Komentarz do artykułu Stagnacja wynikowa u początkujących ? Reinwestujcie aktywa.
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1726
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Stagnacja wynikowa u początkujących ? Reinwestujcie aktywa.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 07 lis 2012, 03:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
U mnie zadzialalo wplatanie szybszych odcinkow w ogolny bieg spokojny. Na plany z przebiezkami/interwalami itp reagowalem alergicznie wiec szybsze odcinki byly dodawane na zasadzie - byle zdazyc na zielonym, zeby nie marnowac czasu na swiatlach. Stopniowo sie wydluzaly choc dlugo zachowaly forme mocno dowolna. Zloty srodek jest jeden - chcesz biegac szybciej na zawodach musisz biegac szybciej na treningach.
- apaczo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1565
- Rejestracja: 09 lut 2012, 12:07
- Życiówka na 10k: 34:54
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
żeby szybciej biegać , trzeba szybciej biegać!
Oczywiście nie od razu. Zasada małych kroczków jest podstawą sukcesu.
Róbcie trening tak jakbyście budowali dom. na początku zaczynamy budowę od mocnych fundamentów ( to nasza baza , czyli wybiegania, które z czasem robimy coraz dłuższe ale bez przesady).
Następnie gdy beton zwiąże i mamy gwarancje że podwaliny są solidne (z betonu i stali) zaczynamy stawiać ściany ( wprowadzamy elementy szybkości , na początku nieśmiało przebieżki a następnie 200-400m rytmy). Został, nam jeszcze dach (krótkie biegi progowe) i na koniec wykańczamy wnętrze (interwały , biegi progowe dłuższe i coraz to szybsze - starty na zawodach)
Oczywiście nie od razu. Zasada małych kroczków jest podstawą sukcesu.
Róbcie trening tak jakbyście budowali dom. na początku zaczynamy budowę od mocnych fundamentów ( to nasza baza , czyli wybiegania, które z czasem robimy coraz dłuższe ale bez przesady).
Następnie gdy beton zwiąże i mamy gwarancje że podwaliny są solidne (z betonu i stali) zaczynamy stawiać ściany ( wprowadzamy elementy szybkości , na początku nieśmiało przebieżki a następnie 200-400m rytmy). Został, nam jeszcze dach (krótkie biegi progowe) i na koniec wykańczamy wnętrze (interwały , biegi progowe dłuższe i coraz to szybsze - starty na zawodach)
Troszeczkę się znam na sporcie i jestem praktykiem. Wszystkie moje rady opieram na swoim wieloletnim doświadczeniu, ale przyznaję, że nie jestem nieomylny, gdyż człowiek uczy się całe życie i ma prawo zmienić swoje poglądy, przekonania.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Tu się nie zgodzimy, wg mnie to najbardziej degradująca i szkodliwa dla dlugodystansowca forma treningu. Oczywiście, wiele osób to robi bo istnieje zasada że trzeba dać sobie w łeb. 20 sekundowa przebieżka tym się różni od 400 m "rytmu"(celowo w cudzyslowie bo polskie tłumaczenie Danielsa tak to określa a rytm ma w treningu biegowym od dawna inne znaczenie) że jedno trwa 20s a drugie pewnie u niektórych nawet i 2 minuty. Tego typu wysiłek jest poprostu szkodliwy, dlugofalowo szkodliwy. (chyba, że trenujemy do 800m, wtedy nie ma wyjścia)apaczo pisze:200-400m rytmy
- apaczo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1565
- Rejestracja: 09 lut 2012, 12:07
- Życiówka na 10k: 34:54
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Adamie masz sporo racjo. Ale nikt nikomu nie zaleca długofalowego robienia rymów, szczególnie dla długodystansowców.
Ja to raczej traktuje jako formę odmulenia po fazie długich wybiegań. Raz na jakiś czas nasz organizm wręcz domaga się takiego klina.
Ja to raczej traktuje jako formę odmulenia po fazie długich wybiegań. Raz na jakiś czas nasz organizm wręcz domaga się takiego klina.
Troszeczkę się znam na sporcie i jestem praktykiem. Wszystkie moje rady opieram na swoim wieloletnim doświadczeniu, ale przyznaję, że nie jestem nieomylny, gdyż człowiek uczy się całe życie i ma prawo zmienić swoje poglądy, przekonania.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Ja z kolei zauwazylem ze 400 sa dobrym odswiezeniem w tygodniu przed planowanymi zawodami na 10k. Nie tak dlugi i meczacy jak kilometrowki czy osiemsetki a jednoczesnie nieco mocniejszy niz przebiezki. W normalnym przygotowaniu tez wydaja mi sie zbedne.
Ostatnio zmieniony 07 lis 2012, 09:11 przez fantom, łącznie zmieniany 1 raz.
- apaczo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1565
- Rejestracja: 09 lut 2012, 12:07
- Życiówka na 10k: 34:54
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Zgadza się. Tylko dla jednego takim odświeżeniem będzie 200m a drugiemu 400m lub wiązanka tych dwóch odcinków.
Troszeczkę się znam na sporcie i jestem praktykiem. Wszystkie moje rady opieram na swoim wieloletnim doświadczeniu, ale przyznaję, że nie jestem nieomylny, gdyż człowiek uczy się całe życie i ma prawo zmienić swoje poglądy, przekonania.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
biegać 400m w dwie minuty to raczej ekstremum, które wynika z algorytmu w tabelach. dla kogoś na tym poziomie, to byłby ogromny wysiłek, trudny do zrealizowania.
ja bardzo lubię repsy, bo te 200m można lecieć na luzie, a jednak łatwiej niż na krótszym odcinku popracować nad techniką i ekonomią kroku - przez 20s. po prostu stawiam za mało kroków, żeby złapać dobry rytm. jeśli w nie przeszarżuje się z tempem i ilością, to nie bardzo wiem jak można sobie zaszkodzić.
ja bardzo lubię repsy, bo te 200m można lecieć na luzie, a jednak łatwiej niż na krótszym odcinku popracować nad techniką i ekonomią kroku - przez 20s. po prostu stawiam za mało kroków, żeby złapać dobry rytm. jeśli w nie przeszarżuje się z tempem i ilością, to nie bardzo wiem jak można sobie zaszkodzić.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Trochę mnie zdziwiłeś tak kategorycznym stawianiem sprawy. "Rytmy" Danielsowskie (nomenklatura z wydania polskiego) to przeciez wlasnie takie 200m-400m odcinki biegane szybko. I Daniels przeciez poleca je takze dlugodystansowcom.Adam Klein pisze:(...) to najbardziej degradująca i szkodliwa dla dlugodystansowca forma treningu. (...) Tego typu wysiłek jest poprostu szkodliwy, dlugofalowo szkodliwy. (chyba, że trenujemy do 800m, wtedy nie ma wyjścia)apaczo pisze:200-400m rytmy
Patrz tabela 4.1 Akcenty w czterech fazach sezonu. Rytmy są tam jako podstawowy trening specjalistyczny w fazie II dla wszystkich predkości (do 800 do maratonu). Im dluzsze dystanse tym bardziej spada ich znaczenie w kolejnyhc fazach.
Patrz takze Tabela 19.1. Plan na 5-15km. am takze Rytmy z fazie drugiej są jako pierwszy specjalistyczny.
Ale Ty Danielsa przeczytałeś pewnie 100 razy, dlatego jestem ciekawy, dlaczego w tym punkcie takie odstępstwo.
Generalnie zauważyłem, że "początkujący długodystansowcy" sic:) boją się zmęczyć co jakiś czas. Sam to zauważyłem, ale i gdzieś na tym portalu czy innym już o tym było.
Oczywiście klepanie OWB1 jest najważniejsze ale akcent musi trochę boleć i być nieprzyjemny.
Oczywiście klepanie OWB1 jest najważniejsze ale akcent musi trochę boleć i być nieprzyjemny.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Toz to wychodzi 5'/km czyli dla kogos kto biega Easy w 6:30/km.szymon_szym pisze:biegać 400m w dwie minuty to raczej ekstremum, które wynika z algorytmu w tabelach. dla kogoś na tym poziomie, to byłby ogromny wysiłek, trudny do zrealizowania.
Zaawansowani to juz raczej moga biegac przebiezki nawet do 40s wiec ze 200m akurat wyjdzie.szymon_szym pisze: ja bardzo lubię repsy, bo te 200m można lecieć na luzie, a jednak łatwiej niż na krótszym odcinku popracować nad techniką i ekonomią kroku - przez 20s.
- apaczo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1565
- Rejestracja: 09 lut 2012, 12:07
- Życiówka na 10k: 34:54
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
zgadza sięfantom pisze: Zaawansowani to juz raczej moga biegac przebiezki nawet do 40s wiec ze 200m akurat wyjdzie.
Troszeczkę się znam na sporcie i jestem praktykiem. Wszystkie moje rady opieram na swoim wieloletnim doświadczeniu, ale przyznaję, że nie jestem nieomylny, gdyż człowiek uczy się całe życie i ma prawo zmienić swoje poglądy, przekonania.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Saper. Chyba wchodzimy tutaj w dyskusje na temat" Trening tlenowy a beztlenowy" dla długodystansowca i to jest sam w sobie solidny temat który być może wydzielę w ogóle do innej dyskusji.
Ja nie piję tutaj konkretnie do Danielsa a raczej do rozpowszechnionej w świecie biegowym manii bardzo mocnych interwałów, Danielsowskie R (czyli Rytmy) są trochę wolniej ale też tego bym unikał i się w takim razie po prostu z w tym temacie się z Danielsem nie zgadzam.
Jestem można powiedzieć strasznie ortodoksyjny w kwestii stosowania treningu tzw beztlenowego.
Ponieważ nie lubię takich fizjologicznych określeń, to wytłumaczę, że chodzi o trening w trakcie którego przez długi czas utrzymujemy wysoką prędkość. Mogę to łatwo wytłumaczyć.
Mam w tym temacie wielkie zaufanie do tego co pisali Lydiard lub Van Aeken (którzy przestrzegali przed takim treningiem) choć w swoich planach pewnie tam bardzo ortodoksyjni nie byli.
Trening o którym mówię (którego unikam), to jest wykorzystanie wszystkich prędkości które jesteśmy w stanie utrzymać w warunkach wyścigu przez czas nie dłuższy niż 10-12 minut. To jest dla mnie akceptowalne tylko na zawodach.
Dlaczego?
Po pierwsze - to nie poprawia naszej wytrzymałości a w każdym razie nie tak jak byśmy chcieli, bo zaczynamy korzystać z innych fizjologicznych elementów naszego organizmu. Spójrzcie na krzywą spadania prędkości.
Nie ma liniowej zależności pomiędzy prędkościami zawodów krótszych niż 12 minut i dłuższych niż 12 minut.
Natomiast jest liniowa (prawie liniowa) zależność pomiędzy prędkościami wszystkich zawodów dłuższych niż 12 minut (nie mówię o ultra, bo tam dochodzą nowe elementy, ale powiedzmy do jakichś pewnie 4 godzin wysiłku).
Danielsowskie Powtórzenia pochodzą z zakrzywienia na krzywej spadku prędkości, a my chcemy poprawić jej liniową część.
Po drugie.
Skoro nie ma takiej zależności to jaki sens jest robić taki trening? To jest strata czasu. Strata oznacza nie zwykłą stratę ale stratę uniemożliwiającą wykonanie kolejnego solidnego treningu w stosunkowo bliskim terminie. Oczywiście tak się robi ale to jest powód albo przetrenowania albo stania w miejscu.
Dla długodystansowca korzystne jest wg mnie tylko bieganie szybkich krótkich odcinków (20-30 sekund).
asewqt - zgadzam się, że akcent musi być i powinien "boleć" ale boleć ma to co chcemy poprawić. Powinniśmy (jako biegacze) działać bardzo konkretnie, wybiórczo. Skoro mamy wytrenować wytrzymałość - to trenujmy wytrzymałość (ogólną, wytrzymałość konkretnych interesujących nas temp i siłę), nie przeszkadzajmy sobie czymś innym.
Cytując trenera Króla:
"Jeżeli ja mam robić wytrzymałość, to robię wytrzymałość. Nie ma różnicy, jeśli chodzi o robienie danej cechy. Cecha wytrzymałości to jest cecha, którą się kształtuje do 4 mmoli. Jeżeli wchodzimy na wyższe intensywności, to możemy wytrzymałość przesunąć np. interwałem, ale ze szkodą dla rozwoju. ........100m ....Jest jedna cecha - tylko szybkość.
Natomiast 800m to jest wszystko. To jest i duża szybkość, i duża wytrzymałość, cholerna praca beztlenowa na dużym zakwaszeniu. "
I dlatego jeśli ktoś kto biega słabo np 10 km albo po prostu wolno truchta a ktoś mu mówi, że musi poprawić szybkość i "trzepać" mocne 400 metrowe odcinki to mnie krew zalew.
Na koniec, ciut przydługiej odpowiedzi, opowiem wam mój, osobisty przykład.
W 2001 roku, kiedy zaczynałem z bieganiem nie mogłem się jakoś jesienią uporać z 10 km. Wziąłem jakiś plan, gdzie właśnie były jakieś 400 m odcinki, 800 metrowe i waliłem. Jakoś na początku chyba grudnia postanowiłem zrobić ostatni test: na stadionie, z pacemakerem wyszło mi ...... 40:34.
Zaczęło się robić zimno, skończyłem z szybkim bieganiem.
Chodziłem zima na siłownię, naprawdę solidnie tam zasuwałem (na orbitreku i na przyrządach).
Poznałem tam tez kolegę, który wyciągał mnie na długie niedzielne (24-25km) biegi, był ode mnie znacznie lepszy (maraton 2h30) i czasami musiałem się nieźle zmęczyć, żeby się utrzymać, zwłaszcza na końcówce.
Chyba jakoś w marcu na zmierzonej na AWF trasie postanowiłem zrobić szybszy trening, pierwsze 10 km mocno a drugie już normalnie. Te pierwsze 10 km wyszły mi w 36:30.....co mnie absolutnie zszokowało zwłaszcza, że nie robiłem żadnego, szybkościowego treningu, nawet o przebieżkach jeszcze wtedy nie słyszałem.
Ja nie piję tutaj konkretnie do Danielsa a raczej do rozpowszechnionej w świecie biegowym manii bardzo mocnych interwałów, Danielsowskie R (czyli Rytmy) są trochę wolniej ale też tego bym unikał i się w takim razie po prostu z w tym temacie się z Danielsem nie zgadzam.
Jestem można powiedzieć strasznie ortodoksyjny w kwestii stosowania treningu tzw beztlenowego.
Ponieważ nie lubię takich fizjologicznych określeń, to wytłumaczę, że chodzi o trening w trakcie którego przez długi czas utrzymujemy wysoką prędkość. Mogę to łatwo wytłumaczyć.
Mam w tym temacie wielkie zaufanie do tego co pisali Lydiard lub Van Aeken (którzy przestrzegali przed takim treningiem) choć w swoich planach pewnie tam bardzo ortodoksyjni nie byli.
Trening o którym mówię (którego unikam), to jest wykorzystanie wszystkich prędkości które jesteśmy w stanie utrzymać w warunkach wyścigu przez czas nie dłuższy niż 10-12 minut. To jest dla mnie akceptowalne tylko na zawodach.
Dlaczego?
Po pierwsze - to nie poprawia naszej wytrzymałości a w każdym razie nie tak jak byśmy chcieli, bo zaczynamy korzystać z innych fizjologicznych elementów naszego organizmu. Spójrzcie na krzywą spadania prędkości.
Nie ma liniowej zależności pomiędzy prędkościami zawodów krótszych niż 12 minut i dłuższych niż 12 minut.
Natomiast jest liniowa (prawie liniowa) zależność pomiędzy prędkościami wszystkich zawodów dłuższych niż 12 minut (nie mówię o ultra, bo tam dochodzą nowe elementy, ale powiedzmy do jakichś pewnie 4 godzin wysiłku).
Danielsowskie Powtórzenia pochodzą z zakrzywienia na krzywej spadku prędkości, a my chcemy poprawić jej liniową część.
Po drugie.
Skoro nie ma takiej zależności to jaki sens jest robić taki trening? To jest strata czasu. Strata oznacza nie zwykłą stratę ale stratę uniemożliwiającą wykonanie kolejnego solidnego treningu w stosunkowo bliskim terminie. Oczywiście tak się robi ale to jest powód albo przetrenowania albo stania w miejscu.
Dla długodystansowca korzystne jest wg mnie tylko bieganie szybkich krótkich odcinków (20-30 sekund).
asewqt - zgadzam się, że akcent musi być i powinien "boleć" ale boleć ma to co chcemy poprawić. Powinniśmy (jako biegacze) działać bardzo konkretnie, wybiórczo. Skoro mamy wytrenować wytrzymałość - to trenujmy wytrzymałość (ogólną, wytrzymałość konkretnych interesujących nas temp i siłę), nie przeszkadzajmy sobie czymś innym.
Cytując trenera Króla:
"Jeżeli ja mam robić wytrzymałość, to robię wytrzymałość. Nie ma różnicy, jeśli chodzi o robienie danej cechy. Cecha wytrzymałości to jest cecha, którą się kształtuje do 4 mmoli. Jeżeli wchodzimy na wyższe intensywności, to możemy wytrzymałość przesunąć np. interwałem, ale ze szkodą dla rozwoju. ........100m ....Jest jedna cecha - tylko szybkość.
Natomiast 800m to jest wszystko. To jest i duża szybkość, i duża wytrzymałość, cholerna praca beztlenowa na dużym zakwaszeniu. "
I dlatego jeśli ktoś kto biega słabo np 10 km albo po prostu wolno truchta a ktoś mu mówi, że musi poprawić szybkość i "trzepać" mocne 400 metrowe odcinki to mnie krew zalew.
Na koniec, ciut przydługiej odpowiedzi, opowiem wam mój, osobisty przykład.
W 2001 roku, kiedy zaczynałem z bieganiem nie mogłem się jakoś jesienią uporać z 10 km. Wziąłem jakiś plan, gdzie właśnie były jakieś 400 m odcinki, 800 metrowe i waliłem. Jakoś na początku chyba grudnia postanowiłem zrobić ostatni test: na stadionie, z pacemakerem wyszło mi ...... 40:34.
Zaczęło się robić zimno, skończyłem z szybkim bieganiem.
Chodziłem zima na siłownię, naprawdę solidnie tam zasuwałem (na orbitreku i na przyrządach).
Poznałem tam tez kolegę, który wyciągał mnie na długie niedzielne (24-25km) biegi, był ode mnie znacznie lepszy (maraton 2h30) i czasami musiałem się nieźle zmęczyć, żeby się utrzymać, zwłaszcza na końcówce.
Chyba jakoś w marcu na zmierzonej na AWF trasie postanowiłem zrobić szybszy trening, pierwsze 10 km mocno a drugie już normalnie. Te pierwsze 10 km wyszły mi w 36:30.....co mnie absolutnie zszokowało zwłaszcza, że nie robiłem żadnego, szybkościowego treningu, nawet o przebieżkach jeszcze wtedy nie słyszałem.
Bardzo dobry artykul. Wiele poczatkujacych osob powinno go przeczytac po pare razy.
A tak na marginesie to chyba wiekszosc rzeczy jakie w zyciu robimy to jakas inwestycja, kapitalizacja na przyszlosc. Pewnie przeciwnicy determinizmu zaraz rzuca "obelgami" pod moim adresem
A tak na marginesie to chyba wiekszosc rzeczy jakie w zyciu robimy to jakas inwestycja, kapitalizacja na przyszlosc. Pewnie przeciwnicy determinizmu zaraz rzuca "obelgami" pod moim adresem
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
Ostatnio (w aktualnym numerze rw) to właśnie zaleca Darek Kruczkowskiapaczo pisze:Ale nikt nikomu nie zaleca długofalowego robienia rymów, szczególnie dla długodystansowców.
zresztą nie tylko on.
----------------------------
Adam -
generalnie to ja się nawet z powyższym wywodem zgadzam. (pomijając przypadki graniczne)Jestem można powiedzieć strasznie ortodoksyjny w kwestii stosowania treningu tzw beztlenowego.(...)
natomiast co do samego artykułu - wszystko ładnie, pięknie grubym drukiem, alegorią i przykładem... ale, do cholery, jeśli chodzi o konkret biegowy - to ja tam widzę tylko trucht i przebieżki. z tego cudów niestety nie będzie.
zdrówko
mastering the art of losing. even more.