nas, zwykłych uczestników. AR to dosyć kosztowne hobby, a firmy zainteresowane są sponsorowaniem imprez o których się mówi i które są dobrze nagłośnione. Teamom łatwiej byłoby znaleźć dofinansowanie startu na znanej imprezie. To z kolei umożliwiłoby lepsze przygotowanie zespołów i podniosło poziom rajdu...

To takie moje pierwsze porajdowe przemyślenia.

Gratuluję zwycięzcom i pozdrawiam organizatorów oraz wszystkich tych, którzy podjęli wyzwanie,
Budzik
imadlo
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 8
Rejestracja: 06 maja 2002, 11:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Brzeszcze

Nieprzeczytany post

No nareszcie cos drgnelo na tej liscie - poza super cudownie itd. - ale i tak chyba traktujemy to jako wskazówki dla organizatorów że jest jeszcze trochę do dopracowania - więc nie oszukujmy się piszmy co leży na wątrobie(w końcu zaglądneło tu ponad 100 osób) - jeśli tylko ludzie są edukowalni to w przyszłym roku bedzie super (co nie znaczy lightowo)

A co znajdowano w koszach ?? - może sie dowiemy jak to wyglada naprawde - nie kończcie tak rozpoczątego tematu

1. Kolejne minusy - mapa nie miała siatki kartograficznej o ile dobrze pamietam - do biegow na orientacje to chyba krytyczne ??

2. Sprawa zabezpieczenia powierzonego sprzętu(rowery i depozyty) - chyba tylko wysokiej kulturze startujących można zawdzięczać fakt że wszscy wrócili na swoich rowerach bo wyniesienie nie swoich rowerów z mety nie stanowiło żadnego problemu - uważam że tu należało chuchac na zimne bo są doświadczenia u innych organizatorów gdy pogineły rowery

3. Jak już organizatorzy na trasie dostarczają innym pomocy (woda mnineralna na przykład) to niech robią to przynajmniej mniej jawnie.
Ziut
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 684
Rejestracja: 19 cze 2001, 10:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 2:58:00
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Quote: from imadlo on 2:13 pm on May 7, 2002
A co znajdowano w koszach ?? - może sie dowiemy jak to wyglada naprawde
Na punktach obstawianych przeze mnie w koszach na odpadki były opakowania po oficjalnych produktach typu batony, tubki z żelami, pojemniki z płynami izotonicznymi.
Nie chcę stwierdzać kategorycznie, ale jeżeli masz konkret - to wal.
Gdybym ja chciał zastosować środek podejrzany, to stuprocentowo nie robiłbym tego na punkcie kontrolnym, lecz gdzieś na trasie. Sadzę, że nie powinnismy sie za mocno zagalopowywać.
Owszem zdarzało mi się na różnych zawodach (innych) spotykac tuż przed biegiem w muszli klozetowej drobne kawałeczki szkła ampułkowego, ale nie na tym rajdzie.
Kolejne minusy - mapa nie miała siatki kartograficznej o ile dobrze pamietam - do biegow na orientacje to chyba krytyczne ??
Pracowałem z ta mapą tak jak i Wy, jestem orientalistą i nie wiem o co Ci chodzi. Jedyna istotna różnica dla mnie to brak koloru żółtego oznaczającego przestrzenie otwarte (pola, łąki). Na mapach turystycznych jest to kolor biały.
imadlo
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 8
Rejestracja: 06 maja 2002, 11:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Brzeszcze

Nieprzeczytany post

Nikt nie naciska żeby podawać nazwiska - i szkło ampułkowe tez o niczym nie swiadczy - wiekszość środków nawet l- kornityna jest w ampułkach - ale już opakowanie z efydryny może o czymś świadczyć.

Ja ze swojej strony niczego takiego nie zaobserwowałem.
PAwel
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3390
Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa/Kabaty

Nieprzeczytany post

Czy ktoś z was wie dlaczego Czesi zrezygnowali na przeprawie przez Dunajec w Szczawnicy? Przecież zostało im max 6 godzin do mety.
ENTRE.PL Team
Awatar użytkownika
krzycho
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2397
Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Quote: from PAwel on 6:26 pm on May 7, 2002
Czy ktoś z was wie dlaczego Czesi zrezygnowali na przeprawie przez Dunajec w Szczawnicy? Przecież zostało im max 6 godzin do mety.
Bo nie zdążyliby na czas do Sromowców, żeby spłynąć, i musieliby wracać na butach albo rowerami...k
Szczurek
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 3
Rejestracja: 08 maja 2002, 00:25

Nieprzeczytany post

W nawiązaniu do wypowiedzi Budzika. Uważam, że czepianie się limitów przy tgz „przepakach” jest szukaniem igły w stogu siana .Z tego co obserwowałam jeśli organizatorzy zweryfikowali by te limity to „pakunki „ żadnej z ekipy nie mogły by się znaleźć na punktach zmian. Dla mnie logiczne jest to, że każdy bierze to co jest mu potrzebne : jeden potrzebuje na cały rajd 2 pary butów i 4 pary skarpetek drugi analogicznie 5 i 20 powinno to pozostać sprawą indywidualną każdego zespołu. Również ekwipunek mojego zespołu w myśl rozumienia regulaminu był za duży (może nie podbijaliśmy rekordów wielkości „przepaków”) ale potrafię udowodnić, że wszystkie z tych rzeczy zostały wykorzystane. To tak jak z zapotrzebowaniem na jedzenie jeden jest najedzony nawet po zjedzeniu czegoś niewielkiego drugi musi zjeść wiadro jedzenia, aby być najedzonym- jest to sprawa fizjologii- równo nie znaczy sprawiedliwie. Nie wiem, Które miejsce zajęliście, ale dyskusja na temat czy nagroda ufundowana przez Toyotę jest za wynik czy za powiązanie pierwszego teamu z firmą jest bez sensu ponieważ myślę może się mylę –przepraszam)że twój zespół nawet nie znalazł się w strefie ludzi, którzy ewentualnie mogli by sięgną po tą nawet wcześniej ogłoszoną nagrodę. Zresztą nie ma co w Polsce mówić o sponsoringu sportowym on po prostu nie istnieje chyba, że zaczniemy mówić o piłkarzach, skoczkach, hokeistach, rajdowcach samochodowych. Reszta może liczyć tylko na ewentualne pokrycie wpisowego na start. Wiadomo to i tak dużo, ale nikt nie zliczy naszych wydatków na sprzęt sportowy: buty, strój, rowery i ich serwis wydatki te ponoszę tylko dlatego, że kocham trenować i startować w zawodach. A co dopiero koszty tgz.odżywiania nie wiem które zespoły mogły stosować dziwne środki (szkoda, że niesprecyzowałeś) po których organizatorzy znajdowali opakowania w koszach ale daję głowę że takich środków napewno nie stosowały znane mi zespoły z czołówki ponieważ znam tych ludzi wspólne wyjazdy, treningi. Jeśli chodzi o wysokość nagród to startując w tym rajdzie wcale nie myślałam o nagrodach tylko o ukończeniu rajdu. Pamiętam moment na trasie na rowerach nad ranem jak niemal jednocześnie z zawodniczką z ekipy Rosjan uśmiechnęłyśmy się do siebie. Sprawa rowerów to temat rzeczywiście warty omówienia, ponieważ nie wiem co bym zrobiła przychodzą do punktu i nie widząc tam mojego napewno nie najdroższego roweru. chyba to a nie trudy rajdu zaczęło by stanowić powód do płaczu. A wogóle myślę że to, Ze tak mało ekip ukończyło rajd wynika z braku odpowiedniego przygotowania widziałam to po mojej ekipie chłopak, który ze mną rzetelnie trenował nie miał żadnych problemów np. z poruszaniem sie po terenie brak ścieżek reszta ekipy (tak Panowie mówię o was której jakby się zawierzyło na słowo, że są mocni bo jakże nawet w moim pomyślunku facet mógłby być słabszy od kobiety) nie słuchająca i nie trenująca tak jak się zalecało miała duże problemy już na kajaku. Póżniej już pozostało tylko zejście z trasy ja wogóle zmęczona nie byłam może to było związane z emocjami „praca z mapą”- Zeby nie pobładzić.. Zapytacie jak przygotowywałam się na etap kajakowy przyznam, że nie przepłynęłam na nim ani pół kilometra przed zawodami. Ale regularnie chodziłam się wspinać na sztuczną ścianę (ok 3 razy w tygodniu) a to jak wiadomo bułę wyrabia. W tym dwa razy były to zajęcia kursu wspinaczkowego dla początkujących pozdrawienia dla Arka i Renaty.- pompki, brzuszki, drążek przyniosły rezultaty. Powracając do tematy dwóch „nieusłuchanych” kolegów z zespołu a zwłaszcza jednego nie da się przygotować do poruszania w terenie trenując bieganie po asfalcie to po prostu to  inna dyscyplina trzeba się pobawić w tgz harcerstwo pochodzić po lasach, jarach, bagnach, dobre rezultaty też przynosi pod koniec całonocnej wędrówki przejście już z obtartymi nogami 2 kilometrów torami kolejowymi. Teraz napewno po przeczytaniu tego tekstu nazwiecie mnie straszną babą, heterą, ale myślę, że na rajdach nie ma miejsca na miłe, delikatne „panieneczki”. Jeśli nie przestraszyłam to zapraszam serdecznie na wspólne treningi rower, marszobiegi, wspinaczka, biegi na orientację niestety chyba tylko osoby z okolicy Krakowa mój mail to kasiaszczurek@poczta.onet.pl. My już zaczynamy trenować do następnych zawodów.(Ja codziennie biegam, po południu wspinanie lub jazda na rowerze  Raz w tygodni jakiś dłuższy wspólny trening.) a Wy.



Chciałabym bardzo podziękować Sponsorom: CW RENI-SPORT, firmie REMI-SPORT dealerowi rowerów GT a zwłaszcza panom z serwisu.
Pozdrawiam wszystkich zawodników i tych wygrali –tak trzymać i tych którzy przegrali uszy do góry pamiętajmy trening czyni mistrza.
Budzik
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 5
Rejestracja: 04 mar 2002, 13:38
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Nieprzeczytany post

1. odnośnie przepaków
Nie czepiam się, jak to ujęłaś Szczurku, limitów na przepakach, tylko nie_podoba_mi_się (i ma prawo) brak konsekwencji organizatorów. Wydawanie martwych przepisów podkopuje tylko autorytet i wprowadza w błąd. Regulamin rajdu jest od tego, żeby go przestrzegać. Jeśli ten punkt regulaminu łamiemy bezkarnie, to które inne możemy również? Własne mapy czy może zorganizowaną pomoc z zewnątrz? Chodzi mi o zasady.
A co do tego, że wszyscy przekraczali ten limit masz całkowitą rację - osobiście pakowałem wór Ortlieba potrzebnymi rzeczami, które wcześniej odrzuciliśmy, jako nie mieszczące się w skrzyni 30 l, ale później postanowilismy jednak zabrać widząc jak wyglądają przepaki innych teamów. Tylko po co wogóle kupowaliśmy skrzynie o wymaganej pojemności, skoro wcześniej mieliśmy już 140 litrowe i po co był ten zapis w regulaminie?
Zupełnie nie trafiają do mnie natomiast argumenty w stylu, że "wszystkie rzeczy były potrzebne", bo nie ma to najmniejszego znaczenia, jeśli było_to_sprzeczne_z_regulaminem. Ja np. po biegu lubię i potrzebuję wziąć prysznic (kwestia fizjologii - strasznie się pocę) - czy w myśl Twojego rozumowania mogę następnym razem na przepaku postawić przyczepę campingową (z prysznicem i kuchnią - obiecuję, że też ją dobrze wykorzystam)?
Podsumowując: regulamin i zasady powinny być jasne, dla wszystkich takie same, przez organizatorów egzekwowane, a przez nas szanowane. Inaczej tracą sens.

2. to, które miejsce zajęliśmy nie ma najmniejszego znaczenia ani związku. W kwestii Toyoty znowu mówiłem o zasadach i dobrej praktyce. Jeśli Ciebie to nie razi - trudno. Do czego innego widać jesteśmy przyzwyczajeni.

3. odżywianie
Nie jest moim celem rozpętywanie burzy. Nie chcę też nikogo oskarzać, bo nic konkretnego nie wiem. Żeby nie było niejasności powiem, że słyszałem jedynie o znalezionym w śmieciach worku po roztworze glukozy do podawania dożylnego. Szybko miło i skutecznie uzupełnia się ten sposób płyny, energię i elektrolity, ale w większości dyscyplin nie jest to dozwolone. Dla pocieszenia dodam, że kofeina też znajduje się na "czarnej liście", więc zjadana przez większość z nas (w tym i mnie) guarana też potencjalnie mogłaby być źle widziana. Pisząc o tym chciałem zasygnalizować, że dobrze byłoby ustalić zasady co można a czego nie. Kupując odżywki w zwykłym sklepie kulturystycznym mamy taki wybór, że łatwo nieświadomie kupić coś, co może zostać uznane za niedozwolone. Choćby wspomnaina guarana występuje w ampułkach oraz znacznie wygodniejszych w transporcie i użyciu tabletkach, ale jak się okazuje z dodatkiem efydryny... Więc tabletki są OK czy też nie? Z drugiej strony napewno nie jest to sprawa priorytetowa i są ważniejsze kwestie do rozwiązania na kolejnych rajdach, wspomniałem o tym jako temacie do ewentualnego przemyślenia.

Pozdrawiam serdecznie,
Budzik
ODPOWIEDZ