majak biega

Moderator: infernal

majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

24 luty
Pobiegłem sobie do Rodziców. Co ciekawe, że to też czternaście kilometrów :bum:
Warunki takie jak pogoda więc rozwodzić się tutaj nie ma sensu :hahaha:
Ciesze się, że w takich warunkach udało mi się zaliczyć rekord trasy :usmiech:
Udało się to przebiec w 73 minuty-II zakres
Śmiało mogę stwierdzić, że to był doby bieg!
Zrobiłem jeszcze w domu kilka pompek. W Niedzielę, bieg Tropem Wilczym w Płońsku. 5 km
Jeszcze nie wiem jak to pobiegnę, ale na pewno pobiegnę w nowych bucikach, myślę, że to już czas :uuusmiech:
Pozdrawiam Was!
Edit;
Zrobiłem jeszcze troszkę podciągania :taktak:
2km +10' ABC+ 3x40m na calego ze startu lotnego, 2'P.
6' przerwa i 200m na calego! Po 160m musza sie juz nogi platac, jak nie, to byliscie za wolno. :hejhej:
10' przerwa w marszu i 1-2 km rozbieganie.
Rolli, napisałbyś to po polsku? :hejhej:
New Balance but biegowy
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Bieg Tropem Wilczym Żołnierzy Wyklętych. Płońsk 26 luty 2017
Dystans 5 km
Sam bieg w sumie bez historii. Zrobiłem porządną rozgrzewkę, wystartowałem, dobiegłem, nawet zrobiłem roztruchtanie :szok:
Biegło mi się bardzo dobrze. Oczywiście lekko nie było ale też nie sapałem jak lokomotywa.
Debiut nowych butów wypadł bardzo dobrze. Leciutkie, dobrze trzymające się podłoża(asfalt) i pchające do przodu! W fassach nie da już się biegać z pięty.Jestem bardzo zadowolony :uuusmiech:
Czas; 22,21 taki złapałem na stoperze, czekam jeszcze na oficjalny od organizatora.
Około 30 sekund gorzej od życiówki więc jestem mega zadowolony, myślę, że gdybym zrobił swoją procedurę startową to byłyby realne szanse na życiówkę. Ale nie ma co gdybać. Mam banana na buzi więc wszystko w porząsiu :spoko:
Jutro coś potruchtam :oczko:
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

27 luty
Godzinka świńskiego truchu. Biegłem naprawdę wolno.W domu troszkę podciągania i pompek.
Jutro wizyta u fizjoterapeuty.
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

3 marca
Pierwsze godzinne truchtanko po wizycie u fizjo.
Nie chcę zapeszać, ale z pośladkiem jest naprawdę dobrze, zobaczymy jak będzie dalej...
Z ćwiczeniami siłowymi byłem systematyczny, ale wypadł mi jeden dzień biegowy. Oczywiście nie rozpaczam z tego powodu :hahaha:
W niedzielę połówka w Wiązownej. Jeszcze nie wiem jak to pobiegnę. Po cichu liczę, na 1,44,59 ale sam nie wiem czy jestem gotowy na tempo 5,0 na 21 km. Zobaczymy. Jeśli możecie trzymajcie proszę kciuki :hejhej:
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

37 Półmaraton Wiązowski 5 marca 2017
Standardowej procedury startowej nie zrobiłem bo przez wizytę u fizjo nie było jak...
Nie mniej jednak biegłem na świeżości bo od wtorku aż do połówki biegłem tylko spokojną godzinkę w piątek.A skoro już jestem przy fizjo to Michał odwalił kawał dobrej roboty, bo wczorajsza połówka naprawdę dała mi się we znaki a dziś z pośladkiem jest naprawdę nieźle. Dobra przechodzimy do startu. Stojąc w swojej strefie startowej cały czas bobie powtarzam by nie wypruć na początku, bo kompletnie nie wiem na ile mnie stać. Oczywiście z dużą odwagą staram się biec w granicach pięciu minut na km. Pierwszego kaema pokonuję na dobrym samopoczuciu i oddechu w czasie 4,50 i dalej utrzymuję to tempo do drugiego kilometra. Za chwilkę słysze rozmowę dwóch biegaczy o tempie biegu. Jeden z nich planował tempo 4,50 więc naprawdę ze sporą odwagą przyłączyłem się. Kolejne kilometry mijają nam na chwilowych rozmowach i podziwianiu wspaniałej pogody i okolicy :uuusmiech: Nie mniej jednak ja ze swojego niedoświadczenia cały czas próbuję przyspieszać... kolega skutecznie hamuje moje zapędy i niektóre kilometry wpadają w maksymalnym tempie 4,45. Na każdym wodopoju piję dość dobrze słodzona herbatę i wodę. Tak więc miałem troszkę dodatkowej energii. Na półmetku zaczynam mięśniowo odczuwać trudy biegu. Nowe buty wspaniale nadają dynamikę odbicia-czułem to z każdym krokiem, nie mniej moje łydki nie są jeszcze aż tak mocne na tak długi bieg. Tragedii oczywiście nie ma ale nie jest to już tak płynny krok jak do 10km. Na 15-ym km, gubię kolegę.Jestem już naprawdę zmęczony, staram się biec dalej sam próbując utrzymać tempo. Zaraz potem zaczynam odczuwać duży dyskomfort w lewym śródstopiu przy dużym palcu. 16-y kilometr to już spory ból. Sytuacja trwa do 18-ego kilometra gdzie czuję ulgę i dziwne ciepło(jak się później okazało zrobił mi się pęcherz, który sam pękł) Biegnę dalej. Na ostatnim kilometrze zupełnie mnie odcina, jestem potwornie zmęczony, łydki jak kamienie i niem mam ochoty na kontynuowanie biegu. Dobry czas zaczyna uciekać przez palce... Na ostatnie 500m próbuję przyspieszyć ale nie daję rady, mija mnie kolega co mnie prowadził zagrzewając mnie do mocniejszego finiszu. Miałem tylko siłę by podziękowaę Mu za trzymanie tempa. Spoglądam na zegarek i wychodzi na to, że biegnę na życiówkę. Na ostatnie 150m zbieram dupę i zaczynam mocny finisz! Metę mijam za czasem 1,41,23 z nową zyciówką i 464 miejscem open.
Nie mam pojęcia co się stało, że udało mi się tak dobrze pobiec. Na pewno duży wpływ miały nowe byty i ich dynamika odbicia. Te 4 milimetry dropu naprawdę pchają do przodu.
Teraz bardzo boli mnie pęcherz na śródstopiu i w sumie nie wiem co z tym dalej zrobić. Macie jakieś pomysły?
Dodatkowo jestem po rwaniu zęba więc pewnie w środę dopiero pobiegam. Jeśli się wyliżę. Acha i wzmacniać łydki to teraz dla mnie priorytet!
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cześć :usmiech:
Ogólnie tydzień po połówce to tydzień regeneracji! (Jeszcze chyba nigdy tak nie zdychałem po połówce...)
Ale coś tam truchtałem!
8 marca;
Godzina spokojnego truchtu.
10 marca;
Godzina spokojnego truchtu.
12 marca;
Godzinka rozbiegania+podbiegi 6x200 średni czas powtórzenia 0,53s +20 minut schłodzenia.
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13 marca
Miało być wolne, ale na face wyczaiłem, że na poświętnym zrobili siłownie pod chmurką, więc pobiegłem obczaić co i jak :spoczko: Na miejscu okazało się, że jeśli chodzi o ćwiczenia siłowe to tylko drążek i ćwiczenia na brzuch a reszta to czysta rekreacja. Ale myślę, że to może być świetny przystanek na biegowej ścieżce by rozluźnić miejsce. Będę tam czasem skręcał :oczko: A przy okazji wyszła godzinka spokojnego truchtu.
15 marca
14km z czterema przebieżkami. Czas 1,22. Ciężko się biegło przy tym wietrze.
16 marca
45 minut rozbiegania+podbiegi 7x200 średni czas powtórzenia 0,56s+20 minut schłodzenia.
Chciałem sobie machnąć 8 powtórzeń, ale jak dobiegłem do wiaduktu, to okazało się, że wiatr miałem prosto w twarz.
Przed siódmym powtórzeniem byłem jeszcze zdeterminowany, że zrobię planowe osiem, ale na jego końcu pieprznąłem to w cholerę i świńskim truchtem wróciłem do domu
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

17 marca
Dopiero teraz od Wiązownej zrobiłem jako takie ćwiczenia siłowe.
-podciąganie na drążku
-pompki
-przysiady bułgarskie (nowość)
-wchodzenie na stopień (nowość)
Za radą Kate łydek nie ruszam w treningu siłowym, jeśli mają się wzmocnić od samego biegania to ja się na to zgadzam :bum:
18 marca
14km w 1,18 Troszkę ciężko było przy tym wietrze.
Jutro jak mnie Żona z domu wypuści to chciałbym coś potruchtać, a jak w razie zakwasy z nóg puszczą to jakieś akcenty.
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

majak pisze:Jutro jak mnie Żona z domu wypuści to chciałbym coś potruchtać
Udało się :taktak:
19 marca
14km z czterema przebieżkami. Czas 1,18
Tylko na to pozwoliły zakwasy na nogach po piątkowym treningu siłowym.
Mam nadzieję, że jutro uda mi się zrobić ćwiczenia siłowe.
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

20 marca
Ćwiczenia siłowe;
-podciąganie na drążku
-pompki
-przysiady bułgarskie
21 marca
Godzina świńskiego truchtu. Nogi zupełnie nie podawały. A umęczyłem się...
22 marca
Ćwiczenia siłowe;
-przysiady bułgarskie
-pompki
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

23 marca
Bardzo, ale to bardzo długo przymierzałem się do tego treningu. Czy się bałem? Na pewno!
Trening żywcem ściągnięty od Tomka :oczko: (Skoora)
Miało to być;
Rozgrzewka+6x300m w czasie 0,50s
A wyszło tak;
45 minut rozbiegania.Po tym udało się zrobić 6 powtórzeń ale pierwsze 3 powtórzenia równo po minucie. Czwarte 1,06 i tu już myślałem, że ktoś ukradł mi tlen :bum: Piąte 1,03 i dostawałem migotania przedsionków :bum: Ostatnie powtórzenie zamknąłem w 1,03 po czym padłem na bieżni i nie mogłem się zebrać przez dobre 5 minut charcząc przy tym i wołając o tlen :trup: :trup: :trup: Jak wstałem to dotruchtałem jeszcze 10 minut do domu. Przerwy między powtórzeniami to pierwsza w truchcie a pozostałem w marszu po 200m. Oj złachałem się... :ojnie:
Nie wiem, czemu konkretnie takie bieganie ma służyć. Ale jeśli Tomek tak zaczynał to ja też chcę spróbować :oczko:
A 50s na 300m na dziś jest dla mnie totalną abstrakcją :bum:
Ale będę próbował!
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

26 marca 2017 Półmaraton Warszawski
Cześć. W sobotę późniejszym popołudniem okazało się, że kolega nie może pobiec połówki w Warszawie i mam do oddania pakiet startowy. No cóż, szkoda by było gdyby się zmarnował więc podjąłem o starcie... Szybkie pakowanie się, załatwianie transportu i takie tam. Od razu podjąłem decyzję o treningowym starcie. Pomyślałem, że jak sobie pobiegnę 5,0 za zającem na 1,45 to będzie cudowny trening. Staję więc grzecznie na starcie z ostatnią grupą na 1,45 Biegniemy sobie spokojnie. Gdzieś tak na 7-8ym kilometrze zaczynają się wąskie ścieżki łazienek, ależ trudno się tam biegło. Wymijanie bohaterów pierwszych kilometrów w takim biegu masowym w wąskich alejkach jest nie lada wyzwaniem. Przyjąłem tam swoje tempo i zamiast kombinować jak tu biec za zającem wziąłem sprawy w swoje ręce. Nawet wybiegałem poza trasę i czasami nawet leciałem po ławkach, ale to i tak było łatwiejsze, niż tłok na trasie. Na 9-ym kilometrze okazało się, że przez te manewry mam minutę przewagi nad zającem, no przecież czekał na Niego nie będę, więc biegnę sobie spokojnie. Cały czas na pełnej kontroli. Oczywiście nie był to zupełnie spacerek, ale czułem, że biegłem z rezerwą. Na 12-ym kilometrze na prostych odcinkach widzę w oddali drugą grupę na 1,45 biegnę sobie dalej swoim tempem i przed samiutkim podbiegiem na 17-ym kilometrze dobiegam do Nich. Okazało się, że tą grupę prowadził Michał, Ten, który prowadził maraton w 2016 na 3,45 (fajnie wtedy było) Porozmawialiśmy chwilkę i poleciałem dalej swoim tempem. Na 20-ym kilometrze miałem już dwie i pół minuty zapasu do tempa 5,0 jakie planowałem. Metę mijam z bananem na buzi z czasem 1,13,20 i coś około 3000 miejsca open. Było cudownie :taktak:
29 marca
Bieg w drugim zakresie Czas 1,04 jakieś 12km.

1 kwietnia połówka w Legionowie(utrudnienie jest troszkę takie, że w tym tygodniu mam pierwszą zmianę w pracy i brakuje mi snu a w nocy z piątku na sobotę, w ogóle nie będę spał)
2 kwietnia II bieg wiosny Tustań 9km
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witam Was :usmiech:
majak pisze: 1 kwietnia połówka w Legionowie(utrudnienie jest troszkę takie, że w tym tygodniu mam pierwszą zmianę w pracy i brakuje mi snu a w nocy z piątku na sobotę, w ogóle nie będę spał)
A tak naprawdę utrudnienie było takie, że wybrałem się na dość długi spacer (42km) Nie zagłębiam się w szczegóły bo to chyba dość osobiste i tu raczej nie jest miejsce by to opisywać. W każdym bądź razie jeśli chodzi o sportowy wymiar tego wydarzenia to to, że ten dystans pokonałem w równe 9 godzin i byłem konkretnie zmęczony! I chyba wolałbym to przebiec... Nie mniej jednak po powrocie udało się zdrzemnąć jakieś 4 godzinki. Więc nie było aż tak tragicznie... Po tej drzemce wstałem, ubrałem się, wrzuciłem coś na ruszt i z chłopakami pojechaliśmy do Legionowa.
Już na rozgrzewce wiedziałem, że będzie bardzo ciężko. No i też tak było. Nogi drewniane, zmęczenie poprzednią nocą...
Brak powietrza w lesie. Na 6km, rozważałem zejście z trasy na półmetku, ale jakoś potruchtałem dalej. Jest potwornie ciężko tempo oscyluje w granicy 6,0. Nie mniej jednak decyzja o pozostaniu na trasie okazała się dobrym posunięciem. bo na kilometr przed metą widzę jak Pan strażak próbuje udzielić pomocy wyczerpanemu biegaczowi, jest sam więc jest Mu trudno. Zatrzymuję się i próbuję pomóc. Chłopak jest nieprzytomny. Strażmak trzyma mu nogi w górze, jak walę Gościa po twarzy. Tyle plaskaczy to jeszcze nikt ode mnie nie dostał. Po dobrej minucie okładania Go p twarzy odzyskujemy z Nim kontakt. Przejmuję rolę Pana strażaka a On mógł dopiero wyciągną sprzęt i udzielić Mu pomocy.Po 10u minutach dojeżdża do Nas karetka. Ja potruchtałem dalej... Na mecie jestem z czasem 2,09 i jest to mój najsłabszy czas na połówce w mojej historii...
c.d.n.
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

... Odebrałem medal. Poszedłem się przebrać i coś zjeść.Zajrzałem też do karetki i wyglądało na to ,że Wojtek dochodził już do siebie :usmiech: Dalej dekoracja i zakończenie imprezy.
Ja wściekły i zniesmaczony faktem, że karetka dotarła do owego chłopaka DOPIERO PO 10 MINUTACH!!! idę porozmawiać z główną Panią organizator. Delikatnie i taktownie zwracam uwagę, że zabezpieczenie medyczne na tym biegu było po prostu żadne! pani chyba się na mnie oburzyła bo od razu wytknęła, że ''przecież karetka była'' na to ja- ''kilometr od mety jechała 10 minut???!!!'' Grzecznie przeprosiłem i pojechałem do domu.
II Bieg Wiosny-Tustań 2 kwietnia 2017
9km po lesie, istny cross tak jak w Legionowie. Gdyby nie szkolny błąd z porannym śniadaniem to biegło by mi się całkiem całkiem, ale zafundowałem sobie kanapki z pasztetem to musiałem za to zapłacić! Od samego początku czułem je w żołądku! Na drugim kilometrze było już mi niedobrze a na trzecim myślałem, że się porzygam :bum: Skumulowało się też zmęczenie, które już od piątku powoli się nawarstwiało... Dotruchtałem na metę w 46,07 i coś koło 40 miejsca na około 80 startujących.
Muszę teraz porządnie odpocząć, zarówno fizycznie jak i psychicznie!!!
majak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1392
Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No i odpocząłem :taktak:
Miałem plan by coś potruchtać w środę(5kwietnia) ale Żona schowała mi buty biegowe :lalala: naprawdę :hejhej: powiedziała, że dopiero w piątek odda :smutek:
7 kwietnia
Tak więc potruchtałem sobie swoją czternastką. Czas 1,21 Dorzuciłem sobie dwie solidne przebieżki.
9 kwietnia
Dziś Wiosenna Edycja Wieliszewskiego Corssingu
Było bardzo fajnie i przyjemnie. Trasa jak zawsze trudna. Lasy, łąki, to coś co lubię najbardziej.
Dystans 11 km czas 53,15 Miejsce coś około 80 na około 330 startujących.

Ale, żeby nie było tak pięknie to wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nabawiłem się kontuzji rozcięgna podeszwowego.
O naturo złośliwa! Nie pisałem Wam o tym, bo na początku nie było aż tak źle, ale jest coraz gorzej. Mogę biegać, ale po bieganiu kuleje i boli. Włączyłem już piłeczkę, ale może znacie jeszcze jakiś sposób by się tego pozbyć?
ODPOWIEDZ