Witam wszystkich biegaczy
Dziś chciałem się pochwalić moim pierwszym biegiem.
Odcinek wybrałem rozważnie ponieważ mimo iż jeszcze 30-40 kg temu nie miałem problemów z bieganiem to dziś 187 i 136kg wagi daje jednak powody by wątpić w dawne umiejętności :P Mam co prawda dopiero 26 lat ale już przez 5 lat znajomości z moją małżonką (która niestety/stety super gotuje:P), minimum ruchu na studiach i siedzący tryb pracy przyprawiło mi tych kilkadziesiąt zbędnych kilogramów (żeby nie było to jedyny minus znajomości z moją jedyną:P).
No więc dziś nadszedł ten dzień. Żona znowu wyciągnęła mnie na zakupy "bo promocja w Factory i coś fajnego chce kupić". Specjalnie się nie opierałem bo wiedziałem że dziś to ja na pewno zaopatrzę się w nowe buty do biegania :D
Po jakimś czasie wróciliśmy, ja oczywiście ze swoją zdobyczą którą doradziła mi pani w sklepie Nike Air Airlanes...czy jakoś tak (nie mam siły wstać od kompa i sprawdzić dokładnie:P)
Więc wyczekałem do wieczorka żeby się trochę ściemniło... wiadomo dlaczego, centrum miasta, dużo ludzi więc jakoś tak niekomfortowo. szczególnie że nie ma się nic do pokazania :P
Ok szarówka za oknem to ukradłem żonie mp3 i pożegnałem się się z nią słowami "jak za 30 min nie wróce ty wyjedź mnie szukać"
Trasę zaplanowałem około 1.7km. Oczywiście jak to ja szybki marsz nie wchodzi w gre... od razu trucht nie za szybki wiadomo moj cel to przebiec bagatela 1500 metrów !! I tak po jakichś 400-500 metrach zaczynam czuć że jak zacznę przyspieszać to będę dętka. Trochę zwolniłem i przetruchtałem jakieś 700-800 metrów (3 piosenki się skończyły więc czas to jakieś 8 minut) no i pierwszy poważniejszy kryzys. Musiałem przejść do marszu bo biec już nie mogłem. Po jakichś 20 sekundach dochodzenia do siebie znowu trucht i tak do końca delikatnych truchtem.
Oczywiście już na 4 piętro wjechałem windą sapiąc przy tym jak parowóz. Wchodząc do mieszkania kazałem żonie rozwiązać mi buty ponieważ nie dałem rady się schylić :P
Żona teraz ma ze mnie polewkę a ja jestem z siebie dumny. I wiem że jeśli jutro nie dam rady się ruszyć to na pewno po jutrze znowu pobiegnę powalczyć z moim dystansem... Może uda się bez przerwy
Trzymajcie kciuki za kolejnego grubasa w gronie biegaczy!
Moj pierwszy bieg
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 24 cze 2010, 12:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Super, że zacząłeś Teraz już tylko będzie lepiej, a za kilka miesięcy nie będziesz w stanie uwierzyć jak "kiepsko" było na początku. Pamiętam swoje początki 4 miesiące temu - umierałam już po 100 metrach, a przebiegnięcie 1 km bez przerwy - to nawet nie mieściło mi się w głowie. A teraz ... Powolutku coraz dalej, coraz szybciej, coraz przyjemniej ...
Trzymam kciuki.
Trzymam kciuki.